lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Wojna o Miguaya (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/3087-wojna-o-miguaya.html)

Aivillo 01-05-2007 23:40

-Hmmm, czyli już wszyscy- zerknęła na poplamiony arkusik. Jeszcze raz rzuciła spojrzenie po podwładnych. Nie mięli zbyt radosnych i wesołych min.
-Straszne z was ponuraki- ucięła. Usiadła wygodnie na krześle i zabrała się za swoje piwo, które już kompletnie ostygło i straciło smak. Skrzywiła się, odstawiła kufel i zamówiła gorzałkę. Przetarła delikarnie krwiste, pełne usta i odezwała się do zebranych.
-Witam w oddziałach Miguaya. Koniec zbiórki, widzę was jutro o świcie w koszarach- pokażecie co potraficie- ostatnie zdanie wypowiedziała sarkastycznym tonem.
-A teraz jazda, chcę się napić w spokoju.
Lisbeth wyjrzała zza brudną szybę karczmy. Słońce chyliło się już ku zachodowi, ale jeszcze nie dawało za wygraną. W pełnej krasie jak rozgrzane do czerwoności otaczało się różnobrawnymi chmurami o nieprawdopodobnych kształtach.
"No to licho wzięło mój urlop"- pomyślała i duszkiem wychyliła zawartość kieliszka.

Panda 01-05-2007 23:50

Gerard
Padło to, na co czekał.
-Witam w oddziałach Miguaya. Koniec zbiórki, widzę was jutro o świcie w koszarach- pokażecie co potraficie
Wypowiedziała to, udało się. Odnajdzie spokój na wojnie. Lecz teraz, teraz napił by się czegoś.
Gerard usiadł w rogu i zamówił piwo. Przyglądał się uważnie rudowłosej.
-Prze Panie, przysiądzie się Pani?- zagadałem do niej nad wyraz spokojnie.

Tammo 02-05-2007 00:19

Janosz Favrasz, bar Dramna
 
Znowu piechota koszarowa? Koło się zamyka?

Spojrzał na Gerarda. Mściciel szukający towarzystwa, czy po prostu testuje dowódcę? Odmeldowałby się, bo szczęśliwie wiedział w których koszarach przyjdzie im stacjonować, ale pozostawała jego karta. Zwykle wyglądało to tak, że podbijano pieczątkę, gdzie w danym momencie służy i potem oddawano mu kartkę. Potem najwyżej miał mieć pieczątkę, że dana służba się skończyła. Czekał chwilę w milczeniu, licząc, że zostanie zauważony. Kobieta nie podała stopnia, to było utrudnieniem w zwracaniu się do niej. Mogła chcieć podać go rano, ciesząc się swoim urlopem. Cóż. Jeśli tak, karty nie odzyska. Bez pytania natomiast nie odzyska jej na pewno:

- Pani, moja karta? - rzucił cicho.

Lkpo 02-05-2007 09:18

Veibat
 
To cudownie. Trzy lata zamiast siedemnastu. Tylko co on będzie robił, jak odejdzie ze służby? Przecież w stolicy wszyscy jego wrogowie wiedzą ile ma walczyć „w imię króla”. Może w końcu odwiedzi swój dworek, nie wiadomo co się działo przez trzynaście lat.
Ta kapitan nie jest taka głupia jak na żołdaka przystało. Szkoda.
Ma jeszcze prawie cały dzień. Na dobrym koniu zajedzie bez problemu na majątek w godzinę. Dlaczego by nie? Bodajże dwóch kieszeni mu nie okradli.
Veibat wstał od stołu i powiedział
-Jeszcze się nie znamy, lecz jeżeli ktoś z was chce się ze mną przejechać i oglądnąć okolice, zapraszam. Znam dobrą stajnię gdzie wypożyczają konie za bezcen. Na wieczór na pewno zajedziemy do koszar.
Dał chwilkę na namysł pozostałym, po czym skierował się w stronę drzwi. Miał zamiar wynająć konia i pojechać w sobie znanym kierunku. Uważał, że jego podarki utrzymały rodzinny dwór. Chciał tylko zobaczyć czy jeszcze stoi. Nie spodziewał się niczego więcej. Pewnie nawet jego bracia go nie rozpoznają.
Idąc tak ulicą, chwilę analizował sytuację.
Kogo my tu będziemy mieć w drużynie? Medyczka, szczerze mówiąc wygląda raczej na wieśniaczkę niż na dobrze urodzoną damę. Bodajże na imię Anna miała. Jedziemy dalej. Gerard, może być to całkiem dobry kompan, swoje przeżył to będzie czego słuchać przy ognisku. Janosz, co to za imię? Jakieś chłopskie. Szkoda, myślałem iż ktoś się tu znajdzie z lepszych sfer. Rhevir, no jedyny który może się jakimiś przodkami poszczyć. Tylko, że wygląda jakby nie zbyt wiedział co tu robi. No na mnie również jakoś tak patrzą dziwnie. Może i dobrze, przynajmniej się do nich nie przywiąże. Kto mi tam jeszcze został? A, tak Gerd. Zwyczajny gbur, pewnie nadawałby się na margrabiego z piękną żoną. Tacy to zawsze unieszczęśliwią kobietę.
Wszyscy wydawali mu się jakby zaraz mieli pójść na emeryturę. Każdy grubo po trzydziestce, bądź zaraz przed. Chyba był tu najmłodszy.

