Jennifer spojrzała na Granta. - Niestety nie mogę wam pomóc. Sama już raz przechodziłam przez te testy. Bez pomocy. Ale teraz dużo się zmieniło. Wszystko jest inne. Wiem jak przejść pokoje, bo wiem więcej o tym świecie. Ale wystarczy dobrze spojrzeć aby zobaczyć o co tu chodzi. Wasze umysły są jeszcze związane i nie widzą wiele, bo to jest dla nich szok. Ale gdy pierwsze wrażenie minie zobaczycie głębszy sens. Pokoje to próby. Pierwszy to próba wiary, ten to próba umysłu, a następny - magii. Musicie je przejść by udowodnić, że jesteście godni swoich darów. |
Jullie, korzystając z faktu, iż rzeka jest magiczna pobrała z niej moc. Poczuła się znacznie lepiej, zmęczenie minęło i napłynęła nowa siła. Przyglądała się bestii. -Czyli magią go nie pokonamy. Theamera... coś tam, przepraszam że nie pamiętam, ale twoje imię jest... nieco egzotyczne, musimy z tobą walczyć, czy może jesteś jak Sfinks? - zwróciła się do stwora. -Wolałabym zagadkę, niż walkę z gigantycznym wężo-smokiem... - dodała pod nosem. Spojrzała na Jen, której najwyraźniej coś się pomyliło, przynajmniej w jej odczuciu. -Przeszliśmy już dwa pokoje, ten miał być ostatni. Nie gadaj, że będzie coś jeszcze! - lekko uniosła głos z poirytowania. Gorzej, niż na studiach, tam są kolokwia, da radę ściągać, tu nie, a na dodatek grozi mi śmierć w brzuchu gada.... pomyślała i zrobiła minę oburzonego dziecka. |
- Tak, będzie. I przeszliście dopiero jedną próbę. - Jen na chwilę się zamyśliła - To w sumie jest zagadka, bo da się go pokonać w jeden sposób, który widać od razu. Dziewczyna uśmiechnęła się do smoka, a ten zamruczał jak kot. |
Vardaanca nie wiele myśląc odważnie stawiał kroki ku stworowi. Skoro ta kobieta może łazić swobodnie, a nic nie jest takie jak się wydaje, to w takim razie to nie jest bestia, tylko miłe domowe zwierzątko. Boże! Już mi się w głowie rypie. Gad domowym zwierzątkiem. Podszedł do rzeki i stanął na jej krańcu. Zaczął mówić do wężo-smoka - Witaj mam na imię Vardaanca - ukłonił się na znak szacunku - skoro jesteś taki miły, jak mówi Jennifer to przepuściłbyś nas? - po tych słowach czekał na reakcje storzenia. Jeżeli nie robiła się agresywna,to po mały kroczku przesuwał się na drugą stronę rzeczki. |
Smok tylko się uśmiechnął i otworzył pełną zębów paszczę. Zaryczał jak startujący odrzutowiec, a uderzenie powietrza rzuciło kapłanem o ścianę. Nie stało mu się nic ale był trochę ogłuszony po ataku potwora. - Nie zdążyłam wam powiedzieć, że ma parę asów w rękawie. Nie drażnijcie go bo to był tylko pokaz. Gdyby zrobił to naprawdę mocno on byłby krwawą miazgą na ścianie. - Mówiąc to usiadła po turecku i czekała na następne próby. |
Dziewczyna zmarszczyła brwi, wpatrując się w zajmowane przez potwora legowisko. Starała się ogarnąć wzrokiem każdy nieregularny punkt, nierówność podłoża, drewniane drzwi. Nie ulegało wątpliwości, że potwora należy podejść sposobem, po demonstracji jego siły szaleństwem byłoby rzucać się na niego z bronią, którą dopiero co dostali. Póki co nie dostrzegała żadnej możliwości przechytrzenia smoka, może inni mieli lepsze pomysły? - Słuchajcie, to, że nie pokonamy tego stwora w walce jest pewne. Jennifer mówi, że to pomieszczenie to zagadka, jest więc jakiś sposób, żeby odciągnąć jego uwagę lub też zablokować jego możliwość ataku. On najwyraźniej nie możę przekroczyć tej rzeczki... Nie wiem, może jest tu druid wody, który mógłby odciągnąć smoka, a następnie zmienić bieg rzeki... Albo widzicie inny sposób na stworzenie jakiejś bariery, która go powstrzyma? |
Podłoga była idealnie gładka, ściany również. Sufit był lekko chropowaty ale i na nim nic nie było. Nic nie wskazywało by było tam coś co mogłoby wam pomóc. Ale smok cały czas was nie atakował, co przy jego walecznej naturze było co najmniej dziwne. Woda płynęła pomiędzy nim a wami spokojnym, niczym nie zakłóconym nurtem. Biła od niej magia, było to widać na pierwszy rzut oka. Po następnym spojrzeniu była żywym organizmem, a gdy patrzyło się jeszcze dłużej było wiadomo, że jest częścią czegoś większego. |
Prawie wybuchnęła śmiechem na widok pokornego Vardaaniki. -Maluszek może i was nie zje ale i tak zostaniecie krwawą miazgą. Wyciągnęła z kieszeni kostkę rubika i zaczęła się nią bawić. Bestia zamachała kolczastym ogonem czekając na obiadek. |
Jonathan kucnął nad brzegiem rzeczki. Wyciągniętym Sai dłubał podłoże. Nie spodziewał się aby jego broń zrobiła dziurę. Zresztą nawet nie myślał o tym. Myślał jak tu przechytrzyć tego zwierzaczka, jak się wydaje ulubieńca Jennifer. Spoglądał na wodę, była czysta niczym górki potok. Gdy podróżował po Azji, będąc w Tybecie widział takie właśnie potoczki. Z ta tylko różnicą że ty płynęły jakimś wyżłobieniem, naturalnym wyżłobieniem w podłożu, a ta w posadzce. Skoro ten zwierzaczek się jeszcze na nas nie rzucił, to albo nie ma chęci na mój garnitur Armaniego i tą nową szatę, albo ma ochotę, ale nie może przejść tego strumyczka. A może to zwierzątko jest jak kotek że boi się wody. A gdyby tak ochlapać poczwarę Spoglądał na stwora, a potem na pozostałych towarzyszy. Ich miny mówiły wszystko. Byli równie zakłopotani ta sytuacją jak on sam. Gdy jednak spojrzał na Jennifer krew nagła go zalała. No tak ona się bawi kostką Rubika a my się tu meczymy z tym zwierzem Już miał wstać i ją prześwięcić, ale dobre maniery nie pozwoliły mu na to. Zamiast tego zapytał towarzyszy. - A może by tak sprawdzić czy ten zwierzaczek – tu spojrzał wymownie na Jennifer z pewna nutą niechęci – czasem nie boi się tej wody, może by tak gada nią opryskać ?? |
Wzruszyła jak zwykle ramionami nie odrywając się od kostki. -Spróbuj...Nie mogę ci podpowiadać.-odparła. Sama była zainteresowana cóż wymyślą tym razem. -Ciekawe...-mruknęła do siebie prawie bezdźwięcznie. Spojrzała na Jonatana, zastanawiając się czy jest tak nienormalny na jakiego wygląda. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:48. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0