lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WH 2Ed] Strażnicy Dróg II (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/15834-wh-2ed-straznicy-drog-ii.html)

TomaszJ 11-03-2016 09:01

Kieska zaś poklepał sakwę, w której bezpiecznie spoczywał dokument, gdzie miał poświadczone dostarczenie podopiecznej. To co dalej się z nią stanie ni to go ziębiło, ni parzyło.
- Sprawami miejskimi zajmuje się straż miejska, a my jesteśmy straż dróg. Nie płacą mi za to, abym myślał za nich - wzruszył Hans Apfel ramionami. Chciał odpocząć, napełnić brzuch piwskiem i kapustą z mięsem po czym smacznie zasnąć. Ostatnie na co miał ochotę to główkowanie po dzikiej ucieczce przed najmitami.

Dhratlach 11-03-2016 16:48

Hans kiwnął głową na znak zrozumienia słów kapłana po czym powiedział.
- Sprawdźmy przez okno czy uda nam się dostrzec te szumowiny. Może jeszcze nie wzięli nóg za pas, a wypatrzenie ich da nam przewagę w ich pojmaniu.

Po czym nie czekając na wielebnego ruszył w kierunku okna. Miał wielką nadzieję, że bandyci nie dali nogi. Jeśli chciał wyszacować ich siłę to musiał najpierw ich dostrzec.

Orthan 11-03-2016 19:50

Johann pokiwał głową słysząc słowa myśliwego, lepiej było upewnić się najpierw czy te szumowiny nadal są na miejscu, a potem ich schwytać.
W każdym razie Johann podchodząc do okna rozejrzał się po całym placu, wypatrując obydwóch zakapturzonych mężczyzn a gdy ich dostrzegł, upewnił się czy przy boku ma swój miecz i skierował się ku schodom. Odpowiadając przy okazji stanowczo łowczemu.
-Ruszajmy, bo nam uciekną suczesyny.

Tadeus 11-03-2016 21:28

Dwa wielkie draby znikały właśnie w alejce, do której wcześniej zmierzały, ale strażnicy chyba powinni być ich jeszcze w stanie dogonić. Johann i Hans ruszyli czym prędzej w pościg, wpadając z rozpędu w gęsty kolorowy tłum przyjezdnych. W całym opóźnieniu tyle było dobrego, że uwaga domniemanych przestępców przeniosła się na alejki przed nimi i po ich bokach, więc strażnicy mogli bezpiecznie opuścić budynek i śledzić ich nie ryzykując aż tak bardzo wykryciem.

Faktycznie po paru chwilach rozpychania się łokciami, co dla Johanna w jego stanie nie było do końca bezbolesne, udało im się dogonić zbójów. Widzieli ich wyraźnie, gdy mijali stragan z dywanami skręcając w następną alejkę. Musieli podjąć decyzję, albo spróbują ich zatrzymać, albo postarają się ich śledzić, ale wtedy oczywiście z każdą minutą rosła szansa, że przestępcy niefortunnie się odwrócą i zwęszą, że ktoś ich śledzi. Szczególnie, że Johann w pobrudzonych, rozdartych szatach kapłana Vereny niekoniecznie wyglądał jak przeciętny mieszczanin.

***

Tymczasem druga część strażników, ta niechętna do przyjmowania na siebie dodatkowych obowiązków, nie wyglądała na skorą do pościgów. W strażnicy, po tym jak opuściła ją młoda kobieta zrobiło się znowu swojsko i spokojną atmosferę psuły tylko rzadkie nerwowe bluzgi rzucane pod nosem przez męczącego się z raportem Rudiego.

Cóż, nie wyglądało na to, by do powrotu Holzkopfa ktokolwiek mógł Kiesce i Gunterowi cokolwiek rozkazać, toteż równie dobrze mogli skorzystać z dnia targowego. Można było też sprawdzić w jakim stanie były trofea z wiwerny, które osiłek zdeponował w bezpiecznym, tylko sobie znanym miejscu w Weiler.

Gdy rozmyślali nad dalszymi krokami zwrócili uwagę na jeden szczegół. Tubus, w którym dziewczyna wiozła wiadomość i który obecnie leżał na biurku koło Rudiego, nie był w żaden sposób zapieczętowany, jak to zwykle czyniło się, by upewnić, że to dopiero adresatowi dane będzie zapoznać się z wiadomością. Ale cóż, wszak Lorelei wspominała, że to zadanie zleciła jej jej "pani" więc zapewne ta robota nie była typową robotą gońca i zaufanie do pracownika było odpowiednio większe. Ciekawe czy po ataku na jej życie sama tam z ciekawości zaglądała?

Dhratlach 12-03-2016 18:26

Hans dokonał szybkiej analizy sytuacji. W skrócie, byli w dupie i bardzo mu się to nie podobało. Nie mieli nawet żadnego większego wyboru.

- Lepiej odwołać akcję.
- mruknął cicho do Verenity - Jak nas wykryją jesteśmy martwi, a jest nas za mało by ich zatrzymać. Lepiej wynająć szczyla by ich śledził jak ich przyuważy następnym razem.

To była jedyna logiczna solucja ich problemu jaka przychodziła mu do głowy. W alejkach nikt im nie pomoże, a kapłan nie był w walecznym stanie. Myśliwy też nie, bo nie był typem z pokroju tych co to walczą w starciu. Cenił sobie życie, a jeżeli już miałby umierać to wolałby las, niż jakiś cuchnący rynsztok wąskich alejek brudnego miasta.

Orthan 12-03-2016 19:06

Johann skiną głową na słowa łowczego, miał rację wystarczy że ci dwaj ich przyuważą to będą mieli na karku całą bandę. Odezwał się zatem do myśliwego.

