lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 1.ed] Bracia krwi 2. Łabędzi śpiew (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/17743-wfrp-1-ed-bracia-krwi-2-labedzi-spiew.html)

Kerm 11-07-2018 17:37

- Ty padalcu! - Gerhart potraktował bańkę komplementem nie bardzo pasującym do wyglądu skomplementowanej, ale to akurat słowo nasunęło mu się na język. - Spalimy cię, wytworze piekła! - Do wątpliwej jakości komplementu dorzucił obietnicę, w której spełnienie nieco wątpił.

Rzucił w bańkę jednym z trzymanych płonących polan. Drugie trzymał w pogotowiu na wypadek, gdyby bańka zmieniła plany i powędrowała w jego stronę.

- Sprawdźcie, co z tą dwójką, co ich bańka wypluła - dodał. - Nie pozwólcie, by się zamienili w jakieś potwory!

Fyrskar 11-07-2018 22:52

Albrecht nie miał już żadnego sprytnego pomysłu - dlatego, zamiast tkwić dalej bezczynnie, pomknął za Gerhartem, po drodze uzbroiwszy się w płonącą szczapę. Liczył, że uda mu się chociaż lekko przysmażyć bańkę.

- Podpalcie to ścierwo! - zawtórował Gerhartowi, a następnie ruszył ostrożnie w kierunku ciał. Jeśli będzie miał okazję, to rzuci też podpaloną szczapą w kulę.

Hakon 12-07-2018 16:55

Bardag pozostał sam w domu Erny. Obydwie ręce miał zabandażowane i klął w duchu, że nie może ruszyć by godnie przysłużyć się sprawie. To go irytowało, ale nie zamierzał lekceważyć zaleceń osoby, która zna się najlepiej.
Informacja, że nie będzie mógł się prawicą posługiwać przez miesiąc denerwowało go. Dziękował Hermanowi Zitke, który za dawnych czasów walk gladiatorskich namówił go by nauczył się używać obydwu rąk. Na arenie kilka razy uratowało to mu życie, kiedy chwytał broń w drugą dłoń i walczył tak samo skutecznie. Teraz było podobnie. Najbliższy czas będzie musiał obejść się bronią dwuręczną czy tarczą. Miał nadzieję, że mag pozwoli mu dalej korzystać z zaklętej broni bo ta przykuła uwagę khazada a ciekawość co może siedziała w nim.

Avitto 14-07-2018 21:20

Najbliżsi ludzie, posłyszawszy wołanie Gerharta poczęli miotać polana w spacerującą bańkę. Strażnik wycofał się w popłochu, podobnie jak Ulli i Aslaak. Tylko ten ostatni stał się nieszczęśliwie celem niekompetentnego miotacza. Krasnoludowi przypaliło nieco włosów co zasygnalizował smród dochodzący jego nozdrzy.
Tymczasem ciecz, z której zbudowana była bańka zaczęła sycząc znikać z dymem w atmosferze. Po kilku kolejnych płonących pociskach nie został z niej choćby smród. Kilku mieszkańców stało pospołu z grupą chwatów w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą przebywał demon. Niektórzy, jak nakazywał przesąd, czynili ochronne znaki na sobie i otoczeniu. Panowało zadowolenie podszyte niedowierzaniem, że oto faktycznie udało się pokonać prawdziwego demona!
- Trzeba kapłana, jeszcze gotowe co z ziemi w przyszłości na nas wyleźć.
- Jak będziesz spał to od razu wyjdzie, zaśnij tylko -
parsknął ktoś z półmroku.
- Bo ty akurat wiesz! Trzeba i koniec - zgromił tamtego ktoś inny.
Stanowisko społeczeństwa było jasne. Szkoda, że kapłan tego nie słyszał.

Bo nie żył. Albrecht pochylał się nad obrzydliwą, porozrywaną wzorem sześciokątnych komórek mieszaniną skóry i mięśni. Od ciała również martwego nieznajomego nieszczęśnika odpadła ręka, która wciąż chwytała szatę morryty. Można było więc zażartować, że na koniec życia Herman stracił swe kalectwo. Znów miał dwie ręce.
Nie było jednak komu żartować. W trakcie gaszenia pożaru niewielu w ogóle spostrzegło jaki los spotkał tutejszego nowicjusza.

