lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 2ed.] - Władca much (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/15204-wfrp-2ed-wladca-much.html)

Dnc 28-06-2016 00:21

Karl wiedząc o zasadzce wcześniej mentalnie się przygotował że lekko nie będzie. Widząc przeważające siły przeciwnika tylko ścisnął mocniej swoją kusze i od razu zaczął wypatrywać szefa całego tego zamieszani.
Dlugo nie musiał gdyż herszt sam się objawił.

Miller nie miął zamiaru dobijąc tego którego trafił on i tak raczej był wyłączony z poważnej walki. Teraz chodziło by zasiać jak najwięcej chaosu u przeciwników.

Gdy Herszt jeszcze coś mówił, Karl już wtedy wymierzył do niego i strzelił z kuszy a następnie po automatycznym przeładowaniu strzelił jeszcze raz.
- Trzymaj moją broń! - krzyknął do herszta gdy wystrzelił pierwszego bęłta a przed drugim dorzucił:
- Nie złapałeś? Masz kolejnego, żebyś nie gadał że nie dałem Ci szansy!
Kusznik widząć że jego dwa bęłty trafiły w ciało tylko się bezczelnie uśmiechnął.

--------------------------------
k100 - 34, k10 - 7 + 4
k100 - 21, k10 - 9 + 4

Inferian 28-06-2016 12:55



Wszyscy

Randulf postanowił nie zwlekać. Nie mając zamiaru spełniać rozkazów herszta. Miał za to zamiar zrobić coś zupełnie innego. Starannie wycelował i wystrzelił, strzała co prawda lekko opadł ale przeszyła lewą nogę przeciwnika, który upadł na ziemię. Rana była bolesna, a przeciwnik nie mógł stać na tej nodze. W tej chwili wił się na ziemi starając się coś zrobić ze strzałą, która porządnie utkwiła w jego kości.

Oswald dobił wcześniej potłuczonego bandytę, który w tej chwili i tak ledwo się trzymał, z tym, że czas leczy rany i mógł być gotowy do ataku za jakąś chwilę. Teraz już nie było takiej opcji, nie było możliwości aby sobie wstał i zaskoczył bohaterów. Oswald postanowił mierzyć wysoko, kierując się na herszta. Przy tym musiał wyłączyć z gry kilku napotkanych bandziorów. Pierwszy stał nieopodal martwiaka ze strzałą w piersi. Był z pewnością bardzo zaskoczony obrotem sprawy. Prawdopodobnie nie wielu przeciwstawiało się podczas takiego napadu, jednak nie zawsze musi być tak samo. Bohater miał pewne problemy z wyważeniem swojej siły, bo cios jaki się pojawił nie był jedynie cięciem, a odcięciem. Był tak mocny, że bez problemu odciął prawą rękę bandyty. Krew trysnęła na krzaki, a łotrzyk upadł na ziemie mdlejąc. Nie wróżyło to dobrze, wystarczy góra klepsydra a będzie sztywny. W tym momencie i tak nie zdolny do walki.


Karl nie próżnował. Już w trakcie gadaniny herszta wystrzelił pierwszy bełt. Pocisk ten był sporym zaskoczeniem dla dowódcy. Bełt dotkliwie utkwił w ramieniu. Bandyta gwałtownie pochylił się chcąc zrobić coś z tym, ten ruch być może uratował mu życie. Bełt otarł się o jego policzek pozostawiając cięcie, z którego pociekła krew. Herszt ze wściekłością zaklął pod nosem.


Dziadek schowawszy się za Feliksem obserwował całą sytuację, nie mając broni nie miał możliwości atakować, po prawdzie i tak nie miał by siły na to aby jakikolwiek atak wyprowadzić.

Feliks osłaniając staruszka nie próżnował, a dobywając łuku wystrzelił dwie strzały na jednej cięciwie przebijając dwóch łotrzyków. Rany nie były głębokie, co pozwalało na dalsze prowadzenie przez nich walki.

Otwin

Ortwin miał swój plan i nie miał zamiaru słuchać po prawdzie nie znajomego. Ian nie protestował w prawdzie na jego zachowanie, dobywając miecza podbiegł za nim aby pomóc w walce.

