lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Herold Ciemności (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/3004-herold-ciemnosci.html)

Daeshea 15-05-2007 19:47

Dziewczynka patrzyła z przestrachem w oczach na Ilmatera. Nie pamiętała już kiedy ostatni raz jadła, chyba jeszcze przed napaścią na wioskę. Teraz już zaczęła się przyzwyczajać do stałego, przejmującego uczucia głodu.
Widok jedzenia spotęgował jeszcze to uczucie. Jej dłoń mimowolnie powędrowała na brzuch, a palce zacisnęły się na brudnej, podartej gdzieniegdzie sukience.
Spojrzała na mężczyznę, którego dłonie wcześniej czuła na swej głowie. Były delikatne i takie ciepłe, czuła wtedy spokój, którego nie zaznała już dawno.
Znów wzrok swój na jadło przeniosła. Niepewnie wstała i przestąpiła z nogi na nogę. Jednak widząc gniewne oblicza pozostałych obcych, nie odważyła się podejść, ni odezwać.

***


- Panie... - mężczyzna ubrany w cienistą opończę skłonił się nisko. Nie śmiał podnosić wzroku na oblicze swego pana, które jak wiedział było zagniewane.
- Przynoszę wieści... - mówił nadal wolno nie podnosząc głowy.
- Mów zatem. - głęboki poważny głos, w którym znać było zdecydowanie i władczość rozległ się w komnacie - Oby były dobre.
- Zostali sami. Nasi agenci donoszą, że nadal są w lesie. Zatrzymali się w spalonej wiosce. - mężczyzna podniósł swój wzrok na postać stojącą przy oknie - Czy mamy ich zgładzić? - spytał spokojnie.
- Nie... - odezwał się znów ten sam głęboki głos - Jeszcze nie... Wysłałem już do nich mego agenta... - na twarzy skrytej w cieniu pojawił się uśmiech zadowolenia - Poradzi sobie lepiej, niż twoi słudzy...
- Tak Panie... Jak każesz. - mężczyzna skłonił się, po czym zarzucił opończę na siebie i szybko opuścił komnatę, by wydać odpowiednie rozkazy.

****

Lkpo 15-05-2007 21:54

Ilmater, ratując istnienie
 
Paladyn spojrzał na pozostałych. Z oczu odszedł gniew i wrócił spokój. Jednak spojrzenie było bardzo wymowne. Po tym zwrócił twarz spowrotem do dziewczynki. Zdjął hełm, wtedy już nikomu nie mógł się wydawać ani to elfem ani to człowiekiem, nawet nie pośrodku. W jego wyglądzie było coś niecodziennego. Włosy spięte w siatce były bardzo jasne, prawie białe, lecz nie siwe. Miały pewien nieuchwytny poblask.
-Nie przejmuj się nimi. Oni nic ci nie zrobią, dopóki jestem tutaj. Proszę poczęstuj się. Nie sądzę abyś ostatnio jadła coś lepszego, choć i te suchary nie są najlepsze, lecz pożywne.
Poświata otoczyła dziecka wzbudzając w nim uczucie ciepła i bezpieczeństwa. Jakby wieczny spokój o jutro i radość miały zawitać w jej sercu. Ilamter nie był pewien czy jest to najlepszym wyjściem rozbudzać w niej nadzieje, lecz nie miał wyjścia. Wiedział, że to jedyny sposób aby spowrotem przywrócić jej duszy stan normalności.
Ilmaterze, proszę spraw by nie cierpiała już takiego strachu

lupinek 16-05-2007 20:30

Aramil Liadon
Aramil bawił się płomykiem trzymanym w ręku. Będzie trzymał szczenię na oku, dopóki nie upewni się, że to człowiek.
-Znaleźliście coś ciekawego?

Dreak 17-05-2007 07:45

Coraz bardziej wkurzony nigdy nie był taki zawsze spokojny i opanowany. -Tu trzeba twardej ręki, a nie prosić go żeby nam coś powiedział. Będzie nami ludzkie szczenie dyrygować. Mów! -Powiedział do szczeniaka.

