Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-10-2011, 11:00   #1
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Niklas więcej się nie odzywał, są tu inne „dusze towarzystwa”, najwidoczniej starające się o względy pięknej dziewki. Popijał piwo i chłodno analizował wszystki pytania, odpowiedzi i sugestie. W końcu postanowił.
-Fakt bez calu dla nas i dla Panny, jest byśmy jeszcze zginęli pierwszej nocy. Do rana nic się nie dzieje, tyle czasu nas nie zbawi, a i zyskać możemy odpoczywając jeszcze wieczór. Wyruszmy skoro świt – rzekł do reszty, po chwili dodał z uśmiechem – Tylko trza zabiec po Rudolfa, choć brzydal, to przyda się nam z pewnością, a idąc sam zapewne nie zajdzie za daleko.-
Po tych słowach wziął monety jakie zostały na stole i podszedł do karczmarza. -Wyślij kogo, po chłopa, który wyszedł przed momentem stąd, niech tu wróci. A reszta będzie na nocleg dla mnie i reszty towarzyszy.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 13-10-2011 o 11:05.
AJT jest offline  
Stary 15-10-2011, 20:18   #2
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Erasmus Luge widząc iż kompani postanowili poczekać do rana, postanowił wziąć pokój. Podszedł do karczmarza, lecz zauważył iż Niklas postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, tak więc położył parę monet i rzekł:

- Dzban wina. dla mnie i mojego przyjaciela - uśmiechnął się, choć nie czuł nawiązywania dłuższego dialogu. Przynajmniej teraz

Poczekał aż karczmarz podał zamówiony trunek i ruszył z powrotem do stolika. Tam usiadł i wyjął księgę, inną od poprzedniej. Ta była nie zapisana, czyste kartki. Erasmus wyjął rysik i zaczął pisać na pierwszej stronie. Oczywiście gdy to pisał, robił to tak by nikt mu nie zaglądał przez ramię. Co jego to jego, a te notatki niech będą dla potomnych.


"Sylvania, kraina mroku i tajemnic. Wspomnienia Erasmusa Luge"

Podróżnik przewrócił kolejną kartkę i zaczął pisać.

"Ja zdrowy na ciele i umyśle, Erasmus Luge przybyłem w ten oto dzień do Sylvanii. Pierwszą noc spędzę w karczmie Pod zębem czosnku, a moi kompani to naprawdę dziwna zbieranina ludzi i nie ludzi. Krasnolud, co zwie się Garan. Widać iż jego topory smakowały nie raz krwi wroga. Opanowany i doświadczony w boju. Słów nie wiele wypowiadał, lecz każde ważył ostrożnie. Pewny siebie Bruno, zapewne łowca wampirów. Tak samo jak i Max, choć ten drugi jakiś dziwny jest. Bruno chyba kultury nie nabrał z domu przez co niespodobał się temu co wyglądał na banitę. Rudolf, ale on wygląda jakby go prosie spłodziło bo z taką mordą to co najwyżej może w cyrku straszyć. Kurde ciekawe czy musi płacić potrojną czy pięciokrotną stawkę w burdelu, gdy mu się zechce chędożyć. Kolejny to wojownik, i choć ubrany w kolczugę lecz wyglądał jakby od trzech dni ryj moczył w gorzale. Niklas, człowiek poczciwy i zapewne skrywający nie jedną tajemnicę lecz nastawiony do działania zespołowo. Ciekawe czy mu się to opłaci. Ostatni to gość…z bladą twarzą. Inteligentny i niebezpieczny, jak wszyscy tutaj.
I tak oto z takimi kompanami muszę wyruszyć w podróż. Według słów Lukrecji, zapewne kochanki Lorda Ernsta mamy udać się w okolicę kopalni. Tam czai się stwór. Szkoda że jej słowa, wskazówki nie mówią nic konkretnego, lecz ufam iż ma mądrość i wiedza pomoże owym mężom pokonać potwora. Tak Sylvania jest dziką krainą, siki a nie wino podają i pewnie karczmarz się chełpi że podaje najlepszy trunek w okolicy. To ciekawe czym szczają psy i świnie, chyba nie chcę sprawdzać. Widać gołym okiem że Panna Lukrecja wpadła w oko owym chłopcom, dobrze że Rudolf wyszedł, nie będzie jej straszył swoją parszywą gębą. No cóż czas położyć się spać nie długo bo rankiem wyruszamy”

