lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Warsztaty] Żywe Światotworzenie! (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/4418-warsztaty-zywe-swiatotworzenie.html)

SG 18-11-2007 01:30

Dla mnie bomba, nie mam zastrzeżeń ;)

Morfik 18-11-2007 10:12

Zero zastrzeżeń. Bardzo mi się to wszystko podoba.

Lukadepailuka 18-11-2007 10:22

Idealnie.

Będzie można z tego jakiś systemik autorski zrobić ^ ^

Kutak 19-11-2007 22:50

Etap trzeci- Najważniejsze persony, organizacje i światowa polityka.

Czyli, mówiąc krótko- mamy już planszę, teraz czas na figury.
  • W tym etapie nie ma miejsca na opisy waszych postaci. Wy w tej rozgrywce jesteście najemnikami, mimo wszystko jeszcze niezbyt znaczącymi osobowościami- nie wy jeszcze kształtujecie losy świata. Jeszcze. ;)
  • Nie idziemy w ilość, pamiętajcie. Niech będzie to kilka charakterystycznych postaci związanych z tym, o czym wspominaliśmy w wypadku kreowania świata- przywódca sekty, "boss bossów"- dużo możliwości. Niech postacie te mają naprawdę wielki wpływ na to, co się dzieje w okolicy. Postarajcie się też stworzyć postacie nadające się zarówno na waszych pracodawców i popleczników, jak i na przeciwników.
  • Podobnie z organizacjami. Wspomnieliście o kilku tworząc świat, opiszcie je więc. Zaznaczcie czym się charakteryzują, iluż to członków posiadają, ja wielkie wpływy posiadają, jakież jest zajęcie danej "instytucji"... Nie zapomnijcie także o "mafii", której zlecenia będziecie wypełniać ;)
  • Ostatni punkt będzie możliwy dopiero po zrealizowaniu dwóch poprzednich- polityka bowiem, poza tą międzynarodową (jaki jest stosunek innych osad do waszego Miasta?), głównie oprze się na tej wewnętrznej, zajmującej się relacjami między poszczególnymi siłami w mieście.
Wszystko jasne? Mam nadzieję. W razie jakichkolwiek pytań- zapraszam do komentarzy czy na PW. ;)

Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Światotworzeniowy Majster ;)

Morfik 23-11-2007 16:07

To ja może na początek zajmę się opisywaniem bardziej mafijnych spraw.
Boss bossów, czyli osoba stojąca najwyżej w hierarchii. Ma on władzę nad swoimi najbardziej zaufanymi ludźmi, których jest kilka. A oni mają władzę nad nami, czyli nad zwykłymi najemnikami. Boss może być porywczy, bezwzględny, brutalny albo spokojny, opanowany. Jeżeli nasz świat ma być brutalny to myślę, że najlepiej pasuje tu kandytat nr. 1. Człowiek, który bez wachania wydaje rozkazy zamordowania kogoś. Pozbawiony uczuć, bezwzględny boss bossów. Szalenie dbający o swoje bezpieczeństwo. W każdym człowieku widzi zdrajcę. Gardzi on innymi rasami. Wampirów nienawidzi, krasnoludów z chęcią by pozabijał. Goblinów jeszcze nie pozabijał ponieważ robi z nimi interesy, więc są mu potrzebni.
Organizacja cały czas walczy z wampirami o dominację w mieście. Mimo, że najemników jest znacznie więcej cały czas nie mogą sobie poradzić z wampirami. Na razie tyle.

EDIT
Podoba mi się wizja doktora jaką przedstawiła nam SG. Może tylko powinien być on bardziej szalony, by bardziej pasował do szalonych eksperymetów.
Co do Augora(od razu skojarzenie z Ajgorem z "Młodego Frankensteina") to myśle, że może to być w pełni posłuszny swemu panu człowiek, może niezbyt inteligentny ale bez przesady. Może w głebi serca nienawidzący profesora ale bojący się mu przeciwstawić.
Co do magii zostawiłbym tylko magię żywiołów i kontrolę nad umysłami. Kontrola nad umysłami pasowałaby do naszych sekt. Od początku, kiedy tylko padło słowo sekty cały czas przed oczami mam ciemny pokój wypełniony zapalonymi świeczkami. Po środku pokoju coś na wzór ołtarzu. Na ołtarzu leży osoba, która jest w transie. Nad nią czarnoksiężnik wykonuje skomplikowane rytuały. Na około nich ludzie, którzy tańczą w tajemniczym rytmie lub oddają pokłony przed ołtarzem. Wszystko zamienia się w jeden wielki trans.

