-Po co niszczyć jak można sprzedać. Kapłani Sigmara mają dość kamieni szlachetnych. Też nie ufam temu typowi. Głowa barona w zupełności mu wystarczy. Nie wiem czy ja źle przeczytałem, czy nie napisał kiedy mniej więcej mamy udać się na akcję. Najwyżej pójdziemy wcześniej i na miejscu na nich zaczekamy. Tylko zjem i możemy ruszać. Olaf usiadł, odłożył list i zabrał się za jedzenie. |
Bjørg odwzajemnił grzeczność Lei uśmiechem, usta miał już pełne żarła więc nie wyglądało to zbyt pięknie ale najpewniej było szczere. E...No to mamy po drodze, %@%^ barona, a później %#^# jego chatę. Przy ostatnich słowach skinął na Olafa po czym kontunuował. A co do głowy, z chęcią baronowi ją %$^ i zaniosę do Alivona. No %#@^# z chęcią. Po czym wybuchł gromkim śmiechem. |
Zawartość szafy i skrzyni z ubraniami, które zaprezentował im karczmarz, zdecydowanie sugerowało, że wspomniany właściciel karczmy przyjmował znaczną część zapłaty w odzieży różnego rodzaju. Albo też współpracował z Alivonem i jego kompanami i przyjmował to, co tamci zdarli z grzbietów swoich ofiar. Przeciwko tej tezie świadczył jednak fakt, że żadna z oglądanych przez niego rzeczy nie miała dziur czy śladów krwi. Po starannym przeszukaniu rzeczy Ernst zdołał znaleźć grube, brązowe spodnie, ciemną, brązową koszulę i skórzaną kurtkę, która co prawda lata świetności miała już za sobą, ale chroniła należycie przed wybrykami pogody. Do tego fantazyjny kapelusz. Po chwili był pewien, ze nikt nie byłby w stanie rozpoznać w nim niedoszłego skazańca. Wizyta u kowala była nieco mniej owocna. Żadnych łuków, żadnych kusz. Nawet byle tarczy nie dało się skombinować. Dobrze, że chociaż miecz dało się załatwić. Do ideału było daleko, ale cóż... Na upartego dało się stawić czoła jakiemuś kultyście. - Proponowałbym iść tam od razu - powiedział, gdy już wszyscy byli uzbrojeni. - Może zechcą przychodzić pojedynczo i będziemy mieli ułatwioną robotę - dodał z cieniem ironii w głosie. |
Jak Olaf odłożył list Carl wziął go ze stołu i schował go za pazuchą. Gdy skończyli jeść i byli gotowi już iść na misję Carl podszedł do karczmarza: Alivon zlecił nam delikatną misję, do której potrzebujemy oleju. Możesz nam trochę załatwić? Gdy byli u kowala Carl musiał się zadowolić tylko włócznią, który dołożył już do posiadanej goblińskiej dzidy. |
Trzeba powiedzieć że list nie zaskoczył Jortana w żaden sposób. Natomiast ciepłe jedzenie i piwo przyjemnie rozgrzało go po spędzonej na zewnątrz nocy. Był człowiekiem nie odbiegającym pod względem wzrostu czy postury od większości standartów, więc dość szybko znalazł w skrzyni pasujące na niego ubranie. Skórzana kurtka była co prawda nieco poplamiona, lecz nie były to plany krwi więc Jortanowi to nie przeszkadzało. Zresztą krew też by mu nie przeszkadzała; co go to obchodziło skąd karczmarz wziął to ubieranie. Miecz który otrzymał od kowala nie był pierwszej klasy, a najemnik wolałby półtoraka, ale nie było o co wybrzydzać. Broń to broń. Jortan kilka razy machnął na próbę w powietrzu aby oręż lepiej ułożył mu się w dłoni. Usłyszawszy propozycję Ernsta sprzeciwił się: 'Mamy ranek. Barona prawie na pewno tam nie będzie. Nasz przyjaciel na pewno przyjdzie z jakąś obstawą. Moim zdaniem lepiej zasadzić się gdzieś po drodze w kanałach i uderzyć na barona gdy będzie tam szedł ... Albo połączmy te dwa plany rozdzielając się.' |
