Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-01-2013, 23:45   #1
 
Uzuu's Avatar
 
Reputacja: 1 Uzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skał
Dziewięć godzin temu dwunasto osobowy oddział wraz ze swoim nowym dowódcą otrzymał standardowe zadanie wymiany zasilania w przekaźnikach w czterech punktach oraz naprawienia ewentualnych uszkodzeń. Strefa do której zostali skierowani została oznaczona jako żółta, co oznaczało że aktywność mutantów w przeciągu ostatnich dziesięciu dni była bardzo niska. Po czterech godzinach marszu i pół godzinie spędzonej przy pierwszym punkcie trasy dowódca zdecydował że rozdzielenie oddziału nie tylko przyśpieszy cały proces ale sprawi że staną się mniej wykrywalni przez ewentualne "pasożyty" jak to zwykli je nazywać w jego jednostce. Wszelkie sprzeciwy i protesty zostały szybko ucięte i czteroosobowe grupki zanurzyły się w ciemność tuneli.

- Kurwa, kurwa, kurwa. Ten jebany idiota zabije nas wszystkich pewnego dnia. Zobaczysz David mówię ci, kiedyś wdepniemy w takie gówno że przy starym poczciwym Jednookim te wszystkie misje wydadzą ci się spacerkiem po plaży. - Rey znany był nie tylko z gadulstwa ale i tego że był całkiem niezłym mechanikiem. Wszyscy z całej czwórki znali się doskonale, w tej samej jednostce służyli już ponad 6 lat i teraz to, każdy jeden nie ukrywał żalu po starym sierżancie który odszedł w końcu z czynnej służby oddając swoje miejsce nowemu, według grupy nie dość doświadczonemu dowódcy.
- Zamknij się Rey, chyba coś słyszałem... -

Kurz i odgłosy walki powoli cichły, gdzieniegdzie słychać było jeszcze tylko skomlenie rannych zwierząt jeśli ktoś śmiałby nadać takie miano bestiom zdolnym rozszarpać pancerz jednostki ASS01. Gdzieś rozbłyskały iskry ze zniszczonego pancerza przywalonego ciałem jednego z wilków. Ciała bestii leżały wszędzie dookoła bo nawet dla doświadczonych żołnierzy przygotowanych do walki taka wataha była ogromnym zagrożeniem a oni nie mogli liczyć na żadne wsparcie. Ostatnie wilki które jeszcze próbowały się odczołgać lub wgryźć się w metalowy pancerz zostały dobite przez ostatnią ocalałą jednostkę, dopiero gdy odgłosy ucichły zupełnie David podszedł do jednostki Reya i zwalił ciało przygniatające kokpit. Roztrzaskane szkło osłony nie wróżyło dobrze a zakrwawione ciało kumpla zdawało się tracić siły z kazdym następnym przekleństwem wydobywającym się z jego ust. David wiedział że nie ma zbyt wiele czasu, taka grupa bestii mogła być równie dobrze częścią dużo większej watahy a nie miał zamiaru się o tym przekonać czekając. Szybko opuścił swoją maszynę sprawdzając tylko co z jego przyjacielem, skurwysyn był twardy a nawet teraz buzia mu się nie zamykała. Żołnierz jednym uchem słuchając myślał tylko o tym jak przetrwać najbliższe kilka godzin w labiryncie podziemi o własnych siłach, uzupełnienie amunicji, wszelkie zapasy jakie mógł zabrać z rozwalonego mecha znalazły się w jego maszynie, każde miejsce w którym dało się coś upchnąć zostało wykorzystane. Dawid starał się zachować spokój ale coraz bardziej czuł presję czasu, wiedział że sporo z tych rzeczy które musiał zostawić mogło mu się przydać ale zostawanie bez wsparcia i jakiej kolwiek nadziei na nią było po prostu samobójstwem.
- Żegnaj przyjacielu - słowa skierowane do wraku których nikt już nie mógł usłyszeć, Dawid doskonale zdawał sobie sprawę z tego że jego kumpel ucichł dobre kilka minut temu. Jedyna ocalała jednostka ruszyła powoli w stronę schodów i kas biletowych.
 