Erasmus zamknął księgę i schował ją do tobołka. Wypił wino do końca i czekał czy wydarzy się coś godnego uwagi czy też nie. Jeśli towarzysze również szli spać, i on udał się na spoczynek. Oczywiście rzeczy zabrał ze sobą i położył je pod poduszką. Nie chciał pierwszej nocy stracić dobytku.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 18-10-2011, 19:55   #3
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Niklas wstał skoro świt. Zbudziły go pierwsze promienie słońca i lekkie poruszenie wśród co po niektórych przyszłych towarzyszy, którzy poczęli już się zbierać. Zerknął przez okno, pogoda wyborna do podróży, pora ruszać, pomyślał. Dopytał karczmarza, jak dotrzeć do Ostrova, po czym wyszedł na zewnątrz, Lukrecję uwidział w oddali, ledwie ją jeszcze poznając, najwidoczniej sama niedługą chwilę wcześniej opuściła to miejsce.

Przygotowanie wozu nie zajęło mu dużo czasu, gdy to uczynił dał znać reszcie, że można w nim zasiąść, sam po chwili chwycił za lejce i wyraźnie gotowy do drogi zerknął na pozostałych. Na pewno długo nie miał zamiaru czekać na malkontentów, nie po to wstawał tak wcześnie, żeby jeszcze zwlekać z wyruszeniem, podróż przecie nie zapowiadała się na krótką, a najlepiej jak najwięcej drogi pokonać za dnia.

Wśród zebranych nie dostrzegł uroczej facjaty Rudolfa, mimo iż Nachtigall próbował zawrócić go zeszłego wieczora, to ten pewnie nie zdecydował się na powrót. Niklas ciekaw był, czy zobaczy jeszcze śmiałka, który wyruszył samotnie w drogę. Może jakim cudem spotkają go podrodze. Oby był jeszcze wtedy żywy, a nie po bliższym spotkaniu z wilkami, czy z czymś jesze mniej ciekawszym. Widząc jego zaangażowanie prędzej wolałby z nim podróżować, niż z niektórymi osobnikami, co nie byli nawet zebrać się w raz z pierwszymi promieniami słońca.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 19-10-2011 o 23:01. Powód: dodany ostatni akapit
AJT jest offline  
Stary 18-10-2011, 23:23   #4
 
Iakovich's Avatar
 
Reputacja: 1 Iakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skał
Garan przewracając się na drugi bok kątem oka zauważył Niklasa jak opuszcza karczmę "Nic trzeba dube wtroki zebrać". Wygramolenie z karczmy trochę mu zajęło ale trud się opłacił woda w korycie byłą jeszcze świeża i można było spokojnie się w niej pozbyć resztek nocy. Spakowanie sprzętu trwało chwilę którą przerywał zagryzając pajdę chleba ze smalcem kupioną wcześniej u karczmarza.

-Nikolasie to ile czekamy na resztę kompani. bo szkoda marnować czasu
Garan niesłysząca odpowiedzi poszedł obudzić resztę gromady robiąc to tak któryś nie posądził go o złe zamiary i nie dostał nożem czy innym dziadostwem w trzewia.

-Po pobudziłem tych śpiochów jak się nie zjawią do 4 piania to można by ruszyć widząc że twarzy Niklasa lekko drgnęła warga przyjął to za potwierdzenie i rozsiadł się wygonie na wozie.
 
__________________
" Blood blood for the BLOOD GOD"

" Jack ty znowu w mieście?? Księżna już wie??... rok minął i chyba wszyscy zapomnieli już o wieżowcu "
Iakovich jest offline  
Stary 19-10-2011, 09:00   #5
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Erasmus Luge wstał rankiem i oporządził się. Poranna kąpiel a także wyczyszczenie butów i okularów, zajęło mu krótką chwilę. Następnie zszedł na dół, gdzie ujrzał odjeżdżającą Lukrecję..lecz nie ruszyło to go zbytnio. Na razie kobieta nie interesowała go. Co innego ... śniadanie. Widząc iż jego towarzysze dopiero co schodzą, zamówił na szybko kilka pajd chleba i jajecznicę. Śniadanie robiło się szybko więc powinien zdążyć zjeść i zabrać się z towarzyszami. Widząc iż krasnolud i Niklas schodzą już do wozu rzekł:

- Plocekajce salas skonce i dołoncam do was - mówil niewyraźnie gdyż gębę napchał sobie jajecznicą, całkiem smaczną w dodatku

Szybko dokończył posiłek i wrzucił swój tobołek na wóz i usiadł sam na nim. Przeciągnął się, ziewnął głośno i poprawił okulary, oraz nabił fajkę którą zapalił. Pykając tak rzekł poważnym głosem:

