lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 2ed.] - Władca much (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/15204-wfrp-2ed-wladca-much.html)

Kerm 19-06-2016 15:42

Zbyt spokojnie było, pomyślał Randulf.
Na szczęście nie był to demon... ale to wcale nie znaczyło, że za chwilę coś z portalu nie wylezie.

- Portal? - powtórzył.. - Mam nadzieję, że nie macie zamiaru z niego skorzystać - powiedział, sięgając równocześnie po łuk.

Dnc 20-06-2016 16:37

Karla z zadumu i wyłączenia na rozmowy towarzyszy wyrwał jakiś szczegół, który zauważył na drodze. Najpierw nie wiedział co tak zwróciło jego uwagę ale po chwili dokładnego przyglądania się już wiedział.

Szybko zlustrował otoczenie. Mimo żadnego widocznie zagrożenia i tak zatrzymał konia. Poczekał by reszta go dogoniła, po czym cicho szepnął do reszty tak by go nikt z krzaków ani z otoczenia nie słyszał.

- Uwajżcie, tam na drodze leżą wnyki. To pewnie pułapka wieć miejcie się na baczności..

Cattus 20-06-2016 21:37

Wieść o możliwej zasadzce zaalarmowała Oswalda nie mniej niż rewelacje o portalu. Jednak gdy rozejrzał się w poszukiwaniu magicznego przejścia, nie dostrzegł ani dziwnych świateł, ani niczego co mogło by wskazywać na jego obecność.
Natomiast słowa Karla zwróciły jego uwagę na coś równie interesującego. Gdy zwolnił na chwilę oddech i wsłuchał się w dźwięki lasu, poza radosnym świergotem ptaków, usłyszał charakterystyczny dźwięk naciąganej cięciwy i ciche stęknięcie. Skoro nie nadleciała jeszcze żadna strzała, oznaczało to zaczajonego kusznika. Dokładniejsze spojrzenie na podejrzane drzewo pozwoliło mu również dostrzec łeb jednego z głąbów, który akurat teraz postanowił się rozglądać.

~ Chcą walki to dostaną. Pomyślał i w tej samej chwili dostrzegł że jedno z drzew jest podcięte i obwiązane w sposób, aby po przecięciu liny spadło na jeźdźca. Co gorsza, obecnie tym jeźdźcem zdawał się być Oswald.

Nie czekając aż któregoś z bandytów łapa na toporku zaświerzbi, ściągnął lejce i nakazał koniowi zrobienie paru kroków w tył. Koń niechętnie się cofnął, lecz Bosch znał dobrze te chabetę, a chabeta nie robiła tego pierwszy raz. Następnie obrócił konia bokiem i zsiadł.

- Zasadzka. Spokojnie, powoli idź na koniec kolumny i nie kombinuj. Upomniał Hunolda, założył hełm i ruszył na czoło grupy, na spotkanie bandytów. Idąc, dodatkowo poczuł jakiś słaby zapach. Początkowo nie wiedział co to jest, lecz po chwili dotarło do niego. Krew. Świeża. Niejasne przeczucia podpowiadały mu że ta krew należy do człowieka i właśnie opuszcza jego ciało. Jednak tymi szczegółami nie zamierzał się z nikim dzielić...


Gdy był obok Karla odezwał się cicho.

- Przed nami, za drzewami. Dwóch. Jeden z kuszą. Zwróć uwagę na podwiązany pień, który mają zrzucić na drogę tam gdzie stałem. Musiał jeszcze ostrzec innych, ale tym postanowił zając się za chwilę.


Ciągle idąc przed siebie zakrzyknął. - No piździelce! Wyłazić! I nie zrzucać tego wiszącego pnia na drogę. Teraz to już chuja trafita. To powinno sprawić że pień nie będzie już stanowił żadnego zagrożenia dla reszty.

- Stawać! Z życiem! I nie uciekać bo jeno umrzecie zmęczeni. Uniósł miecz do ataku i żwawym kokiem ruszył w stronę drzewa za którym dostrzegł chowający się łeb. Szedł bokiem drogi, uważając aby nie wpakować się we wnyk o którym wspomniał Karl.

Dnc 20-06-2016 21:58

Karl zauważyl przeciwnika gdy Oswald mu go wskazał.
Jak niby nigdy nic napiał kusze.

Gdy Bosh zaczął krzyczeć jak opętany tylko mruknął:
- co się tak drEzesz?