__________________
He who runs away
lives to fight another day

Ostatnio edytowane przez Uzuu : 30-01-2013 o 23:53.
Uzuu jest offline  
Stary 31-01-2013, 16:47   #2
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
Jak tylko Kid zobaczył, że napoleon daje sobie rade z pozostałymi wilkami ruszył za Dragsem, pomocą dla francuza zajmą się inni.

- Ej, Drags nie pędź tak wyśle sonde, tak żebyśmy znowu nie zostali zaskoczeni, za dużo dzisiaj tych niespodzianek- Powiedział, odpalił zwiadowce i po czym ruszył za Atkinsonem
 
piotrek.ghost jest offline  
Stary 05-02-2013, 22:05   #3
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
----------------------------------------------------------------------







André de Gaulle "Napoleon" delux


Leżałeś na plechach jeszcze chwilkę zanim dotarło do ciebie że udało ci się przeżyć kolejne starcie. Dwa skurczybyki wy ziały ducha. Jeden leżał niecałe pięćdziesiąt metrów od ciebie. Natomiast drugi leżał praktycznie przy końcu lufy twojej broni. A raczej to co z niego zostało. Jego resztki leżały wszędzie. Nawet w kabinie. Wszystko było obryzgane jego krwią i flakami. Smród był nie do z wytrzymania. Cholerny mutant musiał coś żreć przed odstrzałem cielska. I raczej śmierdziało jak ludzka przekąska. Chłopaki pomogli ci wstać. Więcej wilków nie było widać. Przynajmniej na radarze. Pył skutecznie przeszkadzał reflektorom podświetlić tunel z którego wybiegło to dziadostwo. Reszta poszła zostaliście tylko Ty, Brazz , Drwal i Vess.






Arthur "Drugs" Atkinson [medic]

Doszliście do samej stacji. Wszędzie za kichała ciemność i tylko echo waszych maszyn. Przerywany pikaniem radaru. Atmosfera była tak gęsta że było słychać twój oddech. I jak tu nie kochać takich sytuacji. Wchodząc na stację zaczęliście się rozglądać były tam stare wagony metra. Trzy perony. Wszędzie stare zakurzone rzeczy ludzi które pozostawiali w pośpiechu uciekając widocznie przed atakiem. Musiało to być dawno. Nikt nie śmie tego ruszać traktowane są jak pomniki pamięci o zagrożeniu. Przykuło twoją uwagę jedna rzecz. Był to wózek dziecięcy. Taki dla niemowlaka. Stał sobie na peronie. Nietknięty jakby czas dla niego się zatrzymał. Tak po prostu, porzucone na środku peronu. Po tym wózku nie było widać że coś tu się działo kiedykolwiek. Nic nie wskazywało na tą całą sytuację na którą, wskazywało otoczenie. Zaledwie metr przestrzeni wokół niego była inna. Potem wszystko dookoła wyrażało inny świat. Chaosu walki i ucieczki, było widać tragedię. A sam głupi zwykły wózek dziecięcy stoi nienaruszony. Nawet plamki krwi nawet nie draśnięty. To się nie mieściło w głowie. Normalnie jakby zaraz matka tego dziecka miała podejść i odjechać z wózkiem. Ciężko było nie podejść do niego. Od tak ciekawość, sprawdzić co tam jest w środku. A w środku. Kurwa jasna! Trzeba było nie podchodzić! Zostawić to bez wiedzy. Ciekawość kurwa tak następna wada człowieka po chęci zysku. To przez nią to wszystko. W środku leżał mały szkielecik. Nie naruszony. Musiało długo płakać zanim zmarło z głodu. Lub zmarzło. Kości były beżowe. Otrząsnąłeś się po chwili.
Było też wejście na górę do kas biletowych. I tam coś zaczęło pikać na radarze.



