Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-11-2019, 19:54   #11
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Endymion przygotował wszystko. Uzbroił granat. Uaktywnił zaczep magnetyczny i pchnął granat lekko by uderzył o pokład w połowie drogi. Odpiął obrotową lufę gatlinga od plecaka na plecach. Rozparł się obiema nogami i wycelował obrotowe lufy spięte ciężkim przewodem z bateriami na plecach. Uśmiechnął się szeroko i nacisnął spust. Ogniste promienie przeszyły powietrze uderzając we wrogów z przerażającą skutecznością. Endymion widział jak gromada wrogów zafalowała przyjmując na siebie jego atak. Nie czekał wychylił się do tyłu i odepchnął z całych sił nurkując w mroczną przestrzeń szybu windy. Nagle HUD w jego hełmie zamigotal tracąc ostrość - EMP wybuchło. Dopadł włazu złapał się za krawędź przerzucił nogi i odbił się od ściany unosząc się nad swoim oddziałem…

Rozległ się wizg a zaraz po nim ogłuszający trzask. Podłoga się zatrzęsła Orn niemal upadł trzymając w ręku panel windy, z którego w momencie posypał się snop iskier.

Wszyscy wiedzieli, że to nie koniec…

Do drzwi windy dopadło coś olbrzymiego. Wsadziło wykrzywiony mutacjami na wpół przegniły łeb giganta i zdawało się że wyje ze wściekłości. To był chyba największy gigant jakiego widzieli… Berch nawet nie zdążył mu się przyjrzeć zanim nacisnął spust, a karabin na jego ramieniu użył plując deszczem ołowiu. Pociski uderzyły w paskudny ryj bestii oderwały ją od drzwi i rzucił na przeciwległą ścianę szybu gdzie maltretowały ją dalej. Od góry wyłoniła się nieco mniejsza ale jeszcze bardziej przegniła paszcza kolejnego giganta. . Ferus odpalił swoje działo, pierwsze dwa pociski oderwały pół czaszki reszta bez większego problemu przebiła cienkie poszycie ściany i oderwała cielsko giganta, które zaczęło wirować bezwładnie porozrywane na kawałki.

Berch zwolnił spust…

Wtedy pojawiła się gęba tricarnijskiego żołdaka. Wyglądała na niemal ludzką… nie licząc brakującego oka z którego wystawało coś metalicznego. Aulies i Meri zareagowali błyskawicznie, ale to Aulies był pierwszy. Pewnie nacisnął spust, a krótka seria świetlistych impulsów wypaliła wielką dziurę w czole przeciwnika. Merii nie czekała na swoją kolej dłużej niż ułamek sekundy. kolejny zmutowany stwór odbił się od drugiej ściany windy i niemal udało mu się wlecieć do korytarza zajętego przez oddział z Róży. Merii strzeliła. Trafiła go w ramię i w głowę. Stwór szarpnął się i nie trafił w otwór… W tym momencie do głosu doszła reszta oddziału. Szyb windy rozświetlił się ogniem automatycznym karabinków laserowych… Ściany windy zdawały się spływać stopionym metalem.

Endymion dotarł do ściany i obrócił się gotowy dołączyć do walki… Ale sprawa wydawała się zakończona. Wszyscy przerwali ogień gotowi kontynuować ostrzał… Ale panowała złowroga cisza…

- Berch i ferus - powiedział Cort - osłaniajcie się tarczami i sprawdźcie czy coś tam jeszcze jest do zabicia. Bez brawury. W razie czego głeba, a reszta szatkuje mutantów.*

Berch ruszył do przodu unosząc tarczę. We dwóch z Ferusem nie dali jednak radę przejść przez zniszczone drzwi. Berch z trudem się przecisnął. Zaczął unosić się wewnątrz stopionego szybu, a Ferus powoli się przeciskał gdy nagle Berch zniknął. Zupełnie jakby winda wróciła i zmiotła opancerzonego marine w dół szybu. Ferus odrzucił nieporęczną tarczę i skoczył w dół za swoim kompanem.

