Z zewnątrz słyszycie służsze serie wystrzałów z różnych rodzajów broni. Po pieciu minutach znowu wchodze do pomieszczenia. -znowu spierdolili ale mamy 2 rannych. Eri masz tu coś mocniejszego niż kawa? |
Jasne ze, ze jak chcecie zobaczyć tę kupe złomu to musze wam pokazać to miejsce, sam jestem ciekaw co on tam miał. Spokojnie zjedzmy te smakołyki, i dopije kawe, tak najpierw dopije kawe a dopiero potem zawioze nas na miejsce. A! i jeszcze pójde sie odlać... - po skończeniu ciastka i dopiciu kawy wychodzi z kantyny i znika gdzieś w 2 budynku. Po jakims czasie wraca spowrotem, przy boku ma H&K MP5 historyczna broń na ołów. - dobra panie i panowie jesli jesteście gotowi to czekam w mojej AV'ce. |
Eri Podczas nieobeności Xy Eri sprzątnęła bałagan ze stolika, sprawdziła magazynek w swojej broni i zarzuciła na siebie kurtkę. - Zwarta i gotowa jak zawsze. Chodź Thahard, nie marnujmy więcej czasu. I ruszyła za Xy do AV'ki. |
Thahard No w kocnu jakas akcja! -szybkim ruchem dopijam whiskey, wstaje i wyciagam zza paska Desert Eagla... w magazynku 7 naboi... na szczescie mam ich jeszcze troche pochowanych po kieszeniach... no i oprocz tego zawsze pozostaje noz kosmicznych marines, jeden weteran dal mi go w ramach rekompensaty za dlugi karciane... fajne cacuszko...jeszcze nie mialem okazji go wyprubowac...Poczekajcie na mnie! juz ide... krzycze za Eri i Xy |
-Coś się może będzie dziać.- ide do avki ze swoim chaingunem. |
- xy - no to co...lecimy na piknik ?... pytam się wsiadając na miejsce pilota. - może jeszcze ktoś ma zamiar polować na nomadów ? - odpalam silniki - prosze zapiąć pasy, głowa między kolana i nie rozmawiać z pilotem w czasie prowadzenia pojazdu. I wypluć gumy do zucia. za okno. Jak wszyscy już siedzą na miejscacah ruszmy w droge na miejsce twardego lądowania. |
Thahard szeptem sam do siebie -jak ja nienawidze latac tym paskudztwem...dobrze ze nic nie jadlem dzisiaj...ile to jeszcze bedzie trwac?!? gdzie on sie rozbil...-spogladam na towarzyszy... |
Eri jest wyraźnie w swoim żywiole. Uwielbia szybką jazdę i dużo akcji. Siedzenie w kantynie nie satysfakcjonuje jej i uwielbia takie wypady w celach rozrywkowych. A ponieważ ma świetny dar wpadania w tarapaty i nie strzela za dobrze, nie wszyscy chętnie zabierają ją ze sobą. Za to robi doskonałą kawę i ma inne, ciekawe talenta... [tu tajemniczy uśmiech] - Hej Thahard, co ci jest? - poklepuje go po plecach i uśmiecha się słodko - Czyżbyś nie czuł się najlepiej? No, żeby kosmiczny żołnierz miał chorobę lokomocyjną, kto to widział... Za dużo whiskey! |
Thahard No patrzcie jaka madra...od razu nie lubie szybkiej jazdy...po prostu od siedzenia na dupie na tej zatechlej planetce troche sie odzwyczailem...ehm...niedobrze mi... - wyraznie blednie... No ale nie gadajmy o glupotach! Widze ,ze za to Ty sie swietnie czujesz... |
Kernak Kiedy zauważył ,że wszyscy "gdzieś" sobie polecieli postanowił rozejrzeć się nieco po bazie. 2 planeta od [0,0] Słyszał o jednostkach tu bazujących i dlaczego taka niewielka grupa została samotnie wysłana na środek nomadziego gnoju.Ponoć w podziemnym kompleksie pracowano nad jakimś tajnym projektem - bronią biologiczną -wirusem.Nikt nie mówił tego głośno ale Kernak znał trochę osób które mają długie języki. Dziwne było jedno.Podczas ataków nomadów cała baza stanęła na głowie ,a dwóch strażników prz jednym z budynków nawet się nie ruszyła. Albo jest to wejście do podziemi albo kwatera szefa.Może być to i to. Podszedł do strażników wyglądających jak spore goryle wciśnięte w mundury. -Witam - powiedział.Dziś rano rozbił nam się statek ,chciałbym o tym porozmawiać z waszym szefem...Nikt nie odpowiedział tylko jeden z nich odstąpił krok w lewo tworząc realne wejście do budyku,co też potwierdziło domysły Kernaka. Uhhh dzięki - powiedział Kernak po czym próbował otworzyć drzwi ale...nie było klamki. Tylko sensor rejestrujący linie papilarne.Mógłbym prosić jeszcze o odciski? Ten sam który przed chwilą przepuścił Kernaka znów bez zbędnych słów przyłożył olbrzymią łapę do sensora. dzwi wydał dziwny dzwięk po czy stanęły otworem. Dzięki. Wszedł do środka i jego oczom ukazały się schody do góry.Nic to pomyślał i starał się wypatrzeć jakiejś drogi w dół. NIc takiego nie widział.W miejscu gdzie kończyły się schody zaczynał się długi korytarz. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:25. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0