lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer] Wewnętrzny Wróg (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/16711-warhammer-wewnetrzny-wrog.html)

kymil 07-11-2018 19:53

Towarzysze zagłębili się w podziemia.

- Jest wilgotno, duszno i śmierdzi - szepnął Bernhardt do ucha Lotharowi. - Wypisz, wymaluj jak u mamy... w zamtuzie.

Zlustrował wprawnym okiem pierwsze pomieszczenie. Nasłuchiwał odgłosów ze świeżo wykopanego tunelu.

- Trupojady? Jeśli tak, to niech Ranald ma nas w opiece. Lotharze powinniśmy chyba zabezpieczyć tamten wykop zanim zerkniemy na kryptę czcigodnego Kesselringa. Nie chcę wdawać się w walkę, ale jeśli mamy zwiedzać dalej katakumby byłoby głupio zginąć, jeśli jakiś ghul rzuci się nam na plecy. Stanę na warcie u wylotu tunelu, a Ty tu wprawnie pomyszkuj. W razie problemów językowych daj znać a się zmienimy.

hen_cerbin 07-11-2018 20:27

- Jesteśmy na zwiadach, bez potrzeby nie wdawajmy się w walkę tylko wycofajmy się do głównej części świątyni, tam chyba jest bezpiecznie. Ten miecz von Kesselringa możemy obejrzeć rano - szepnął Lothar. Berni mógł mieć rację, że to trupojady, a z nimi to raczej sobie nie pogadają. Walka po nocy w ciasnych tunelach z nieznaną liczbą wrogów i bez wsparcia magicznego niekoniecznie się uśmiechała. Bez bezczeszczenia szczątków rozejrzał się po tunelu, sprawdził też, czy korytarz idący w górę prowadził na cmentarz, jak wywnioskował z symboli Morra. I czy nie ma tam kolejnych trupojadów - jeśli byłyby, wycofa się z Bernim do komnaty z ołtarzem, nie chciał zostać złapany pomiędzy dwie grupy trupojadów.

xeper 08-11-2018 07:16

Berni pozostał na dole, a Lothar poszedł korytarzem, który, jak się szlachcic domyślał, prowadził na cmentarz. Liczył kroki. Po stu osiemdziesięciu korytarz kończył się drewnianymi, okutymi żelazem drzwiami, na których powtórzono symbol Boga Snów. Były uchylone. Von Essing zajrzał ostrożnie, co jest dalej. Pochodnia oświetliła jakieś prostokątne, wzniesione z kamiennych bloków pomieszczenie. Mauzoleum. Pod dłuższymi ścianami stały dwa rzędy ozdobnych sarkofagów. Wszystkie były w takim samym stanie, jak krypty na dole. Żadnego ze złożonych tu n wieczny spoczynek ludzi nie pozostawiono w spokoju. Naprzeciw siebie Lothar miał kolejne drzwi, tym razem wiodące na cmentarz.

Żalnik spowijał kobierzec snującej się wolno między grobami mgły, z której wyłaniały się potrzaskane figury nagrobne, tablice upamiętniające zmarłych i powykręcane pnie drzew. Z tego co szlachcic widział z miejsca, w którym stał, większość grobów została rozkopana. Gdzieniegdzie poniewierały się rozrzucone ludzkie kości.


Tymczasem w krypcie Berni czuwał przy wylocie wykopanego tunelu. Co jakiś czas widział w głębi poblask światła i poruszające się po ścianach cienie przebywających tam „osób”. Z ich obserwacji wynikało, że są to istoty humanoidalne bez żadnych widocznych nieprawidłowości w budowie. Gdy wsłuchał się uważnie w głosy, był w stanie rozróżnić niektóre słowa. Rozmowy dotyczyły głównie przebiegu prac przy kopaniu tunelu i jedzenia, które miało znajdować się gdzieś na górze.

W pewnym momencie kroki i głosy zaczęły się zbliżać. Trzy cienie zatańczyły na ścianach. Z korytarza ktoś wychodził. Trzeba było działać natychmiast!

hen_cerbin 10-11-2018 16:33

Lothar wrócił akurat na czas by usłyszeć zbliżające się kroki z tunelu. Bernhardt nie odzywał się póki co i tę samą strategię zastosował szlachcic. Zawsze to lepiej zaskoczyć niż zostać zaskoczonym. Chociaż... skoro mieli pochodnie, to tamci mogli już zauważyć, że ktoś obcy tu jest, a mimo to nie atakowali. Ani nie uciekali... Wplątanie się w walkę nie było pomysłem, który podobał się von Essingowi, ale ucieczka do razu też mu się nie uśmiechała. W końcu byli na zwiadach, warto byłoby się czegoś dowiedzieć. Skoro słyszeli głosy, to w tunelu musiały być jakieś rozumne istoty.

- No, jak tam? - zapytał starając się zmienić głos. W razie czego zawsze mogli uciec przez cmentarz albo do komnaty z ołtarzem.

kymil 11-11-2018 12:29

Berni nie odzywał się, bo i nie bardzo było do kogo. Do tych nieznajomych w tunelu nie miał odwagi, zaś do Lothara nie mógł, bo ten poszedł na krótki zwiad.
W pewnym momencie kroki z tunelu i głosy zaczęły się zbliżać. Trzy cienie zatańczyły na ścianach. Z korytarza ktoś wychodził.
Szczęśliwie szlachcic wrócił na czas i zagaił beztrosko zmienionym głosem do zbliżających się istot. Kapłan od razu pojął koncept kompana. Szybko wycofał się w cień zostawiając towarzysza na ariergardzie, sam zaczaił się obok w cieniu z żelazem w dłoni.