- Ruchy! Za nimi. Sprawdzić czy coś nie siedzi na górze. - rozkazał Kapitan.*
Endymion zerwał się natychmiast. W momencie stresu wymyślił… aby rzucić w dół szybu kolejny granat EMP. Berchowi to nie zaszkodzi, a jeśli rzeczywiście coś ściągnęło go w dół to może to zabić.

Żołnierze z oddziału skoczyli błyskawicznie do windy 3 skoczyło do góry zabezpieczyć wejście. Kilku zatrzymało się przy wejściu mierząc w górę i w dół. Endymion odpiął kolejny granat i rzucił w dół.

Kilka pięter niżej wyładowanie łukowe wypełniło i rozjaśniło przestrzeń. Przez ułamek sekundy widzieli jak Berch z Ferusem siłują się z olbrzymim gigantem. Wszystko momentalnie zgasło.

- Kapitanie straciłam odczyty Bercha i Ferusa - Zawrzeszczała Torba w komunikatorze. - Co się tam dzieje!

- Na górze czysto - odezwała się Meri - aż do mostka brak śladu wroga.

Kabo z dzikusem skoczyli w dół, zaraz za nimi jeszcze 2 marines. Oświetlili ostanie piętro szybu światłem swoich latarek. Unosiły się tam trzy bezwładne cielska, 2 spartany i gigant.

- Kapitanie żyją! - powiedział jeden z Marines do zbliżającego się Corta. Próbował powstrzymać wirowanie Ferusa - Najprawdopodobniej impuls EMP usmażył pancerze.

Po chwili dołączył do nich Orn. Podpiął swój komputer pod pancerz i powiedział
- Wywaliło wszystkie zabezpieczenia kondesacyjne. Można spróbować na sztywno rozładować kondensatory i zrestartować system. Jak nic więcej nie ucierpiało to przywrócimy je do działania, tracą większość energii jaką mają. Jak nie to na awaryjnym mają tylko podtrzymywanie życia.

- Upewnić się, że gigant jest sztywny - rzucił Cort do marines, a do Orma rzekł - Próbuj. Bez nich marne szanse na odbicie mostka mogą być. Endymion, sprawdź co na górze. Tylko bez wybuchów na razie.Reszta ubezpieczać.*

Jeden z marines przyłożył wylot swojego karabinka do głowy giganta i nacisnął spust. Głowa zaskwierczala i wokół niej uniósł się kłąb dymu. Zapewne smród był niebywały, ale mieli własne powietrze więc to ich nie dotyczyło. Olbrzymia wypalona w skroni dziura upewniała, że gigant nie stanowi obecnie zagrożenia. Cort widział, że nawet takie rany nie powstrzymywały tych bestii kiedy wpadły w szał. Dlatego dla pewności skinął ponownie na żołnierza. A ten poprawił drugą serią w to samo miejsce. Wypalając dziurę na wylot i gotując mózg bestii.

Endymion kiwnął kapitanowi głową i ruszył na górę, tym razem dzierżąc miotacz ognia. Cały czas był gotów aby się wycofać, a broń służyć mu miała jako ewentualna…
- Badum tsss… - szepnął do siebie
zapora ogniowa.

Upewniwszy się, że przestrzeń jest bezpieczna, z odpiętą na wszelki wypadek kaburą blastera na udzie, Orn przystąpił do resetu systemów. Potrzebował tych ludzi by chronili jego dupsko. Tak, jego. Nie mógł przecież tak ot zgasnąć kiedy tak wiele było cennych technologii i danych w pobliżu!