Następnie stanął bokiem by zajmować jak najmniej miejsca i wycelowal w gagatka który się wychylal. Poczekal aż ten wychyli się jeszcze bardziej gdy będzie celowac i następnie wypuścił belt

Kerm 20-06-2016 22:22

Trzeba było uważać. Tego Randulf był pewien zanim jeszcze Oswald podniósł alarm.
Teraz wystarczyło rozprawić się ze znanym już niebezpieczeństwem.
Zsunął się z konia i stanął za nim z gotową do strzału bronią.

- Rzućcie broń! - zawołał - a ocalicie życie.

Przynajmniej niektórzy, dodał w myślach.
Gdyby ci, co siedzieli w zasadzce, nie zamierzali skorzystać z okazji, on zamierzał ustrzelić paru z nich.

Dekline 22-06-2016 19:30

Otwin szedł dalej w las. Eduardo oraz Ernesto zostali na szlaku, gdyż nauczeni byli porządku, nie dostali polecenia to się nie ruszają, lecz co innego Vincent. Młody gryf ruszył za swoim "tatą" ślepo ufając że z nim nic mu się nie stanie. Gdy chłop to spostrzegł było już za późno aby zawrócić, także oboje podeszli bliżej portalu. Z bliska wyglądał mniej więcej tak samo, co oznacza że Otwinowi nic się nie przewidziało.


Ponadto konstrukcja "portalu" była omszała, połączenia gałęzi obrosły złączając je zielonym płaszczem co oznacza że nie powstał on na dniach, musiał stać tutaj jakiś czas, nawet kilka tygodni. Taki widok był Otwinowi znajomy, był gotów przysiądź że widział go w jaskini z galaretowatą musztardą. Mógł być to element malowidła opętanego Hunolda.


Kątem oka Otwin spostrzegł pięć srebrników, a gdy się po nie schylił zauważył również iż są one oplamione krwią, a ziemia w tamtym miejscu jest ugnieciona. Chłop ruszył dalej w stronę portalu, lecz gdy zrobił kilka kroków usłyszał głos Oswalda i odruchowo kucnął, aby chociaż trochę ochronić się przed ewentualnym ostrzałem. Na kucakach zaczął wypatrywać bandytów, i nawet jednego znalazł, ukrył się w krzaczorach i bacznie obserwował reszte drużyny znajdującą się na drodze.

Chłop nie był skory do zabijania także postanowił podejść do bandyty, tudzież bandytów od bardziej pokojowej strony. Będąc cały czas w kuckach ustawił tarcze przed sobą aby maksymalnie zasłonić się przed strzałem z kuszy, jeśli bandyci taką posiadają. Nakazał również Vincentowi wracać, a jeśli ten nie dałby się przekonać, to chociaż schować się za nim - tylko tyle mógł zrobić. Następnie skierował do nich/jego swe łagodne słowa, nie zdradzając że nie wie ilu siedzi ich tam w krzakach:

- Cokolwiek chcecie zrobić, nie próbowałbym. To już trzecia zasadzka od dwóch dni. Mnie to ryba, ale ten pierwszy jest już ostro wkurwiony i jak Was złapie to raczej szybko z wami nie skończy. Także Liczę do dwóch. Raz...

Inferian 23-06-2016 22:46



Oswald

Hunold jadąc wraz z Oswaldem prowadzili rozmowę. Bohater odpowiadał co prawda oszczędnie i nie wdawał się w jakieś dysputy, tym bardziej, że starzec przedstawiał fakty, które mogły nawet ranić.


- Przykro mi, nie znałem twojego ojca, a to co mówię, po prostu skądś wzięło się w mojej głowie. - przystanął zastanawiając się, gdy nagle pojawiło się kolejne pytanie ze strony Oswalda.

- A ja jak żem mówił właśnie z Puffendorf. Cieszy mnie, że chcecie mi pomóc. Jeszcze czuje jak ręka mnie promieniuję. Jak tylko wrócę do domu… nie mogę doczekać się zobaczyć moją rodzinę. - uśmiechnął się zamarzywszy się - muszę też zrobić coś z moją ręką, miałem w domu zapas ziół, które postawiły by na nogi nawet rosłego niedźwiedzia.

Wszyscy


Felix zapytany o swój dom odparł:

- Po prawdzie nie. Gdy do was zmierzałem zajęło mi to jakieś trzy klepsydry, ale koń też był zmęczony.