Lkpo 17-05-2007 14:19

Ilmater zobaczył, że jednak co najmniej dwóch z jego towarzyszy jest głuchych bądź nieinteligentnych. Wiedział, że nie mogą się kłócić, nie teraz. Niestety był w połowie człowiekiem. Istotą jak najbardziej niedoskonałą. Impulsywną. Teraz właśnie przejęła nad nim kontrolę. Poświata zmalała, lecz nadal była widoczna. Teraz ukrywana przez tak długo złość, zemsta, obudziły się ze zdwojoną siłą. Zawsze walczył tylko za wyższe cele. Teraz były tylko pretekstem aby utracić nad sobą panowanie.
Paladyn odłożył jedzenie, zasłonił hełm i wyciągnął miecz. Wypowiedział króciutką formułkę, po czym miecz rozjaśnił się. Broń wyrządzała szczególne szkody złu. Na szczęście nutka zdrowego rozsądku kazała mu odrzucić broń. Rzucił się na smoka.
-GIŃ!
Chciał go zabić. Pierwszy cios został wymierzony w głowę, dalej już nic nie było zaplanowane. Nadal jednak prosił boga o łaskę. Chciał, aby ten zesłał na niego spokój, chwilowo jednak nic się nie działo.

Daeshea 18-05-2007 10:09

Bokaru

Stojąc na jednym z nielicznych ocalałych dachów, masz widok prawie na całą wioskę a raczej na to, co z niej zostało. Spalone domy, których zawalone dachy i ściany tworzyły ruiny i pogorzeliska. W ciemności nocy trudno było coś zobaczyć, lecz twe zmysły pozwalały zobaczyć więcej niż zwykłemu człowiekowi,
Dach na którym stałeś stale trzeszczał, jakby się buntował przeciw dodatkowemu ciężarowi, który musiał znosić. Kilka kroków od ciebie dostrzec mogłeś wielką wyrwę przez którą można było zobaczyć wnętrze budynku. Spalone deski i połamane resztki mebli walały się po podłodze.
Budynek, który stał tuż obok wyglądał znacznie gorzej. Poza tym ledwie dwie czy trzy chaty nadawały się do użytku. Pozostałe były jedynie ruiną.
Wokół panowała niezwykła cisza, bez żadnych szmerów ni trzasków, jak wtedy gdy byliście w lesie. Drzewa wokół wioski zdawały się być zupełnie nieruchome.

*****

Otworzyła swe oczy wolno. Czarne niczym najciemniejsza noc, lśniły w mroku, mimo braku jakiegokolwiek światła, które mogłoby się w nich odbijać.
Już dawno nie była wzywana. Od lat spała, nieruchoma, lecz stale obecna. Wiedziała o wszystkim co się tutaj wydarzyło. Znała ten las doskonale, był wszak jej domem od tak dawna...
Zaczerpnęła w pierś powietrza, wznosząc wokół siebie drobiny kurzu.
Nadal nie poruszając się zamrugała kilka razy. Wciąż słyszała w swych uszach zew, który ją zbudził ze snu.
Spróbowała się poruszyć, lecz jej ciało ani drgnęło. Zbyt długo pozostawała w ukryciu, w uśpieniu. Lecz nie spieszyło się jej, nie chciała stąd nigdzie odchodzić, to jest jej dom...
Znów w swej głowie usłyszała wezwanie, słowa przekazujące polecania, zadania.
Skinęła głową, wykonując ledwie widoczny ruch. Zamknęła oczy, przez chwilę skupiając się, czerpiąc siły z tego lasu, z cieni nim władających.
Otworzyła swe usta zaczynając swą pieśń, ledwie słyszalnie niczym najdelikatniejszy powiew wiatru, posyłając ją przed siebie.
Ujrzała ich, swój cel. Mężczyzna na dachu, sam rozglądający się wokół. Wyczuwała także innych, lecz nie dostrzegała ich. To nic, nie miało to znaczenia.
Nuciła swą pieśń stale, cicho posyłając swe wezwanie. Skryta przed wzrokiem nieznajomych, nieruchoma śpiewała dalej kierując swój głos stronę mężczyzny na dachu.

****

Bokaru

Stojąc nadal na dachu poczułeś na swej twarzy delikatny podmuch wiatru. Wraz z nim doznałeś dziwnego przeczucia. Zdawało się, iż słyszysz czyjś głos, a raczej czujesz go w sobie. Zdawało się, iż dochodził zewsząd, tak iż nie można było określić jakiegoś konkretnego kierunku. Nie słyszałeś słów, lecz samą melodię pieśni. Czułeś jak cię wzywa, delikatnie ciągnie w swoją stronę, powodując zamęt w twej głowie.
Wokół ciebie nie zmieniło się nic. Jedynie co było nowego to ta dziwna pieśń.