Orn ściągnął z pleców skrzynkę z narzędziami i przypiął ją zaczepami magnetycznymi do ściany. rozwinął przewód z swojej skrzynki jedną ręką drugą otwierając płytę pancerza. Znalazł złącze i na sztywno wcisnął tam zgięty przewód. Widział w wizjerze twarz Ferusa, która wyrażała istne przerażenia. Z jego perspektywy wyglądało jakby Orn prowadził na nim operację, a kable wyglądały jak wyciągnięte z jego trzewi jelita.. Niemal zemdlał, gdy Orn uziemił przewód wywołując snop iskier niczym przy spawarce. Ściemniacze w wizjerach zadziałały automatycznie. Orn upchał przewody i zamknął klapę. Wywołując w oknie serwisowym polecenie restartu. Ferus zbladł do reszty gdy wszystkie systemu kombinezonu zgasły łącznie z cichym szumem systemu podtrzymywania życia. Nabrał powietrza i nie wypuszczał przez minutę, potrzebną systemowi na restart urządzeń. Po chwili z trudem poruszył ręką. System był jeszcze nie w pełni sprawny. Ale mógł się poruszać. Z trudem obrócił się i zobaczył. Jak Orn uziemia Bercha. Impuls zdał się jeszcze mocniejszy niż w jego przypadku. Berch jednak zdawał się radzić sobie o niebo lepiej.

Po chwili oba pancerze poruszały się sprawnie. NIektóre niezależne systemy nieco szwankowały. Ale po takim uderzeniu EMP dobrze, że te pancerze w ogóle działały.

Endymion dotarł na górę i pod obstawą kilku osób z oddziału ruszył ostrożnie w kierunku drzwi prowadzących na mostek.Drzwi i całe ich otoczenie wyglądały jak po wybuchu bomby. Wszędzie były wgniecenia, rysy po szponach. Przy drzwiach leżała jakaś belka, której zapewne używali jak tarana. Drzwi były tak pokrzywione, że na pewno nie zmieszczą się spowrotem w swojej niszy. Bez cięcia się nie obędzie. Orn miał palnik.*

- Witamy z powrotem na służbie - powiedział Kapitan wręczając Ferusowi porzuconą wcześniej tarczę - Podania o urlop na pranie portek przyjmuję u siebie w kajucie o 16 czasu pokładowego. - Dodał już na prywatnym kanale z Ferusem uśmiechając się złośliwie.
- Ruszamy dalej - powiedział wysłuchawszy raportu zwiadu. - Orm, przydasz się przy drzwiach. Reszta ubezpieczać perymetr. Nie wiemy co spotkamy na mostku, może wszyscy są zainfekowani, więc żadnych powitalnych uścisków. Jeśli żyją czeka ich kwarantanna.*


Po chwili Orn rozkładał swój sprzęt przy drzwiach. Berch i Ferus jeszcze walczyli troszkę z ustawieniami pancerzy ale radzili sobie coraz lepiej.

- Kapitanie - w komunikatorze rozległ się głos Mamby, która podeszła do Kapitana - Atmosfera w korytarzu nie nadaje się do oddychania. Jeśli otworzymy bezpośrednio drzwi możemy ich zabić.

- Te drzwi są tak zniekształcone, że i tak mogą nie być już hermetyczne. - Odparł kapitan - jakieś propozycje?

- Zamknąć gródź D23C którą mijaliśmy po drodze. To formalność. Wyrównanie ciśnień i atmosfery mostek-korytarz powinno być wielce nieprzyjemne, ale zdatne do funkcjonowania dla nowo wyzwolonej załogi mostka. - odpowiedział lakonicznie Orn - W tej konstrukcji Tricarnijskiej powinny być zestawy na wypadek awaryjnej dekompresji… Nie jestem jednak pewny, czy nie wprowadzono zmian w standardowym wyposażeniu tego typu jednostek tej kategorii… Zalecam przeszukiwanie panelów ścianowych. Tricarnijczycy choć idą w masę dbają o kadrę dowódczą.

- Jeśli nie mają skafandrów to i tak nam nic nie da. Nie wyprowadzimy ich. - odparł Cort - Możesz się jakoś z nimi skontaktować?
- Hmm, jak daleko stąd do sekcji medycznej? Droga na mostek została zabezpieczona, więc możemy pomyszkować. tylko trzeba się upewnić czy wciąż żyją.