Solen Kinan "Sadweq" mechanik


Zły byleś że nie dostałeś rozkazu sprawdzenia co z Napoleonem. Mogło mu coś poważnego nawalić. Ale jak tylko dojdzie tutaj wiedziałeś że musisz się nim zająć. Wtedy zauważyłeś dowódcę który podszedł do wózka. Po chwili odskoczył jak oparzony. Wolałeś sobie oszczędzić podobnego szoku. Za to zauważyłeś coś na radarze. Było to wysoko gdzieś przy kasach biletowych tej stacji.





Peter "Kid" Ryan radar

Stwierdzenie nie było słuszne więc po co było tracić sondę. Trzymałeś się dowódcy. Chciałeś podejść do wózka ale po ocenie wrażeń Drugsa odpuściłeś sobie. Mrugnęły tobie punkty na radarze ale po chwili znikły było ich sześć w jednym z odnóży stacji. Zobaczyłeś jeszcze jeden przy kasach biletowych do góry.


Kurt Romminson "Drwal" standard /Siergiej Iwanow "Brazz"/Maksim Torn "Vesper" bosch


Pozbieraliście się. Vess szedł z tyłu. Chodź w razie czego nie można było się z nikim skontaktować. I to był problem. Ale w razie czego jak coś zobaczysz możesz zacząć walić do wroga a reszta usłyszy. Doszliście do reszty jak już dowiedzieli się co tam do góry jest przy kasach biletowych. Widzieliście ich na radarze że są do góry.




David Richardson standard

Dotarłeś do kas biletowych już dawno zdążyłeś rozeznać się i wybrać dobry punkt obronny. Tylko co dalej. I wtedy zauważyłeś kilka punktów na radarze. Zbliżały się do stacji. I na niej się zatrzymały. Mutanty dawno już by cię wyczuły i zaatakowały. Więc co to do cholery jest. Postanowiłeś poczekać. I wtedy zaczęli się ruszać w kierunku schodów. Poruszały się w znanym ci szyku. I wcale nie chaotycznie jak to robiły mutanty.



Jakub Grzywa "GH777" Spec chemik


Prowadziłeś właśnie wykład dla żółtodziobów. Jak przyszedł do ciebie rozkaz. Przyniósł go sztabowy. Więc i po tym poznałeś że to nie byle list. Masz się zgłosić do Sali odpraw w głównym budynku. Masz zabrać z sobą materiały by omówić twoją propozycję nowej broni biologicznej.



Katty Mellow "Spinka" spec trop

Razem z jednym z oddziałów byłaś w tunelu metra. Twoje zadanie było proste. Dorwać jednego przedstawiciela Alfa z watahy wilków. Dla ciebie zadanie może i proste. Ty miałaś wytropić tylko tego mutanta. Reszta miała go złapać żywego. Nikogo z sztabu nie przekonałaś że to wymaga większego nakładu ludzi i maszyn. Ale oni dali ci tylko sześćdziesiąt żołnierzy. Więc co ci pozostało jak iść z nimi. Rozkaz to rozkaz. Chodź ty byłaś w sumie nie wojskowym. Byłaś już w momencie gdy wytropiłaś watahę . No i tak jak przewidziałaś wszystko poszło nie tak. Wataha was okrążyła. Wszyscy walili gdzie popadnie w ciemnościach było widać tylko rozbłyski wystrzałów. A ty byłaś w samym środku tego chaosu. I jak tu się wydostać?