Sylvain 02-05-2007 10:06

Gerd

"No cudowne towarzystwo...
Kierownik wycieczki na szczęście nie wciskała tego bełkotu o ojczyźnie i innych tego typu pierdołach. Ruda Jędza do niej pasuje, z drugiej strony idiota, który mnie do niej kierował nie specjalnie wzbudzał zaufanie jako osoba zdolna do jakiejkolwiek oceny poza stanem piwa w kuflu.
Kogo mamy dalej...Dziewczynkę, która nie zabiła nigdy muchy a jeśli nawet to pewnie na niej usiadła a potem tydzień rozpaczała z tego powodu.
Następny jest ten zabawny kogucik-krętacz co niby 3 latka dostał za byle coś tam, z piórkiem w głowie, czym on się zajmował do tej pory?
Dalej kupa mięśni niebezpieczna dla samego siebie i otoczenia. To chyba jeden z tych durni, którzy z hasłem "za króla" co jeszcze jakiś sens bo to on płaci, lub co gorsza za jakiś honor, dają się kroić nie patrząc, że ktoś z jego towarzystwa nie ma na to ochoty.
Pan syn lorda tego i owego również nie wiele lepszy. Konserwa chorobę nabył, ale temu to takie bzdury z mlekiem matki i od dziecka wtłaczano...
Cygan robi najlepsze wrażenie choć popisówka ala ustrzel misia na jarmarku była kompletnie nie potrzebna.
Swoją drogą pomijając koguta, który musi i konserwę, który chce umrzeć i myśli, że to honorowa forma, jakby to miało jakiekolwiek znaczenia kto i za co poderźnie mu gardło, dziwne że nikogo poza mną nie interesuje za ile będą nastawiać szacowne tyłki...
No trudno, to na szczęscie tylko stan chwilowy..."
Mówiąc to Gerd westchnął.
"Trzeba będzie zaszyć się w jakiejś norze na jeszcze jedną noc, przeczekać a z rana dołączyć do tych i pozostałych w psiarni."
- Brak odpowiedzi Pani traktuję jako odpowiedź twierdzącą.
- Czy jutro w hotelu mamy przedstawić karty meldunkowe?
Wypowiedziawszy te słowa Gerd ukłonił się i przybrał postawę wyczekującą.

Szarlej 02-05-2007 10:14

Anna
Dziewczyna popatrzyła na gospodę. Widać było, że nie ma zamiaru tu zostać. Nie chciała też jechać z Voibatem czy jak się zwał. Wyszła na ulice i poszła na targ. Kręciła się po nim z godzinę i kupiła brakujące zioła lecznicze. Poszła do dobrej karczmy gdzie mogła nie bać się, że ktoś ją zgwałci. Wynajęła u karczmarza pokój i posiłek. Kazała obudzić się z rana i zanieść posiłek do pokoju. Zjadła i poszła spać.

Alaron Elessedil 02-05-2007 13:29

Rhevir de Valiron

-Do widzenia, Pani-ponownie ukłonił się i szybko wypadł z karczmy rzucając niespokojne spojrzenia na całe to miejsce. Zdążył jeszcze usłyszeć wypowiedź Veibata.
Rhevir skierował się od razu do ciemnej uliczki. Obserwował kierunek marszu Veibata, aż do miejsca, gdzie oddalili się już od przeklętego budynku. Wyprzedził trochę mężczyznę i stanął obserwując.
-Mówiłeś coś o zwiedzaniu okolicy-powiedział, gdy tamten przechodził. Podszedł do przyszłego towarzysza podróży.
-Rhevir de Valiron-przedstawił się, wyciągając rękę.

Tammo 02-05-2007 13:55

Janosz Favrasz, bar Dramna
 
W odpowiedzi na zaskakującą propozycję wspólnej przejażdżki Cygan spojrzał przez chwilę na inicjatora, by wreszcie potrząsnąć w milczeniu głową. Czekał na reakcję dowódcy na swe słowa...

Aivillo 02-05-2007 15:21

Lisbeth zazrzucona następnym gradem pytań mało co nie wypluła kolejnego już kieliszka gorzałki na stół. Odwróciła się do Gerda z wrogą miną:
-Ogłuchłeś? O karty prosiłam już wcześniej i dostałam ją jedynie od tego.. no.. cygana. Dzisiaj skończyłam audiencje więc wynocha i daj mi spokój!- wypowiedziała niemal jednym tchem.
-Macie teraz wolne i się cieszcie- rzuciła do reszty. -I nie obchodzi mnie, czy idziecie do sanktuarium czy na dziwki czy na co innego. Potem nie będzie słodko, postaram się wam to zapewnić- mówiąc to mierzyła ich agresywnym spojrzeniem.
-Spotykamy się jutro o świcie i do tej pory nie chcę was widzieć!

--------
Macie więc czas na zapoznanie się i wybadanie sytuacji. Słońce już chyli się ku zachodowi, macie więc niewiele czasu, jeżeli chcecie się porządnie wyspać. Zostawiacie dowódcę w spokoju, należy się jej te upragniony "urlop" z kieliszkiem w dłoni.

Panda 02-05-2007 15:48

Gerard
O Boże, ta kobitka lewą nogą wstała.- pomyślał po czym opróżnił kufel i wstał.
-Chciałem być tylko miły...- rzucił oschło i wyruszył w stronę wyjścia.
Na dziwki... też mi coś...- przeszło mu przez myśl, gdy przekraczał próg.
Swoje kroki pokierował w stronę południowej bramy. Szukał karczmy w pobliżu koszar.
Gdy takową znalazł, zamówił pokój i resztę wieczora spędził w swym pokoju.
Nawet nie wiedział gdy zasnął.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:55.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172