lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 2ed] Sylvania (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/14793-wfrp-2ed-sylvania.html)

Komtur 28-03-2015 18:30

Martin tym razem postanowił pójść sam na poszukiwania, uciekinierki Heleny. Zdecydował się na ten ruch z prostych powodów, sam nie wyglądał na łowcę nagród i łatwiej będzie mu nawiązać rozmowę z miejscowymi ludźmi niż w towarzystwie krasnoluda i zawodowego ochroniarza. Tak więc jego plan był prosty, pójść ponownie na ulicę gdzie miała dom Helena i pod niby pretekstem szukania jej sąsiadów, wypytać miejscowych ludzi, głównie sklepikarzy o przyjaciółki, rodzinę lub może narzeczonego dziewczyny. Zjadł więc szybko śniadanie i ruszył w miasto. Po drodze rozmyślał co mogło się przydarzyć tak doświadczonemu łowcy nagród jak pan Nathaniel że wieszać go dziś będą.

Fyrskar 28-03-2015 19:02

16 Pflugzeit, 2498 K.I., Backertag, wczesny ranek

Schwartzhafen, Eisenstrasse

Tymczasem, Martin ruszył zatłoczonymi arteriami miasta, kierując się ku kamienicy poszukiwanej. Z trudem przeciskał się pomiędzy tłoczącymi się wszędzie ludźmi, używając łokci, a nawet i pięści. Warknął szpetnie pod nosem, ale nie zaniechał i wcisnął się pomiędzy starszawą szwaczkę a wysokiego flisaka i po chwili impasu wydostał się, ruszył naprzód. Ktoś wylał pomyje przez rozwarte okiennice i Martina dobiegły okrzyki oburzenie. Odwrócił się, przez co prawie wpadł na rozwrzeszczane dzieciaki kręcące się koło łydek dorosłych. Obdarty ulicznik, rudy, piegowaty, szczerbaty jak tysiącletnia piła, odbił się od uda Martina i zakrzyknął, ale po chwili zniknął w tłumie.

Na ulicy przed domem Heleny był nieco mniej ludzi. Wokoło była kilka straganów - na jednym kobiecina sprzedawała śledzie z cebulą, na drugim zaś szczupły parobek o krzaczastych brwiach sprzedawał jabłka. Pomiędzy nimi przepychali się ludzie, dzieci, rzemieślnicy spieszący do pracy, jakiś goniec z listem. Włóczykij miał wrażenie, że widział znajomego żebraka, ale nie miał pewności. Zbliżył się do straganu z jabłkami - był najbliżej - gotów rozpocząć poszukiwania.

- Podać? - sklepikarz wymusił na twarzy znużony uśmiech, ale Martina na niego nie patrzył.

Zerknął ukradkiem na młodego mężczyznę o posturze i twarzy przywodzącej na myśl łasicę, z nieporządnym zarostem na twarzy; rozmawiającego z piekarzem o rumianych wypiekach i jego czeladnik, posiwiałym i żylastym. Na chwilę spojrzenia włóczykija i młodzieńca się połączyły, ale "łasica" przeniósł wzrok dalej, a potem znów na rozmówców.

Komtur 28-03-2015 19:25

-A z chęcią - Martin odpowiedział sprzedawcy, podał mu monety i wybrał najdorodniejsze jabłko. - Prze pana jest taka sprawa, szukam rodziny co pod siódemką na tej ulicy mieszkała, ale dom tam pusty jakby od miesięcy nikogo nie było. Informację gdyby ich nie było mieli u sąsiadki zostawić i tu kolejny kłopot jest - tu włóczykij nachylił się do sklepikarza i szeptem powiedział - Ponoć ona poszukiwana jest, a ja w takie sprawy mieszać się nie lubię. Problem mam straszny bo przesyłkę tej rodzinie dostarczyć muszę, a nie wiem dokąd się przeprowadzili. Poradź pan coś, ta dziewczyna spod ósemki przyjaciółki jakieś miała? Może narzeczonego czy rodzinę?

Gdyby ten sklepikarz nic nie wiedział to Martin z kolejnymi to urocze kłamstewko miał zamiar powtórzyć. Pilnował się jednak bacznie by łasicowaty i jego pomagier, gówno usłyszeli z tych rozmów.

Icarius 29-03-2015 18:01

Pomóż mi podejść jak najbliżej Barona rzekł do Urgrima Atos. Chciał porozmawiać z Nathanielem, a straż mu to uniemożliwiała.

Dwójka kompanów przedzierała przez tłum, gdy byli już wystarczająco blisko Atos krzyknął w stronę pana tych włości.

-Panie znam tego człowieka, chce wystąpić jako jego obrońca w tym procesie.- tylko tak mógł poznać wydarzenia z ust łowcy nagród. I przyjąć jakąś taktykę.