Bohaterowie jechali w spokoju, w kierunku powrotnym. Działo się to co wielu zna, jadąc z powrotem wydaje się to jak gdyby szybciej, pomimo, że przejeżdża się tę samą drogę.

Oswald


Hunold przyglądał się na otaczające go drzewa, gdy nagle dodał:

- Jak bardzo pewny jesteś, że Twój ojciec nie żyje?

Jedak bohater nie zdążył odpowiedzieć już nic bo pojawiła się informacja o portalu, a zaraz po niej informacja o wnyku i zasadzce. Bohater nie mając czasu na większe dysputy postanowił reagować.

Wszyscy

Hunold posłusznie wykonywał rozkazy bohatera. Oddalił się na odległość która wydawała się bezpieczną.
Gdy Oswald tylko podniósł głos, spowodowało to nagłą interakcję. Być może nie wierzyli w słowa bohatera, ale jeden z bełt przeciął sznur utrzymujący porządnie nadcięte drzewo, a to runęło a ziemie.

Zgodnie z przewidywaniami Oswald drzewo upadło w miejscu, w który jeszcze do niedawna stał. Gdyby nie poruszył się, albo poruszył się w nie tą stronę co należy był by nim przygnieciony. Nawet jeśli by nie zginął, to z pewnością zrobiło by porządne niepożądane szkody.


Bohater ruszył przed siebie, będąc wystarczająco blisko wnyka, dał radę go zobaczyć, był przysypany co prawda liśćmi i ziemią. Mogło to znaczyć, że zastawiany był pośpiechu, albo że ten kto to robił nie znał się ni trochę na robocie.


Bohater szedł w kierunku napastnika ukrywającego się po prawej stronie drogi. To właśnie jego widział przez chwilę.

Gdy tak szedł ostrożnie po drugiej stronie jeden z bandytów który wcześniej załadował bełt wycelował w niego i miał już zamiar wystrzelić gdyby nie jeden fakt. Faktem tym był Karl, który zawczasu przygotował swoją kuszę i bacznie obserwował teren. Jego bełt przeciął powietrze i trafił w prawe ramię bohatera, przeszywając ją tak mocno, że ostrze przebiło się także przez część klatki piersiowej. To spowodowało, nagłe zaciśnięcie się ręki i wystrzelenia bełta, który z kolei ślepo trafił w przeciwne drzewo. Kusza po wystrzale upadła, a bandyta ukrył się z powrotem z drzewem. Prawdopodobnie starając się zrobić coś z przytwierdzoną ręką do klatki piersiowej.

Oswald spostrzegł strzał, który mógł być wymierzony w niego. Obróciwszy się ledwo dostrzegł chowającego się bandytę, który wypuścił z rąk kuszę, a w jego ciele był utkwiony bełta. Bohater dobrze wiedział kto z nich czworga strzela z kuszy.

Po chwili stał już przy drzewie gdzie czuł, że znajduje się tam ktoś. Uczucie mogło być tylko efektem, bo przeto widział go wcześniej właśnie w tym miejscu. Zaszedł za drzewo ale nikogo tam nie dostrzegł, rozejrzał się dokładnie, ale nikogo tam nie było. Po chwili poczuł jak coś upada na jego barki. Z jego ręki wypadł miecz. Był to owy bandyta, który wspiął się na drzewo i chciał wykorzystać element zaskoczenia. Problem był w tym, że bohater był od niego silniejszy, a i jego mas była dwa razy większa. Oswald bez problemu złapawszy go za ręce przerzucił przez siebie. Łotrzyk uderzył w drzewo. Cios był na tyle porządny, że przeciwnik miał problemy z podniesieniem się.


W tym czasie wszyscy byli gotowi do walki. Randulf wypatrywał swojego celu. Jak się okazało nie było to wcale takie trudne, bo po chwili pojawiało się więcej bandytów niż można było się spodziewać. Wyłonili się jak cienie zza drzew.

Randulfa strzał dosięgnął jednego z nich. Wydawało się jak gdyby strzała wbiła się prost w serce, a łotrzyk niemal w tej samej chwili upadł martwy.

Na jednym z drzew stał najbardziej uzbrojony z nich wszystkich. To on zaczął gadać:

- Oddajcie nam wszystkie kosztowności i broń - spojrzał na bohaterów - zbroję, a puścimy was wolno. Jeśli umiecie liczyć to widzicie, jest nas więcej. - spoglądając na leżące na środku drzewo, które nikogo nie przy gnieździło zmarszczył brwi.