- Nie ma to jak dobry posiłek z rana, a z pustym za jakąś gadziną latać nie będę. Jak myślisz Panie Garan cóż to za stwór może pożerać tych biednych ludzi ? - zapytał krasnoluda

- Widziałem parę cudów, ale słyszałem że Sylvania..to wyjątkowe miejsce. Tak, tak.. jestem ciekaw jakim człowiekiem jest nasz zleceniodawca.. On mnie najbardziej ciekawi..
- dokończył swój wywód, choć właściwie znów wyglądało jakby mówił bardziej do siebie niż do zebranych
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 19-10-2011, 17:14   #6
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Wychodząc z karczmy zarzucił na plecy wypchany plecak i wziął pozostawiony przy wejściu do karczmy swój podróżny kij. Nie oglądając się za siebie, ruszył raźnym krokiem, znanym sobie traktem. Nie czuł się samotny, dostatecznie wiele głosów rozbrzmiewało w jego głowie bez tej zgrai w karczmie. Samotność zmniejszała ryzyko wpadki. Wampir, kilka zombi lub szkieletów mogło co prawda popsuć sen, ale z doświadczenia wiedział, że łatwiej o nie tam gdzie ludzie i cmentarze a nie w szczerym polu lub lesie. Do nocy pozostało ze dwadzieścia kilometrów do przejścia.
Problemy Ostrova nie zaprzątały jego głowy. Ludzkie nieszczęście nic go nie obchodziło. To co pociągało go w tej sprawie to wiedza jaką mógł zdobyć. Stwór chaosu, być może jakiś kult. To mogło zmienić jego dalsze losy...
- Tak, zmienić...- zaśmiał się pod nosem. Lubił przecież zmiany a jego dotychczasowe życie nic by na nich nie straciło.
Tymczasem zaczęło się zmierzchać. Dalsze wędrowanie mogło być niebezpieczne. Wzrastało ryzyko natknięcia się na przemarsz armii, któregoś z wampirzych lordów.
Wypatrzył śródpolną remizę składającą się z ciernistego głogu, róż i jarzębin i skierował się w jej stronę przełajem poprzez ugór. Krzewy dadzą dobrą osłonę, głóg dodatkowo daje ponoć ochronę przed magicznym szpiegowaniem, rozprasza aurę, co jest nie bez znaczenia na ziemiach wampirzych nekromantów i nieumarłych. Wcisnął się w największy gąszcz, rozdzierając w kilku miejscach zdobyczny płaszcz. Ułamał kilka gałęzi robiąc trochę miejsca i zabrał się za rozbijanie namiotu. Po kilku minutach namiot już stał a Rudolf siedział w środku przegryzając posiłek z suszonego mięsa. Zdjął buty i onuce by przeschły. W razie nakrycia zawsze mógł uciekać boso, chociaż pewnie zbyt wielkich szans by nie miał. Cóż, ślepy los zdecyduje. Zasnął snem "sprawiedliwego".
Obudził go wściekły świergot ptaków tuż przed świtem. Nie pozostało nic innego jak przegryźć kolejny suszony posiłek, popić wodą z bukłaka, spakować się i ruszyć dalej. Wzuł buty i wyszedł z namiotu. Wokół mgła jak mleko. "Zapowiada się pogodny dzień"
 

Ostatnio edytowane przez Ulli : 19-10-2011 o 17:17.
Ulli jest offline  
Stary 20-10-2011, 08:24   #7
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Belzebub słuchając uroczego posłańca coraz bardziej dostrzegał jaki ma problem ich zleceniodawca. Ten gamoń nie potrafi nająć odpowiednich ludzi! Najpierw do dochodowego interesu jakim bez wątpienia jest kopalnia srebra najmuje wiejską milicję z widłami. Potem na posłańca wysyła głupiutką dziewoję co to nie wie co powinna przemilczeć a co powiedzieć, kiedy ma zażartować a kiedy pokazać kto rozdaje karty… a na koniec wpuszcza do kurnika ze srebrnymi kurkami takie lisy jak ci tutaj. Cóż, Heinrich nie miał w zwyczaju przejmować się problemami innych… dopóki te nie stawały się jego problemami.

Słowa o rumaku potraktował raczej jak krotochwilę niż jak groźbę i już miał zaproponować odpłatę w naturze za ewentualną utratę rumaka. Z całą pewnością znalazłby się w kompanii niejeden ogier, którego to dzierlatka mogłaby dosiadać do woli! Jednak zachował to dla siebie a na jego twarzy pojawił się uśmiech i grymas ten był pomieszaniem ironii z politowaniem. Jak do ciężkiej choroby można gadać takie głupoty?! „Jak mi konia licho zje to nie zapłacę wam za robotę” Dramat!

