lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Antykreator (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/3177-antykreator.html)

geerkoto 31-05-2007 18:30

Nanael
- W dupie mam, kto będzie rządził... Byleby nie kłócić się o każdy krok. Zawsze możemy rozdzielić siły i szukać w Królestwie i głębi jednocześnie...

Blacker 31-05-2007 19:30

Blacker wypluł na ziemię papierosa, zgasił go obcasem i zapalił nowego. Te skurle zapaprał mu fajke. No, to już całkowity brak kultury. Na dodatek, nie wiedział co się z nim stało, że zamiast użyć Magnum strzelał seriami z automatu. Cóż, widać, starzeje się.

Już pierwszy rzut oka upewnił go, że znalazł się w Limbo, miejscu pomiędzy. To tutaj znajdowało się wiele najlepszych knajp i burdeli i to tutaj spotkał werbownika kruków. Tak, teraz patrząc z perspektywy czasu to był przełomowy moment w jego życiu. Drugim przełomem była strata ręki, jednak teraz coraz mniej mu to dokuczało.

Na słowa o przywództwie parsknął śmiechem Ani anioł nie podporządkuje się demonowi, ani na odwrót. Także rozbicie na dwa oddziały było z góry skazane na niepowodzenie. Ani on nie podporządkuje się żadnemu z pozostałych demonów, ani żaden z nich nie podporządkuje się jemu. Nie, to stanowczo była głupota.

- Po co dowództwo? To nie jest banda szeregowców, która do ataku potrzebuje rozdartogębego przywódcy. Tutaj chyba każdy potrafi myśleć

geerkoto 31-05-2007 20:08

Nanael
No i problem z głowy. Nikt nie chce rządzić. Działać mamy kolektywnie, pieprzona komuna tropicieli spiskowców ot, co.
- Świetnie. Zobaczymy co z tego naszego myślenia wyjdzie... - wystrzeliwuję kiepa i odchodzę.

denis 31-05-2007 21:03

Orfeusz przygladał się całej rozmowie . Nie lubił chaosu bardziej niż dowodców ...ale najwidoczniej tylko on tak uważał . tak czy inaczej trzeba było cos przedsięwziąc . Podszedł do Dżina .. i spojrzał mu w oczy ...
potrzebuje 2 skrawki - powiedział zdejmujac z reki złoty zegarek - to powinno wystarczyc
Nie starał się być przyjemny wcisnał sprzedawcy zegarek do reki .. .
Dżin choc lekko ogłupiały cala sytaucja ... aniołami i demoanmi które ustalały na jego oczach kto ma dowodziec ( porabane – przecierz oni się zwalczają !! ) mimo wszystko , zapewne na skutek błysku złota odzyskał pewnosc siebie ... , zapewne by zarzadał by wiecej ... ale wielki rewolwer , który Orfeusz wciąż trzymał w dloni chyba zamknał mu usta . Nawet usmiechnał się gdy wreczał dwa kawalki dywanu Orfeuszowi ... wyciagnał jednoczesnie mały pakunek ... - a to od firmy
Demon popatrzył na „działke „ trawy z betlejem „ i machnał reka ...
Szybko włozył „rezerwowy „ skrawek do kieszeni a z pomoca drugiego przeniósł się „do domu „
Odetchnał głeboko ... podszedł do barku i wlał sobie kilka kropel burbona do szklanki .
Usiadł w fotelu . Zamknał oczy i przez chwile delekotwał się trunkiem .
Po chwili wstał ... przeszedł do drugiego pokoju . Otweirajac sejf zadzwonił do sekretaki i nagrywajac się na automat : poinformował ja ze nie będzie go kilka dni .
Z sejfu wyjął kilkanascie złotych monet i wrzucił je do kieszeni . Nastapnie w drugiej kieszeni znalazły się naboje do rewolweru . Coż czas było znowu udac się w szambo zaswiatów .

Zanim uzył skrawka , wykonał drugi telefon ... miał nadzieje ze Kammael przezył tą jatkę ...

