Nieprzyzwoite myśli zagościły przez moment w mojej głowie, na szczeście w porę opamiętałem się, by pomnieć, po co do karczmy przybyłem. Choć, opamiętanie to większą może zasługą lekkości sakiewki było... Odepchnałem lekko dziewkę, mruczac pod nosem kilka słów wyjaśnień, i ruszyłem dalej przez karczmę, wypatrując szlacheckich łbów, panaKiszcza poszukując. |
-Ejże! namyślże się jeszcze robaczku- rzuciła za obchodzącym panem Jackiem. Który szlachcica wypatrując, równie dobrze źdźbła trawy pośród stepów mógł wypatrywać. Gęsto szlachty roztomaitey w Indyiach się zbierało co wieczór, a ten był do poprzednich podobny. Jedni śpiewali, drudzy krzyczeli, a wszyscy pili i jedli, popuszczając jeno pasów żeby miejsca cennego w brzuchach nie marnować. |
Jako, że żaden ze szlachciców nie wyróżniał się w żaden sposób, podszedłem do lady, i odczekawszy, aż karczmarz zwróci na mnie uwagę, spytałem: - Karczmarzu, gdzie ja pana Kiszcza znaleźc mogę? Podobno często w twoich progach gości! |
- To zależy czego przyjacielu chcesz od pana Kiszcza i kto cię przysyła- odparł chłodno karczmarz. |
- Od przyjaciela wiem, że u pana Kiszcza różne zajęcia można znaleźć. - odparłem. |
- A co to on niańka, żeby młodziakom zajęcie znajdować?!- zdziwił się karczmarz- gadaj zaraz czego chcesz! |
- Nie tobie będę mówił czego chce, ino panu Kiszczowi! Mów gdzie go znajdę, chyba nie jest tak strachliwy, żeby się szlachcica zlęknąć, co samojeden do karczmy przyszedł... |
- Haha!- wybuchnął szczerym śmiechem karczmarz- a to ci chłystek! I począł zanosić się ze śmiechu aż część zebranej szlachty spojrzała na niego ze zdziwieniem. - Patrzcie panowie!- krzyknął, ociekając łzy które gęsto puściły mu się po policzkach- ten tutaj młokos panu Kiszczowi grozi! I pyta czy pan Kiszcz strachliwy! Szmer się podniósł na sali. Wtem rozległ się donośny i ciężki jakoby wystrzał z kolubryny głos wołający: - A pokażcież mi tego diabła! Któren to?! Niech no go zobaczę- i począł się śmiać długim, przeciągłym śmiechem od którego aż wydawało się szyby we okiennicach drżą gotowe zaraz się rozsypać. Zawtórowali mu jego towarzysze i wszyscy zebrani. |
- Rad, żem waszmości do gustu przypadł, - powiedziałem w stronę Kiszcza - i rozbawić tak zacną personę potrafił. Choć jako szlachcic, zapewne daleki waszmość jesteś, by ino po wyglądzie równego wam stanem oceniać. |
- W rzeczy samej, w rzeczy samej- Kiszcz jakby zamyślił się na sensem słów, które usłyszał- masz rację przyjacielu- odrzekł po chwili zupełnie poważnym już tonem- nie po wyglądzie nam ludzi oceniać Wskazał na jednego ze swoich kompanów. -Czy dasz wiarę, że ten oto człowiek siedzący obok mnie, księżną Potocką jest w przebraniu?- skinął na pana Jacka- A choć tu i daj księżnej pyska, bo gładka to przecie białogłowa! A nadstaw no się księżno temu kawalerowi! Wskazany splunął siarczyście na belki którymi wyłożono podłogę i wydął usta rzeczywiście jakby do pocałunku je nastawiając. Sala ponownie wybuchła gromkim śmiechem. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:53. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0