-------------------------------------------------------------------------
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 05-02-2013 o 23:06.
Nasty jest offline  
Stary 06-02-2013, 02:08   #4
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Zaczynał właśnie drugą godzinę suszenia gardła dla tych matołów. Spoglądając na nich z odrazą, pozbawiony był wszelkich złudzeń - po ich minach widać było, że z tego co mówił zrozumieli piąte przez dziesiąte może jedną trzecią. Niektórzy pilnie spisywali każde słowo, jakby ładnie sporządzone notatki mogły im coś pomóc w korytarzach. Inni po prostu wpatrywali się w niego bezmyślnie. Wszystko to było bydło na rzeź - z pierwszej wyprawy pewnie wróci co dziesiąty. Trochę żal, ale to nie była jego sprawa. Jego interesował tylko trzeci gatunek, właściwie ginący jeszcze szybciej niż reszta, a przez to niezwykle rzadki - to byli ci, którzy byli dość nierozsądni by przysypiać na jego wykładach. Takim wypruwał flaki osobiście. I choć była to zaledwie niezbyt wymyślna metafora, sam proces dostarczał mu nadal sporych dawek satysfakcji, jakże niezbędnych pośród szarej codzienności...
Przyjrzyjmy się obiektowi. Młody, przystojny, atletyczny brunet - właściwie przeciwieństwo Grzywy. I pewnie sympatyczny, skoro kolega zaryzykował lodowate spojrzenie by spróbować go obudzić. Bezskutecznie. Pewnie się chłopak wyrwał z koszar i zmęczył pół nocy zarywając panienki, a teraz odrabia zaległości w spaniu. Zaraz ustawi mu się priorytety na właściwe.
- ...jest nieregularna, kropka. - spokojnie dokończył zdanie, po czym wyłączywszy laserowy wskaźnik, wsunął go równiutko do kieszonki koszuli, poprawił kołnierzyk i wziął głębszy oddech... I wtedy właśnie wkroczył sztabowy, najwidoczniej przekonany, że Jakub skończył, albo przynajmniej przerwał wykład. Wyglądało to na sprawę większego kalibru, szybko więc odebrał wiadomość i przeczytał w grobowej ciszy jaka zaległa w sali.
- Koniec wykładu... - rzucił zamyślony, po czym nie zauważywszy, jaką konsternację wzbudził wśród słuchaczy tonem tej wypowiedzi, szybkim krokiem wypadł z sali.
Przemierzając dobrze znane i znienawidzone korytarze bunkra, myślał intensywnie.
 
__________________
Cogito ergo argh...!
Someirhle jest offline  
Stary 06-02-2013, 02:13   #5
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Wyglądało na to, że nareszcie udało się mu zainteresować dowództwo swoim projektem - wiadomość była jednak tragicznie nieprecyzyjna, bowiem nie podano o który właściwie chodziło. Był przekonany, że chodziło o "LEPROKOSIS" - dotyczył on substancji chemicznej, którą chciał zatruć rzadkie w podziemiach ujęcia wody, a praktycznie hamującą gojenie się ran - szczególnie w dużych stężeniach, a nawet powodujących rozpad tkanek u niektórych gatunków mutantów (nie był to efekt taki jak przy trądzie, ale wyglądało podobnie). Była to trucizna doskonała, bowiem nie spotkali się jeszcze w warunkach laboratoryjnych z osobnikiem odpornym na jej wpływ, do tego substancja odkładała się w organizmie i wystarczała niewielka ilość środka... Jednak proces był długotrwały, a wojsko chciało szybkich wyników - i on sam też. "LEPROKOSIS" mimo wszystkich swoich zalet prawdopodobnie nie uwolniłoby go z wojskowych laboratoriów. Czyżby więc mieli nadzieję ulepszyć formułę L-2B? Był szybszy w działaniu, ale sam związek w tej postaci był niestabilny chemicznie...
Zatrzymała go dopiero autoryzacja przy wejściu do kompleksu badawczego. Odruchowo przyjął salut wartownika, myślami wciąż będąc gdzie indziej. Spieszył się, mimo, że miał jeszcze sporo czasu do prezentacji, bowiem chciał mieć dość czasu by dopiąć wszystko, od materiałów po ubiór na ostatni guzik i jeszcze zostawić sobie odpowiednie okno czasowe by sprawdzić każdy szczegół choćby i 10 razy. Tak naprawdę całą swoją nadzieję pokładał w drugim projekcie. To mógł być przełom - także dla niego osobiście. Musiał to tylko dobrze rozegrać...
Był na miejscu dobrze przed czasem, w pełni wyglansowany i gotowy. Wyprostowany, bez śladu zdenerwowania, spojrzenie bez wyrazu wbił we flintsteelową ścianę. Miał przy sobie teczkę, a w niej dwa zestawy kryształów pamięci, próbek i danych - oznaczony czerwienią projekt "L" i wściekle zielony pakiecik, który miał spełnić w końcu oczekiwania i zamiary, które nosił w sobie wstępując do służby.
 
