Odległość wydawała się zbyt duża jak na strzał z pistoletu. Mimo to Axel podniósł broń w górę w wyciągniętej ręce i zgrał przyrządy celownicze z postacią wciąż wznoszącej się kobiety. Kątem oka dostrzegł Bernhardta, który ciskał w znajdującą się ponad nim wiedźmę. W momencie strzału, jeszcze nim dym przesłonił mu pole widzenia, zauważył błysk na ostrzu noża i gwałtowny ruch trafionej Etelki. A potem przez huk wystrzału przebił się wrzask śmiertelnie zranionej czarownicy. To co było niemożliwe, stało się. Kula pistoletowa trafiła Etelkę w plecy, wbijając się w ciało. Wraz z życiem z wiedźmy uszła moc i kobieta runęła na ziemię z łopotem falujących sukien. Grzmotnęła o grunt tuż przed zaskoczonym Lotharem. Stojąc na progu wieży, Wolfgang zaczerpnął po raz kolejny z opływających go Wiatrów. Azyr spłynął wyciągniętą w przód ręką, zawirował iskrami na palcach maga i pomknął, już jako oślepiająco biała błyskawica w kierunku przybrzeżnych trzcin, przez które przedzierał się Ernst. Jaki był efekt trafienia, tego na chwilę obecną nie dało się stwierdzić. Błyskawica uderzyła w lustro wody z hukiem. Trzciny zafalowały i stanęły w płomieniach, a wszędzie naokoło na powierzchni wody zaczęły pojawiać się białe brzuchy porażonych prądem ryb. - Na Sigmara i Taala! – dał się słyszeć głos szypra ze zbliżającej się do brzegu łodzi. – Ludziska! Cóż się tu dzieje? Pomocy Wam trzeba? |
Axel nie do końca wierzył w to, co się stało. Wiedźma spadła na ziemię jak kamień. Teraz trzeba było jeszcze sprawdzić, czy na pewno nie żyje, a potem dorwać Ernsta. Może grom z jasnego nieba go załatwił definitywnie, a może nie... - Lotharze, sprawdź, proszę, czy mamy ją z głowy - rzucił w stronę kompana. Sam, ładując garłacz, spojrzał w stronę rzeki, w kierunku nadpływającej barki. - Gdybyście znaleźli tego przeklętego pomagiera wiedźmy, to byśmy byli wdzięczni. Jesteśmy z 'Dumnej Syrenki', a ta wiedźma napadła na semafor... |
|
|
Zinnger uradował się niepomiernie, gdy wiedźma rymnęła o ziemię. Martwa. Gdy Lothar przekłuł ciało Etelki szpadą jedynie pokręcił głową nad niepotrzebnym okrucieństwem i zabrał się za szukanie Ernsta. Wypatrywał ruchu w wodzie, na razie bez większego rezultatu. - Jak tam Wolfgangu, co Ci zmysły magiczne podpowiadają? - zagadnął kompana. |
Semafornik płakał z radości, że udało mu się wyjść cało z sytuacji w jakiej się znalazł. Przez łzy dziękował awanturnikom za ratunek i wychwalał ich czyny pod niebiosa. Wolfgang dowiedział się też od niego, jaki był cel wizyty Etelki w stacji komunikacyjnej. Wiedźma poszukiwała pracowni Dagmara von Wittgenstein, ale semafornik nic nie wiedział na ten temat. Barka wpłynęła w trzciny tak blisko brzegu, jak pozwalało jej na to zanurzenie. Marynarze przekrzykując się, przeczesywali przybrzeżną roślinność bosakami. – Jest! Panie magister! Mam go! – krzyknął w końcu któryś do Techlera. Po wyciągnięciu go na pomost, okazało się, że Ernst jest martwy. Nie zmarł co prawda od uderzenia pioruna, ale na skutek szoku uderzeniowego stracił przytomność w wodzie i utopił się. Wyglądało na to, że sprawa Etelki i Teugena znalazła ostateczne zakończenie. Przy martwej wiedźmie Wolfgang znalazł jeszcze jedną przydatną rzecz – onyksową różdżkę, pozwalającą na skuteczniejsze operowanie Wiatrami Magii. |
Sukces był, można by rzec, wielokrotny. I spektakularny. Pozbyli się Etelki, pozbyli się Ernsta. Ocalili semafornika. Nie narazili się marynarzom z barki. Pracownia Dagmara von Wittgenstein została nienaruszona. A poza tym mieli mnóstwo ryb... Dalsze plany Axel postanowił pozostawić w rękach Wolfganga. Obawiał się co prawda, że tamten zechce ruszyć do zamku Wittgensteina, ale nie sądził, by mieli inne wyjście. Sprawę trzeba było załatwić do końca. |
|
Może wino w ładowni Dumnej Syrenki nie należało do najlepszych roczników, ale Lothar podejrzewał że marynarze z drugiej barki nie pogardzą darmowym napitkiem. A przy sutym posiłku (ryb wszak był dostatek) i alkoholu języki potrafią się rozwiązywać. Otworzył więc beczułkę i zaprosił do wspólnego opijania sukcesu, jakim było pokonanie czarownicy i jej pomocnika. Wypytał jak jak często tędy pływają, czy handlują z Wittgensteinami, o okoliczne wioski i ziemie i sam zamek, o to co słyszeli o panu czy pani na zamku, czy mają jakichś wrogów, czy były ostatnio jakieś zmiany (albo i nie ostatnio), generalnie postarał się zdobyć jak najwięcej informacji, a na drogę dał marynarzom po złotej monecie dla każdego by dobrze go wspominali. Nigdy nie wiadomo kiedy mogą przydać się znajomości w porcie. Podobnie potraktował także również zaproszonego na barkę semafornika. Zapytał go też gdzie jest drugi, przecież jeden czasem musi spać, jeść, wyjść do wychodka choćby, a ktoś musi wtedy pilnować czy nie ma informacji nowych do przekazania. |
Zingger otarł pot z czoła. Było po wszystkim. Po wszystkim poniekąd, albowiem okazało się, że kolejnym celem ich podróży będzie zamek Dagmara von Wittgentstein. Mięśnie bolały od nagłego wysiłku i stresu, ale praktycznie był cały. - Nic to, poszperam w jukach Etelki i Ernsta i się obaczy - postanowił myszkując w cieniu masywnego semafora. Poklepał poufale semafornika, którego jeszcze niedawno spisał na straty, życząc mu powrotu do zdrowia. - Bywaj druhu w dobrym zdrowiu. Zmów czasami modlitwę do Pana Szczęścia, żeś przeżył - puścił mu oko na odchodnym. "Misja ewenageliczna przede wszystkim" - pokrzepił swe sumienie kapłan. Pomógł Axelowi pozbierać ryby naszła go bowiem na smażoną na patelni. Zaoferował się nawet ją na barce kompanom upichcić. - Trochę przypraw, poświęcenia i będziemy syci! - zadeklarował. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:43. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0