Odyseja 25-11-2007 21:18

Proponuję, żeby wspomnianym wyżej "bossem bossów" była... kobieta :). Najlepiej wampirzyca, nienawidząca przedstawicieli swej rasy i widząca w nich rywali. Miałaby jakiś tajemniczy pseudonim i wszyscy myśleliby, że to człowiek (facet). Co Wy na to? Jeśli się zgodzicie, to będę mogła spróbować ją opisać

PS Wiem, że pomysł banalny i bardzo "filmowy" :rotfl:

Lukadepailuka 26-11-2007 14:46

Teraz my.

Inne grupy najemne:

Wiedziałem, że jak zwykle nic nie będzie takie łatwe i proste. Do walki przeciw nam wystawili inne, równie złe, grupy najemne.
Szczególnie nienawidziłem Brothersrobots'ów. Była to trójka braci do wynajęcia. Takich jak oni powszechnie nazywa się Cyborgami. Zmechanizowany człowiek. Do czego się dziś ludzie nie posuną. Na pewno mieli w sobie krew Krasnoludów. Z taką chęcią do rozróby, musieli mieć chociaż trochę ich krwi w żyłach.
Był też on. Wampir. Takich nawet w piekle nie chcą. Szkoda, że nie pamiętam jego nazwiska. Drań się nawet nam przedstawiał, podręcznikowy przykład lekceważenia przeciwnika. Nadal ciekawi mnie kto go na nas nasłał.
Oprócz tych drużyn szczególnie nienawidziłem też Łowców. Całej, wielkiej, zorganizowanej grupy, która bezustannie deptała nam po piętach. Wysyłali na nas po kilka mniejszych oddziałów. Wątpię czy ktoś z nimi dowodził, najpewniej tworzyli własny, pomniejszy gang.
Byli jeszcze inni. Nie pamiętam. Nie chce pamiętać...


Naiwni Pailukas

Co do bossów bossów, to się Morfik z Tobą zgodzę. Sam miałem dać pomysł kogoś takiego. Tylko może nie jeden, a kilku takich bydlaków, którzy władają tym marnym światem. Dowódcy gangów.

Czy ma to być kobieta? W sam raz pasowałaby mi Wampirzyca, która panowałaby nad jakimś z gangów. Wpływowa, silna, bezwzględna. Jestem za.

SG 01-12-2007 01:10

Proponuję więc, żeby każdy stworzył Wampirzycę wg własnej wizji. Później zrobimy głosowanie, a postać, która przejdzie zostanie ewentualnie nieco zmodyfikowana. Hm?

Wymyśliłam już postać neutralną i jestem w trakcie jej opisywania, ale na razie jeszcze nic nie zdradzam, bo nie jestem pewna jej ostatecznego "kształtu".

Odyseja 01-12-2007 10:02

Wokół było ciemno… Kris słyszał tylko kroki. Swoje i prowadzących go mężczyzn. Co go czeka? Zawiódł. Te dwie myśli błąkały się w jego przerażonym umyśle. Uciskające dłonie stalowe kajdany zderzały się ze sobą, wydając przy tym charakterystyczny brzęk. Ci, którzy zawiedli, rzadko stamtąd wracali… W końcu stanął przed wielkimi, mahoniowymi drzwiami. Po paru długich jak noc, w której cieniu się kryli, chwil, drzwi otworzyły się ze złowieszczym skrzypnięciem. Rubinowa sala kryła się w mroku. Kris zadrżał. W cieniu, przy ścianach ktoś się poruszył. Usłyszał szepty. Na końcu tej sali stał fotel, odwrócony tyłem do drzwi. Jak może wyglądać Narlyss? Niewiele osób, wampirów, miało okazję go ujrzeć. Większość nie wracała z tego spotkania… Nagle, z cichym skrzypnięciem fotel drgnął. Powoli obrócił się i Kris ujrzał twarz Narlyss… Z przerażenia cofnął się, ale poczuł na plecach lufę lasera MXW-1884-44-456-56-88900-11. Czarne, długie włosy spływały po jej bladej twarzy. Czarne tatuaże na twarzy wręcz hipnotyzowały. Wampirzyca zaśmiała się złowrogo, ukazując długie kły.
- Zassskoczony? – wysyczała i ponownie salę przejął jej śmiech – Zawiodłeś. On nadal żyje.
- Ja… Proszę o wybaczenie, o pani…
- Milcz! Wiesssz, co czeka takie łamagi jak ty?