__________________
Cogito ergo argh...!
Someirhle jest offline  
Stary 06-02-2013, 23:20   #6
 
Vesper's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputację
Właśnie doszliśmy na stacje, gdy na radarze pojawił się pojedyńczy punkt.Kit z nim,nawet jeśli jest to jakiś zwierzak to jest tylko jeden.Chłopaki powinni sobie z nim poradzić.Czas zająć się moimi uszkodzeniami.Wycelowałem w puste miejsce na ścianie stacji.Upewniwszy się że wszyscy są na tyle daleko,aby nikt nie wszedł mi przypadkowo pod lufę wystrzeliłem.Huk rozniósł się echem po całej stacji.Zacząłem też machać odpowiednikiem ręki,w miejscu w którym powinna być głowa,a ucho mianowicie,Miałem nadzieję że zrozumieją o co mi chodzi, nawet jeśli nie to wyjdę z mecha.Wtedy powinni mnie usłyszeć ,,normalnie". Ryzyko zawsze istniało, ale w tej chwili nic nie powinno na mnie naskoczyć.
 
Vesper jest offline  
Stary 10-02-2013, 12:35   #7
 
Uzuu's Avatar
 
Reputacja: 1 Uzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skał
Słuch go jednak nie zawiódł, gdzieś w głębi peronu ktoś poruszał się niezgrabnie. Ktoś albo coś David zaraz poprawił się w myślach. Starał się miarowo oddychać by się trochę uspokoić ale bogato rozwinięta wyobraźnia robiła swoje co i rusz podsuwając pomysły co też mogło się tam teraz kręcić. Uśmiechnął się tylko gdy zobaczył znany mu szyk w którym poruszała się grupa. Szybko przełączył się na kanał ogólny.
- Jestem przy kasach biletowych, nie strzelajcie przypadkiem - w głosie słychać było ulgę i rozbawienie. No cóż z przerażającej sytuacji w której jeszcze przed chwilą znajdował się Richardson jego szansa na powrót w jednym kawałku nie była już tak nikła.
Żołnierz ruszył powoli i ostrożnie, doświadczenie wzięło górę i podniecenie ze szczęśliwego spotkania nie przesłoniły mu jednak świadomości tego gdzie się nadal znajduję. Zatrzymał się w połowie schodów, nadal obserwując okolicę, David nadal nie czuł się zbyt bezpiecznie na peronie który jeszcze niedawno był miejscem walki.
- Kierowca jednostki Standard, David Richardson melduje się panowie. Mieliśmy gdzieś tutaj sprawdzić przekaźnik, z czteroosobowej grupy przeżyłem tylko ja by tu dotrzeć. Pewnie jesteście tymi których mieliśmy potem wesprzeć czy coś tam. Nawet nie wiecie jak się cieszę że was widzę. To z kim mam przyjemność? - David zamilkł, ciekawiło go z kim ma przyjemność i czy przypadkiem nie zamienił jednego szamba na inne, nie to że miał jakiś wybór.
 
__________________
He who runs away
lives to fight another day
Uzuu jest offline  
Stary 10-02-2013, 17:10   #8
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Pędziłem bez zatrzymania, wyciskając z maszyny granice wytrzymałości. Wiedziałem, że wilki tak łatwo nie odpuszczą smacznej konserwy. Z pomocą swoich pazurów i kłów mogą bez najmniejszego problemu otworzyć puszkę AAS1. Dlatego lepiej dla nas, jeśli szybko się stąd wyniesiemy. Miałem tylko nadzieję, że uda nam się odciągnąć futrzaki od drugiej grupy. Jako medyk, wszystkich traktuję jedną miarą i nikogo nie lubię zostawiać za sobą. Sytuacja zmusiła mnie do zmiany podejścia. Oby tylko szczęście im sprzyjało.