Co ^$@%@ ?!? Miał być porządny miecz na dwie łapy ale nie %^$%@ jakaś wykałączka. Bjørg był wyraźnie zdenerwowany ale widząc wyraz twarzy kowala, zrezygnowł z dalszych pretensji. W końcu rzemieślnik dostał pewnie tylko zapłate za konkretną ilość danych sztuk broni. Chociaż z drugiej strony...złodziej mówił że to ZAUFANA osoba. Taka zaufana że nie przekazał mojego uprzejmego ŻYCZENIA? Hej, kowalu. Czemu Alivon nie zostawił dla mnie broni? Jesteś pewien że nie mówił o niczym specjalnym dla mnie? Chcesz sobie przywłaszczyć co mi obiecane. On się dowie i będziesz miał dwa problemy. Z nim i co gorsza. ze mną.... [zastrzaszanie] |
Kowal uległ lekkiemu zastraszeniu rozglądając się pośpiesznie za bronią, ale po chwili wzdrygnął się: -Zaraz, zaraz -mężczyzna spojrzał na barbarzyńcę -Ja chyba cię skądś pamiętam, przysiągł bym, na Sigmara, że Cię już widziałem. Jak Cię zwą? Rzemieślnik zaczął drapać się po głowie, chcąc sobie przypomnieć. |
Bjørg uśmiechnął się szyderczo. Dla przyjaciól: Albert, jeśli mnie kojarzysz to nie znaczy dla ciebie zbyt dobrze, a jeśli jeszcze kiedyś przyjdzie ci do głowy kantować mojego szefa to będziemy musieli poznać się jeszcze bliżej. Ja bardzo chętnie połam...znaczy poznaje nowych ludzi. Po tych słowach Bjørg objął potężnym ramieniem kowala, uśmiechnął się i szepnął do ucha: Ale ty nie chcesz mnie poznawać bliżej nie? Więc rób co do Ciebie należy i ^@%@$% w podskokach po mój miecz. |
Kowal nie można było rzec, wyglądał na silnego mężczyznę, to jednak po krótkiej rozmowie z Bjørgiem nie próbował dalej sobie nic przypominać, a przynajmniej tak po sobie pokazywał. -Spokojnie, już spokojnie. Mam jeden na stanie, ale dostaniesz go w zamian za ten jednoreczny, który miałeś otrzymać. Kowal wszedł do budynku i gdy wyszedł trzymał dwuręczny miecz. -Widzę, że jesteś silny i nie boisz się aby nagiąć prawa. Miałbym dla kogoś takiego zadanie, być może nawet dwa. Jedno pragnął bym abyś wykonał za ten miecz, zaś drugie juz za pieniądze, ale musiałbym zobaczyć czy dasz rade z pierwszym. |
Pomimo wygód jakie oferował nocleg w karczmie Arthes obudziła się wyjątkowo wcześnie, po czym udała się zobaczyć jak wygląda sprawa pozostawionego w wyniku feralnego zlecenia konia. Dość długo zabawiła na zewnątrz, próbując uporządkować rozbiegane myśli, przed kolejnym dniem. Wróciła do karczmy, akurat na czas, by usłyszeć treść dostarczonej im wiadomości, która zresztą na nowo rozburzyła kruchy porządek, który udało się dziewczynie zaprowadzić w umyśle. Zaskoczyła ją zawarta w liście wzmianka o kamieniu. Jak i pozostali nie miała najmniejszego zamiaru oddawać go złodziejowi. Ignorując obudzone wątpliwości pośpiesznie zjadła posiłek i zaczęła przygotowywać się do zlecenia. Znalezienie odpowiedniego ubrania, pomimo iż zbiór zaprezentowany przez karczmarza był imponujący, nie było dla Arthes łatwe. W końcu udało jej się wybrać proste, skórzane spodnie i ciemną koszulę, która były na nią tylko trochę za duża. Cóż, przynajmniej w połączeniu z płaszczem ubranie doskonale maskowało sylwetkę dziewczyny. U kowala uzupełniła strój o brakującą broń. Jednoręczny miecz w zupełności spełniał jej potrzeby w tej kwestii. Starała się przy tym zbytnio nie rzucać w oczy licznym przechodnią. W końcu miała nadzieję tym razem nie wylądować w więziennej celi. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:40. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0