Orn popatrzał na kapitana. Tak, w pobliżu powinna być jedna z wielu konsol systemu wewnętrznego. Można by się podpiąć i skontaktować z mostkiem… oraz pobrać plany pokładowe. Dwie pieczenie na jednym ogniu. To jest, jeśli uszkodzenia delikatnej elektroniki nie były, aż nadto wysmażone!
- Szukajcie konsoli. - powiedział i sam zaczął za nią się rozglądać.*

Bez problemu odnaleźli konsolę. Była jednak martwa. Orn coraz bardziej upewniał się, że to Mostek musiał odciąć zasilenie całego statku. mechanik obrócił się do góry nogami i zaczął powoli odkręcać mocowanie osłony, by spróbować dostać się do systemu.

Ekran nagle ożył mrugając ostrym czerwonym światłem, naprzemiennie z pomarańczowym. Na ekranie przewijały się komunikaty techniczne. Jeden, za drugim opatrzony ramką - uszkodzenia krytyczne. Orn wypoziomiwał się i jednym ruchem zamknął wszystkie ostrzeżenia. Wszedł do trybu serwisowego i sprawdził, czy może przełączyć się na linię awaryjne. System zakomunikował poprawne przełączenie i zasilanie w sieci. Orn zadowolony z siebie przeglądał dostępne opcje. Bez problemu może zamknąć teraz grodzie serwisowe odcinając ten fragment mostka. Nie będą to wytrzymałe bariery, ale do utrzymania atmosfery powinny wystarczyć. Mógł też próbować wywołać mostek. Najwyższy priorytet serwisowy powinien wybudzić konsole komunikacyjna na mostku, nawet jeśli jest wyłączona. Cała reszta była nieaktywna. Może by mógł spróbować ją obejść i spróbować przywrócić zasilanie okrętowi. Ale byłoby ciężko…

Pozostaje kwestia przebicia się przez główną gródź. Z tej strony jej raczej nie otworzy. Trzeba żeby otwarli ją od środka lub trzeba będzie się przebić….

Mamba w asyście Meri oraz 2 marines ruszyła w głąb korytarza, gdzie według dostępnych danych miało znajdować się ambulatorium. Po niespełna minucie dotarli do dużych przeszklonych drzwi śluzy. Były one zamknięte hermetycznie. Czujniki jednak informowały o braku atmosfery w środku.

- Kapitanie - zaczęła Meri - mamy ambulatirum. Wydaje się czyste, choć brak w nim atmosfery..
- Cort! - przerwała jej bezceremonialnie Mamba - widzę stabilizatory i mnóstwo przydatnego sprzętu! Wchodzimy tam! Przyślij tu więcej ludzi do pomocy.

- Endymion i ty Dzikus - wskazał drugiego marine, który stał koło Endymiona - Pomóżcie Mambie.
- Mamba, zabezpiecz rzeczy od najważniejszych, więcej ludzi poślę jak upewnię się co i jak z mostkiem.
- Orm, jak idzie?

- Kapitanie. - odezwał się Główny Mechanik - Gródź mostka można otworzyć niemalże tylko od środka. Mogę nawiązać z nimi łączność i ich poprowadzić. Jednak bez skafandrów długo nie pożyją. Istnieje szansa na przywrócenie zasilania statkowi, ale zajmie chwilę… co jest ryzykowne, ale pracowałem na podobnych systemach.
Nie czekając na odpowiedź kapitana wprowadzał komendy metodycznie. Utrzymanie atmosfery na mostku miało priorytet. Jak już się zabezpieczy tych co jeszcze tam żyją będzie można działać dalej.

- Skontaktuj się z nimi - polecił kapitan. - Może mają skafandry i możesz sobie niepotrzebną robotę robić. W rozmowie nie ujawniamy, żadnych naszych detali.