Deklarację o pozostaniu „jaśnie pani” w zajeździe skwitował więc tylko wyrazem dezaprobaty. Chyba postawiła sobie za cel udowodnić im, że baba to powinna siedzieć w domu i tyłka nadstawiać… a nie za interesy się brać. Z drugiej strony jak Lukrecja tak szybko ulega to kto wie może i Wolfgangowi Pięknemu los będzie sprzyjał… a szlachcianka i za interes się weźmie i tyłka nadstawi. Heinrich wolał jednak sobie odpuścić takie konkury i już nie nagabywał dziewczyny.

Aż tak wielką uprzejmością nie wykazał się jednak w stosunku do przemiłego właściciela wozu, który chyba też chciał dopomóc co poniektórym rozwiązać problem zagospodarowania gotowizny. Ni stąd ni zowąd postanawiając zgarnąć resztę franców. – Bądź łaskaw ostawić mój krążek dobry człowieku. Niech sobie leży tam gdzie jest dopóki nie zdecyduję się go zabrać. Zwrócił się do Niklasa. Nie było w tym ni groźby ni żartu. Może raczej troska, że ktoś chce decydować o jego drobniakach.

***
Ranek przywitał tak jak należy znaczy się przeciągnął się, wylał, przemył facjatę, zapchał kichę jakąś piwną polewką okraszaną serem i sklął po kolei Imperium i cesarza, za burdel jaki panuje, pogodę za swoją podłą naturę, bogów za przewrotność, koguta za hałasy, pluskwy że go pogryzły w nocy, a karczmarza, że chrzci piwo ile wlezie. Na wóz zapakował się już jednak bez zrzędzenia i marudzenia, skłamałby kto twierdząc że z uśmiechem na twarzy ale…

Jak, że nawykł raczej do nocnego trybu życia niż do zrywania się niczym piekarz przed pierwszym brzaskiem tedy zajął sobie kącik za kozłem tak by jeszcze mógł podrzemać przez jakiś czas. Obok rzucił swoje graty – dość mocno wypakowany plecak różnymi sprzętami… w oczy się rzucał przytroczony sprzęt do wspinaczki i wystający ze środka łom. Tobołek z żarciem jakie kupił u karczmarza upchał z wierzchu a co się nie mieściło też przytroczył w worku. Pociągnął z bukłaka, poczęstował obecnych.

- Heinrich jestem… ale niektórzy wołają na mnie Belzebub.
A potem postanowił dospać jeszcze kapkę, nie wdając się w dywagacje co za stwór rozsmakował się górnikach.
 
baltazar jest offline  
Stary 20-10-2011, 22:16   #8
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Gdy okazało się że jednak zostają na noc w karczmie, Kund tylko wzruszył ramionami i odtoczył się z powrotem do swojego stolika. Dopił resztę gorzałki, a potem rozłożył się na ławie i zasnął mocnym pijackim snem. Rankiem obudził go karczemny rumor i kac gigant. Przeklął coś pod nosem i przeciągnął się. Pierwsze do czego się dorwał to był garniec piwa, które cwany karczmarz już naszykował przy jego prowizorycznym posłaniu. Złocisty napój choć słaby zdołał na pewien czas zaspokoić jego smocze pragnienie, więc gdy odstawił od ust gliniane naczynie postanowił się trochę odświeżyć.

Dla nie których poranna toaleta norsmena mogła wydawać się dziwna, zwłaszcza, że stanie półnago na zimnie i bycie polewanym przez sługę lodowatą wodą ze studni, należało do raczej średniej przyjemności. Kund jednak przyzwyczajony był do takiego stylu życia. Po kąpieli ubrał się i wrócił z powrotem do tego wątpliwej urody przybytku, by wyczyścić sporą część zapasów żywności. Napojony, czyściutki i nażarty był w zasadzie gotów do drogi, w zasadzie bo wydając sporą część ze swego zapasu złotych monet i ku zdziwieniu towarzyszy przytargał do wozu, oprócz swoich gratów dwie beczułki piwa, dwa antałki wina i wór pełen żarcia.

- A mnie zwą Kund! - powiedział gdy przyszło do przedstawiania się, a potem rozłożył się na wozie, chrzęszcząc przy tym kolczugą. Widać było że nawykły jest do wszelkich niewygód.
 
