lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 2 ed.] Tajemnica Starej Kopalni (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/14094-wfrp-2-ed-tajemnica-starej-kopalni.html)

KurtCH 02-09-2014 22:20

Na widok tego czegoś Balin głośno przełknął ślinę. To była bardzo stonowana reakcja - stary Druga po prostu stamtąd zwiał. Dobrze, że Gunther nie stracił całkiem rezonu i podjął próbę dowiedzenia się czegoś od paskudy. Balin mógłby okazać swoją słabość i po prostu zabić to coś bez żadnej rozmowy. By się nie plątać bez żadnego celu akolita odszedł kilka kroków i poświecił dookoła swoją lampą - lepiej było nieć baczenie na okolicę. Kto wie ilu jeszcze odmieńców może być skrywać ciemność?

Gob1in 03-09-2014 10:54

- Kim jest ten nieszczęśnik? - przemknęło przez głowę Mortensena. Zaraz potem minął go biegnący nie wiadomo dokąd Druga, niemalże go wywracając. Przerażenie na twarzy świadczyło dobitnie, że nie zdzierżył okropieństw kopalni i pomieszało mu zmysły.

Nie tracąc czasu pobiegł za brodaczem. Jeśli będzie trzeba, to w pysk mu przyłoży, by otrząsnął się z amoku.

vanadu 05-09-2014 23:16

Druga pozbierał się z widocznym trudem. Otrzeźwiło go dopiero zderzenie z Mortensenem czy jak mu tam było. Potrząsnąwszy głową jak pies pozbywający się z włosia wody rzucił głucho: -Mniej gadania. Ściągnąć go trzeba...chyba

xeper 07-09-2014 22:39

- To nie ty? – w głosie zawieszonego nad wodą, umęczonego mutata zabrzmiało zdziwienie i ulga. Potem zaczął odpowiadać na pytania łamiącym się głosem. - Jeszteeeem... Byyyłem... Axel z Ludenhoff... On... On mnie złapał i przywlókł tutaj... Umęcyyyył... Byłem zfykłym cłowiekiem, czieślą... Teeeeraz jestem... Tyyyym... Nieeeee chcę już żyć! Nie chcę fięcej cierpieć! On znajduje rozkosz w zadaaaaawaniu bóluuuuu... Męcył mnie bez ustanku... Tortuuuurował... To jego szwiątynia, z dalaaaa od ludzi i jeeego włoszci... Zabił tu wiele osób, opowiadał mi oooooooo wszystkim... Sprowadzał ofiary tutaj... Gwałcił, torturował, mutował, zabijał... Oniiiiiii wciąż tu są... Utopieni pod moimi nogami! Zabijcie mnie i zabierzcie mojego trupa do fsi, do rodzinnego Ludenhoff... Chcę spooooooocząć fszród mych przodkóf... I zabijcie go! Hrabiego Gerolfa von Ludenhoff... Bluźniercę, heretyka i magaaaaaaaa...

Cierpiący mutant zaczął charczeć, jego mowa przeszła w niekontrolowane łkanie i wycie. Trwało to dłuższą chwilę, podczas której Gunther zdołał sprawdzić co kryje się pod futrami na łóżku i w skrzyni, która nie była zamknięta i bez problemu dała się otworzyć. Wypełniona była ubraniami, bielizną, butelkami z bretońskim winem i resztkami jedzenia. Na łóżku, pod wypchaną słomą poduszką leżał niewielki, skórzany woreczek, wyglądający na sakiewkę.

- Na Sigmara! Na łaskawą Shallyę! Zaklinam Was... ukróćcie meee cieeeerpienia! – Axel odzyskał mowę, po jego twarzy płynęły krwawe łzy. – On mówił mi... Że go okradziono... Że musi wezwać pomoc i potrzebuje impulsu... Moooooojego cierpienia... Moooich łeeez i krwiiii... Znęczał się nade mną czałą noc... Traciłem smysły i pszytomnoszć, a on i ciiiiiii jego pomocnicy, cucili mnie i dalej... – znów zaczął krztusić się i łkać, nie mógł mówić. Zaczął się szarpać w trzymającej go uprzęży, przez co rany zaczęły mu się otwierać. Tracąc przytomność jęknął jeszcze. – Zaabiijcieee...

vanadu 07-09-2014 23:08

Druga westchnął i z lekkim niepokojem podszedł do wiszącego jeńca. Szybki cios topora zakończył jego męki. Rozejrzał sie po kompanach. -Co teraz? spytał. Z jego głosu przebijało zmęczenie i niepokój. -Ten hrabia może być groźny, a co więcej mściwy, nie? Trza by donieść gdzie trzeba. Zrobi kto nosze na tego nieszczęśnika?

Kerm 08-09-2014 09:03

Sprawa zawiezienia dokądkolwiek nieszczęśnika, właśnie uwolnionego od cierpień przez Drugę, należała (według Oswalda przynajmniej) do rzeczy, które należało zostawić na później. Podobnie jak i kwestia, komu i w jaki sposób przekazać informację o zainteresowaniach hrabiego Gerolfa von Ludenhoff.
W tym momencie mieli na karku kilkunastu mutantów, oraz - prawdopodobnie - samego hrabiego von Ludendorff, bo to zapewne on, ze swoim pomocnikiem albo kolejną ofiarą, przybyli niedawno do kopalni.