- Rozkaz. - odrzekł Orn.*

- Za pozwoleniem, kapitanie - zaczął Endymion - jednak bym został tutaj. Na mostku mogę się bardziej przydać. Niech może Aulies idzie w moim miejscu, a potem do nich dołączę gdy już klepniemy, że sytuacja jest całkowicie pod kontrolą.
Kapitan po chwili namysły przystał na sugestie Endymiona.

- Mamy połączenie, wpinam na nasz kanał - powiedział sucho Orn, w słuchawce kapitana słychać było trzask.

- Ganshi słyszycie mnie? - zapytał kapitan. Odczekał chwilę po czym powtórzył pytanie - Ganshi słyszycie mnie? - w słuchawce dalej było słychać tylko cichy trzask. Kapitan popatrzył na Orna pytająco. Ten zaś sięgnął do konsoli by jeszcze raz sprawdzić parametry połączenia, gdy nagle w słuchawce odezwał się niepewny głos.

- Kim jesteście? Z tej strony Haiko Indeffo oficer taktyczny Ganshi? W jaki sposób wpięliście się do interkomu pokładowego?

Główny mechanik spojrzał pusto na Kapitana. Nie miał zamiaru się wtrącać… na tą chwilę.
- Niech to nie będzie waszym zmartwieniem - odpał Cort - Macie na sobie kombinezony? Jeśli tak, otwieramy gródź i zabieramy was. Jeśli macie broń, zabezpieczcie ją i nie dotykajcie. Moi ludzie są przewrażliwieni na punkcie własnego bezpieczeństwa. W razie zagrożenia będą strzelać. *

- Stan obsady mostka jest krytyczny. Nasze kombinezony są niemal puste. Brak zasobów powietrza na dłuższy niż kilkuminutowy spacer. Mamy rannych. Mimo wszystko nie otworzę grodzi dopóki nie upewnię się z kim rozmawiam oraz że interesy oraz honor rodu Indeffo nie ucierpią na bezpośrednim kontakcie…

Zarówno Endymion jak i Orn aż skrzywili się na te słowa. Zbyt często je słyszeli. Mieli do czynienia z czystej krwi Tricarnijczykiem. Pewno podobnie jest w przypadku pozostałej obsady mostka. Indeffo najdalej poszli w zakresie modyfikacji swojego genotypu i są na tym punkcie najbardziej zwariowani. Endymion widział jak niewolnik, który przypadkiem dotknął szaty takiego szlachcica został momentalnie zamordowany w sposób brutalny i przykładny. Orn wiedział, że tego typu ludzie gotowi są umrzeć na podstawie własnych urojonych przekonań dotyczących własnej wyższości. Choć dojście do tego, że są to urojone przekonania zajęło technikowi parę lat niewoli…

- Rozumiem - powiedział Cort - W takim wypadku życzę powodzenia. Wycofamy się biorąc znaleźne jako zapłatę za, jak widać, nie potrzebny ratunek. Szanuje ludzi honoru, którzy gotowi są dla niego ponieść śmierć, ale nie zamierzam w tym uczestniczyć zmieniając procedury, które od dawna minimalizują straty. Tak więc oficerze taktyczny Indeffo, prosze podjąć decyzję w ciągu pięciu minut. Albo ratujemy was na naszych warunkach, albo wcale. A i jeszce jedno, interesy rodu już ucierpiały. Wasz statek to wrak bez powietrza dryfujący w pasie asteroid, kwestią czasu jest jak wejdzie na kolizyjny kurs z którąś z nich.

Na te słowa Orn spojrzał na kapitana beznamiętnie. Zbyt dobrze wiedział do czego Indeffo byli skłonni… Teraz? Po tych słowach? To jak podpiąć neurolator D-tyrybyny do niestabilnego źródła zasilania z pominięcięm zabezpieczeń… Wiedział, że stracili tego “człowieka” na dobre… czyli jakieś 98,71%... a szkoda, bo solidnie by na nim zarobili...