Tuż przed stacją nakazałem zwolnić tempo. Przez całą drogę nie spostrzegłem nic niezwykłego. Cieszyłem się, że już dotarliśmy. Każdy krok zbliżał nas na zewnątrz. Zatrzymałem się, by zbadać nas status. Nikogo nie brakowało, a przynajmniej tych, którzy biegli ze mną. Cała troska spłynęła na me barki, nie mogłem się skupić na niczym innym.

- Kid, wywołaj resztę i wypytaj co u nich. Pozostali, włączać wszystkie reflektory i miejcie uszy i oczy szeroko otwarte.

Sam dla przykładu zapaliłem światła. Panował tu gęsty mrok, który tylko nasze lampy były w stanie przeciąć. Lokacja była dosyć obszerna. Niedobrze. Nie dla nas. Jeśli przyjdzie do walki, monstra rozwiną swoją inicjatywę. Będą miały większe pole do manewru i jeden miotacz płomieni nie będzie w stanie powstrzymać napływającej fali. Cholera. Jak najszybciej chciałem się stąd wyrwać, ale musiałem czekać na resztę.

Aby oderwać myśli od zmartwień, począłem się dokładnie przyglądać otoczeniu. Już nie pamiętałem, jak to było, kiedy każdego dnia schodziło się do metra - bez AAS1. Tak po prostu. Bez obawy, że w podziemiu może kryć się jakieś przyczajone zło. Tłum zaspanych ludzi, gwar, kolorowe budki z hot-dogami. Krótka drzemka w przedziale. Droga do pracy. Droga do domu. Tamte czasy rozsypały się jak kruchy zamek z piasku. Jedynie starzy bajarze będą wspominać i snuć swe opowieści. Nagle, jak kubeł zimnej wody spłynęła na mnie wizja. Widziałem otoczony w padający z kryształowego nieba promień światła mały wózek dziecięcy. Tuż nad nim troskliwie pochylała się jakaś kobieta, zapewne matka. Ubrana w białą sukienkę w groszki. Jej rude włosy spięte gumką i gładkie wypieki na twarzy komponowały się z pełnymi ustami składającymi się w niebiański uśmiech. Obraz ten całkowicie oderwał mnie od rzeczywistości. Kobieta wyprostowała się na chwilę i spojrzała na mnie. Zarumieniłem się. Poczułem się jak niegodny człowiek spoglądający w obliczę Boga. Ona tylko niewinnie mrugała długimi rzęsami i uśmiechała się zalotnie.

Nie wiem jak długo stałem tak w bezruchu. Kiedy się ocknąłem, przywitała mnie zwykła ciemność i światło reflektora. Ale on ciągle tam stał! Wózek. Niepewnie podszedłem do niego. Chciałem jeszcze zaczerpnąć tego magicznego wspomnienia, ale nie potrafiłem już sobie nawet przypomnieć jej twarzy. Zatrzymałem się tuż przed nim. Przez chwilę zdawało mi się, że słyszę płacz dziecka. Ostrożnie pochyliłem moją maszynę. Czy to się dzieje naprawdę?

- Jasna cholera! - krzyknąłem, odskakując jak poparzony. Wszystko się trzęsło i o mało nie straciłem równowagi. Ciężko oddychając, odzyskałem panowanie nad maszyną. Zamgliło mnie na moment. I tylko wpatrując się głupio przed siebie, czułem jak ciarki przechodzą po całym moim ciele.


