lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer] Wewnętrzny Wróg (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/16711-warhammer-wewnetrzny-wrog.html)

kymil 14-12-2018 20:22

W szopce Russeaux krzątał się imbecyl z chochlą do mieszania bimbru. Spaczonego gwoli ścisłości jakby ktoś zagadnął Zinggera.

- Dobra, dość tego. Ustaliliśmy właśnie, że tu gorzałę zatruwają. Ile nam jeszcze potrzeba dowodów? Ta baronia ocieka chaosem od czubków drzew w mrocznym lesie po tę balię z gorzałą - wymruczał do kompanów, tak żeby i Axel dosłyszał.

- Pójdę i pogadam z przygłupem. Asekurujcie mnie - to mówiąc otworzył drzwi.

Kapłan po trochu liczył, że kompletnie zaaferowany dziełem swego życia idiota nie podejmie żadnych niebezpiecznych kroków.
Chciał zlustrować wprawnym okiem aparatus gorzelniczy i przyjrzeć się różowej substancji.

- Hodor, hodor - zagaił przyjaźnie Berni i pokazał palcem na niebieskie butelki. - Piciu, piciu, gugugaga, matołku?

Hakon 14-12-2018 21:33

Wolfgang kiwnął głową Zinggerowi. Zgadzał się z kapłanem, że wszystko tu chaos ogarnął. Byli na terytorium gdzie rządził chaos a dowody jak wspomniano wskazywały, że to tu jest to co robi takie spustoszenie w miejscowych.

Techler wszedł za Bernhardem i przygotował kłębek puchu zaciskając go w dłoni. Zamierzał jeśli będzie to koniecznie uśpić gorzelnika. Jednak najpierw dał popisać się kompanowi.

hen_cerbin 16-12-2018 17:18

- Dowodów dość, niestety nie ma komu przekazać. No, do skazania wieśniaka czy mieszczucha by wystarczyły, ale na taki ród to trzebaby, nie wiem, ręcznie napisanej notatki z planami buntu. Inaczej nikt w szkodę von Wittgensteinom nie wlezie. Trzeba to lokalnie załatwić. Tylko od dwóch dni łazimy, a nawet jednego sojusznika nie znaleźliśmy. "Dochtór" kolaboruje, wieśniacy są przygłupi albo zastraszeni, jak karczmarz - odparł von Essing.

Axel pilnował, Bernhardt gadał, Wolfgang czarował... Lothar zatem zajął się oglądaniem - kapłan sprawdzał kadzie i bimbrownicę, czy jak się to nazywało, szlachcicowi zostało zatem do przejrzenia składowisko butelek.

xeper 16-12-2018 21:41

Mężczyzna przerwał mieszanie w kadzi i spojrzał na wchodzącego Bernhardta. To znaczy spojrzał w jego kierunku, bo ze względu na potężnego zeza, trudno było orzec gdzie dokładnie patrzy. Jego twarz nie skażona była śladem myślenia - żył w swoim prostym światku, nucąc idiotyczne melodie i śmiejąc się z byle czego. A poza tym był zmutowany, ale to w Wittgendorfie już chyba nikogo nie dziwiło - jego palce przemieniły się w podobne do maczug wyrostki. Na słowa Zinggera pokiwał głową i pomaszerował do skrzynki, stojącej nieopodal bimbrownicy. Przy okazji odkręcił kurek i z kranika pociekła do podstawionej butelki pachnąca jałowcem, mętna ciecz. Ze skrzynki wyciągnął pełną butelkę i z uśmiechem na gębie podał Zinggerowi.

W tym czasie Wolfgang omiótł wnętrze wiedźmim wzrokiem, szczególnie skupiając się na zawartości kadzi fermentacyjnych. Jednak zamiast solidnej emanacji magii, której się spodziewał, dostrzegł tylko znikome, punktowe zawirowania w obrębie zacieru. Niepokojące było to, że jego zmysły odebrały impuls wskazujący na Dhar, esencję Chaosu w czystej postaci...

Lothar widząc, że matołek jest nieszkodliwy podszedł do sterty butelek. Wszystkie były identyczne, dokładnie takie jakie widział we wsi. Pozbawione korków wydzielały woń "likieru", którą w Wittgendorfie przesiąkł niemal każdy mieszkaniec. O to, żeby umyć szkło nikt się nie zatroszczył, więc butelki były upaprane różnymi substancjami - błotem, gnojem, rzygowinami...

kymil 17-12-2018 10:38

Zingger skończył oględziny szopki. Przyjął od matołka butelczynę, którą potem ukradkiem chciał gdzieś wylać.

