lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer II ed.] Cienie nad starym światem cz II (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/17168-warhammer-ii-ed-cienie-nad-starym-swiatem-cz-ii.html)

Gob1in 21-07-2018 22:21

Głupcy. Fanatyzm klechy dorównywał temu, jaki w mieszkańcach Fortenhaf zasiali Pielgrzymi. Choć kapitan straży i ulrykanin mieli szansę się wycofać, to wszystko wskazywało na to, że nie zrobią nic ponad zamknięcie się w garnizonie. Tam zaś umrą wskutek toczącej miasto zarazy lub z łap demonicznych istot nasłanych przez Pielgrzymów.

Erich nie mógł na to pozwolić. Zamierzał zabić odpowiedzialnych za to, co stało się z Gretą, a nie uczyni tego siedząc w garnizonie i czekając na śmierć.

- Trzeba zabić ich przywódców! To jedyna szansa! - zawołał do kapitana i skoczył w kierunku bocznej uliczki wiodącej, jak sądził, w stronę zaułków za ratuszem. Zamierzał znaleźć towarzyszy i z nimi kontynuować poszukiwania kryjówki Pielgrzymów.

Szkoda tylko, że przez zaślepienie klechy tracili wsparcie dwóch wojowników.

pi0t 24-07-2018 22:09

Fortenhaf – dzień szósty, ranek, cdn…


Kolejne kamienie poleciały w stronę kapłana i kapitana straży. Było ich jednak zdecydowanie mniej. Huk wystrzału nie tylko wprowadził zamieszanie, a i zmienił priorytety zgromadzonych fanatyków.
- Trzeba nam więcej ludzi, a moi są w garnizonie! – Odkrzyknął Hannes Hebel i dalej się cofał. Najwyraźniej miał zamiar realizować wcześniejsze uzgodnienia. Erich miał jednak inne plany, odskoczył w boczną uliczkę okrężną drogą biegł na tyły ratusza. Docierając na zamierzone miejsca dostrzegł, że kolejni mieszkańcy zmierzali w stronę centrum miasta. Na razie pojedynczo i nie zorganizowani. Pewnym było, że wieczorem ponownie zgromadzą się w tym miejscu tłumy.

Tym czasem w ratuszu Otto Widdenstein głośno oznajmił, że stracili już zbyt dużo czasu i należy podjąć konkretne działania. Jego pomysł był prosty, zaatakować i zabić przywódcę pielgrzymów. Jego towarzysze zgodnie pokiwali głowami i poparli plan maga. Jednak nikt się nigdzie nie ruszył, mógłby się wydawać, że są bezpieczni. Pozorny spokój zakłócił Lennart Schatz, który wtargnął do środka i dołączył do reszty. Jego śladem podążyli wyznawcy siewcy. Osoby zgromadzone na placu dopadły do frontowych drzwi i okien. Zgromadzeni bohaterowie musieli podjąć szybką decyzję. Mogli stawić czoła fanatykom, albo próbować się jeszcze wycofać.


ratusz parter

Kerm 25-07-2018 14:23

Co jednym wychodzi na dobre, dla innych - wprost przeciwnie.
Odciągnięcie uwagi od nadgorliwego kapłana zaowocowało przekierowaniem tejże uwagi na ratusz i znajdujące się tam osoby.

- Walczymy czy uciekamy? - spytał, ładując rusznicę. - Proponowałbym zabić tylu, ilu się da, a potem wycofać się na piętro, gdzie łatwiej się bronić.

- A jeśli chcemy uciekać, to trzeba by to zrobić szybko
- dodał. - Zanim otoczą dom. Gdybyśmy odciągnęli część wyznawców, to łatwiej by było dopaść pielgrzyma.

Hakon 27-07-2018 17:06

Otto nie czekał długo.
- Nic tu nie wskóramy a burmistrza już tu nie ma. Czmychajmy póki czas i możliwość i idziemy do zajazdu gdzie siedzi ten główny oprawca miasta. Pewnie się szykują do następnego rytuału w nocy. Trzeba szybko zaradzić temu.- Dodał i starał się wycofać z resztą z budynku.

Jeśli na drodze stanęli by mieszkańcy miasta mag miał zamiar rzucić "rozbłysk" by dać możliwość wycofania się. Nie chciał zabijać czy ranić mieszkańców, ale jeśli pielgrzym się jakiś nawinie spojrzy w niego "gorejącym wzrokiem".

