- xy-
co ty kórwa pierdolisz?! - krzyczy z irytacjia w głosie - a moja kawa ?!
gdzie oni są?

Eri

Zanim ktoś wparował do kantyny...
- Tajemnica - mrugnęła porozumiewawczo - Ja nie uważam, żeby było głupio. No wiesz, twoje imię. Smakuje ci? Słyszałam, że dziś coś się rozbiło. Dochodzą tu do mnie dziwne plotki.

- Hej, co jest?? Tylko nie nomadzi!! - złość wykrzywiła jej twarz.

-xy-

Kawa wyśmienita - odparł - ale widze ze nie dokoncze jej w tej chwili. z krzywym usmiechem na twarzy wstaje od stolika odstawiając kawe. Chłopcze co ty bredzisz ?! i nie celuj z tej zabawki nie lubie przemocy ani czyjejś krwi w mojej kawie

Kernak
Wchodzi do kantyny jak gdyby nigdy nic ,poprawiając jeszcze opatrunek.
Co tu się dzieje ? Macie zbiorowy trening czy tu zawsze wszyscy latają jak mrówki?Patrzy na Derta przeładowującego karabin i z dziwnym wyrazem twarzy:
Wojna?

Eri

- Właśnie. Dobre pytanie. Tylko nie robić burdelu w mojej kantynie, bo jak się zdenerwuję, to się robię nieprzyjemna panowie...

-xy-
Dobra. Zobaczmy co się dzieje pewnie nomadzi opierdalaja twoją gablote...Młody zawsze robi popłoch... - pociąga kolejny łyk kawy - Eri ... spokojnie... nie wylewaj tylko mojej kawy.. dokończe ją jak wróce. Nie lubie jak się marnuje taki trunek. załaszcza twojej roboty - odwrócił sie puszczając oczko w strone Eri.
- choć gwiazdo

Dert
-Sram na to czy lubisz przemoc czy nie ale żyjemy w takim świecie ,że nie masz możliwości jej nie używać. A jak się nie pośpieszysz "dziadku" to kawe będą z ciebie robili.- Odwracam się i wychodze z pomieszczenia.

- xy -
w goracej wodzie kompany...zero szacunku, ze jak ma ileś tam lat to już mu wszystko wolno - powiedział z ironią w głosie.
No dobra gdzie oni są ?!... Ci twoi nomadzi...?

Dert
Wyjdź na zewnątrz to zobaczsz. Cała baza postawiona na nogach, a ty kawe wpierdalasz.

- xy -
odrazu wpierdalasz.. delektuje się szlachetnym trunkiem. Wyszedł z kantyny plując na glebe, i odpalając szluga.