- Nie poSsssssswolę na takie traktowanie! - powiedział w dziwny sposób przeciągając literę s. Po chwili wrócił do spokojnego tonu. - Honor nakazuje się przedstawić siebie i swoje intencję oraz zapewnić prawidłowe traktowanie rodu Indeffo. To obowiązek każdej szanującej się istoty w tym wszechświecie! Wymagam od Pana by się Pan przedstawił i wyjaśnił swoje intencję. Ród indeffo jest rodem wdzięcznym i pamiętliwym zarówno w złym jak i dobrym. Jeśli uszanujecie naszą tradycję my odpłacimy wam zgodnie z prawem. Jeśli zaczniecie grabić własność rodu Indeffo zniszczymy was wszystkich. Cały czas trzymam rękę na detonatorze jądrowym podpiętym do głównego komputera. Mogę albo otworzyć drzwi albo zniszczyć wszystko w okolicy!

Kapitan spojrzał na Orna a ten przytaknął. Pokrywało się to z wiedzą kapitana na tej wielkości okrętach informacje w centralnym komputerze były niejednokrotnie więcej warte aniżeli sam okręt…

Cort przełączył się na linię Orma:
- Możesz znaleść i zablokować detonator?

- Z tej konsoli? Potrzebuję czasu... - Kapitan usłyszał wypruty z emocji głos Głównego Mechanika - Nie łatwiej pójść na rękę i unieszkodliwić w procedurze “pomocy medycznej” czy innym niespodziewanym momencie?
Orn potrzebował danych. Musiał podpiąć się do schematu technicznych planów pokładowych, a dokładniej sieci energetycznej i doprowadzić do serii “niewielkich”, lokalnych przeciążeń systemu które w skuteczny sposób odetną sieć energetyczną detonatora… oczywiście było ryzyko, że i “pewna” część mostka zostanie bez zasilania, ale przekierowanie energii na rozdzielnikach powinno pójść o wiele łatwiej. W tej pracy liczyła się precyzja!

- Działaj - powiedział do Orma, potem przełączył się na kanał łączący go z mostkiem.
- Przyciągnąłeś moją uwagę oficerze taktyczny - powiedział Cort - Ale mamy impas. Rozmiar katastrofy jaka tu nastąpiła jest tak wielki, że wiedząc kim jesteśmy ród Indeffo dołoży wszelkich starań byśmy nie mogli o tym nikomu powiedzieć. Nie neguję twoich intencji i honoru, oficerze taktyczny, ale nie wierzę by ktoś chciał ryzykować, że coś takiego przecieknie… - zawiesił głos - Sam widzisz… oznaką naszych dobrych intencji niech będzie ta rozmowa. Nie musieliśmy przecież się do was odzywać. Mogliśmy zabrać co się da i odlecieć zamiast ryzykować przebijanie się do was. Masz jakieś propozycje rozwiązania naszego problemu? - kapitan grał na czas.

Orn pokręcił przecząco głową. Zgodnie z jego wiedzą. Zabezpieczenie autodestrukcyjne mostka ma wyodrębniony system i zasilanie . To po prostu bomba z przełącznikiem na mostku. Jedyne co trzeba to 2 klucze potwierdzające, z kadry dowódczej. Ale sieć mostku była odcięta, zasilanie główne i pomocnicze praktycznie nie działało. On brał zasilanie ze zmostkowanych systemów magazynujących, może dostałby się do komputera autoryzacyjnego, ale nie mógł znaleźć fizycznego obejścia. Inna kwestia, że oni pewno też musieli jakoś zasilić komputer. Sama bomba nie wymaga zasilania a system kontrolny posiada pewno baterie ale nie był pewny jak długo bateria wytrzyma bez zasilania głównego..

Głos z interkomu odezwał się ponownie
- Dla mnie to sssssssssssprawa honoru! żądamy byście się przedstawili, przedstawili cel swojej misji i dali gwarancje bezpieczeństwa. Żądam również by gwarancje objęły mienie i wszystkie dane rodu Indeffo, w przeciwnym wypadku dokonam autodestrukcji statku!

Cort znał takich sukinsynów. Szlachta Tricarnijska była dziwna i było równie prawdopodobne, że blefuje jak i to, że odpali ładunek.