Otwin działał w przypływu adrenaliny. Biegł szarżując swym mieczem i tarczą przed siebie. Z tak solidnym zamachem jednego z bandytów ciął solidnie po bebechach, drugiego zaś odepchnął od siebie tarczą. Bandyta odbił się od drzewa i upadł na ziemię, wydawał się przez chwilę na lekko ogłuszonego. Jednak były to tylko pozory, bo dosyć szybko doszedł do siebie i zadał cios. Co prawda celny, ale Otwin mając w tarcze wiedział jak z niej korzystać i się nią osłonił.

Oglądając się na lewo zauważył, że przy bandycie stał już Ian, który prawdopodobnie się nim zajął wykańczając go. Bandyta leżał w kałuży krwi.


- Bardzo dobrze moje dziecko, któż pomyślał, na jakiego wojownika wyrośniesz. - powiedział z uśmiechem kierując się do ostatniego zjadającego się po prawej.

Być może to adrenalina czy inne czynniki sprawiły, że w umyśle Otwina pojawiły się inny myśli. Myśli dotyczące jego rodziny. Teraz przypominał sobie jedną bardzo ważna rzecz. Tą rzeczą był fakt śmierci ojca. Ortwin nie pamiętał jak ojciec umiera, nie przypominał sobie gdzie został pochowny, nigdy nikt o nim nie mówił. Tylko sołtys czasem, że ojca niema, że nie żyje. Sołtys się nim opiekował, ale zabrał jego ziemię, być może miał na to zezwolenie jego ojca. Czy sołtys robił by to tak sobie, czy może miał coś z tego. Otwin pamiętał, że gdy ostatnim razem widział swojego ojca miał jakieś 10 może 11 lat. Obraz utkwił mu w pamięci, ale do tej pory nigdy nie zastanawiał się o tym, dlatego był on gdzieś głęboko. Teraz jednak słysząc synowanie i inne słowa uderzył go obraz jego wspomnień i lekka tęsknota. Co by powiedział ojciec, jak bardzo był by dumny.




Wszyscy

Bandyci także postanowili nie próżnować, a skończyli to co zaczęli. Herszt wypuścił swoją strzałę z łuku a za nim postali, na chwilę na niebie pojawiło się siedem strzał. Większość leciała w podobnym kierunku, ale były i takie których kierunek z goła ciężko było ocenić. Nikt bowiem nie stał za bandytami, a jedna strzała poleciała właśnie tam.

Herszt spojrzał się na nieszczęśnika i ręką wskazał na broń, co mogło tylko oznaczać, że powinien walczyć tym czym potrafi lepiej. Nadzieje pozostawały, że miecz w jego rękach będzie ciął tam gdzie powinien.
Jedna ze strzał raniła Felixa w lewę ramię. Myśliwy zasyczał z bólu i wyrwawszy strzałę ucisnął miejsce.



- Cofnijmy się - wykrzyknął do Hunolda, który stał za nim - może za drzewa, gdzie nie dosięgną nas strzały.

Zaczęli cofać się w tył lecz jednak i tam okazał się być ktoś kto na nich czekał. Jeden z bandytów wyłonił się z za drzewa jak zmora. Swym mieczem zasłonił przejście i atakował pierwszy atak był co prawda nie celny, być może miało tak być, aby przestraszyć, zaś drugi ciał starca po lewej ręce.


Z czterech pozostałych strzał tylko trzy sięgnęły swoje cele. Jedna byłą zbyt lekko wystrzelona aby przebić kolczą zbroje Karla, druga zaś raniła Randulfa w okolicy brzucha. Strzała przeleciała lekko pod jego tarczą, a grot rozciął skórzaną kurtkę, nacinając lekko skórę bohatera, po prawdzie nic groźnego, ale zapiekło. Ostatnia strzałą była oddana przez herszta była wycelowana prosto w Karla, który robił spustoszenie swoją samopowtarzalną kuszą. Strzała była wystrzelona przez samego herszta, leciała mocno, ale bohater zdążył się lekko poruszyć. Ucierpiał niestety tego koń. Starzała wbiła się w jego grzbiet. Zwierze podskoczyło, ruszając tym samym do przodu. Bohater dobrze widział, że zwierze cierpi.