-Racja nic tu po nas, młody wyśledzi gdzie się zaszyła ta banda szczurów. Lepiej nie ryzykować walki z całą ich bandą za mało nas.

Po tych słowach Johann wmieszał się w tłum na placu i ruszył prosto w kierunku strażnicy.

TomaszJ 13-03-2016 20:51

Tubus korcił. Kiesce przeszły przez myśl niezliczone możliwości tego jak by wykorzystał jego zawartość. Diabełek siedzący na lewym ramieniu mytnika podjudzał go niemiłosiernie, ale Kieska swoje wiedział. Ponad dwie dekady szwindlowania na opłatach, podbierania i przyjmowania łapówek wyrobiły w nim niejako szósty zmysł który mówił mu kiedy może się sparzyć. A ta sprawa była właśnie taka. A że Hans Apfel skórę swoją cenił, a i nie zamierzał robić więcej niż musiał, klepnął towarzysza w ramię.
- Idziemy się napić, Gunther. I zjeść coś ciepłego. Trzeba korzystać z uroków cywilizacji, póki znów nas z rozkazami w jakieś zadupie nie wygnają.

Dziadek Zielarz 13-03-2016 21:52

- Się wie, Kieska, się wie. - mruknął z aprobatą mięśniak, robiąc przy tym minę, która mogła uchodzić za wielce konspiracyjną, gdyby nie szeroki uśmiech i nader wyraźne mrugnięcie.

Co prawda godzinę temu strażnicy byli w zajeździe i na szybko opędzlowali miskę kaszy do kompletu z kuflem piwa, ale ani w tym nie było odpowiedniego nastroju, ani czasu potrzebnego by dobrze się rozsiąść, ani namaszczenia właściwego wszystkim konkretnym popijawom.

- Idziemy do "Szylinga". Spodoba Ci się, Kieska. - rzekł wykidajło, gdy obaj strażnicy wyszli już na ulicę - W robocie nigdy nie ma czasu coby się porządnie napić.

Tadeus 15-03-2016 11:58

Myśliwy i Johann zrezygnowali z pościgu za podejrzanymi. Poczekali aż ci znikną za rogiem, by przypadkiem nie zauważyli odwrotu dwójki strażników i ruszyli z powrotem w kierunku strażnicy. Gdy byli już blisko zauważyli małe zamieszanie w jednym z rogów zapełnionego ludźmi placu. Dwóch strażników miejskich, których chyba nie kojarzyli, szarpało dzieciaka, który skutecznie służył kapłanowi za czujkę.
- Co tak ślepisz na strażnicę, hę? Żem widział jak wokół niej łaziłeś! Ukraść coś chcesz! Połasić się na hrabiowskie sprzęty? Gadajże, ino raz!
- Ja kojarzę huncwota! -
rzucił drugi - Nie dalej jak dwa dni temu okradł starą Meyerową na straganie! Próbowaliśmy go ze Starym Miszą dorwać, ale smark wskoczył na dach niczym wiewiórka jakowaś! A potem nas opluł, zawszony plugawiec jebany!
- Oho! Rencydywa! -
rzucił z chorą satysfakcją pierwszy i coś bardzo brzydkiego błysnęło mu w oku. - Jak nic ze dwa paluszki pójdą, na przykład innym gówniarzom!
Wyjął zza pazuchy spory nóż. Dzieciak szarpał się dziko i szlochał.

Tymczasem gdzieś w oddali w tłumie zauważyli też dwójkę swoich kompanów, opuszczających właśnie plac w niewiadomym kierunku. Cóż, Kieska i Gunther nie ukrywali, że śledztwem zupełnie nie byli zainteresowani. A i obecnie po ich gestykulacji i wolnym swobodnym kroku widać było, że są raczej w dobrych, biesiadnych nastrojach i ostatnie o czym myślą, to pakowanie się w następne kłopoty.

***

Tymczasem osiłek i mytnik faktycznie nie mieli powodu do smutku. Skutecznie udało im się zostawić strażnice z jej wszystkimi problemami za sobą, powstrzymali się przy tym, przed zajrzeniem do kryjącej nie wiadomo jakie licho wiadomości i wsparciem wyraźnie rozochoconych śledztwem bardziej narwanych kolegów. Minęli dwie całkiem krasne ulicznice, które nie omieszkały puścić im oka i wypiąć kusząco skromnie opakowanych stromych biustów. Lecz i z drugiej strony targowiska działo się coś interesującego. Jakiś długobrody podstarzały jegomość zachwalał tam swoje rzekomo alchemiczne towary, wskazując na stojący za nim, wypchany aż po burty dziwactwami wóz. Coraz to wymieniał jakieś egzotycznie brzmiące nazwy w języku klasycznym, wskazując na dany eksponat i zachwalając jego bogate działanie na wszelkie możliwe troski, z którymi spotkać się może człek w Imperium. W licznych słojach pływały wszelkie możliwe organy i małe organizmy, koło nich zalegały różne kostne talizmany, wiązki rzadkich ziół i najróżniejsze fragmenty istot, od kurzych łapek, po duże szarawe łuski i wysuszone jęzorki.

TomaszJ 15-03-2016 12:35

- Te, Gunther, patrz no cudaka! Ciekawe czy i smocze flaki by kupił. A co jeszcze ciekawsze, ciekawe czy ma zezwolenia na sprzedaż. Wiem, że idziemy do knajpy, ale gość aż śmierdzi czymś, na co chętnie przymknę oko.
Kieska okazji do łatwego zarobku nie zamierzał przepuścić. Skasuje się go porządnie, to może nie tylko na jadło i napitek, ale i na kurwy będzie!


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:18.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172