****

Dziewczynka spojrzała na Ilmatera, powoli, niepewnie wyciągając swą przybrudzoną dłoń w jego stronę. Uczucie głodu zaczęło zwyciężać nad obawą i strachem przed obcymi.
Gdy już miała złapać pożywienie, usłyszała krzyk tego stwora, który jawił się jej niczym najgorszy koszmar. Nigdy nie widziała smoka, czy podobnych im istot, i dziwiło ją iż ten miły mężczyzna może z nim przebywać.
Szybko zabrała dłoń, cofając się znów do tyłu.
Gdy zobaczyła przemianę Ilmatera krzyknęła e strachu po czym wybiegła z chaty, uciekając przed kolejną walką. Widziała już dosyć i tym razem przerażenie i strach wzięło górę.
Dobiegając do kolejnej chaty przystanęła na chwile. Wsłuchała się w wiatr, który niósł ze sobą jakby pieśń. Poznała ją. Znów z jej ust wydobył się krzyk, a dłonie powędrowały do głowy, zasłaniając uszy. Skuliła się pod ścianą budynku, która ledwo wytrzymała, skrzypiąc strasznie. Nie chciała słyszeć pieśni, nie chciała znów wracać do tragedii, która ją spotkała. Krzycząc starała się zagłuszyć pieśń płynącą z lasu wraz z wiatrem.

Lavi 18-05-2007 10:25

Bokaru Togashi

Stojąc na dachu, nie przejmowałęm się tym co się dzieje w domku. Rozglądałem się bacznie pilnując miasta przed jakim kolwiek atakiem.
Nagle do moich uszu dobiegła dziwna pieśń. "Cholera nie jest dobrze" - pomyślałem po czym krzykłem:

- CHŁOPA...... - przerwałem gdyż mała dziewczyna wybiegła z krzykiem, z domu.

"Co do ?" - pomyślałem.

Zobaczyłem że coś się dzieje w domku, jeszcze raz krzyknąłem tym razem żeby mnie usłyszeli.

- Cholera, przestanicie się bawić bo coś się dzieje !!! Słysze jakąś podupioną pieśń która ciagnie mnie do lasu. - nagle i ta dziewczynka zaczeła krzyczeć i zasłaniać uszy.

- NIE wiem jak długo uda mi się oprzierać tej pieśni - po czym zatkałem sobie uszy, bardzo dokładnie by nie słyszeć śpiewu.

Dreak 18-05-2007 14:31

Chwycił Ilmatera i podniósł z dala od siebie tak aby jego zwariowane, nie robiące mu większej krzywy, go nie dosięgały. Nagle dostrzegł swój błąd, padł na kolana czując straszne wyzuty sumienia. - Ja... Przepraszam, po prostu wszystkie krzywy to... Przez ludzi i ich szczenięta. -Schował twarz w łukowatych głoniach -Łapcie ja zanim jej się coś stanie.

Daeshea 21-05-2007 19:48

Zadrżała słysząc przeraźliwy krzyk dziecka. Otworzyła nagle swe oczy, jakby chcąc dostrzec skąd dobiega ów krzyk. Jej oddech stał się przyspieszony. Przerwała swą pieśń, tak by wokół znów cisza zapanowała. Odetchnęła głębiej, pogrążając się w rozmyślaniach. Starała się przypomnieć sobie dawne zadanie, którego się podjęła. Kiedyś w innym życiu, w innym wcieleniu. Nie mogła, nie potrafiła przebić się przez barierę zapomnienia.
Na chwilę znów pogrążyła się w zadumie. Musiała odetchnąć. Przypomnieć sobie...

***


Bokaru:
Pieśń się urwała równie nagle jak się zaczęła. Wiatr ucichł wraz z melodią, a w lesie dźwięczała cisza.
Jedyne co ją zagłuszało to przeraźliwy krzyk dziecka.

***

Stale słyszała w swych uszach słowa pieśni. Przyzywające jak dawniej. Tylko tak mogła się bronić. Z jej piersi wydarł się znów szloch, przerywając krzyk. Podniosła głowę, chcąc się rozejrzeć. Musiała się znów ukryć. Szybko, tak by przetrwać noc. Nie mogła czekać. Powiodła wzrokiem w stronę chaty z której wybiegła. Kusiło ją by wrócić, by wziąć nieco pożywienia i zapełnić swój brzuszek, w którym od wczoraj burczało z głodu.
Tym razem strach wziął górę. Spojrzała w stronę lasu i zastygła nasłuchując odgłosów z niego dochodzących. Bała się, a cisza panująca w lesie przerażała ją jeszcze bardziej.

lupinek 21-05-2007 20:01

Aramil Liadon
Złapał dzieciaka pod pachę i wrócił do chaty.
-Tylko tego nam teraz trzeba. Bandy rozkapryszonych dzieciaków, które się będą biły. Może ja się nią zaopiekuję, bo wy jesteście niebezpieczni dla otoczenia.
Odetchnął.
To jaki mamy plan działania?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:43.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172