Eri Przyklęknęła obok okna i oparła głowę o ścianę. Widać było po niej zmęczenie i wyczerpanie. - Módlmy się do wszystkich dobrych mocy, żeby to nie był wróg... Przecież to niemożliwe, żeby nagle wszyscy zwrócili się przeciwko nam. To paranoja normalnie! Eri podniosła się do okna i wyjrzala przez nie ostrożnie... |
Na placu leżało kilkadziesiąt ciał, rozrzuconych w przypadkowy sposób. Niektórzy ludzie wyglądali jakby spali i tylko jakiś głośniejszy dźwięk mógłby ich wyrwać z drzemki. Na twarzach innych odmalowywał się grymas bólu, tak jakby ich właściciel właśnie upadł i potłukł się mocno. Jednak upiorny bezruch i czarne plamy na mundurach żołnierzy, oraz czerwone na fartuchach personelu cywilnego zapowiadały tragedie. Samochód zwrócony był tyłem do okna i właśnie zakręcał na drugim końcu placu. Przez boczne okno samochodu przez chwile widać było młodego mężczyznę, krótko obcięte ciemne włosy i skórzaną kurtkę. Mężczyzna obrócił głowę w waszą stronę i na jedna krótka chwile wzrok Eri i ciemne oczy kierowcy spotkały się. Nagle samochód przyśpieszył i ustawił się przodem w stronę okna. Pojazd zatrzymał się ostro i przez chwilę wydobywał się z jego wnętrza ostry dźwięk syreny. Na placu powoli opadał kurz, nikt się nie poruszył, nic nie drgnęło. Po chwili z samochodu odezwał się głos: - Tu Policja !!!! Tu Policja !!!! Wy w budynku na przeciwko, wychodźcie powoli, bez gwałtownych ruchów !!!! Rączki tak żebym je widział !!!! |
Eri Gdy jej wzrok spotkał się ze wzrokiem kierowcy szybko schyliła się i oparła spowrotem głowe o mur. Na dźwiek głosu mężczyzny zerwała się błyskawicznie - Kernaku, to policja! Nareszcie, może coś się wyjaśni. Jestesmy bezpieczni, jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak na widok policjanta! Eri wstała i chciała pociągnąć Kernaka za sobą - Jesteśmy tutaj! - krzyknęła - Już wychodzimy! |
Kernak wstał szybko i odciągnął Eri z pola widzenia nieznajomego. Z tego co mi wiadomo to jedyna baza na tej planecie.Pozostałe miejsca które napotkaliśmy były utajnione i spotkaliśmy ta wrogich nam ludzi, Eri więc uważaj zani uda Ci się zarobić darmowy śrut. OCZYWIŚCIE, ŻE JESTEŚMY JEDNAK ANI MOJA TOWARZYSZKA ANI JA NIE MAMY POJĘCIA KIM TY JESTEŚ, CO TUTAJ ROBISZ I SKĄD SIĘ WZIĘŁEŚ. Wyjrzał dyskretnie przez okno aby zlokalizować dokładne miejsce gdzie stoi przybysz. MAMY ZA SOBĄ MĘCZĄCY DZIEŃ WIĘC NIE MAM OCHOTY NA WYMIANĘ OGNIEM,ALE JEŻELI SIĘ ZDECYDUJESZ TO WIEDZ, ŻE MAMY SPORE ZAPASY AMUINICJI I NIE ZAMIERZAM POZOSTAWIĆ ICH NIE WYKORZYSTANYCH. |
Przez chwile słychać było tylko warkot silnika. Po chwil drzwi samochodu otwarły się i wyszedł z niego młody mężczyzna. Krótko włosy brunet, ubrany w skórzaną kurtkę, nie oddalał się od drzwi samochodu. Prawą rękę w której trzymał strzelbę oparł na dachu samochodu. - Jestem z Policji !!! - krzyknął - Staram się pomóc, ale jeśli nie chcecie, to ja to tym bardziej mam w dupie !!! A skąd się wziąłem ??? Przyjechałem, kiedy zobaczyłem jak tu pierdolnęło !!! Znów słychać było tylko warkot silnika. Młody policjant patrzał w otwór po strzaskanym oknie. - Decydujcie się, bo nie wiadomo co tu jeszcze wybuchnie !!! Ja na siłę nikomu pomagać nie mam zamiaru !!! |
Eri syknęła z bólu, gdy Kernak odciągał ją od okna. Zraniona noga nie dawała o sobie zapomnieć. A myśl o tym, że dookoła są same trupy przyprawiała ją wciąż o zawrót głowy. Dałaby wszystko, żeby się stąd wydostać, nic dziwnego więc, że słowa policjanta wydały jej się jak najbardziej prawdziwe. - Kernak, wyjdźmy z nim pogadać. W razie czego nas jest dwoje, a on jeden, damy sobie radę. Nie wytrzymam tu dłużej, wyjaśnijmy co się tu stało, może on coś wie, może nas gdzieś zaprowadzi... - cicho powiedziała do Kernaka. |
Stojąc ledwo na nogach Kernak ie widział innego wyjścia.Chodźmy więc- mruknął do Eri po czym spróbował ruszyć w kierunku drzwi, w czym skutecznie przeszkodził mu ból w poharatanej prawej nodze.Na szczęście udało mu się w porę podtrzymać na broni, niczym na lasce. |
W międzyczasie miejsce dla pasażera opuściła również młoda policjantka. Krótkie, ciemne włosy dodawały uroku jej zmartwionej twarzy. Szepnęła coś do swojego kolegi i spowrotem zwróciła wzrok w stronę bazy, czekając na rozwój sytuacji. |
Eri natychmiast podbiegła do Kernaka i pomogła mu się utrzymać na nogach. Choć sama syczała z bólu z powodu postrzelonego uda, Kernak wymagał większej pomocy niż ona. - Wychodzimy! Nie strzelaj! - krzyknęła do faceta z samochodu, nie zauważając jeszcze kolejnej kobiety. Kiedy wreszcie ją zobaczyła nawet się ucieszyła. Wiadomo przecież, że kobiety są bardziej zrównoważone niż mężczyźni. - Dobrze Was widzieć. Nie mamy pojęcia co tu się stało! Nagle wszystko zaczęło się walić, praktycznie wszyscy... nie żyją. Cała cholerna baza wyginęła! Wiecie coś o tym? Kim właściwie jesteście? |
- Właściwie to my chciliśmy spytać o to was. Na razie nie mamy pojęcia co się dzieje, ale mam nadzieję, że to się szybko zmieni. Usiądźcie tutaj. - kobieta pomogła dwójce nowo poznanych usiąść przy samochodzie i zaczęła opatrywać rany. Widać znała się na rzeczy, robiła to fachowo i prawie bezboleśnie. - Jesteśmy JSR, Jednostka Szybkiego Reagowania. Reakcję mieliśmy co prawda szybką, ale póki co gówno wiemy. Opowiedzcie wszystko szczegółowo. Facet najwyraźniej się troszkę odprężył, kiedy zorientował się, że nie jesteście jakimiś zbirami z detonatorami w ręku. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:34. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0