Cort znowu przełączył się na Orma:
- Możesz mu usmażyć detonator impulsem elektromagnetycznym? Wiem, że to może załatwić komputery, ale z tym dupkiem na mostku i tak się do nich nie dobierzemy.

- Sprawdzam - odezwał się Orn. Tak, to już była kwestia o wiele prostsza. Nawet jeśli statek był chroniony przed EMP to mało prawdopodobne, by od wewnątrz! Oczywiście, było mu to bardzo nie w smak. Bardzo, ale najważniejsze było przetrwanie, a ze szlachtą było tak, że w każdej chwili mogło odbić.

Orn zaczął przepinać komputer od złącza do złącza. Coraz więcej kabli wydartych ze ściany unosiły się wokół niego jak żyjąca własnym życiem elektroniczna chmura. Wszystko było martwe, bez zasilania. Już miał się poddać. Gdy postanowił przekierować zasilanie do systemu komputerowego. Po sekundzie miał już informację o tym, że komputer się uruchamia. Sukinsyn blefował. Bez autoryzacji bomby nie dało się odpalić, a bateria podtrzymująca system autoryzacyjny padła już jakiś czas temu! Orn szybko wpiął kondensator w sieć i rozładował go. Napięcie było wystarczająco duże by usmażyć wszystko co działało na tej linii. Na pewno konsola autoryzacyjna musiała zaiskrzyć.

- To zbrojna napaść na ród Indefffffo! - Przez łączę komunikacyjne wyrwał się syczący głos. - Choćbym miał ssssssssginąć znisssssszzzczę wasssssss! Przeklęci pirassssssssi. - Głos oficera w interkomie stawał się coraz bardziej syczący i trudny do zrozumienia.

- To zwykła samoobrona, oficerze taktyczny - odpowiedział spokojnie Cort, pokazując Ormowi międzynarodowy znak oznaczający “dobra robota”. - Wszelkie próby zaszkodzenia nam będą z całą surowością tłumione. Ponawiam pytanie, czy chcecie opuścić ten statek żywi? Jeśli nie, pozwolimy waszym wytworom harcować tu dalej.

- Nasze wytwory sssssssssssą lepsssssssszze nisssszzz wy! SSsssssssginiecie!! - Warknał oficer rozłączając kanał komunikacyjny.

- To by było na tyle, jeśli chodzi o dyplomację - mruknął kapitan. - Na razie zabieramy to co mamy na okręt. Potem pomyślimy czy i jak zajrzeć na mostek.*

***

Kapitan przekierował większość ludzi w obstawie do przeczesywania okrętu za wszyskim co mogło się im przydać.

Część medyczna była niemal w nienaruszonym stanie. Sprzęt był doskonałej jakości. Rozpoczęto jego powolny transport, zaczynając od sprzetu niezbędnego dla żony Kapitana.

Statek wydawał się niemal pusty. W jego wnętrzu unosiło się mnóstwo pyłu z nanobotów. Jednak konstrukcja okrętu wydawała się nienaruszona. W kambuzie znaleziono stos zwłok w większości byli to ludzie. Ciałą były w znacznym stopniu rozkładu i jak to Mamba określiła. Nieco nadgryzione przez te ustrojstwa. Najprawdopodobniej z części z nich pozyskiwali komponenty biologiczne.

Zapasy w kambuzie wydawały się czyste. Je więc również zaczęto przenosić na Różę.