Niedaleko zaatakowanego przez Oswalda bandyty stał kolejny, który postanowił wesprzeć swojego towarzysza. Dobywszy miecza ciął, jednak atak był zbyt słaby aby co zrobić cokolwiek bohaterowi.



Kerm 28-06-2016 16:28

Randulf był nieco rozczarowany, że jego strzała jedynie lekko zraniła bandytę, ale zbytnio się tym nie przejął. W końcu najważniejsze było to, że jeden z przeciwników został na chwilę wyłączony z walki.
Pora było zabrać się za kolejnego. Lepiej było wykończyć ich jak najwięcej, zanim tamtym zacznie dopisywać więcej szczęścia.
Po raz kolejny Randulf starannie wycelował i strzelił do następnego z bandytów.


_________________________
k100=64<62+10
k10+3=6+3=9

Dnc 29-06-2016 01:32

Karl instynktownie lekko się uchylił przed strzała. Ta trafiła jego konia. Karl nie miał czasu by poświecić choćby sekundę na myślenie o tej stracie. Miał sporo złota więc kupi sobie nowego.

Szybko wycelował i posłał kolejne dwa bełty w herszta. Pierwszy przestrzelił tragicznie co zbyt często nie zdarzało się Karlowi. Poprawił się przy drugim strzale i skupiony posłał już bełta który trafił.


---------------------------
k100 - 84
k100 - 51, k10 - 1, PS - k10 - 9 + 4

Cattus 01-07-2016 17:16

Odcięta kończyna upadła na ziemię, a po chwili kołysania się w ogłupieniu dołączył do niej nieprzytomny właściciel. Ciała zaczynały się zbierać wokół Oswalda i jak tak dalej pójdzie to zacznie się o nie potykać.

Nie zważając na los poprzedniego przeciwnika rycerza do Oswalda doskoczył kolejny napastnik. Może chciał pomóc kamratowi? Jednak było to za mało i stanowczo za późno.

Cios rozjuszonego bandyty trafił, lecz klinga z brzdękiem ześlizgnęła się z pancernego napierśnika, zostawiając na nim tylko głęboką rysę.

~ Nie przemyślałeś tego, co? Przeszło przez myśl Oswaldowi, a kpiący uśmieszek pojawił się na jego twarzy. Dla kontrastu bandycie zrzedła mina gdy zrozumiał swój brak przygotowania do tej potyczki. Wyglądało na to że już niedługo dołączy do swego towarzysza w ponurych ogrodach Morra.


Nie dając mu jednak ani chwili wytchnienia, Bosch zaatakował tnąc z prawej strony. Bandyta próbował się zasłonić mieczem, ale siła ciosu po prostu zbiła niewłaściwie wykonaną zastawę i sztych rozorał mu gębę, niemal odcinając połowę nosa. Krew momentalnie zalała mu usta, zmuszając do panicznego parskania podczas oddechów.
Raniony zrobił niepewny krok w tył starając się parować, lecz tym samym uczynił ze swojej ręki łatwy cel. Ostrze Oswalda z lekkim oporem przecięło rękaw i zagłębiło się w miękkim mięsie. Bosch mógł niemal przysiąc że usłyszał pękającą kość, po którym to dźwięku zbir jęknął głośno, upuszczając broń.

WW 50 (głowa) Obr = 4(k10)+4+1 = 9
WW 62 (p. ręka) Obr = 5(k10)+4+1 = 10

Dekline 03-07-2016 16:13

Otwin nie pożałował swojej decyzji, faktycznie takie zagranie mogłoby skończyć się źle, ale tak się nie stało i można było kontynuować rajd. Bandyta lekko zaskoczył najemnika, atak nie był silny a nawet jeśli by był to i tak była raczej mała szansa na zwalczenie obrony, ominięcie tarczy no i ewentualne przebicie zbroi, bardziej zadziwiła go wola walki słabo uzbrojonych i opancerzonych ludzi których można było zabić jednym, czy dwoma uderzeniami miecza. Przecież każdy, nawet doświadczony żołnierz odskoczy przed zakutym w stal rozpędzonym wojownikiem który bez wysiłku odeprze większość ataków w niego skierowanych.

