A tymczasem w chacie Ady...
- Nieumarły dziabnął, ojeju… - zajęczała w udawany sposób kobiecina. - Daj ten głupi łeb, to od razu pozbędziemy się problemu, ot co.
Zielarka wyciągnęła dłonie w stronę Atanaja, czekając aż sam dotknie głową jej dłoni.
Nie sądząc, by kobieta miała złe zamiary względem niego, posłusznie opuścił głowę. Bądź co bądź, bardziej niż ciupciania potrzebował opatrzenia rany - inaczej mogły to być jego ostatnie igraszki w życiu.
Atanaj zauważył jeszcze szklany paciorek pomiędzy palcami jej dłoni, gdy nagle poczuł coś dziwnego. Ciepło rozlało się po jego ciele, rana na głowie zaswędziała. Gdy kobieta odjęła dłonie i przestała mamrotać ciepło zniknęło, a kulka zniknęła. Pewnie ją wiedźma gdzieś schowała, bo to musiała być wiedźma! Atanaj pomacał się po głowie. Strup odszedł w postaci proszku i zaplątał się między włosami, a Ungoł pod palcami wyczuł malutką rankę, bardziej nawet wrażliwą bliznę niż ranę.
- Ki czuort… Wiedząca! - rzekł ze zdumieniem macając się po głowie.
Oczekiwał raczej krótkich oględzin, nowej porcji narzekań kobiety i nasmarowania łba jakimś palącym mazidłem. A tu szast, prast! I masz głowę gotową.
A Wiedzące cieszyły się w ludzie Atanaja niebywałą estymą. Były wszak zarzewiem wszelkiego oporu wobec niewoli hospodarskiej, podtrzymując w Ungołach pamięć o przodkach i ich szalonych dokonaniach. Niewiele myśląc (a wszak kobieta mogła być zbiegłym magiem!), Chudy uklęknął i wymamrotał przeprosiny:
Prebatszcie, mateczko, żem na czjeść waszą nastawał. Ja jurny maładziec, wot i takoje. Jeśli wam czego trzeba, mówcie - ja o was nikomu ni powiem. Żjadna z lodowych kurew o was się nie dowie.
- Atanaju drogi… Potrzebuję jeszcze, żebyś mi wysprzątał sypialnię i wygódkę. I dziękuję, że obiecujesz nic nie wygadać. Nie wyglądasz na zbyt… godnego zaufania, ale nie szkodzi. Wierzę ci. A gdy już uda ci się posprzątać, to mam dla ciebie propozycje dwie… - zakończyła zwieszając głos.
- Da, mateczko. - odrzekł lakonicznie Atanaj.
Nie można było rzec, że Atanaj nie szanował Wiedzących. Tyle tylko, że szacunek ten miał w sobie więcej zabobonnego lęki niż patriotycznego uznania. Nieraz słyszał, że zagniewana Wiedząca przeklinała nieszczęśnika i życie takiego na zawsze było przekreślone. Tym razem udało mu się wybrnąć z opresji - a jak pokazywało doświadczenie, udobruchana Wiedząca była większym skarbem niż tuzin rączych wałachów. Nie wchodząc w dalszą dyskusję, nieco sztywno Chudy wrócił do pracy. Tym razem jednak zdecydował się nie bumelować i po prostu zrobić swoje nie patrząc już na boki.
Gdy Atanaj skończył porządki, kobiecina przyszła zobaczyć, jak się udało. Wygódka lśniła, sypialnia także niczego sobie. Najpierw przeprosiła Atanaja i niczym kot poszła do świeżo wysprzątanej kuwety. A gdy wróciła zaciągnęła Atanaja do sypialni.
- Podobno miałeś na mnie ochotę - uśmiechnęła się szelmowsko. - Jak się sprawisz, oczywiście o ile nadal masz ochotę, to przejdziemy do kolejnej kwestii.
Sprawa nieco śmierdziała - a może to pozostałości czyszczenia toalety? Lub niedomyte plecy przyszłego kochanka wiedźmy? Lecz skoro wiedzącej nie przeszkadzał zapach Atanaj, ten długo nie zwlekał. Bo choć igranie z Wiedzącymi było ryzykowne, ilu junaków mogło pochwalić się nocą spędzoną z wieszczką? I to wcale młodą! Z reguły bowiem tylko stare prukwy, nadzorujące szkolenie młodych adeptek, mogły żądać wspólnej nocy jako zapłaty za swoje gusła - przy wieku sześćdziesięciu wiosen, w ostrym klimacie północy, przypominały raczej stwardniałą i pomarszczoną podeszwę niźli kobietę. A jaki desperat rzuciłby się w chuci na kawałek buta?!
Nie czyniąc dalszych przemyśleń, ruszył do komnaty szeptuchy, czynić dalszą posługę....
Ada okazała się być wspaniałą kochanką. Wiedziała czego potrzebował Atanaj i wiedziała czego sama chce. Najpierw wzięła to, co się jej należało, a potem pozwoliła Atanajowi na zaspokojenie jego potrzeb. Kto by pomyślał, że może się to okazać dobrym pomysłem?
A gdy ubrali się już,zasiedli do gorącej herbaty z jakiegoś przyjemnie pachnącego zielska. Atanaj zaś, myślami biegnąc do towarzyszy, którzy powinni niedługo wracać, rozkoszował się towarzystwem pięknej, należycie wychędożonej Wiedzącej, przyjemnym ciepłem napoju i zasłużony odpoczynkiem po całym dniu ciężkiej... pracy. Ciekawski z natury, gawędził z kobietą o zwyczajach jego ludu i o tychże właśnie Wiedzących, licząc na wychwycenie choćby kilku przydatnych informacji o truciźnie jakowejś czy sztuczce magicznej. |