***

- Myślę, że powinniśmy wejść siłą na mostek - powiedział kapitan na prowizorycznej odprawie z najważniejszymi członkami załogi - zabrnęliśmy tak daleko, że nie możemy zostawić świadków.*

- Albo choćby dać im szybką śmierć - zgodził się z Ormem Endymion - to zindoktrynowani głupcy, ale sam też kiedyś taki byłem. Można ewentualnie spróbować do nich nadać, że kto się podda bez walki będzie oszczędzony i wypuszczony w stosownym momencie. Może jeden czy dwóch z nich ma dość własnego rozumu. Ale to już tylko sugestia. My próbowaliśmy i to ich oficer wydał wyrok.*

- Kapitanie niema co się zastanawiać. Odciąć całkowicie systemy podtrzymywania życia na mostku. Jak otworzą drzwi spacyfikować stawiających opór. Te Tricarnijskie jaszczurki mogą naprawdę dużo wytrzymać. Kolejna kwestia to likwidacja szlachty. Mogliśmy grać w ich grę na ich zasadach, ale teraz trzeba ich wyeliminować mimo potencjalnego zysku za ich odsprzedaż. Duże Tricarnijskie Rody mogą nam znacznie utrudnić życie. Są też obecnie dobrym źródłem dochodu. CC

- Więc mamy jasność. - podsumował kapitan - Odcinamy mostek i likwidujemy załogę. Potem zbieramy co się da. Jakieś uwagi czy propozycje? Hmm, Orm możesz potem odpalić zdalnie tą bombę, którą straszył nas oficer taktyczny? Lepiej by nie zostały jakieś ślady po nas.

- Jeśli przepnę tonę złącz i znajdę przenośne zasilanie… prawdopodobne, choć zakłócenia na łączach mogą być problematyczne dla zdalnego odpalenia z bezpiecznej odległości. Mogę spiąć przewody i ustawić “prowizoryczną” autodestrukcję z odliczaniem czasowym. - Helion zamilkł na chwilę - Otworzyć wszystkie zawory klimatyzacyjne prowadzące na mostek i doprowadzić do w miarę szybkiej dekompresji i osłabienia możliwego oporu? - zapytał obojętnie. Nie lubił szlachty, a zależało mu na danych z komputera pokładowego… Bardzo! Tylko cholerna zmutowana jaszczurka była problemem, ale nic czego by dekompresja nie załatwiła, a raczej ułatwiła.
- Pozostaje kwestia danych pokładowych. Pozyskanie ich stanowi wysoki priorytet. Cena na czarnym rynku zapewni nam duże fundusze. Po wszystkim mogę wymazać dane tradycyjnie, a następnie smażąc dyski i już możemy wysadzać okręt. - głos głównego mechanika nie zdradzał nic. Tak, wiedział bardzo dobrze jak upierdliwe bywają “Wysokie Rody” i chciał się upewnić, że dosłownie nic nie ocaleje z danych… żadnego dowodu ich wizyty. Innej opcji nie było.

- To dobry plan - przytaknął Endymion - najbezpieczniej będzie jeszcze odczekać parę miesięcy przed upłynnieniem ich. Tricariańska szlachta potraktuje tę sprawę bardzo osobiście jeśli się dowie o wycieku, a potem mogą próbować dojść do nas jak po nitce do kłębka. Odczekanie utrudni im to. Ale to sprawa do obgadania na potem. Zaczynamy?

Orn posłał Gigantowi puste spojrzenie.
- Kapitanie. “Otwieram szyby wentylacyjne mostka w próżnię. Zalecam odczekać co najmniej pół do godziny przed czystką. W tym czasie metodycznie przejrzę sieć energetyczną celem otwarcia grodzi. Zalecam trzymać broń odbezpieczoną na wypadek gdyby nasi gospodarze chcieli sami się ujawnić.

- Zaczynajmy - kiwnął głową kapitan. - Broń w gotowości do strzału. Jeńców bierzemy tylko jak sami się poddadzą. Pilnować też tyłów, żeby nie zaskoczyło nas też jakieś gówno.
- Herc, jak tam sprawy? - Masz coś na skanerach? Nie chciałbym, by coś się przyplątało jak zaczniemy.*

- Na razie na skanerach czysto. Choć te śmieci nieco zagłuszają skanery, szczgólnie dalekiego zasięgu. - Odparł Herc - kazałem Kirze siedzieć cały czas na skanerach. Zdaję sobie sprawę, że jesteśmy niemal w strefie wojny.

 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172