- No cóż, głupich nie sieją, sami sie rodzą - pomyślał zamachując się na rannego bandytę który miał czelność go zaatakować. Miał nadzieje że bandyta padnie od jednego ciosu gdyż Otwin widział iż Felix oraz Hunold sa w niebezpieczeństwie i czym prędzej chciał im pomóc.

Najemnik słyszał słowa Iana, nawet przez myśl przeszło mu wspomnienie o ojcu, jednakże szybko odegnał te myśli. To przecież normalne że starsi ludzie mówią do młodszych jak do swoich dzieci. Dziwne było to iż Ian porównał to co widzi do tego co znał z młodości chłopa, lecz teraz są ważniejsze rzeczy do zrobienia niż rozmyślania.

- Sie wie! - odkrzyknął do Iana majac na dzieje że jego przeciwnik nie sprawi mu problemu.

Otwin planował swoje następne kroki, przynajmniej jeden w przód wiedział co chce zrobić. Teraz, korzystając z osłony krzaków chciał przebiec wzdłuż drogi aby dostać się do Felixa i Hunolda aby wspomóc ich w walce. Bieg trzeba było wykonać szybko, tarcze trzymając z boku chroniąc jednocześnie głowę oraz część tułowia przed ewentualnym ostrzałem. Przy odrobienie szczęścia Otwinowi uda się dobiec do bandyty i powalić go samą siłą rozpędu - przynajmniej taką miał nadzieje.

Inferian 06-07-2016 12:42



Wszyscy

Randulf słał strzały jedna za drugą. Każda z nich trafiała przeciwników, jedne mocniej inne zaś słabiej. Jednak ta, którą wypuścił łucznik w tej chwili trafiła porządnie w prawą rękę. Była tak silnie wystrzelona, że nie tylko trafiła, ale także wywróciła bandziora. Ten z kolei nie wydawało się jak gdyby miał wstać. Leżał prawdopodobnie za krzakami z uszkodzonym ciałem, było największe prawdopodobieństwo, że strzał go wykończył.

Karl siedząc na wierzgającym koniu miał utrudnioną sytuację, przez co i pierwszy strzał nie wyszedł po jego myśli, zaś drugi mógł poprawić humor bohaterowi. Był on na sto procent pewny, że bełt trafił przeciwnika w głowę, nie wiedział jak dokładnie, bo herszt spadł z gałęzi na ziemię. Widok był nie do opisania. Lekki pisk spadającego bandyty, jak mała dziewczynka.


Bandyci padali jeden za drugim, strzała, bełta cięcie kolejne martwe ciało.

Oswald ciął kolejnego napastnika. W tej sytuacji ciężko było by z boku powiedzieć kto jest napastnikiem, a kto ofiarą. Po prawdzie to bandyci zaatakowali, ale bohaterowie mieli siłę po swojej stronie. Co prawa napastników było więcej, ale ich umiejętności były niczym w porównaniu z tym co reprezentowali wybrańcy.

Bandyta co prawda starał się osłonić ale nie miał na to szans, cios był zbyt mocny. Ostrze które trzymał w ręce odleciało na bok, a Oswaldowy miecz przeciął twarz łotrzykowi. Ból i szok spowodował, że bandyta zemdlał, a z każdym oddechem na ziemi pojawiało się jeszcze więcej krwi. Był to przypadek z pewnością śmiertelny.


Otwin ewidentnie mógł czuć się na zwycięzce. Kolejny atak, który skreślił życie kolejnego napastnika. Wszystko działo się tak szybko, a bohater i tak zdawał sobie sprawę z tego, że inni są w zagrożeniu i należy im pomóc.

Napastnik bez wysiłku został dobity, jeden porządny cios w w okolicy szyi wystarczył aby nie mieć więcej problemów.


- Brawo, wspaniale - wykrzyknął Ian idąc za Otwinem, kierowali się obaj w kierunku Hunolda i Felixa

Otwin realizował swój plan w przeciągu chwili, zdarzył bowiem zgodnie z założeniem dobiec do bandyty i co najlepsze powalić go swoją tarczą. Ian dobiedł później, byłstarszy i jak widac nie biegał tak szybko jak młodzieniec. Siła z jaką biegł Otwin powaliła napastnika na ziemię. Sam Otwin miał lekki problem aby utrzymać się na nogach po zderzeniu z łotrzykiem, który stał za krzakami chcąc zadać kolejny cios Hunoldowi.