Kris pokornie spuścił głowę

- Było ich więcej…
- Nic mnie to nie obchodzi. Ssskazuję Cię na sssłońce…
- Ale… Ja mam rodzinę! Proszę mnie oszczędzić! Błagam!
- Sss… Wyprowadzić go!




Oto takie moje wypocinki. Wiem, że idiotyczne...

SG 02-12-2007 14:23

Łatwiej mi pisać, jak sobie wcześniej uporządkuję dostępne możliwości. Zacznę więc małym wstępem.

Kogo więc musimy mieć? Po pierwsze - sektę magów. Dalej - sprzymierzonych z nimi panów ciemności, czyli jakieś wampiry ze swoją mroczną świtą. Niewielu, najlepiej jednego, w końcu są rzadko spotykane (nasz 'boss bossów'). Od razu nasuwa mi się perwersja na punkcie spotkań z ludźmi, luźny pomysł. Potrzebujemy także członków mafii, czyli, jak mówił Kutak, naszych pracodawców. Trzeba też pomyśleć o poplecznikach, a moim skromnym zdaniem przyda się również jakaś persona neutralna, a koniecznie znana, z której usług mogliby korzystać wszyscy. Na taką postać mam już pewien pomysł. Ponadto należy uwzględnić rasową różnorodność.
Nie jestem tylko pewna, czy lepiej byłoby zacząć od opisu samych organizacji (a do tych głównych dodałabym jeszcze jakąś mniej ważną, poboczną - ot tak, dla urozmaicenia), czy może w pierwszej kolejności zająć się figurami.

Na chwilę obecną pominę ten problem, a zajmę się opisem postaci neutralnej.

Dr. Werter Friedrich
Wnętrze pracowni wyglądało tak, jakby od dawna nikt tu nie sprzątał. Jednym z nielicznych niepokrytych słuszną warstwą kurzu przedmiotów był znajdujący się w centralnym punkcie pomieszczenia metalowy stół, o którym można było z pewnością powiedzieć, że był często używany. Świadczyły o tym raczej świeże krwawe zacieki, rysy oraz liczne drobne nierówności wskazujące na działalność ognia. Na tymże, prawdopodobnie, operacyjnym stole leżał zestaw nieumytych jeszcze narzędzi. W piwnicy mieściła się też skomplikowana aparatura chemiczna wraz z pokaźną liczbą rozlicznych substancji i odczynników. Skąpe światło nieznacznie rozjaśniało ścianę pełną półek ze słojami, których zawartość – najczęściej były to narządy i części ciała – unosiła się w formalinie. Po przeciwnej stronie można było zauważyć sypiący się regał zawalony książkami, w których układzie próżno było szukać porządku. Wśród opasłych tomisk otulonych kurzowym puchem można było znaleźć zarówno podręczniki medyczne, jak i trudnodostępne traktaty magiczne wystylizowane na podobieństwo bardzo starych ksiąg – ciężkie, opatrzone skórzaną okładką z wytłaczanymi, czerwonymi tytułami. Było tam również kilka faktycznie starych dzieł – traktujących o alchemii, nauce dawnej, pełnej niejasności i niedopowiedzeń, a nade wszystko kontrowersyjnej. Opinii na temat odwoływania się do opracowań alchemicznych było tyle, ilu było wypowiadających się. Na stojącym pod regałem biurku znajdował się odpalony komputer zajmujący się monitowaniem dwóch bulgoczących w kolbach gęstych płynów.

