lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer] Czarna Rozpacz (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/16855-warhammer-czarna-rozpacz.html)

Kerm 02-04-2017 22:23

- Co racja, to racja - Wilhelm zgodził się z przedmówcą. - Sensu za miedziaka to nie miało, ta cała akcja ze strażnikiem, co to niby napadnięty został. Musimy mieć oczy szeroko otwarte, bo coś dziwnego się szykuje.

Aż dziw, że łódź w tym czasie nie odpłynęła, pomyślał. Wszak by starczyło, żeby z brzegu kto do nich strzelił, a już byśmy ich nie zobaczyli.

Gob1in 04-04-2017 08:20

Cały atak nie trzymał się kupy. Skoro była to zasadzka, to dlaczego nie zaatakowali nikogo więcej, poza Herr Wankerem? A jeśli już o nim mowa, to dlaczego pozostawili go przy życiu?

Czy fałszywy strażnik miał za zadanie wywabić ich z łodzi, a następnie ta miała być celem napadu? Czy pozostanie starego moczymordy i jego latorośli na pokładzie odstraszyło bandytów?

Pytań bez liku i żadnej pewnej odpowiedzi. Fałszywy strażnik uciekł i nie było kogo pytać o prawdziwe zamiary bandy - bo to, że to byli rabusie nie budziło już wątpliwości u nikogo.

Przy okazji trzeba było przyznać Herr Wankerowi, że miał farta - poszedł samojeden w zarośla za rzekomym strażnikiem - toć on sam mógł mu gardło poderżnąć, sakiewkę zabrać i dać nogę zanim reszta by nadbiegła na pomoc.

Przez chwilę miał nadzieję, że może ta przygoda nauczy Bodo nieco ostrożności, ale ta prysła na widok wspomnianego dżentelmena bawiącego się ze swoim kudłatym i niemiłosiernie szczekającym pupilem, który co rusz lizał swego pana po twarzy ku zadowoleniu tego pierwszego.

Niektórzy nie zmienią się, choćby śmierć zajrzała im w oczy...

Tom Atos 04-04-2017 10:26

Pięciu napastników chciało ich zwabić w zasadzkę. Najwyraźniej liczyli na atak z zaskoczenia, a kiedy to się nie udało przezornie odpuścili.

Tak to wyglądało.
- Możesz mieć racje Bodo. Mogli być nasłani, ale jeśli tak to jeszcze ich spotkamy. Wiedzą wszak dokąd płyniemy.

Stwierdził rozkładając się wygodnie na pokładzie między paczkami.
- W drogę kapitanie. Im szybciej dotrzemy do celu tym lepiej.


Przymknął oczy obserwując dyskretnie niedawnych kompanów Moritza.

Komtur 05-04-2017 19:19

- Ściema to jakaś kapitanie - powiedział Elmer - Strażnik dróg ino guza nabił naszemu kumplowi, a potem znikł w lesie. Myślał pewnie że jakichś frajerów skubnie, ale mu się nie udało. Lepiej już odbijajmy, a w najbliższym mieście trza zgłosić to komu trzeba.

Fyrskar 05-04-2017 19:23

- Chcecie coś przekąsić panie Bodo? - zapytał Durbein ranionego kompana ojca. - W naszych stronach mówi się, że nie nic lepszego na guza jak dobra wędzona kiełbaska i trochę piwa do tego.

Uśmiechnął się. Zajściem jako takim starał się nie martwić. Rabusiów wszędzie teraz pełno, a wszystko skończyło się dobrze.

xeper 05-04-2017 23:07

Pod wieczór barka dopłynęła do Rohrhof. Zanim jednak przybiła do przystani, kapitan musiał uiścić myto w Trzech Braciach. Było to miejsce położone tuż przed wsią. Na wysepce pośrodku nurtu Soll wznosiła się stara wieża, której towarzyszyły dwie identyczne, zlokalizowane na brzegach. Pomiędzy nimi rozciągnięto łańcuch, który uniemożliwiał przepłynięcie w dowolnym kierunku. Dopiero po uiszczeniu opłaty trafiającej do kufra Baronowej von Ams, rządzącej Baronią Rohrhofu.

Sama wieś składała się z kilkudziesięciu domostw i zabudowań gospodarczych położonych u podnóża skarpy, na szczycie której stał starożytny zameczek Rohr. W Rohrhofie była jedna, za to o doskonałej reputacji karczma Trzy Wieże, prowadzona przez Jacoba, członka zamożnej i posiadającej spore wpływy w baronii rodziny Wente.