Także zamierzał wspomóc kompanów dźwiękami. Hałas przypominający ruch w budynku po drugiej stronie niż oni powinien odwrócić uwagę napastników a im dać czas na ucieczkę.

***

Pod oberżą, jeśli uda się bez zwracania uwagi na siebie i drużynę dostać, zamierzał wykorzystać do zaskakującego ataku. Pielgrzymi nie powinni wiedzieć o ich obecności do czasu ataku. Może wiedzą o walce w ratuszu a to dawało szansę na atak z zaskoczenia.
Jeśli zdarzy się, że trafią na wartowników zamierzał użyć "dźwięków" by odwrócić uwagę od zaskakującego ataku. Czar "niezdarność" także zamierzał użyć gdy wartownik lub napotkany przeciwnik stanie na drodze.

Ismerus 27-07-2018 21:27

-Idziemy! Wy pierwsi, ja osłaniam tyły. Tylko szybko!- zakrzyknął Oskar, robiąc swoim mieczem młynki w powietrzu.
Był gotowy do walki. Jeśli tylko jakiś fanatyk wkroczy przez okno do budynku, szlachcic zaatakuje go. Miał nadzieję, że jego towarzysze jak najszybciej wybiegną z ratusza. A on za nimi. Nie chciałby, żeby kolejne cenne sekundy były poświęcane na niepotrzebne dyskusje.

Avitto 27-07-2018 22:12

Gdy pierwszy entuzjazm dla pomysłu Otta prysł Svein wyjrzał za okno sprawdzić, czy aby faktycznie niebo nie wali się ludziom na głowy.
- Jaka bujda - mruknął, stwierdziwszy brak armagedonu.

Gdy Oskar pogonił towarzystwo szczurołap ani myślał dłużej zwlekać – na tyłach ratusza nie było jeszcze żadnych wrogich szumowin. Zręcznie wyskoczył przez okienko, którym weszli do środka i skrył się w zadymionej z nieznanego powodu uliczce. Zaplanował, że ciemnymi zaułkami uda się do domu znajdującego się za oberżą Czerwony Kogut i tam przytrzyma straż z kuszą.

Morel 31-07-2018 12:01

Roel wyskoczył za Sveinem, który zdawał się wiedzieć, co robi. Znał okolicę i miał bystry wzrok, czego niestety brakowało akolicie. Ten zaś dysponował innymi cechami, których los poskąpił szczurołapowi.
- Jestem krok za tobą. - Odezwał się w końcu sługa Morra - Miej oczy otwarte, ja pilnuję twoich pleców

Gob1in 01-08-2018 13:50

Erich oddzielił się od uchodzących przed tłumem kapłana i kapitana straży i po chwili zniknął w uliczce, w której stronę niedawno udali się jego towarzysze.

Zaułek był niespodziewanie spokojny szczególnie, gdyby porównać go placu przed ratuszem pełnego rozjuszonego tłumu. Von Kurst nie zamierzał jednak głupio wejść w jakąś zasadzkę, dlatego szedł powoli kryjąc się w półmroku uważając, by nieostrożny ruch nie zdradził go brzękiem zbroi. Miecz był dobyty i gotowy do użycia.

Zauważył otwarte okno, którym pozostali mogli próbować dostać się do środka. Chwilę później wyskakujące tą drogą postaci, wśród których rozpoznał zwalistą postać morryty potwierdziły jego przypuszczenia.
- Urzędnicy jak zwykle zajęci. Wyznaczyli inny termin spotkania? - zażartował, choć jego twarz pozostała poważna - w końcu nie czas był na krotochwile.

pi0t 03-08-2018 20:11

Fortenhaf – dzień szósty, południe



Lennart Schatz gotów był podjąć walkę, jednak Otto Widdenstein zarządził odwrót, a Oskar von Hohenberg go poparł. Biały mag sięgnął jeszcze po eter i rzucił jedne z najprostszych czarów swojej tradycji. Nie miał więc potrzeby, sięgania po komponenty czy marnowania czasu na splatanie wiatrów magii. Nie było mu to do niczego potrzebne i tak miał zbyt dużą moc, dopadło go przekleństwo Tzeenetcha, choć tym razem może to było błogosławieństwo?
Oślepiający rozbłysk i upiorne wycie oraz jęki, które mu towarzyszyły nie przestraszyły wyznawców Siewcy. Fanatycy byli gotów poświęcić swe marne życia, aby tylko wypełnić polecenia pielgrzyma. Czar jednak dał czas bohaterom na wykonanie odwrotu, zasłonił i zagłuszył ich dalsze działania