Drzwi do pomieszczenia obok były uchylone, dało się stamtąd słyszeć odgłos lecącej z kranu wody. Ktoś mył ręce.
- Tak… tak. Przerobię mu te oczy. Niech zgłosi się do mnie za… 4 dni. Zapłata przelewem.

Do laboratorium wkroczył z telefonem w ręce posiwiały mężczyzna średniego wzrostu, wyglądający jakby od co najmniej dwóch nocy nie zmrużył oka ani na minutę. Dr. Friedrich odwiesił na pobliski wieszak swój biały kitel i podszedł do komputera. Pobawił się nim chwilę, po czym, mrucząc pod nosem, odszedł, zostawiając wszystko tak, jak było. Zagwizdał.
- Augor, Augor! Przyjdź tu i posprzątaj! A później zrób mi kawę. Czarną.

***

Dr. Werter Friedrich. Trochę podstarzały naukowiec, który mimo wieku nadal jest dobry w swoim fachu. Wygląda na człowieka zmęczonego i znudzonego życiem, który czasami zastanawia się, czy nie jest już na to wszystko trochę za stary. Jego stosunek do życia objawia się w cynicznej postawie, jaką prezentuje.
Zajmuje się genetyką, mutacjami, montowaniem wszczepów – wszystkim, czym powinien zajmować się szanujący się naukowiec. Proceder przeprowadzania mutacji może i jest nielegalny, ale usługi profesorka są tak cenione, że zapewniły mu swego rodzaju nietykalność prawną. Z tego samego powodu jest również osobą niezwykle wpływową. Masz sprawę – idź do Friedricha. Z zamiłowania zgłębia również tajniki magii, szukając dla niej zastosowań w nauce.
Dr. Werter jest właścicielem znajdującego się w górnej części miasta całkiem sporego prywatnego laboratorium, w którym wraz z pracownikami wykonuje te w większości legalne zabiegi, na których zgarnia kokosy. Jego dom znajduje się pod kliniką, na niższym, bezokiennym piętrze budynku. Tam też mieści się jego prywatna pracownia – diametralnie różniąca się od pachnącego chirurgiczną czystością laboratorium – w której dokonuje tych mniej legalnych operacji mutacyjnych (na których zgarnia jeszcze większe kokosy) oraz prowadzi własne badania.
Friedricha nie interesuje to, od kogo dostaje zlecenie, czy jego klienci nie są sobie wrodzy. Dla niego liczą się tylko pieniądze, a na przyjaźń trzeba sobie zasłużyć.
Naukowiec, jak przystało, ma swojego osobistego asystenta, Augora. Ale o tym, kim jest Augor – później ;) (edytuję posta).

EDIT:

Augor, jak wcześniej pisałam, to asystent doktorka. Jest on wynikiem pewnego eksperymentu – przeprowadzana przez Friedricha mutacja goblina nie przebiegła całkiem pomyślnie, czy to z powodu złego doboru substancji mutagennych, niedopatrzenia czy z innych przyczyn. Skutkiem było trwałe upośledzenie psychiczne, amnezja i zdeformowanie ciała, w szczególności twarzy. Augor przypomina bowiem bardziej zwierzę niż istotę rozumną, nabył nawet pewnych zwierzęcych instynktów. Rozumie jednak polecenia i potrafi się uczyć, w związku z czym nadaje się na asystenta.
Skąd jego imię? Dr. Werter nazwał go tak ze względu na jego wygląd. W wyniku mutacji Augorowi zostało tylko jedno oko. Poza tym skrzywieniu uległ również jego kręgosłup, stwór jest garbaty, a także łysy.
Amnezja została wywołana przez potworny ból i cierpienie, jakiego doświadczyła ofiara eksperymentu podczas mutacji. Augor nie pamięta, kto był sprawcą jego udręki, która z resztą w jego pamięci zachowała się jedynie w mglistych obrazach, pamięta natomiast, że osobą, która doprowadziła go później do jako takiego „stanu używalności” był dr. Friedrich. Dlatego też jest niezmiernie szczęśliwy, że może mu się odwdzięczyć asystą za uratowanie życia.
Ludzie boją się asystenta profesora, dlatego Augor nie kręci się po klinice. Pozostaje w domu, gotowy w każdej chwili spełnić każdą, nawet najbardziej szaloną prośbę swojego pana.