Fyrskar 29-03-2015 18:40

16 Pflugzeit, 2498 K.I., Backertag, wczesny ranek

Schwartzhafen

Dwaj halabardnicy spojrzeli po sobie, nieomal zderzając się kapalinami. Baron uniósł się powoli z zydla i odwrócił do Atosa, zbliżył się; za nim ruszyli Alfriec i Hermann, patrząc po sobie wzrokiem równie zdziwionym jak strażnicy. Za to De Carnellowie mieli wyraz twarzy paskudny i szyderczy, co nie było raczej nowością. Za całą grupką podążało pół tuzina strażników.

- De Treville? - zapytał obcesowo baron. - Obrazisz się, jeśli orzeknę, żeś głupi? Ten człek spróbował zabójstwa, nieskutecznie, to na korzyść jego; zelżył jednak też moich krewniaków, mego syna i siostrzeńca... nie powiem, by dziedzicowi Trójrogu przystawała znajomość z kimś takim... ale to twój wybór. Możesz go bronić. Proces zacznie się lada moment, czekać tylko oskarżającego. Jeśli chcesz, możesz pogwarzyć z... przyjacielem. Po procesie może już... nie być okazji.

Młodszy breton roześmiał się, ale zamilkł obarczony ciężkim spojrzeniem barona.


16 Pflugzeit, 2498 K.I., Backertag, wczesny ranek

Schwartzhafen, Eisenstrasse

- Pod siódemką? - zapytał handlarz. - Na bogów, różni tam mieszkali i ni jednego z mieszkańców normalnym bym nie nazwał. Znał pan kogoś stamtąd? Ulica się panu nie pomyliła? Wybacz pan, że pytam, ale... ale nic to. A co do dziewki, Heleny znaczy... widywałem ją. Widzisz pan Godifę, co to śledzie sprzedaje? Helena pomagała jej na straganie, ona wie pewnie więcej.

Martin zamyślony odwrócił się ku kobiecinie. Wsypywała właśnie utarg do sakiewki, obarczona łakomym spojrzeniem ulicznika; ten jednak spłoszył się widząc ponury wyraz twarzy żylastego chłopaka, trochę młodszego od Martina, ubranego w kożuch na gołą skórę i skórzane nogawice. Uśmiechnął się do Godify, kobieta odwzajemniła uśmiech. "Pewnie wnuk", pomyślał włóczykij. Zaklął po chwili. Łasica kręcił się właśnie w okolicach straganu - miast z piekarzami rozmawiał teraz z łysym murarzem.

Wtem coś odwróciło uwagę Martina. Do rozmawiających zbliżył się mężczyzna. Był wysoki i muskularny, o budowie ciała przywodzącej na myśl panterę. Rysy miał twarde, ostre i ogorzałe. Zimne, błękitne oczy patrzyły z chropowatej twarzy spod krótko ostrzyżonych, brązowych włosów. Miał na sobie zbroję z brygantyny. Napierśnik z ciemnego metalu okrywał jego klatkę piersiową. Na paskach skrzyżowanych na piersi zwisały rozdziawione paszcze pistoletów; przy jednym biodrze wisiał potężny nóż ząbkowany, potworne narzędzie, przy drugim zaś wisiał długi miecz.

- Hej, skończysz wreszcie to jabłko? - handlarz wyrwał włóczykija z zamyślenia. - Wezmę resztę z powrotem. To dobre nasiona.

Martin rzucił mu ogryzek. "Niedobre jabłko, ale warto było zapłacić pensa, żeby się dowiedzieć o Godifie...", pomyślał i ponurym wzrokiem zlokalizował łowcę nagród.

Icarius 29-03-2015 18:45

-Muszę wiedzieć co się stało dokładnie. Tyle jako człek honoru jestem mu winien. Ludzi takich często nazywano głupimi i często posiadano rację.- odparł De Treville.

Ruszył w stronę przyjaciela i zabrał ze sobą Urgrima jak najbliżej tak by i ten mógł słyszeć słowa łowcy. Choć bezpośrednio do skazańca zapewne dopuszczą tylko jego osobę.

-Nathanielu rzeknij co się stało. Słowo w słowo, obraz w obraz, wydarzenia po wydarzeniu. Skłam a sam Sigmar cie nie uchroni przede mną.

Komtur 29-03-2015 19:06

Martinowi nie pozostało nic tylko poczekać aż łasicowaty się oddali od straganu ze śledziami. Nie wiedział czy Godifa kupi jego bajeczkę, ale warto było zaryzykować. Poza tym gdyby nic nie wskórał tutaj, to zawsze mógł zajrzeć do jej domu, srebrnik w odpowiednie ręce i zaraz znajdzie się adres. Zapewne dom stał teraz pusty, choć gdyby była tam Helena to miałby dużego farta.

Na razie jednak czekał i z podziwem przyglądał się facetowi w zbroi. Zawsze marzył by zostać kimś takim. Facetem budzącym respekt.