- Nic tu po nas. Chodźmy, pójdźmy. Wnioski można skonsumować na barce.

To mówiąc udał się na "Syrenkę". Gdyby jednak dostrzegł wcześniej jakiś kramik, gdzie można nabyć bełty do kuszy, to ochoczo z tej sposobności skorzysta.

Na barce podzielił się wątpliwościami z towarzyszami.

- Nie wiem co począć z tym proszonym obiadem u Russeaux. Może zakończyć sprawę właśnie podczas tego posiłku. Jeśli Pani Magritta jest zmutowana, to tutaj wystarczy zwykły donos do odpowiednich władz. Chociaż czekajcie, nie! Zapomniałem o edykcie o tolerancji, jego mać. Nikt jej nie uwięzi. To może rozwiązanie siłowe? Jak sądzicie? - powiódł wzrokiem po kompanach.

Kerm 17-12-2018 11:20

Axel najchętniej wykręciłby się od tej wizyty, ale pozostawiać kompanów samych nie zamierzał.

- Mam nadzieję, że poczęstują nas czymś lepszym, niż ten bimber czy dwugłowa owieczka - powiedział, gdy już znaleźli się na pokładzie barki.

Jeśli zaś chodziło sam zamek, to w znacznej mierze zgadzał się z Bernhardtem. Rozwiązanie siłowe nie było wcale takie złe.

- Może by po prostu spalić zamek i pozbyć się przy okazji wszystkich przedstawicieli przeklętego rodu - zaproponował.

hen_cerbin 18-12-2018 00:27

- Wybaczcie szczerość, ale jeśli wielka dama, nawet jeśli ze zbiedniałego rodu spotyka się z bandą najemników takich jak my to możliwe są tylko dwa powody.
Albo ma dla nas suicydalne zadanie, do którego żal jej własnych ludzi, albo sama zamierza nas zabić. Jak weźmie więcej niż dwóch, góra czterech strażników to obstawiam to drugie. Ewentualnie opcja druga i pół: zamierza na nas poeksperymentować. Oczywiście pójść trzeba, ale miałbym się na baczności przed jedzeniem, piciem i wychodzeniem z nią na spacery "sam na sam"
- szlachcic pamiętał jak traktowano zwykłych ludzi na dworach. A przecież większość szlachciców nie była tak zepsuta i nikczemna jak von Wittgensteinowie. Przynajmniej taką miał nadzieję. Tutaj więc spodziewał się najgorszego.

Hakon 18-12-2018 09:06

Wolfgang dotarł do tego czego szukał. Do "Dhar" jak wskazywały wiatry magii. To było złe odkrycie, ale przynajmniej potwierdzające przeczucia maga.
Na razie nie chciał się udzielać i gdy kompani wycofali się sam nie zamierzał zostać.

Techler słuchał kompanionów z miną jakby był nieobecny. Gdy Lothar przemówił jego wzrok wrócił do normalności i popatrzył po twarzach zebranych.
- W szopie była czysta esencja chaosu. Obawiam się, że Margritta to właśnie ofiarowała medykowi i obawiam się, że jest to nic innego jak spaczeń.- Przemówił kiwając z niezadowoleniem głową.
- Nie wydaje mi się by chciała nas zabić czy eksperymentować na nas. Przynajmniej na razie. Gdyby chciała byśmy byli proszeni na zamek. On po prostu chce się dowiedzieć co tu robimy i czy jesteśmy zagrożeniem. Pamiętajcie, że szlachcic i mag mają swój status w Imperium a podnoszenie ręki na takowych może źle się skończyć szczególnie jeśli są wysłannikami kogoś potężniejszego. Musi to sprawdzić i dopiero pokaże swoje oblicze.- Wolfgang nie był źle nastawiony do spotkania, ale zgadzał się co do jedzenia i picia.
- Uważam, że powinniśmy sprawdzić teren wokół domu medyka i przygotować drogę ewentualnej ucieczki.- Dodał po chwili.

kymil 18-12-2018 10:13

- Najlepiej będzie jak jeden z nas w ogóle nie pójdzie na obiad do Russeaux tylko wykpi się nagłą niedyspozycją - uznał Zingger. - W razie problemów będziemy mieli człowieka w odwodzie. Ktoś jest chętny?

Kerm 18-12-2018 10:24

- Ja z przyjemnością nie pójdę - powiedział Axel. - Ale wolę nawet nie myśleć, co się stanie, gdy przyjdzie mnie podleczyć ten medyk...
- Będę musiał wymyślić coś, co z czasem przejdzie samo, bez leków czy mikstur
- dodał.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:30.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172