lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Straznicy] Miecz Pogromcy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/3450-straznicy-miecz-pogromcy.html)

Mroczusia 25-07-2007 16:39

Kate była zmieszana nie wiedziała co robić. Szybko odwróciła twarz w inną stronę, tak, że usta Teka wylądowały na jej policzku.
- Nie! Jeszcze możemy coś zrobić! Co kol wiek byle przeżyć. Uciec się nie da, chyba że... jakimi mocami dysponujesz? Ja mogę nas wszystkich chwilowo osłonić przed jakimkolwiek atakiem, ale będzie trwało to krótko. Tek, proszę zrób coś, powiedz, że ty wiesz jak z tego wyjść, proszę!

Julian 25-07-2007 18:47

Tek ucieszył się gdy zobaczył Keomę, lecz gdy usłyszał jego słowa zamarzł. Był bardzo młody, ale zabijał od dziecka, mordował i wpatrywał się w oczy umierających, ale nigdy nie patrzył w oczy komuś do kogo śmierci przyczynił się dawno... Wszystkie wspomnienia poprzedniej wyprawy powróciły, pamiętał dokładnie chwilę kiedy Keoma leżał na trawie umierając.

- Nie, nie mogliśmy ci pomóc! Nawet ona nie mogła! - Zaczął się tłumaczyć odsuwając się od niego - To Balr cię zabił!

Powoli wróciły wspomnienia chłopaka którego wyleczył K'verth swoimi runami... Jednak mogli mu pomóc. Uratowali niewłaściwą osobę, wyleczyli wroga, ale o przyjacielu zapomnieli!

- Nie mogliśmy cię zabrać! Powiedziała, że nie żyjesz a czas uciekał! - Usprawiedliwiał się już przed samym sobą. - Mogliśmy tam utknąć na zawsze, a ty byłeś już martwy! Nie mogliśmy ci pomóc! Nie mogliśmy...

Wszystko powróciło dokładnie, pamiętał nawet słowa Ninerlaon... "Ten wojownik prosi was o przebaczenie. Przebaczycie?" Powoli wszystko zaczęło się klarować.
"Prosił nas o przebaczenie! Nie winiłby mnie teraz! To nie może być on... Nie on..."
Więc kto? Przejrzałby iluzję, był Nadreianinem, wiedział doskonale jak działa światło i zauważyłby nawet najmniejszą nieprawidłowość w jego załamaniach... Chyba że byłaby to iluzja doskonała. To musiała być iluzja, Keoma nie miałby pretensji...

Rozejrzał się. Wkoło szalał wiatr, a król śmiał się. Teka ponownie przepełniła wściekłość.
"Wiatr? Chcesz Wiatru?!"
- Skurwysynu!
Krzyknął w kierunku króla i cała jego siła z niego uszła i zmieniła się w coś innego... W potężny podmuch zimnego wiatru. Czy był silniejszy od wiatru szalejącego wkoło nich? Teka już to nie obchodziło. Ciężko dysząc osunął się na łoże obok którego stał...

Khel 25-07-2007 21:37

Posv
 
Posv nie zauważył nawet jak król zdołał dotrzeć do miecz, ale nie to było najdziwniejsze. Najbardziej zaskoczył go fakt, że Artur nie wystraszył się ich, tylko zaczął się śmiać. Zdenerwowało to Posv, ba może nawet wprawiło we wściekłość. Jednak ta szybko minęła, kiedy rozpętał się wiatr i pojawiła się Tara. Wyglądał jak żywa, jej głos też był głosem Tary. Za to słowa, słowa nie należały do tej dziewczynki, którą znał. Tara nie potrafiła obwinić nikogo, był oddaną przyjaciółką i była całkowicie poświęcona sprawie. Poświęciła się oddając mu miecz, który pozwolił im tu dotrzeć. To nie jest ona, a może jest? Posv był już nieco skołowany.

- Taro, pomóż mi proszę, musimy wykonać naszą misję. Nie wiem czy to jesteś ty, jeśli tak to spełnisz moją prośbę. Pamiętasz ten miecz, poświęciłaś swoje życie oddając go nam.

Posv skierował ostrze miecza w stronę Tary. Pamiętasz? Odpowiedz mi?

Midnight 26-07-2007 15:11

Strzaly wystrzelone przez elfke w miejsce gdzie powinien znajdowac sie krol zlaczyly sie z lina wypuszczona przez Erglana i popchniete lejem wiatru stworzonym przez Teka runely nagle w mezczyzne.
Wszystko ucichlo.
Czas sie zatrzymal.
Przez chwile zapanowala calkowita cisza, ktora wreszcie przerwal spiew. Czysty, delikatny spiew..... Spiew swiatla i milosci... Nuta, ktora slysza jedynie ci wybrani, ktorym dane jest dotknac czystego dobra, czystej milosci, radosci, niezmaconego niczym szczescia. Nuta, ktora slysza prawdziwi kochankowie. Milosc. Miecz w dloni Posva rozblysnal zlocistym swiatlem, ktore zalalo wszystko wokol. Mala dziewczynak usmiechnela sie do niego stajac tuz obok znikajacego fantomu.

- Udalo sie wam, udalo Posv przyjacielu. Dziekuje wam w imieniu Pani Jeziora, w imieniu wszystkich dla ktorych Camelot byl znakiem mestwa i honoru. Przywrociliscie mu swietnosc. Badzcie pozdrowieni bohaterowie Swiatla.

Sklonila sie w strone kazdego z was po czym zniknela.
Krol lezal nieprzytomny na posadzce, miecz wypadl z jego bezwladnej dloni. Wygladal teraz jak zwykly kawalek zelastwa niezdolny uczynic nikomu nawet najmniejszej krzywdy. Artur krwawil obficie. Trzy strzaly tkwily w jego sercu, a gleboka rana po linie Erglana zionela z prawego ramienia. Swiatlo wciaz promieniowalo z Miecza Swiatlosci. Posv wiedziony jakims dziwnym przeczuciem pochylil sie i wsunal go w dlon nieprzytomnego wladcy. Veriene podniosla Miecz Pogromcy. Feria zielonego i zlotego swiatla oslepila was, bol rozszedl sie po zmeczonych czlonkach. Zapadla ciemnosc.



Budziliscie sie powoli. Nad wami promienie slonca odbijaly sie od bieli sufitu. Miekka posciel otulala wasze ciala, a cicha muzyka plynela z ukrytych glosnikow. Usmiechneliscie sie do siebie nieco smutnym usmiechem ludzi ktorym przyszlo stawic czola zlu, zlu ktore zabralo dwoje z was.
Mala Tara..... Felix....
Czy bylo warto?
Czy ktos kiedykolwiek odpowie wam na to pytanie...?
Czy wy odpowiecie sobie sami na nie?
Czy chcecie uslyszec ta odpowiedz....
Czy to wazne... Zadanie wykonaliscie..... Czy to wazne.....


.............................Niech zyje Camelot......................


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:04.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172