Panda 31-05-2007 22:56

Tak, ratowanie osób, których nie cierpię, idzie mi bardzo dobrze...
Kramik, jin, Limbo... Ludzie, jak ja dawno tego nie widziałem. Dla mnie świat kończył się w progu Hell Fire.
Otrzepałem się i poczekałem aż demon w płaszczu odejdzie od jina.
-Przydał by się dywan.- powiedziałem, gdy podszedłem-Mam tylko to.- wcisnąłem mi do ręki dwa brylanty od Moda. Kupiec dał mi dywan.
MOC
Tak, mój kochany club, kochane biuro.
-Emilia, do mnie!
Przez drzwi wchodzi średniego wzrostu blondynka, włosy proste, sięgają jej do pośladków. Biust, jak zwykle, wyeksponowany... Tyle razy mówiłem zasłaniaj! ach te kobiety... Smukła talia i piękne bioderka. Jak zwykle nosiła strasznie krótką mini i buty na szpilkach.
Podeszła do mnie, przytuliła się i pocałowała w policzek.
-Co się stało?- zapytała głosem niewiniątka, jak ja tego nie lubię... Nie wiem, chce zagrać na moich uczuciach?
-Dwie sprawy... Pierwsza, co ja mówiłem o dekolcie?!- skrzywiła się- Druga, przejmujesz interes do mego powrotu.
-CO?! Gdzie się wybierasz?!
-Raguel ma dla mnie kilka zadań...- przytuliła się mocno-No już, spokój. Wrócę cały...- taką mam nadzieję, pomyślałem.
-Ale ja nie chcę, nie...- zaczęła szlochać.
-Spokojnie... Nie płacz.- uspokoiła się, popatrzała mi w oczy i pocałowała- Skarbie, już wyjdź. Pilnuj interesu. Liczę na Ciebie.
Pocałowała mnie jeszcze raz i wyszła. Przy drzwiach rzuciła tylko Uważaj na siebie! i wyszła.
Zabrałem ze ściany mój miecz, schowałem połowę klejnotów i wróciłem do Limba.
Gdy się pojawiłem, oparłem się o najbliższą ze ścian i przyglądałem się uważnie reszcie.

MigdaelETher 01-06-2007 23:34

Limbo, gdzie? Bóg raczy wiedzieć :)

Nanael ruszyłeś raźnym krokiem w stronę Matkojebcy, targały tobą sprzeczne uczucia. Z jednej strony byłeś wkurzony, że te nadente, nieopierzone ważniaki wpakowały Cię w tak gównianą sprawę, z drugiej strony czułeś adrenalinę, która krążyła w twoich żyłach i znajomy szum w głowie. Tak bardzo Ci tego brakowało przez ostatnie dekady, kiedy robiłeś za ciecia w Szeolu. Splunąłeś na ziemię, podniosłeś oczy. Drzwi Matkojebcy wyglądały jak zawsze uroczo. Ktoś wydrapał na nich " Wstąp tu jeśliś zuch " a na dole ktoś dopisał " ja jestem zuch co dmucha za dwóch " i narysował skrzydlatą pokrakę z wielkim penisem. Wchodzisz i zamawiasz to co zwykle.Przy barze siedziało kilka solidnie podpitych demonów i jeden anioł stróż po ciężkiej nocy.Sączysz powoli wódę czy to co nią powinno być, jakby od niechcenia zaczynasz swędzić barmanowi, że wykopali cię z burdelu Asmodeusza. Rozmowa zaczyna się rozkręcać, podpite demony nadstawiają uszu, jeden z nich wysoki o czerwonych włosach splecionych w warkocz wtrąca się w waszą pogawędkę.

-Cała pieprzona rodzinka, jaka matka taki syn!-beka głośno-Ta byłem z tą suką, stary co ona ci w łóżku potrafi zrobić! A potem kopnęła mnie jak bym był jakimś śmieciem! A jak oni się z synalkiem nienawidzą! Ostatnio to mu chciała wioskę spacyfikować! Suka jebana!

Anduris cóż było robić spojrzałeś na pozostałych same demonie pyski, nie myśląc wiele ruszyłeś przed siebie, miałeś jeszcze godzinę do ponownego spotkania z resztą. Postanowiłeś ten czas przeznaczyć na przemyślenie sytuacji w której się znalazłeś. Cała ta banda półinteligentów działała bez ładu i składu, potrzebny był plan. Blacker po tym jak Jacob i Orfeusz przenieśli się za pomocą mocy zostałeś sam, no prawie sam. Dżin uśmiechał się do ciebie przymilnie.

-A może mogę Panu coś zaoferować mam przedni towar, najlepszej jakości!- ci idioci zostawili świadka, pomyślałeś z niesmakiem.