Zdjęcie doktorka:


Augor


I jak Wam się podoba?

EDIT

Chyba wszystkim zależy już w tej chwili na czasie (kiedyś w końcu trzeba zagrać), zrezygnuję więc z wprowadzających historyjek, a zajmę się konkretami.

Sekta magów
Na pierwszy ogień pójdzie sama sekta, ale opis magii też by się przydał.

Wg mnie generalnie powinna być to grupa nieformalna, nie mająca charakteru zrzeszenia, do której należałby każdy mag, zarówno samouk, jak i uczeń mistrza czy też uczestnik zajęć grupowych. Wśród ogółu magów można by wyróżnić kilka ugrupowań zajmujących się konkretną gałęzią spośród dziedzin magicznych, a może i szkołę (to właśnie miałam na myśli, pisząc „zajęcia grupowe”), lub też jedną większą grupę i jej „oddziały”. Ze względu na swoją praktykę byliby ścigani przez przedstawicieli prawa, w związku z czym ich siedziby znajdowałyby się w najbardziej niebezpiecznych, niższych częściach miasta, powiedzmy na peryferiach.

Żeby stworzyć coś spójnego, należałoby pomyśleć, jak to wszystko mogło się zacząć. Skoro uprawiane magii w pewnym momencie stało się nielegalne (a wcale nie musiało na początku takie być), magowie musieli się przenieść na tereny pozamiejskie, które okazały się idealne do zgłębiania arkanów magicznych. Odkryto, że ruiny/ogromne, stare drzewa/itp. są miejscami przepełnionymi mocą magiczną, źródłami, z których można ją pozyskiwać (jeśli oczywiście przyjmiemy system wymagający czerpania mocy) lub naturalnymi bramami, portalami pozwalającymi na przyzywanie istot spoza tego świata. To odkrycie musiało więc sprawić, że zaczęto organizować spotkania. Mogła wtedy powstać inicjatywa utworzenia szkoły magicznej, by umożliwić młodszym adeptom szybszą i efektywniejszą edukację. Zasadniczo każda z grup (lub ta jedna duża) posiadałaby radę nadzorczą zajmującą się zwoływaniem zgromadzeń, jakąkolwiek robotą papierkową i innymi pierdołami, do której należeliby najstarsi i najbardziej doświadczeni mistrzowie magii, z racji przynależności do danej rady nazywani arcymagami.

Na czym miałyby polegać spotkania? Ich charakter byłby oczywiście różny, zależny od okoliczności. Naturalnie odbywała by się wtedy wymiana wiedzy, prowadzono by polemikę na rozmaite tematy. Ponadto mogłyby się odbywać swego rodzaju sabaty, podczas których odprawiano by rytuały przywołań czy rzucało zaklęcia wymagające uczestnictwa więcej niż jednego maga ze względu na konieczność posłużenia się większym zasobem mocy magicznej. Opis przykładowego spotkania podchodziłby już pod opis magii, więc na razie sobie odpuszczę. Poza tym myślę, że dobrze by było, gdyby spotkania dotyczące przywołań i w ogóle dość istotnych spraw miały charakter wyjątkowy.

Nie jestem też pewna co do tej szkoły. Lepiej byłoby przyjąć zasadę szkolnictwa zbiorowego – zajęcia w głębi lasu, z dala od czujnych oczu policyjnych patroli – czy zasadę mistrz – uczeń? Obie nie mogą funkcjonować, obszar jednego miasta, nawet tak dużego, jak w zamierzeniu nasze, jest na to moim zdaniem za mały.

Magia
Na razie chciałam tylko zaproponować założenie podstawowe – dostępne działy magiczne: magia żywiołów, psioniczna (kontrola nad umysłami i te sprawy), iluzjonistyczna, inwokacyjna, tworząca (może być w ramach magii żywiołów), przemian (kształtowanie rzeczywistości) nekromancja. Może jeszcze na coś wpadnę. Odpowiadał by mi również system oparty na konieczności pozyskiwania magii (jak np. w Wiedźminie).


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:05.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172