Zdążyłem dojść do siebie, zanim reszta grupy zjawiła się na stacji. Wszyscy byli cali, jeśli tak można powiedzieć. Kiwnąłem tylko w ich stronę. Ostatnie wydarzenie przyćmiło mój osąd, toteż nawet nie zareagowałem odpowiednio na ich przybycie, a przecież powinienem okazać więcej troski. Weź się w garść, Atkinson. Jesteś kurwa dowódcą, więc pokaż, że masz jaja.

- Dobrze was widzieć, panowie - rzekłem tylko. W tym momencie coś się odezwało i nie był to bynajmniej nikt z moich. Nawet nie zwróciłem uwagi na radar, dlatego ten ktoś podszedł mnie niepostrzeżenie.

Człowiek. AAS1. Swój. Członek innego oddziału. A więc ktoś jeszcze przeżył. Jakim cudem? Nie wiem, ale cieszę się z tego powodu.

- Arthur Atkinson, dowódca Weteranów. Nie spodziewaliśmy się konkurencji, Davidzie. Już myślałem, że ci na górze o nas zapomnieli. Wygląda na to, że mamy podobne cele. Tu na dole każda jednostka jest na wagę złota. Zrobisz nam przyjemność, jeśli się do nas przyłączysz. Chociaż wątpię, że masz inne wyjście. Może na szybko przedstawię Cię mojemu oddziałowi. Ten co bada tamte dwa mechy to Sadweq, nasz mechanik. Jego pacjentami są Napoleon i Vess. Ci dwaj to Drwal i Brazz. Od łączności mamy Kid'a. Na pewno ich polubisz. - Wszystko wróciło już do normy, a było nawet jeszcze lepiej. Teraz trzeba zrobić to, po co tu przyszliśmy i zmywamy się.

- Drwal, Brazz, zabezpieczyć teren. Napoleon, Vess, jak dojdziecie do sobie, dołączcie do nich. Kid, znajdź przekaźnik. David, jeśli mogę Cię prosić, zapewniaj wsparcie naszemu radarowi. Ruchy, ruchy, panowie! Chyba nie chcemy stać się przekąską dla mutantów?
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 11-02-2013, 23:03   #9
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
Kid nie spodziewał się, że część zadania brzmiąca "odnaleźć żywych" zakończy się jakimkolwiek powodzeniem a tu taka niespodzianka.
-Siema, jestem Kid, radiooperator - odezwał się do Davida, postanowił mu nie mówić o tym co sądził o tej częsci misji, żeby nie obniżać morali. -Jak już w jakiś sposób przeżyłeś i znaleźliśmy cie to przeładuj zabawki i chodź ze mną, znajdziemy to ustrojstwo i wrócimy jeszcze na kolacje - Powiedział z uśmiechem. - No, jak to jest jakiś nadajnik to musi coś nadawać...- Zam zaśmiał się ze swojej żelaznej logiki i zaczął przeszukiwać okolice za pomocą radaru i radia w poszukiwaniu jakiegoś sygnału potem ruszył rozglądając się uważnie.

Jak już znajde nadajnik to sprawdzam co da sie z nim zrobić i naprawiam go.
 
piotrek.ghost jest offline  
Stary 11-02-2013, 23:28   #10
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
Sadweq był zadowolony, że Napoleonowi mutanty nie przerobiły mecha na części pierwsze, teraz mógł samemu go opieprzyć za to co zrobił.

- Czy ciebie już do reszty popierdoliło? Jak chcesz się zabić to wyjazd z AAC, te zabaweczki nie są do psucia. Potrzebuję wszystkich do mojego projektu!

Solen więcej się nic nie odzywał do nikogo. Był pochłonięty jak najszybszą naprawą zepsutych mechów. Jak skończył zwrócił się do nowo napotkanego żołnieża.

Ty, nowy. Dawaj mi tutaj AAC. Muszę sprawdzić czy wszystko z nim w porządku. Nie pozwolę żebyś szedł dalej choćby z najmniejszą usterką. Gdzie są maszyny reszty twojego oddziału. Ich części przydadzą mi się na później, a amunicja na teraz. A tak poza tym to jestem Solen Kinan, mów mi "Sadweq"
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172