lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 2 ed.] Tajemnica Starej Kopalni (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/14094-wfrp-2-ed-tajemnica-starej-kopalni.html)

Sekal 16-08-2014 18:06

Gunther uznał, że dobry uczynek został spełniony i jego dalszy udział w tej całej kabale nie był już wcale taki potrzebny. Zatrzymać mutantów to jedno, umrzeć przez to - to zupełnie inna sprawa. Gryzący dym dostający się do środka wszelkimi otworami przypomniał mu o tym niemalże natychmiast, kiedy bez sensu stał i gapił się na rozprzestrzeniający się ogień. Człowiek przez całe życie musiał poprawiać swoje błędy.
W tym przypadku za pomocą ucieczki.

Nie tracił czasu na szukanie szmat i moczenie ich wodą. Przytknął rękaw tuniki do nosa i starając się nie oddychać z jak największą prędkością oddalał się od płonącego zbiornika, podążając za pierwszymi słowami Oswalda, które sam by krzyknął, gdyby nie dym uniemożliwiający prawie mówienie. Łzy pociekły mu z oczu, a pochodnie i lampy prawie zupełnie przestały dawać światło. Kuntz, chociaż grotołazem nie był, to jednak potrafił doskonale wyczuwać kierunek i z tej umiejętności właśnie korzystał, starając się uciec z duszących oparów.

Ciekawe czym było to, co podpalili. Oliwa do lamp nie wydzielała aż tyle dymu, ale Gunther wiedzy fachowej z tych dziedzin nie posiadał. Może zanim trafiała do lamp, mogła pochodzić nawet z takich miejsc, tylko ktoś poddawał ją obróbce?
Zresztą, nie było czasu na te pozbawione znaczenia myśli. Byle dalej! Najpierw do szybu, a potem nawet z kopalni, jeśli nadal nie będzie się dało w niej oddychać. Nie wiedzieli przecież ile było tam tej substancji i jak szybko się spali.

vanadu 18-08-2014 11:21

Jarało się ładnie. Pozostawało mieć nadzieję że spełni właściwy skutek w całości i wszystkie mutanty w kopalni zdechną. Dym zaczynał dusić towarzyszy krasnoluda więc należało się wynosić i to dość szybko. Ruszył on śpiesznie ku schodom na górę, głośnymi chrząknięciami starając się naprowadzać podduszonych kompanów, gotów chwycić i pomóc tym którzy by się zataczali lub byli bliscy padnięcia. Oleje palne ze złóż mogły się długo palić, lepiej było szybko znaleźć lepsze miejsce do dalszej obserwacji. W końcu z góry, przy takowym oświetleniu, całość widać będzie jasno i ładnie, prawda? –No brateńki, dalej, dalej

Zawsze lepiej zrzucać im na łby kamienie niż się bić.

KurtCH 18-08-2014 16:50

Udało się! Woda z plamami oleju dookoła odmieńców zapaliła się. Paskudy dostały to na co zasługiwały – śmierć w potwornych mękach. Jednak nie mogli zapominać, że to jest szyb kopalni, a nie otwarty teren. Bardzo prędko chodniki wypełniły się gęstym dymem. Balin przez załzawione oczy niewiele widział. Pochylił głowę do przodu, ścisnął mocnej topór w jednej ręce i latarnię w drugiej. I ruszył za - jak mniemał - za resztą towarzyszy. Dobrze, że gdzieś w przodzie Druga chrząkał pomagając odnaleźć się w tym bałaganie. Akolita nie chciałby teraz pozostać tu sam. Przebierał nogami jak tylko prędko mógł by dostać się do spiralnych schodów. One wydawały się najlepszym miejscem do przyjęcia ewentualnej odpowiedzi przeciwnika. I modlił się oby ta odpowiedź nie była zbyt silna.

xeper 19-08-2014 23:00

Uciekali, ogarnięci kłębami dymu, szukając miejsca, gdzie można by się schronić przed płomienną zagładą, którą rozpętali. Kaszląc i krztusząc się dotarli do rozbitego muru i biegli dalej, wyprzedzając pełznącą za nimi ścianę dymu, zbliżając się do miejsca, w którym tory kopalnianej kolejki rozdzielały się. Gdy znaleźli się na rozwidleniu, mogli sobie pozwolić na chwilę wytchnienia. Gryzący, duszący obłok pozostał w tyle, ale wciąż czuli na plecach powiew gorącego powietrza.

Już nieco wolniej, mając na uwadze rannych towarzyszy, szli dalej, ku głównemu szybowi kopalni. Pokonywali drogę, która szli już wcześniej. Antyczne pobojowisko. Zawał. W końcu kolejny rozbity mur i platforma nad taflą wody wypełniającą dno szybu.

Tutaj było świeże powietrze. Przynajmniej jakiś czas, bo wkrótce z tunelu zaczęły wydobywać się smużki dymu, wędrując ku górze i niknąc w ciemnościach. Na szczęście dymu nie przybywało, a z czasem zaczęło go ubywać. Najwidoczniej pożar w trzewiach ziemi dobiegał końca, lub dym znalazł sobie inne ujście. Przez cały ten czas czekali na mutantów, którzy mogliby pojawić się w tunelu, uchodząc przed ogniem. W rozbitym przejściu nie pojawił się nikt. Przyczyn tego stanu rzeczy mogło być co najmniej kilka...

vanadu 19-08-2014 23:48

Druga, spokojny już, gdy przestało dymić zaciągnął się z radością świeżym (względnie) powietrzem. Wypił tez solidnie z bukłaczka i wyciągnąwszy kawał prowiantu dla pokrzepienia, między kęsami zapytał

-To co dalej panocki? Ja bym się tupnął nazad, zobaczyć co się nie ruszyli. Może sie wydusili albo spalili, trza by sprawdzić bo jako gupi stać nie ma co, nie?