- Trzeba by go odciąć od tej kratownicy - powiedział, zabierając się do przecinania więzów - ale na razie nigdzie go nie zawieziemy.
- A zawiadomienie... Po pierwsze, to pieśń przyszłości, a po drugie... bardzo możliwe, że osobiście załatwimy sprawę z jaśnie wielmożnym panem hrabią, tutaj.

Gob1in 08-09-2014 10:38

Mortensen z ulgą przyjął kres agonii więźnia, kimkolwiek by on nie był. W jego stanie śmierć była łaską, na którą powinien móc liczyć każdy, nawet najgorszy przestępca.

Dopiero teraz miał chwilę, by obejrzeć pomieszczenie - wciąż dziwiła go obojętność, z jaką reszta potraktowała spanikowanego brodacza. W amoku mógł wpaść do jakiejś szczeliny albo wbiec prosto na bandę mutantów i co gorsza sprowadzić ich na nieprzygotowanych ludzi. Weszli tu razem, to razem powinni stąd wyjść. Nieważne, czy problem dotyczył groźnej rany, czy skołatanych nerwów. Jeśli się rozdzielą i pozwolą osłabić w ten sposób siłę, jaką reprezentowali jako grupa, to już po nich. Ba! Przecież nawet cała grupa mogła nie dać rady pozostałym przy życiu odmieńcom. Dotąd szczęście im sprzyjało, ale nic nie trwa wiecznie.

- Prawda. Nie możemy go zabrać już teraz. Wciąż nie znaleźliśmy źródła problemów, jakie zagnieździło się w tej kopalni. - Przytaknął słowom Oswalda. - Umieszczę potrzask tuż przed kratownicą, woda zakryje mechanizm i szczęki. Jeśli hrabia tu wróci, albo ktoś inny będzie chciał podejść do ciała tego nieszczęśnika, to czeka go niemiła niespodzianka... - wykrzywił usta w grymasie.

piotrek.ghost 09-09-2014 22:14

-Wydaje mi się że wystarczającym okazaniem szacunku będzie skromny pochówek w odmętach kopalnii, nie widze sensu w narażaniu życia podczas wynoszenia trupa. spowolni nas tylko a sami bogowie raczą wiedzieć jaką zaraze może w sobie mięć ten nieszczęśnik, co do hrabiego... Lepiej nie pozwalać sobie na otwartą konfrontacje, żadne z nas nie jest w pełni sił, nie wiemy jakimi siłami on dysponuje do czego jest zdolny - Rose starała się myśleć trzeźwo i chłodno oceniać sytuacje mimo tego że była ona makabryczna.

Sekal 10-09-2014 09:42

- Nikt nam nie uwierzy, jeśli powiemy o... zainteresowaniach hrabiego. Nie mamy dowodów innych od słów tego nieszczęśnika - Gunther nie chciał patrzeć na trupa, zamiast tego skupił się na podnoszeniu sakiewki z łóżka za pomocą grotu włóczni. Obejrzał ją i wyjął nóż, rozcinając rzemienie. Nadal pozostawał bardzo ostrożny, nie dotykając niczego gołą ręką. Za dużo widział i słyszał o mutacjach i tym, co je powodowało.
- To jeden z dwóch korytarzy. W drugim teraz muszą być mutanty i być może on. Żałuję już tego co powiem, ale może powinniśmy go sprawdzić. Wycofanie się z tej kopalni... wieści przekażemy, ale ja już nie zmuszę się, aby zejść tu ponownie. Z tego co wiedzieliśmy może liczyć się czas. Wezwano już mutanty, co jeśli wezwie jeszcze coś... innego?
Kuntz głośno przełknął ślinę, nie chcąc poważnie rozważać tej możliwości. Sytuacja i tak była marna, nie zapomniał ani na chwilę o czyhającym nieopodal niebezpieczeństwie.

KurtCH 11-09-2014 07:58

- Co Ty Druga fandzolisz! Chcesz plugastwo nosić i siły tracić? Przeca niy wiadomo nawet kiedy nos inne chaośniki mogą dopaść. A Ty co? Łapy od dźwigania bydziesz mioł umęczone i tela z nimi powalczysz. Chować go tyż nie zamierzom droga panno – to je uświęcona ciężką pracą moich braci kopalnia. To, że się przebili do takiego miejsca nie oznacza, że mogymy tu se robić co nom się żywnie podobo. Mógłbych się zgodzić na wciepanie tego czegoś we nurt podziemnej rzeki, ale, że takiej my nie odkryli to na razie problem je z głowy. Musza się całkowicie zgodzić ze Kuntzem – nikt takiej na pryndko zebranej bandzie niy uwierzy. Muszymy iść we drugi korytorz i sprawdzić czy aby tyn hrabia nie siedzi tam jak tyn szczur we norze. Tak nom dopomóż Vallayio!

Balin kompletnie nie rozumiał podejścia drugi do tego odmieńca. Ściął go toporem – bardzo dobrze. Ale na razie trzeba go było tutaj zostawić. Najlepiej, żeby jego truchło nigdy nie było wyciągane na światło słoneczne. Jeszcze się kto zarazi jego mutacjami? Może gdyby akolita był w pełni sił bardziej przejął by się losem tego cieśli? Teraz trzeba było postanowić co dalej. I niestety – żeby dokończyć to co tutaj zaczęli musieli jeszcze spędzić trochę czasu w ciemnościach kopalni.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:26.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172