Fyrskar 29-03-2015 19:36

16 Pflugzeit, 2498 K.I., Backertag, wczesny ranek

Schwartzhafen, Eisenstrasse

Łowca zagadał swojego czeladnika, odprawił ręką murarza. Nim to zrobił, łasica wręczył łysemu szylinga. Martin przyjrzał się mężczyznom, ale wtem ktoś go potrącił. Włóczykij zachwiał się i odbił od wyrostka w podartym ubraniu, prawie wpadając na stragan; zahaczył nogą o wiklinowy kosz z jabłkami i owoce potoczyły się po bruku. Zerwał się na równe nogi, w porę orientując się, że u jego pasa brak sakiewki. Zaklął i zlokalizował uciekającego ulicznika, zaciskającego sakiewkę szczupłymi palcami. Ruszył za nim, ale nieszczęśliwie nadepnął na twarde jak kamień jabłko i rozpaczliwie machając rękoma, padł jak długi.

Spróbował się podnieść, ale kramarz ucapił go za fraki, odwrócił na plecy.

- Żartów ci się zachciewa. - warknął. - Stragan mi demolować chcesz? Bodajbyś oparszywiał, już ja ci...

Martin przerwał monolog sklepikarza, ucapił go za udo, pociągnął i mężczyzna runął obok włóczykija. Korzystając z ulotnej okazji, Martin obejrzał się na ulicznika. Ten szybko przepychał się między przechodniami, nagle jednak napotkał na nieprzewidzianą przeszkodę.

Łowca nagród ucapił go umięśnioną ręką. Wyrostek spróbował go kopnąć i się oswobodzić, ale Łasica ze śmiechem ucapił go za drugie ramię, zadziwiająco silnym chwytem, jak na kogoś jego postury. "Pantera" wyrwał mieszek z dłoni złodziejaszka i z całej siły uderzył go pięścią w brzuch, rzucając nim o ścianę kamienicy, pomiędzy pokryte pajęczyną beczki. Chłopak zaczął zwijać się w paroksyzmach bólu, ale mężczyźni nie poświęcili mu najmniejszej uwagi.

Kramarz rzucił się ku włóczykijowi, ale łowca schwycił go chwytem, którego nie powstydził się ogr i wyszeptał mu coś na ucho. Straganiarz ruszył zbierać rozrzucone jabłka, wcześniej obarczając Martina ponurym wzrokiem.

- To chyba twoje. - rzekł "pantera" donośnym, ale chrapliwym głosem. Łasicowaty stał gdzieś z tyłu, u lewego ramienia swego pana. - Nic ci nie jest chłopcze?

Z tej odległości Martin dostrzegł, że łowca ma już we włosach pasma siwizny, a twarz pokrytą zmarszczkami. Muskularny mężczyzna poprawił paski zbroi.

Komtur 30-03-2015 21:06

- Dziękuję z całego serca szlachetny panie. - powiedział Martin będąc pod wrażeniem szybkości reakcji tych mężczyzn - Zagapiłem się na chwilę i ten łotr zaraz zwietrzył okazję. Może mógłbym się jakoś odwdzięczyć?

Młody włóczykij zapytał z nadzieją, że nic nie będą od niego chcieli, bo skoro widział ich w działaniu to w drogę za bardzo nie chciał im wchodzić. Rozmowa z Godifą musiała chwilowo poczekać, aż łowcy nagród znikną z pola widzenia.

Baird 31-03-2015 17:09

- Słuchaj więc co prawie. - Zaczął van Holsting.- Po naradzie w karczmie ruszyłem na plac z Martinem i Hansem. Ten pierwszy miał ruszyć tropem Heleny, zaś Hans miał mnie wspierać w schwytaniu Christoffa ale cholernik opuścił mnie bez słowa, zostawiając samego. Winnem był wtedy porzucić to zadanie lecz profesjonalizm nie pozwolił mi od tak odejść. Odnalazłem najbliższą rodzinę chłopaka. Okazało się, że majster stolarski przygarnął go na swoje. Chciałem go przekupić by wydał mi Christoffa, sąd może to uznać za złe, lecz praktyki takowe są powszechne w mym zawodzie. Za informacje się płaci. Wtedy mnie obrażono. Ojca i dziada i dziesięć pokoleń wstecz. Uderzyłem więc tego kutasa gołą pięścią. Nie jest to jednak człowiek honorowy i dobył broni, narzędzia i rozkazał swym ludzią mnie zaatakować. Mieli młoty, łańcuchy, dłuta i inne narzędzia którymi zabić mnie chcieli. Spanikowałem. Strzeliem na ślepo z kuszy i trafiłem majstra w ramię, ale nic to nie dało. Chwilę później mnie ogłuszono. Ocknąłem się w więzieniu. Że niby usiłowałem zabić jak była to obrona konieczna. Gdy się obudziłem, poprosiłem strażników by ci wysłali do ciebie wieści Atosie, lecz Ci puścili mą prośbę mimo uszu i oświadczyli, że dziś zawisnę. Bez procesu już wydano wyrok. Wiedziałem, że muszę uciekać, wszkaże to bezprawie. Wtedy ucieli mi ręke. Ot cała historia.-


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:52.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172