Kerm 20-08-2014 09:30

Co dalej?
Prawdę mówić Oswald najchętniej zasypałby kopalnię, zamurował wejście, posypałby grubą warstwą ziemi i zasadził trawę i krzewy, ale to akurat znajdowało się poza jego zasięgiem.

- Poczekajmy jeszcze trochę - odpowiedział Drudze - aż ten dym nieco się przerzedzi. Innymi słowy - odetchnijmy nieco. A potem musimy iść sprawdzić, jakie pozytywne efekty przyniosły nasze usiłowania.

piotrek.ghost 21-08-2014 17:13

Dym gryzł niemiłosiernie a skręcona kostka nie ułatwiała ucieczki, jedyne co było delikatnym pocieszeniem to fakt, że duża część grupy mutantów spłonęła lub została ciężko ranna w wyniku pożaru. Niepokojący był tylko przedmiot , który znajdował się po środku jeziorka, poświata jaką dawał sugerowała, że może to być, jak sądziła Rose, powiązane ze spaczeniem, to zaś nie nastrajało do pozytywnego myślenia, kreatur mogło pojawić się wiecej, a i oni sami mogli stać się ofiarami nieprzewidywalnej siły chaosu.

- Nie chce wyjść na lenia, który co rusz proponuje przerwy, ale zgodze się z Oswaldem, poczekajmy aż dym troche się przewietrzy, potem możemy zejść do jeziora i ocenić szkody jakie wyrządziliśmy. Ktoś jest ranny?

Sekal 21-08-2014 20:19

Gunther do dodania nic nie miał. Przysiadł na piętach, biorąc głębokie oddechy, aby oczyścić płuca i spróbować pozbyć się z nich tego wyjątkowo nieprzyjemnego, kłującego uczucia.
- Zbyt długie czekanie może pozwolić im się zorganizować. Nie powinniśmy pozostawać w bezruchu, jak tylko dym osłabnie na tyle, aby w miarę swobodnie przejść. Jeśli przetrwało ich wielu, to i tak nie mamy co tu szukać.
Wstał i sprawdził swój ekwipunek, czy aby na pewno nic się nie uszkodziło podczas tej ucieczki - szczególnie cięciwa łuku.

Gob1in 21-08-2014 20:25

Zatrzymali się dopiero na powierzchni. Søren wciąż czuł drapanie w gardle - to, co zapaliło się na dole dymiło niczym smoła i pozostawiało równie paskudny posmak w ustach. Ważne było jednak to, że oni żyli i mieli się nawet nieźle - bestie zaś odesłali do piekieł, skąd niewątpliwie wypełzły. Jeśli bogowie będą łaskawi.

Podniosły się głosy, by odpocząć. Tym razem zgadzał się z nimi - potrzebowali czasu, by oczyścić płuca i nabrać sił na ponowne zejście...

Właściwie to zastanawiał się, czy będą jacyś chętni, by znowu zanurzyć się w mroku kopalnianych tuneli. Widzieli odmieńców i oni widzieli ich także. Jeśli jednak nie dobiją pozostałych przy życiu stworów, Behemsdorf nie będzie bezpieczne. Zatem musieli iść...

Myśliwy przepłukał gardło, a później zjadł kilka pasków suszonego mięsa. Wprawdzie nie był głodny, ale chciał pozbyć się gorzkiego smaku z języka. Niemal bez udziału świadomości sprawdził stan cięciwy, naciąg łuku i pogładził pierzaste lotki wystające z kołczanu. Potwierdził, że miecz gładko wychodzi z pochwy i wykonał kilka pozorowanych cięć.

Nieustannie rzucał niespokojne spojrzenia na wylot prowadzącego w głąb góry chodnika, szukając skrytego w jego ciemności wroga. Nie zamierzał pozwolić sobie na rozluźnienie, gdy nie skończyli roboty. Gdzieś tam czaiły się plugawe stwory, które samym swym istnieniem szydziły z boskich reguł rządzących światem. Nie wolno okazywać im litości.

- Lepiej nie czekać zbyt długo. Musimy je dopaść nim zbiorą siły, albo gdzieś się ukryją. - Powiedział do pozostałych.

KurtCH 22-08-2014 10:33

Balin również zgodził się na chwilę odpoczynku. Jemu najbardziej się on przydał - nie dość, że rana klatki piersiowej przeszkadzała niesamowicie to jeszcze teraz był podduszony dymem. Miał tylko nadzieję, że plugawcy poniżej poginęli tam co do jednego. Choć z drugiej strony takie myślenie mogło być tylko pobożnym życzeniem - w końcu nie wiedzieli co było z drugiej strony podziemnego jeziora. Możliwe, że mutanty uszły tamtędy. Lepiej nie było pogrążać się w czarnych myślach. Musiał skupić się na tym co robi, a wszystkie jego działania pobłogosławi Vallayi'a. Tylko wtedy będzie miał szansę wraz z towarzyszami przeszkodzić chaosytom w ich ciemnych sprawkach i wyjść cało z kopalni.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:30.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172