Jako, że Datz nie miał nic do załatwienia w Rohrhof, wyruszyli następnego dnia wczesnym rankiem. Do południa pokonali spory odcinek drogi i zatrzymali się w stanicy Pod Wykręconym Węgorzem. Nie było to zbyt zachęcające miejsce, gdyż od niedawna miało nowego właściciela, który do pięt nie dorastał poprzednikowi, Gerhardtwoi Nernstowi. Sprawa ogólnie śmierdziała, gdyż Nernst zniknął niemal z dnia na dzień, pozostawiając żonę i dzieci, a pojawił się Herbert Schmidt, który przygarnął porzuconą rodzinę i zajął się karczmą. Nawet piwo było tu rozwodnione, a potrawy niezbyt smaczne.

Krajobraz zaczął się zmieniać, zwłaszcza po wissenlandzkiej stronie, która stała się bardziej dzika, porośnięta lasami i poznaczona wzgórzami. Zanim zapadł zmrok, oczom podróżujących na barce ukazał się otoczony murem Geschburg. Spośród mrowia domostw zamieszkałych przez nieco ponad sześciuset mieszkańców wyłaniała się trzecia co do wielkości w Sudenlandzie świątynia Sigmara, ze względu na kolor jakim pomalowano kopułę i drzwi nazywana Blautempel. A za nią majaczył na tle nieba ponury kontur zamku Metternich, siedziby władającego okolicą w imieniu Wielkiej Baronowej von Toppenheimer, Ehrmanna Metternicha.

- No tośmy są - oznajmił kapitan, gdy przycumowali w niewielkim porcie. - Jest tu kilka zajazdów, karczm i tawern, wybierzcie którą chcecie. Najbliżej jest Wydra i Bocian, o tam zaraz za bramą. Ale najlepszy i najdroższy jest Lis w Kurniku położony przy Volksplatz koło Świątyni i Domu Gildii. Gdziebyście się nie zatrzymali, pamiętajcie że wypływamy koło południa. Mam tutaj parę spraw do załatwienia, a dzisiaj biura już nieczynne.

Aby wejść do miasta, należało uiścić opłatę w bramie w wysokości jednego szylinga i pozostawić broń, na którą mytnik wystawiał kwitek. Mimo dosyć późnej pory dnia, miasto wciąż było zatłoczone i gwarne. Stojąc przed bramą miejską, bohaterowie zastanawiali się co robić do południa następnego dnia...

Campo Viejo 07-04-2017 07:20

- Do najdroższej to mnie nie ciągnie. Nie cobym był sknera, alem nie przywykły do lusuksów. Ale jak panicze chcom, to możem. Byle w kupie siem trzymać. Na głównej sali drożej nie bedzie jak gdzie indziej na pokojach. A wino to mam swoje. Znaczy siem z naszego Ropuszka. W samo raz do kiełbaski będzie - puścił oko do Durbeina. - Zobaczysz, lepsze od piwa. Czerwone Łotrawne.

Kerm 07-04-2017 13:11

Wilhelm sknerą też nie był, a chociaż w podróżach rozlicznych w różnych miejscach bywał, w tym i w karczmach, co ledwo na to miano zasługiwały, to wolał droższa karczmę, w której trudniej o 'przypadkowe' zajście było.
- Niech więc Lis to będzie - poparł Bodo.

Mortarel 08-04-2017 15:56

Moritz opłacił wejściówkę, oddał broń, wziął kwitek i udał się na poszukiwanie karczmy.

Fyrskar 08-04-2017 17:36

- Chodźmy więc do tego Lisa - zgodził się również Ehrl. Na głos tego nie powiedział, ale że nigdy w żadnej droższej karczmie nie był, to pomysł wydawał mu się bardzo kuszący.

Broni do oddania nie miał, bo sztylet zgubił gdzieś na statku, a o braniu siekiery albo wnyków nawet nie pomyślał. Pieniądze dane mu na drogę przez matkę miał owinięte w chustkę i schowane za pazuchą, za wyjątkiem kilkunastu szylingów i pensów upchniętych po kieszeniach. Jedną srebrną monetę wręczył w bramie wartownikowi.

- Żeby tylko kiełbaski mieli dobre - strapił się Durbein, ale machnął na obawy ręką i również uśmiechnął się do Boda. Na szczęście, jeśli nie życiowe drogi, to chociaż towarzyszy przygody ojciec sobie dobrze wybrał.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:01.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172