Komtur jest offline  
Stary 23-10-2011, 04:46   #9
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Z każdym kolejnym słowem zaczynał wątpić w sprawność niektórych partii mózgu słodkiej Lukrecji, nie żeby mu to przeszkadzało, skądże, takie łatwiej było zaciągnąć do łóżka. Zatem jej kolejne słowa wywołały jedynie uśmiech na twarzy rozbójnika. W każdej innej sytuacji, zapewne stałby już przy jej drzwiach starając się by wpuściła go do środka, jednak w tym wypadku postanowił sobie darować. W tej karczmie trudno było o większą prywatność, choć nie był to jedyny powód. W każdym razie, przyjdzie jeszcze odpowiednia chwila na upolowanie tej ptaszyny.

Położył się spać wcześnie, aby wcześnie wstać. Z resztą, i tak spał z jednym okiem otwartym, nie ufał zbytnio tutaj nikomu. Choć bardziej było to przyzwyczajenie nabyte przy długim obcowaniu z bandą banitów. Trzeba było czasem uważać by nie obudzić się z drugim uśmiechem. Wstał więc parę sekund po Niklasie, jednak widząc, że spora część nadal śpi, po prostu nie spieszył się zbytnio zażywając porannej kąpieli, śniadanie zjadł zanim zaczął się myć. Później poszło z górki, szybko się przyodział i ruszył do stajni, gdzie czekał na niego jego wierny, i w tej chwili, jedyny przyjaciel - Duch.

Pogłaskał czule zwierze za uchem, po czym wyprowadził ze stajni i wskoczył na siodło zwinnym ruchem. Z uśmiechem na twarzy podjechał koło wozu Niklasa spoglądając na obecnych. Przy okazji zdążył dosłyszeć pytanie profesorka. Zawiesił więc spojrzenie na nim i rzekł pogodnie
-Cokolwiek to jest, ma raczej paskudny gust, na jej miejscu w życiu nie zjadłbym nikogo stąd, już z samego wyglądu są wystarczająco obleśni, w smaku pewnie niewiele lepsi.- po chwili dodał poprawiając się w siodle
-Oczywiście i w takim oborniku znajdzie się dorodna, ładna świnka, w tym wypadku panienka Lukrecja. Wyjątek potwierdzający regułę.- dorodna świnka wyhodowana w tym gnoju zwanym Sylvanią, chętnie by ją schrupał -Ale gdzie moje maniery, nazywam się Wolfgang, miło mi.- dodał na sam koniec raczej z czystej grzeczności niż własnych chęci.

Zastanawiał się jak będzie wyglądała jego współpraca z tymi typami. Jeden już zdążył mu podpaść, ale nie widział go teraz, w sumie nie widział go od wczorajszego wieczora. Może dał nogę? Tak byłoby zdecydowanie lepiej. Oszczędziłoby to im obu zbędnych kłopotów. Co do reszty tej zgrai, nie miał wyrobionego zdania. Nie wyróżniali się niczym nadzwyczajnym, a przynajmniej niczym czego do tej pory nie widział podczas swojego żywota. Szczególnie Norsmen i jego zachowanie nie było zaskoczeniem. Podobni do niego napadali na szlaki wraz z nim i Olafem. I choć wolałby obracać się w bardziej wyniosłym towarzystwie, to jednak nie miał zbytniego wyboru. Pozostało więc zacząć się przyzwyczajać do kolejnej kompanii obdartusów u ludzi drogi. Ale może to i lepiej? Czas pokaże.
 
Blackvampire jest offline  
Stary 23-10-2011, 20:30   #10
 
Iakovich's Avatar
 
Reputacja: 1 Iakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skał
Garan widząc nietęgą minę Wolfganga w pierwszej kolejności spojrzał za jego plecy czy te przerażenie nie nadchodzi z 2 kierunków. Przekonując się że nie spojrzał w kierunku wzroku towarzysza i zobaczył 7 wygłodniałych bestii jesnak tylko sześć podeszło na tyle blisko by jego towarzysze mogli je dostrzec w rozpoczynających się szarościach nocy.

-Tam dalej jest jeszcze jedna bestiamówiąc to sięgnął po swój dwuręczny topór-jak kto chce strzelać to do tych co oddalone ja skacze ne te dwa co nas tak z prawej zachodzą. Kończąc swoją wypowiedź ruszył w kierunku wskazanych przez siebie osobników.

Wybór tych dwóch raczej nie powinien nikogo zaskoczyć jedna bestia byłą dość duża a droga dzieląca je od krasnoluda była na tyle mała że szybko mógł do nich doskoczyć. "Krasnolud miał cichą nadzieję że nie będzie musiał walczyć sam ze wszystkimi bestiami na raz"
 
Iakovich jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180