lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [autorski] Rubin do wzięcia (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/3475-autorski-rubin-do-wziecia.html)

Arango 27-06-2007 22:22

Była to pracowita dla niego godzina.

Musiał wypisać prośbę o urlopowanie ze względu na stan zdrowia, odbyć krótką, acz owocną rozmowę ze zbrojmistrzem kompanii, nakłaść po gębie pachołkowi w stajni, ot tak dla utrwalenia, że pana sierżanta Selkirka trzeba szanować.

Nieco czasu zmitrężył w "Oku Pawia" ulubionym burdelu kompanii, gdzie usiłował rozmówić się ze swym zastępcą Rufusem. Ten jednak, ani myślał porzucić dzban wina i panienkę z którą akurat baraszkował. Ponieważ próby perswazji nie przyniosły rezultatu panowie zamiast zdać się na siłę argumentów, postanowili użyć argumentu siły. W rezultacie dyskusji, która nastąpiła Selkirk zyskał siniak na nieogolonym policzku, Rufus bezpłatną kąpiel w korycie do pojenia koni (nota bene pierwszą chyba od początku roku), a burdel straty w sprzęcie na około 50 sztuk złota.

Koniec końców panowie jednak rozmówili się i rozstali przyjaznie, wszak emocje i interes nie idą z sobą w parze.

Powrócił wtedy do koszar, skąd zabrał swego konia, na muła zaś załadował juki w których znalazły się : kusza i 30 bełtów do niej, "zestaw kawalerzysty" czyli pakunek zawierający to co szanujacy się jezdziec może potrzebować, od grubych igieł po parę podków, żelazne racje na 12 dni, zapasową hubkę i krzesiwo, dwa grube koce, flaszkę lekko rozrobionego spirytusu (w zależności od potrzeb używano go jako lekarstwa lub polewano nim mokre drzewo by rozpalić ognisko), dwie spore flasze wina, linę, haki i dwa spore worki obroku dla konia.
No i ponieważ był człowiekiem sumiennym obił pachołkowi gębę z drugiej strony, aby chłopiec nie zapomniał o panu sierżancie Selkirku.

Lekko zdyszany po godzinie pukał powtórnie do drzwi lorda Prestona. Otworzył mu ten sam służący co przedtem.

Ercekion 27-06-2007 23:05

Ezeliash nawet nie obejrzal zbrojowni. Bagaz juz mial przygotowany wczesniej, a o prowiant poza tym ktory zebral bedzie sie martwil pozniej. Oparl sie o sciane i bacznie obserwowal jak mloda kobieta przechadza sie po pokoju. Z nudow zaczal nucic lekka piosenke. Gdy cala ekipa juz skonczyla ruszyl z nia,

Midnight 28-06-2007 12:57

1 Załącznik(ów)
Selina z przyjemnoscia podziwiala bron znajdujaca sie w zbrojowni. Po prawdzie miala juz swoj miecz lecz byla kobieta, a jako taka kochala piekne i wciaz nowe rzeczy. Delikatnie muskala palcami niektore okazy mieczy szczegolnie ozdobnych lub przykowajacych oczy swym blaskiem. Jednoczesnie starala sie aby oczy mezczyzn zebranych w komnacie zwrocone byly na nia. Zdjela wiec plaszcz i odlozyla go na jakis stol, stolek lub cos innego w tym stylu. Od czasu do czasu uniosla sie na palcach chcac zdjac lub chociazby dotknac bron lub czesc zbroi wiszacej na haku. Lubila byc w centrum uwagi. W koncu jednak aby nie przedluzac wybrala dla siebie cudo ktore dostrzegla ukryte wsrud rupieci. Zastanawiala sie jeszcze nad nowa zbroja lecz nie bylo niczego co by pobilo to co miala na sobie. Jednak robota na zamowienie to jest cos.
- Hmm mysle ze to mi wystarczy. Zostawie tu swoj stary miecz. Dwa mi nie sa potrzebne.
Co mowiac odlozyla go na polke, a nastepnie przytoczyla do pasa nowy.
- Teraz jeszcze konie i prowiant i mozemy wyruszac.
Wolnym krokiem podeszla do Ezeliasha i okreciwszy sie przed nim wokolo spytala.
- I jak pasuje?
Po czym nie czekajac na odpowiedz pocalowala go namietnie w usta :mrgreen: i wyszla z sali. Przy okazji gdy przechodzila kolo mezczyzn pilnujacych tego wszystkiego puscila im oczko i pieknie sie usmiechnela.

Myrkin 28-06-2007 15:49

Hearth rozglądał się przez dłuższy czas po zbrojowni, starając się wybrać dla siebie jakiś dobry łuk z ponad dwóch tuzinów, które stały pod ścianą. Każdego z nich uważnie oglądał w poszukiwaniu jakichkolwiek defektów. Potem zakładał na niego cięciwę i próbował go naciągać. Po dokładnym sprawdzeniu niemal wszystkich łuków Hearth wybrał z nich jednego. Był to długi na niemal półtora metra prosty łuk. Siła potrzebna do naciągnięcia cięciwy świadczyła o tym, że strzała wypuszczona z tego łuku mogła przebić większość pancerzy, z wyjątkiem może tych najcięższych.
Po dokonaniu swojego wyboru Hearth zostawił w zbrojowni swój stary łuk. Jeszcze tylko zabrał ze sobą kołczan pełen strzał, które pasowały do jego nowego nabytku. Nie szukał dla siebie zbroi czy broń do starcia bezpośredniego, gdyż uważał, że to co ma będzie mu dobrze służyło... W końcu wyszedł ze zbrojowni razem z pozostałymi członkami tej małej drużyny.