Wyciągnąłeś magnum jeden strzał i dżinn leżał pośród porozrzucanych paczuszek i porozbijanych figurkach.Jego ciałem wstrząsały pośmiertne konwulsje. Podszedłeś do truchła i wyciągnąłeś z jego kieszeni zegarek Orfeusza i kamienie którymi Jacob zapłacił za dywan. Rolex całkiem nieźle prezentował się na twojej protezie:) Zapaliłeś papierosa i wolnym krokiem ruszyłeś w stronę Matkojebcy, może po drodze jeszcze na coś, albo na kogoś wpadniesz.Jacob wróciłeś na miejsce waszego lądowania, nie było już nikogo, dżinn leżał w kałuży krwi i fekaliów.Już miałeś odejść kiedy usłyszałeś cichy szelest. Pod ściną siedziała skulona Meloia, o której w całym tym zamieszniu najwidoczniej zapomnieliście.

Ziemia Manchatan:

Orfeusz uzupełniwszy ekwipunek, złapałeś oko nocy. Kryształ zamigotał i po chwili zobaczyłeś rozczochranego Kama.Po krótkiej wymianie zdań przeniosłeś się do pokoju nr 13. Kosztowne wnętrze było w opłakanym stanie, na środku osmalonego wnętrza, na połamanym krześle siedział fioletowo włosy demon. Był związany jakimś kablem, po jego ubraniu rozpoznałeś w nim jednego z grupy napastników. Resztkach kanapy siedział Mod, przyciskając ręcznik do wiąż krwawiącej rany, kam stał oparty o ścianę i palił papierosa.
Nad jeńcem stała Mol trzymając w ręce szpikulec od lodu.Sądząc po walających się po podłodze zębach bawiła się w dentystę amatora:)

-
Jeszcze raz Cię gnoju pytam, kto cię przysłał?- jednym wprawnym ruchem wbiła demonowi ostrą dźwignię w dziąsło, rozdzierający krzyk, kolejny ząb ląduje na podłodze.

-Jakaś kobieta, dama, chyba anielica-bełkocze zmaltretowany demon i traci przytomność.

denis 01-06-2007 23:49

Orfeusz skrzywił się nieznacznie , widzac „zabawy „ Mol ... niegdy nie lubił dentystów , a Amatorzy przyprawiali go o gesia skórkę .
„Widze ze się niezle zabawiacie ... hmm bezemnie „
Posłał Mol usmiech wyrazajacy bardziej szacunek , niż cokolwiek innego . Do magow czuł cos w rodzaju mieszaniny sentymentu i szacunku .
Nigdy nie lubił osobiscie zajmowac się okaleczaniem innych ... to takie nieeleganckie .
Choc musiał przyznac ze ta kobieta ze szpikulcem w reku prezentowała się nader ciekawie .
Wyciagnał z kieszeni plaszcza cygaro ... usiadł na fotelu i zapalił .
Broda wskazał zwiazanego
„Powiedział cos ciekawego ? „ zapytał kobiete , ale nagle , jakby o czyms sobie przypomniał ,
- ..” co to kurwa za palanty maja niby ze mną pracowac ... to jacyś ideowi kretyni bez odrobiny profesjonalizmu ... „ - jego słowa skierowane były do Moda ... były wypowiedziane bez jakiegoklowiek cienia uczuc ... wiedział ze Mod zrozumie ... za prace w „szkodliwych warunkach „ nalezała się premia ...

geerkoto 02-06-2007 00:55

- Barman! Dwa razy to samo! - wrzasnąłem na Matkojebcę. - Suka powiadasz? One wszystkie to suki, mawiał mój znajomy. Może powiesz, która? Podziękuje jej... - udaję lekko zalanego. - Zaraz, ty mówisz, że to jego mamusia? Lilith? Myślisz, że ona mogłaby mu taką wioskę wziąć i spalić?
Jeden trop niby jest. Szkoda, że taki lipny. Niby wiadomo, Suka jest zdrowo jebnięta, ale żeby aż tak?
Gdy skończę gadać z Rudaskiem, tłumacząc się koniecznością odlania się, oddalam się. Podchodzę do stolika w ciemnym kącie, tam gdzie zwykle siadają małego kalibru szumowiny.
- Cześć chłopaki, chcecie zarobić szybko trochę szmelcu? Chodźcie na zaplecze...
Ich chciwość powinna być już legendarna. Wyszli. Na początek nawet chcieli usłyszeć co mam do powiedzenia. Zapytani o plotki dotyczące pacyfikacji wioski Moda i ewentualnych podejrzanych, poczęli coś tam przebąkiwać, jednak wiedziałem już co się święci.
Zaplotłem "szybkość", wbiłem ręce w kieszenie, tam już czekały kastety.
Nie powiem, nakładzenie trzem gościom, nie jest łatwe, nawet leszczom zdarza się czasem walczyć jakby byli gladiatorami. Tym razem, to że byli we trzech, pomogło mi. Nie spodziewali się. Pierwszy nawet nie zdążył się zdziwić. Drugi prawie zdążył się zastawić. Trzeci nawet mnie trafił.
- Błąd, kolego - schyliłem się nad zwiniętym w kłębek pocierając żuchwę. - to niegrzeczne z twojej strony, tak wpychać się w kolejkę. Doczekałbyś się swojej. A tak, zdenerwowałeś mnie...
Sprzedaję mu dwa kopy w nery. Drugiego i pierwszego kopniakami zmuszam do zbliżenia się do trzeciego. Zapalam papierosa.
- Dobra misiaczki. Teraz będzie spowiedź. Jeśli powiecie wszystko, to nie będę wam łamał palców, ani gasił papierosów na ryjach.

