-Za mało pocisków, a one zbierają się na odwagę i w końcu zaatakują...chciwość zgubą frajerów, wycofajmy się po prostu... |
- Nah. Bierzmy co się da i wiejemy. Dam znać swoim, że warto tu przyjść. Choćby po organy. Petera zostawiamy? - zapytał Eric idąc w stronę wyjścia. |
-Chcesz go nieść, proszę bardzo. Tyle, że wtedy wyglądasz bardziej kusząco dla croats. Poza tym, nie rozumiem, chciał ci strzelić w plecy... Wyjrzę na korytarz, jeżeli się da, lepiej uciec korytarzami niż skakać z okna. Uszkodzona noga to idealny prezent dla tych cholerników. Burton umieścił obok siebie dwa niewystrzelone naboje w bębnie rewolweru i odpowiednio go ustawił, po czy z dobytą bronią wystawił głowę i rękę na korytarz i rozejrzał się - w kierunku, z którego nadbiegły mutanty i w kierunku, z którego przyszli. Zwiad starał się wspomagać, natężając słuch. |
- No w sumie racja. Chyba za szybko wybaczam. Chodźmy więc. Powinienem mutasów wyczuć jak będą się zbliżać. Chcesz coś przeciwbólowego? - zapytał Eric patrząc na Roba. - Miłego dnia, Peter. - rzucił na odchodne. |
Rob ostrożnie wyjrzał na korytarz, mutanty odciągnęły ciało Graya kawałek dalej i trzy teraz zaczęły je już napoczynać, plecak Graya leży tam gdzie go zostawił. Nie widzicie reszty ale pewnie gdzieś w okolicy się kręci. |
W Burtonie zwyciężyła chciwość. -Stój za mną, żeby widziały, że nie jestem sam - szepnął do Erica. Rob wyszedł ostrożnie z bronią gotową do strzału. Zaczął podchodzić do plecaka, nie tracąc z widoku posilających się croats. Posuwał się na lekko ugiętych nogach, by w razie potrzeby być gotowym do odskoku lub dalszego ugięcia kończyn i stabilizacji pozycji do strzału. Rewolwer trzymał oburącz, zamierzał tak czynić, dopóki nie dojdzie do plecaka. Wówczas zamierza go chwycić lewą ręką i się wycofać, nadal ubezpieczając się rewolwerem. |
Rob podszedł do plecaka i podniósł go, ale przy prostowaniu się krew odpłynęła mu z głowy i zatoczył się na ścianę |
Eric złapał go pod ramię i ostrożnie odprowadził w stronę klatki schodowej zeszli na dół gdzie Eric położył Roba na wózku i odciągnął na bezpieczny dystans. Dopiero tam zabrał się za opatrywanie. Rob z upływu krwi stracił w międzyczasie przytomność ale Eric zdążył z opatrunkiem w porę. Później dotarli do kościoła z którego wyruszyli, wywołali trochę zdziwienia tym że wrócili we dwóch i ludzie trochę po kątach szeptali ale nikt nie zadawał pytań. Eric wynajął pokój i tam ze szczypcami oraz igłą i nicią przystąpił do wyciągania śrutu. Operacja powiodła się i za parę tygodni Rob powinien wrócić do pełni sił |
(Rozumiem, że kończymy i kontynuacja w kolejnej sesji?) |
Nie jest to może najlepszy koniec ale kiedy większość graczy już z nami nie gra trzeba się tym zadowolić :( |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:38. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0