Ercekion 28-06-2007 17:01

Ezeliash nie wygladal na zdziwionego zachowaniem Seliny, ktore mimo wszystko milo lechtaly jego poczucie wlasnej wartosci. Usmiechnal sie i lekko przeczesal reka wlosy i ruszyl ku wyjsciu.
Mam nadzieje iz dobry sierzant juz sie uparal ze swymi zakupami. No oczywiscie tylko jesli nie postanowil pozegnac sie ze swoimi ulubionymi ladacznicami.

L_Devil 29-06-2007 13:55

- Proszę za mną do kuchni - powiedział Harold i poprowadził ich z powrotem w górę schodów. Potem skręcili w prawo i przeszli do kolejnego korytarza. Ten jednak nie był już tak ozdobny, wskazywał raczej na obecność pomieszczeń dla służących. Harold poprowadził ich do drzwi trochę większych niż pozostałe, za którymi znajdowała się wspaniała kuchnia. Otwarte palenisko, na którym gotowano większość potraw znajdowało się w środku, a dookoła niego stały stoły przy których uwijał się kucharz wraz z pomocnikami, przygotowywujący posiłki dla całej rezydencji.
- Dajcie szanownemu państwu racje żywnościowe na dwa tygodnie - odezwał się służący.
Kucharz tylko mruknął coś niezrozumiałego i zaczął grzebać w szafkach. Po chwili dostarczył każdemu z członków drużyny suchy prowiant w specjalnym worku. Dostali też od niego bukłaki z wodą.
- W porządku.. teraz konie - powiedział Harold i znów poprowadził ich przez całą rezydencję, tym razem do stajni. Tam dostali dwa konie rasy półszlachetnej. Po osiodłaniu i wyprowadzeniu ich ze stajni, spotkali znów Lorda.
- Widzę, że już prawie jesteście gotowi. Za pół godziny przybędzie Selkirk, paniczu De La Veronna, dobrze by było gdybyś udał się po swój sprzęt w tym czasie

Midnight 29-06-2007 14:24

Suchy prowiant, polszlachetny konik. Brrr. Selina powoli zaczynala sie zastanawiac czy nie lepiej by zrobila sama sobie fundujac konia. Stac ja bylo w koncu na to aby sobie konia kupic. Westchnela jednak i podejzliwie przygladala sie nowemu "rumakowi".
- Widzę, że już prawie jesteście gotowi. Za pół godziny przybędzie Selkirk, paniczu De La Veronna, dobrze by było gdybyś udał się po swój sprzęt w tym czasie.
Pan i wladca po raz kolejny zaszczycil ich swa obecnoscia. Hmm co by tu przez te pol godziny. Niby miala kilka mozliwosci do wyboru, kazda przyjemna. W koncu zdecydowala sie na mala wyprawe na targ. A juzci znajdzie cos milego co jednoczesnie moglo by umilic jej ta przymusowa wyprawe.
- Mysle iz tez nie bede tu bezczynnie siedziec. Bede na targu jakby ktos przypadkiem mnie potrzebowal w miedzyczasie. Postaram sie byc tutaj na czas.

Ercekion 29-06-2007 16:23

Zaiste, nadszedl czas bym sie przygotowal. BEde spowrotem za pol godziny, Lordzie.Powiedziawszy to, wykonal dworski ukloni wyszedl na zewnatrz. Czekal na niego juz jego kon. Rumak rasy szlachetnej, jeden z ostatnich wychowankow stadniny jego ojca. Krotka przejazdzka zaowocowala dotarciem do posiadlosci De la Veronna. Ezeliash szybko zapakowal swoje rzeczy, wydal kilka rozkazow zarzadcy i ruszyl spowrotem.

L_Devil 01-07-2007 19:09

Ostatnie pół godziny przed wyruszeniem upłynęło szybko. Targ był jak zwykle tłoczny i gwarny, lecz mało było dóbr na których możnaby zawiesić oko. Poczynając od owoców a na siodłach końskich kończąc - wszystko wyglądało jakby rzemieślnikom i kupcom w tym dniu nie zależało na jakości towaru. Tak naprawdę jedyna rzecz która się Selinie podobała była srebrną broszką w kształcie gryfa. Nie na tyle jednak podobała się, by ją kupić, zwłaszcza że nie należała do najtańszych.
- Są już wszyscy? Dobrze - Gdy zebrali się na powrót w bramie rezydencji, Lord przedstawił im przewodnika - Poznajcie Roscoe. Jest tropicielem, przeprowadza karawany stąd do kopalń w górach na wschodzie. Wasz cel jest trochę bardziej na północ, ale wasz przewodnik zna tę okolicę niczym gryf swe gniazdo.
Roscoe był młodym człowiekiem, miał około dwudziestu pięciu lat. Uśmiechnięty, pogodny, z kuszą na plecach i kołczanem bełtów przy pasie sprawiał bardzo solidne wrażenie. Był niemal przeciwieństwem człowieka który stał obok niego, Prestona.
- Gotowi? No to w drogę, nie będziemy tracić słońca - powiedział, wsiadając na konia

Ercekion 01-07-2007 21:46

Ezeliash usadowil sie w miare wygodnie w siodle ( ktore swoja droga bylo wysokiej jakosci i pieknie zdobione, tak jak i cala uprzaz, jak szlachcic podruzuje to z klasa) i powiedzial
Wiec prowadz slugo, nie pozwol nam cie zatrzymywac w wykonywaniu twoich obowiazkow..


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:17.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172