Blacker 03-06-2007 20:38

Blacker włożył fanty do kieszeni. Z kim mu przyszło pracować. Za niedługo zostawią rannego przeciwnika, bo nie można dobić bezbronnego. No po prostu śmiech. Walka ma swoje prawa, a okazywanie litości nie należy do jednego z nich. On osobiście miał swoją własną, życiową zasadę. Nie pozwól żyć nikomu, kto może zagrozić twojemu życiu.

Zasada ta miała swoją prostą genezę. Nie ma dla mnie nic cenniejszego, niż moje życie. Głupotą jest narazić swoje życie, by mogło być jakieś inne. Bo jakże może być dla kogokolwiek coś cenniejszego od jego własnej egzystencji? I jak można zaprzepaścić, tą jedyną, wyjątkową okazję by dać okazję komu innemu? To było czysto bez sensu. Głupota

A oni, nie dość że narazili siebie, to jeszcze i innych. To już nie podchodzi pod zwykłą głupotę, ale pod idiotyzm

Splunął kącikiem ust, otarł brew z kilku kropel krwi, które padły na niego z dżina. Nie dość, że nie skorzystał z okazji i nie uciekł, to jeszcze próbował na nim zrobić interes.

Choć tyle dobrze, że zegarek idealnie leży na jego lewej ,,ręce". Ciekawe, dlaczego jego towarzysze zamiat go odstrzelić i zabrać skrawki woleli mu zapłacić? Widać nie wszyscy mają żyłkę do interesów.

Schował broń do kabury i ruszył w stronę Matkojebcy

Lkpo 04-06-2007 12:48

Anduris, pouczenie
 
Anduris szedł przez ulice Limbo. Czasami musiał tu zaglądać z racji poniektórych zadań, jednak nigdy to mu nie sprawiało przyjemności. Za dużo tu demonów. Wszelkie śmiecie wydalone z Głębi czy z Królestwa, znajdowały swe miejsce właśnie tutaj.
Jakiś geniusz bez nóg żebrał. To do nich niepodobne. Niestety są rzeczy dziwniejsze. Anioł miecza miał w dupie to z kim pracuje. Ważne, aby nie przeszkadzali. Będzie kim się zasłonić przed kulą. Uśmiechnął się do siebie i szedł teraz poprzez jakiś jarmarczek. Dwóch aniołów właśnie kupowało jakieś świństwo co miało ich powoli, acz skutecznie zabijać. Niby nic, takie coś się zdarzało nie raz. Teraz jednak wzdrygnął się, poczuł odrażenie do aniołów, co sprzedają swą niewinność. To w końcu jeden z niewielu darów od Pana, które dostaje się niezależnie od urodzenia. Czuł się trochę głupio, kiedy pomyślał, że zamierza się zachować jak jakiś opiekun domu. Chciał ich po prostu skarcić.
Stali do niego tyłem, kiedy on wziął ich za szmaty w górę. Dealer uciekł gdzieś w tłum.
-Pewnie to nie moja sprawa, ale powiedzcie mi, dlaczego marnujecie swoje życie w takim miejscu i w tak beznadziejny sposób? -postawił ich na ziemię-Jeżeli chcecie, możecie go jeszcze dogonić, lecz najlepiej zastanówcie się co chcecie zrobić.-zwolnił uścisk
Anioły były co najmniej zdziwione. Przed nimi stała zakapturzona postać, którą otaczał niewytłumaczalny niepokój i ból. Przez ramię przewieszona gitara i do tego ten ciepły, lecz stanowczy głos zdawał się w ogóle nie pasować do niego.
Przyszli ćpuni byli owocem bliźniaczych nut Metatrona, obaj strasznie do siebie podobni. O głowę niżsi od Andurisa nie starali się spojrzeć się mu w twarz.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:09.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172