|
Erich spoglądał na zmierzającego na środek placu kapłana. Pomny możliwej agresji tamtego nie zamierzał jednak interweniować, czy w inny sposób przeszkadzać ulrykaninowi. Był przy tym ciekawy, czy innym się uda. Von Kurst już walczył z nowymi wyznawcami któregoś z plugawych bóstw, które upatrzyło sobie mieszkańców Fortenhaf dla swych spaczonych celów. Mimo, że byli pozbawionym wyszkolenia wojskowego motłochem, to daleki był od lekceważenia przeciwnika. Kultyści powstrzymywali rozwój, a może nawet cofali chorobę osłabiającą Ericha i jego towarzyszy. Do tego mieli przewagę pięcio- a może i sześciokrotną. Jeśli klecha nie miał nic więcej poza swoją wersją fanatyzmu religijnego, a jego bóg nie postanowi ulrykanina wspomóc, to starcie zakończy się dość szybko. Nagle przyszła mu do głowy jakaś myśl: - Wyeliminujmy pielgrzyma. Może reszta pierzchnie... - probował wypatrzeć zakapturzoną postać pośród tych, którzy wyglądali jak zwykli mieszkańcy miasta. Z gotową do użycia bronią i osłonięty tarczą ruszył za kapłanem, choć wolniej od niego. |
Kiedy wrogów kupa..., mawiała stara mądrość ludowa. |
- Dobrze, w takim razie chodźmy na tyły ratusza. Nie ma co tracić czasu... Obchodzimy plac? - spytał Oskar |
Szczurołap znów był w grupie. Nie czuł się zupełnie swobodnie z powodu bardzo kruchej akceptacji ze strony sierżanta Hannesa. Truchtał więc na końcu, pokasłując od czasu do czasu. Frontalny atak na liczną grupę mieszkańców Fortenhaf przerósł go całkowicie – skrył się w cieniu i ruszył dalej dopiero, gdy Lennart zaproponował włamanie do ratusza. W tym akurat mógł pomóc. - Tak sięm składa, żem wie jak tam wliźć. A nawet gdyby drzwi były zawarte, podsadzim się do okna co to z kanciapy ciecia wychodzi. |
- Kapłanie - Roel chwycił Herberta za ramię - Walka nas nie minie, ale to nie są godni przeciwnicy, a ich jedynym grzechem jest głupota i niewiara. Znajdźmy tych którzy bardziej zasłużyli by poznać gniew Pana Zimy |
|
|
Z młodym głupcem można sobie jakoś porodzić, na starego głupca lekarstwa nie było. |
- Mondrze ten gość gada - wychrypiał Svein, któremu ewidentnie od tych wszystkich emocji zaschło w gardle. Albo po prostu wyłonił się u niego nowy objaw choroby. Powiedział tak jednak z udawanej grzeczności. Lennarta za ten pomysł w duchu okrzyknął głupcem, nie miał jednocześnie zamiaru marnować darowanej szansy na schronienie się niezauważonym, gdy cała uwaga tłuszczy skupi się na początkującym skrytobójcy. Sadząc susy niby zając wyglądał jakby narobił w gacie i bardzo nie chciał się zadkiem do zawartości portek przykleić. Sprawdził swój pękaty plecak i podjął krótką, bo metrową, wspinaczkę do okiennicy, by podważyć przez szczelinę między skrzydłami zapadkę leżącą w skoblu. Do wnętrza było tak blisko! |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:37. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0