Bohaterowie w tej chwili widzieli że jest około 14 napastników wraz z hersztem i 3 których już zaatakowali.



Nagle zza krzaków dało się słyszeć głośne słowa Otwina, który też postanowił dodać swoje trzy grosze.

- Co do h…? - warknął zakłopotany, pod nosem herszt


Otwin

Otwin dostrzegł dwóch bandytów przed nim, którzy zaczęli zdawać sobie sprawę z jego obecności gdzieś z tyłu w krzaczyskach. Przez chwilę byli zajęci słowami swojego dowódcy, ale nie mieli za długo zwlekać aby schwytać, być może zabić no i z pewnością go okraść.



Gdy nagle usłyszał coś z tyłu, był tu ktoś jeszcze, ktoś kogo z pewnością się nie spodziewał i wcześniej go nie zauważył.


- Jeśli czegoś nie zrobimy zginiesz. Śmierć jest na prawdę. Jesteś w niebezpieczeństwie. Co teraz? Co chcesz zrobić ? Nic pochopnie, zwab ich tutaj, a w tedy pomogę Ci synu i załatwimy ich na dobrze. - dodał poważnie, w jego spojrzeniu dało się zauważyć przejęcie


Kerm 23-06-2016 23:51

Kiedy wrogów kupa...
Wiadomo było, że gdy człowieka zaatakuje mrowie przeciwników, to najlepszy nawet wojak może mieć problemy z ocaleniem swego życia, o zwycięstwie nawet nie wspominając.
Teoretycznie można było spełnić życzenie człeka, wyglądającego na herszta bandytów, w praktyce... Co za problem odebrać bezbronnemu przeciwnikowi nie tylko majątek, ale i życie, które ponoć jest najcenniejsze i nie do kupienia?
Tylko idiota by się poddał. Lepiej już było zginąć i zabrać ze sobą, do Ogrodów Morra, kilku bandytów.


Randulf starannie wycelował i strzelił do jednego z bandytów.


____________________
Strzał: k100=69<62+10
Obrażenia: k10+3=3+3=6

Cattus 24-06-2016 12:43

Poddać się i zginąć jak pies? Nie... tutaj nawet nie mieli w czym wybierać. Jako odpowiedź Bosch wbił chłodne spojrzenie w herszta bandy i przyklękając zatopił ostrze sztyletu w piersi bandyty którego przed chwilą powalił. Nieszczęśnik kwiknął jak zarzynane prosie i zaczął dławić się krwią. Jednego mniej. Czas zająć się resztą.

Oswald podniósł swój miecz i ruszył pewnym krokiem na spotkanie bandyty obok którego leżał martwy kompan ze strzałą Randulfa sterczącą z piersi. Musiał pozbyć się tego szczura, aby wyrąbać sobie drogę do przywódcy.
Potężne cięcie po prawym ramieniu napastnika było całkiem niezłym początkiem. Zapach świeżo utoczonej krwi jedynie dodawał animuszu.


WW=22 OBR=9(k10)+4+1=14

Dekline 25-06-2016 19:52

Otwin już chciał rzucić się na tą dwójkę która stała za nim, jednakże Ian nigdy nie chciał jego zguby, więc czemu by jego nie posłuchać? Trzeba było podjąć szybką decyzję, a najlepiej szybko pokonać dwóch zbirów, lecz ta sekunda opóźnienia może zaważyć na potyczkę. A jeśli Ian ma jakiś pomysł? A może wie coś więcej? Trudno, czasami trzeba zaryzykować i postąpić po swojemu. Spojrzał przepraszająco na Iana i zakrzyknął w odpowiedzi na słowa Herszta:

- Gówna do złota nie porównuj

Następnie rzucił się w przód, cały czas trzymając tarczę przed sobą aby uniknąć ewentualnego strzału, a gdy ujrzał już bandytów ukrywających się kawałek przed nim dodał nie zwalniając tempa:

- Dwa!

Chciał czym prędzej zdjąć jak największą ilość wrogów. Nawet jeśli było ich np. czterech a nie tylko dwóch. Liczył na to że bandyci rzucą broń gdy tylko zobaczą obitego w stal wojownika który biegnie na nich ni myśląc się zatrzymać. A jeśli nie, to cóż, wszakże ostrzegał.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:47.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172