- Dzięki bogu - westchnął Feliks widząc Otwina

Ortwin przez chwilę spostrzegł jak Feliks spogląda w miejsce gdzie jeszcze niedawno stał Ian. Wędrowiec po raz kolejny zaraz gdy tylko bandyci się wycofali zniknął.


Przy życiu pozostało pięciu napastników. Było to znacznie mniej niż było ich na początku, do tego ich herszt albo leżał martwy, albo nieprzytomny. Morale znacznie spadły, a oni sami spoglądając na truchła jakie leżały na ziemi. Jeden po drugim zaczęli się wycofywać. W tym przypadku wycofywanie nazwać można było jako uciekanie gdzie szczaw rośnie. Bohaterowie mogli w tym przypadku zobaczyć do czego są zdolne mięśnie ludzie odpowiednio stężone i odpowiednią motywacją. Dwóch będących najdalej wysuniętych było nie sposób dogonić, ale trzech pozostałych można było jeszcze przygwoździć. Bohaterowie posługujący się bronią strzelniczą mogli zakładać się czy który z nich trafi jakiegokolwiek uciekiniera.



Kerm 06-07-2016 15:17

Randulf nie miał zamiaru pozwolić, by bandyci uciekli. Przynajmniej nie wszyscy. Zdawał sobie sprawę z tego, że im więcej bandytów zdoła umknąć, tym większa jest szansa, że uciekinierzy zorganizują kolejną bandę, która ponownie zacznie żyć z rozbojów.
Poza tym nie zamiezał dopuścić, by napaść przeszła bez kary.

Łucznik szybko naciągnął łuk, po czym wypuścił strzałę w stronę jednego z uciekinierów. Po sekundzie strzelił po raz kolejny.
Ku jego zadowoleniu obie strzały były celne.

_____________________________
k100=49<63; k10+3=6+3=9
k100=32<63; k10+3=7+3=10

Cattus 07-07-2016 23:19

Gdy przeciwnik padł u jego stóp, Bosch przeskoczył nad ciałami i ruszył biegiem za jednym z uciekających bandytów. Niestety tamten miał nad nim znaczną przewagę w odległości, lżejszy ekwipunek, a strach wyraźnie dodawał mu skrzydeł. Oswald szybko zrozumiał że nie ma szans go dopaść. Co najwyżej może potknąć się na jakimś korzeniu i wyrżnąć w runo jak ostatni głupek, a tego lepiej unikać.

Po paru metrach zatrzymał się więc sapiąc nieco i rozejrzał dookoła. Kolejne ciała naszpikowane pociskami. Do tego nieopodal leżał ustrzelony herszt, do którego Oswald skierował swa kroki. Chciał upewnić się ze ten na pewno wyzionął ducha i lekki kopniak powinien być wystarczający. Co do "swoich" trupów był raczej pewien że nie wstaną.

Gdy było już bezpiecznie, zamierzał przeszukać ciała i zwlec ich ekwipunek na drogę, tak aby wszyscy mogli w nim poprzebierać.
Przez chwilę zastanawiał się naz zapachem krwi, który wyczuł przed walką, ale w tej rzeźni wątpił aby udało mu się go odróżnić, nie mówiąc już o stwierdzeniu z którego kierunku dochodził. Choć może i nie było to takie złe? Przynajmniej nikt nie zada mu pytania jak znalazł krwawiącego. Może nawet ktoś inny trafi na jego trop? Pies Otwina! Tylko trzeba by mu szepnąć o tym słówko. Otwinowi oczywiście, nie psu. Okazja do tego z pewnością nadarzy się niebawem.

Dnc 08-07-2016 20:31

Karlowi szkoda była bełtów na takie łachudry. Machnął reką i jedynie krzyknął za nimi:
- Jeśli Wam życie miłe to uciekajcie ścierwa!

Po czym zajął się szukanie swoich lub czyichś bełtów, gdy jego pomału mu się kończyły.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:55.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172