Trójka bohaterów w różnym stanie zdrowia pognała uliczkami Fortenhaf w stronę gospody Przy Bramie. Choroba jednak osłabiła pamięć Hierofanty, przed budynkiem nie było żadnych strażników czy ludzi, okiennice i drzwi były pootwierane. Ale nie można było go obwiniać, dzień wcześniej Lenart stwierdził, że pielgrzymi poczuli się panami sytuacji , a Czerwony Kogut oferował lepsze warunki, niż jakaś stodoła czy piwnica. Widział jak wchodzili tam pielgrzymi i jak wychodzi z tamtego budynku procesja. Teraz nie miało to jednak znaczenia, wtargnęli do środka gospody Przy Bramie. Jedyne co dostrzegli to ślady po szabrownikach i kolejne dwa ciała zarażonych ludzi, którzy najwyraźniej próbowali się w gospodzie schronić lub znaleźć coś do jedzenia. Wchodząc do budynku przypomnieli sobie również o szaleństwie karczmarza i jego makabrycznej zbrodni jaką w niej dokonał. Zamiast pielgrzymów wrócili do miejsca, gdzie mroczne siły przejęły podpowiedziały rozwiązanie biedakowi, który nie pogodził się ze śmierci swojej żony. Z kawałków zwłok zamordowanych składał ciało kobiety, którą kochał całe swoje życie… Czyżby Lenart, Oksar i Otto ponownie tylko stracili czas? A może los im sprzyjał, wśród zalegających na ulicy ciał szła postać ubrana w szaty zakrywające całe jej ciało. Wyglądała jak pielgrzym, z tą różnicą, że nikt jej nie towarzyszył. Nie było widać fanatyków, szczurów, a i ona sama nie szukała nowych wyznawców. Tak przynajmniej się Wam zdawało.




Svein Dahr wraz z Roelem Frietzem również wykorzystali czary maga do skutecznego odwrotu, postanowili się jednak oddzielić od reszty i udać w zupełni innym kierunku. Zaraz za ratuszem napotkali na Ericha von Kursta, który się do nich przyłączył. Przemykali ostrożnie uliczkami miasta, raz nawet minęli silną grupę wyznawców Siewcy, wśród których był pielgrzym i pomiot. Tłum wyraźnie ścigał osoby, które jeszcze nie przejęły nowej wiary. Nieszczęśnicy, którzy nie zdołali uciec, lub się skryć mają dwa wyjścia: albo dać się przekonać, albo zginąć. Svien znał miasto i zapewne dzięki niemu uniknęli wytropienia przez pielgrzymów.
Niedługo później prowadzeni przez szczurołapa dotarli na tyły gospody Czerwony Kogut, wyłamali drzwi i wtargnęli do jednego z domostw. Chałupka była prosta, panował w niej półmrok, a w powietrzy czuć było chorobę. W głównej izbie leżało pięć ciał. Domownicy byli już w ogrodach Morra przegrali z chorobą, z sąsiedniej izby dochodziły słabe rzężenia i jęki, najwyraźniej ktoś dogorywał.

Kerm 04-08-2018 16:12

Trochę pecha, trochę szczęścia... i tak na zmianę.
Bogowie jakoś nie przeważyli szali na żadną ze stron i bilans wyszedł na zero. Co niby powinno cieszyć, ale tak jakoś nie do kośca.

- Jak dalej tak pójdzie - powiedział do kompanów - to wojsko czerwonym kurem potraktuje Fortenhaf, a wtedy nie wyjdziemy z tego cało.

Nie było to optymistyczne spojrzenie w przyszłość, ale za to nadzwyczaj realistyczne.

Gdy w oko Lennarta wpadła pielgrzymopodona sylwetka, przepatrywacz nie wahał się ani chwili.
Wyszedł na ulicę.
Wyjątkowo zrezygnował ze starej i wielokrotnie sprawdzonej zasady 'najpierw strzelaj, potem pytaj', postanawiając zacząć od kulturalnego powitania.

- Witam w piękny, pogodny dzionek - powiedział. - Czy możemy zaprosić na chwilę rozmowy? - spytał uprzejmie, głową wskazując budynek gospody.

Broń w ręku stanowiła wyraźną sugestię, iż z zaproszenia lepiej skorzystać.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:26.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172