Był gotów uderzyć w każdej chwili, choć łudził się, że nie będzie to potrzebne. Czas miał pokazać.

xeper 13-11-2018 10:22

Z tunelu wolno wychynęły trzy wychudzone postaci. Były obdarte i pobrudzone ziemią, ale i tak sprawiały lepsze wrażenie niż spotykani we wsi biedacy. Przynajmniej nie mieli śladów jakichś większych mutacji. Ot, dodatkowe ucho, wydłużone palce. Nic takiego. Gdy usłyszeli głos Lothara rozbrzmiewający w ciemnościach, zatrzymali się, ale nie podjęli wrogich działań.

- Eeee – odpowiedział jeden z nich. – Jaśnie panienka znów posyła? Przecie nie tak dawno dawaliśmy. Jak tak dalej pójdzie, to i my zaczniemy głodować, tak jak ta hałastra ze wsi. Jedzenie się kończy, jużeśmy Jaśnie Pani mówili. Tam na górze mało co zostało, a tu nic nie ma… Do czegóż to Jaśnie Pani na zamku takie delicje potrzebne?

hen_cerbin 13-11-2018 12:09

- Nie wasz interes, do czego - odwarknął von Essing - Tym razem uwierzę, że nie ma. Znajcie łaskę Pani. Ale następnym razem dostawa ma być większa, bo jak nie to może zabrać w odwiedziny do zamku kogoś innego niż jednego z tej hałastry... - przerwał i zwrócił się do Zinggera - Chodź, poszukamy tego miecza o który prosiła. Chociaż... - zatrzymał się na chwilę - A może powiecie mi, kto w wiosce jest niezbyt szczęśliwy z panowania Jaśnie Pani, a może i o buncie myśli? Jakby się taki ktoś znalazł to i dostawa będzie mogła być później, a i my zyskamy... Tylko bez wrabiania przypadkowego pijaczka, dowody albo poszlaki chociaż mają być. Wiesz co to poszlaka w ogóle? - zaproponował obopólnie korzystny interes, pamiętając by zachowywać się z grubsza tak jak tutejsza szlachta i jej słudzy.
Równie chętnie rozdeptałby to robactwo, ale dekret Imperatora zabraniał tłuc mutantów. A dostawy trupów do zamku brzmiały ciekawie. I mogły być jedną z dróg niepostrzeżonego dostania się do środka. Także na razie niech sobie trupojady żyją...

kymil 15-11-2018 13:02

Zingger nie skwitował na głos gadki szmatki Lothara. Uznał, że lepiej będzie grać w grę, którą rozpoczął kompan aniżeli zaatakować kreatury, gdy nie ma przewagi liczebnej. Posłusznie zatem skierował się ku sarkofagowi rycerza i zaczął podważać wieko. Nie spuszczał jednak z oczu trupojadów, gdyby zapragnęli zaatakować.

xeper 15-11-2018 20:07

Trupojady nie wiedziały o niczym, co mogłoby dotyczyć wioski. Żyły w zrujnowanej świątyni i na cmentarzu unikając kontaktu z wieśniakami. Akurat w tym względzie nie mogły pomóc Lotharowi. Trójka oddaliła się i zniknęła w korytarzu wiodącym na cmentarz. Z tunelu, którym wyszli wciąż dobiegały odgłosy kopania. Znak, że nekrofagów było tam więcej.

Berni przyklęknął przed płytą zamykającą wejście do krypty, w której spoczywały szczątki świątobliwego templariusza. Nie wyróżniała się niczym specjalnym i trudno było dociec, dlaczego ostała się nienaruszona, pozostawiona przez wypaczonych mieszkańców wsi w spokoju. Chyba trzeba było przypisać ten fakt, opiece bogów. Jako, że kapłan nie znalazł żadnego sposobu na nieinwazyjne otwarcie krypty, zaczął rozglądać się za czymś, czego mógłby użyć do rozbicia przeszkody. Lothar również szukał i wkrótce przyniósł oskard, który znalazł w tunelu naprzeciwko. Kilka uderzeń później płyta rozleciała się, odsłaniając zawartość.

Na kamiennej płycie leżał rozsypujący się szkielet mężczyzny w przerdzewiałych resztkach pełnej, antycznej zbroi. Pomiędzy nogami miał złożone resztki hełmu, a na piersiach spoczywał długi miecz. Ten oparł się działaniu czasu i jego ostre niczym brzytwa ostrze lśniło niebieskawo w świetle pochodni. Po klindze wił się wyryty runami napis, oznaczający pewnie imię starożytnej broni. Kształt oraz zdobienie jelca i głowicy wskazywały na krasnoludzką robotę.

W suficie widniała dziura, z której wystawały fragmenty kamienno-stalowego mechanizmu.

hen_cerbin 16-11-2018 23:20


Kiedy okazało się, że trupojadów jest więcej, zlachcic pogratulował sobie przezorności i tego, że nie wdał się w walkę. Ale kiedy zauważył maszynerię nad sobą syknął cicho. Mogli ruszyć ramieniem posągu, pewnie sarkofag wyjechałby na górę i nie musiałby gadać z trupojadami.
Już po rozbiciu pokrywy dotarło do niego co zrobili. Skłonił głowę i w milczeniu pomodlił się do Sigmara prosząc o wybaczenie i pokierowanie. Przyrzekł, że wykorzysta miecz w dobrej sprawie, przeciwko Chaosowi.
I dopiero wtedy po niego sięgnął. O ile Bernhardt nie zdążył do tego czasu go zabrać. Potem zostało tylko przeczekać do świtu w świątyni i znaleźć kogoś do pogadania, tak jak wcześniej planował.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:40.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172