Ogień udało się ugasić w ciągu niecałej godziny. Dowodzący akcją gaśniczą zarządca półgębkiem jedynie dał znać Albiemu, że niezwłocznie oczekuje jego wizyty w „Tańczącym minstrelu”. Tymczasem zielarka Erna wraz z kilkorgiem ludzi niosła doraźną pomoc poszkodowanym. Choć była mocno zajęta przy schładzaniu oparzeń nie odmawiała wsparcia nikomu.

* * *


Bardag dyszał ciężko. Czas mijał wybitnie powoli. Zdawało się, jakby zaraz miał nadejść świt lecz na zewnątrz wciąż panował nocny mrok. Krzyki nadchodzące z dworu przycichły.
W izbie zielarki zrobiło się wybitnie gorąco. Wielokrotnie wcześniej ranny krasnolud spodziewał się w swoim stanie gorączki. Nie spodziewał się natomiast, że ramiona spuchną mimo obandażowania i zmienią kolor na purpurowy. Czuł nie tylko żar wokół siebie ale także płomienie wewnątrz ciała i ten widok go nie uspokoił.


Test cech przywódczych
Gerhart (62): 43 udany

Test ryzyka
Aslaak (50): 100 nieudany
Ulli (50) 41 udany

Stan zdrowia
Aslaak: -1 Żyw
Bardag: -24 Zr

Test opanowania
Albrecht (48): 22 udany


Kerm 14-07-2018 22:43

Bańka dymiła, dymiła, aż wreszcie rozpłynęła się w powietrzu. A Gerhart był cały szczęśliwy, że jego pomysł przyniósł odpowiednie efekty. Zjadająca ludzi sfera mogła wyrządzić niewyobrażalne szkody, a chociaż Gerhart nie znał prawie nikogo z mieszkańców miasteczka, to nie uważał, by zasługiwali na tak paskudny los jak stanie się pokarmem dziwnego czegoś z piekła rodem.

- Trzeba ich spalić - powiedział, wskazując na dwa ciała. - Jeśli tego nie zrobicie, to nie wiadomo, czy nie zamienią się w jakieś potwory.

Miał nadzieję, że posłuchają. A jeśli nie... On miał zamiar znaleźć się bardzo daleko stąd.

Feniu 16-07-2018 11:17

Ulli stał zrezygnowany pośród biegających ludzi. Ramiona opadły mu tak nisko, że gdyby miał jeszcze ciut dłuszcze ręce szurałby nimi po ziemi. Przygnębiony i przybity wpatrywał się w zwłoki kolejnej osoby którą znał - Hermana. Nie był w stanie myśleć, a już tymbardziej mówić.

Ta noc nie należała do udanej i pomimo zwycięstwa nad demonem chaosu oraz ograem, mimo tego że dzięki pomysłowości Gerharda bańka zniknęła on stał przybity i jedynie o czym myślał to powrót w znajome mu strony. Przeknął i splunął na ziemię - Czas wracać - rzekł - i oby losy moje już nigdy nie splotły się tak by wrócić w to parszywe miejsce.
Spojrzał po towarzyszach i postanowił, że z nimi lub też sam uda się do Wiktora i to już o świcie.

hen_cerbin 16-07-2018 21:13

Najlepsze plany myszy i ludzi mogą czasem się spieprzyć. Po takim dniu burmistrz nie będzie miał głowy do wypłaty nagród za wilcze uszy. Pozostało je odsprzedać jakiemuś kmiotowi za połowę ceny by wziął nagrodę za nie później, a potem się zmywać zanim znowu się coś spieprzy. Z tego co widział i słyszał, innym też takie myśli przewijały się przez głowę.

Hakon 18-07-2018 12:36

Zielarki nie było a Bardag siedział z bronią w pogotowiu.
Zaczynało być mu ciepło i z początku zastanawiał się czy to wina palącego się domostwa czy raczej puchnących rąk.
~ Co do licha? Chyba zielarka nie skończyła swojej roboty.~ Mruczał pod nosem widząc, że niebawem nie dość, że przez rany to i przez opuchliznę nie będzie mógł utrzymać broni. Nie wspominając o sztućcach czy kufli porządnego Alle!

- Te bandaże cisną! Zaraz będę mógł się pożegnać z rękoma.- Khazad zaczynał być wściekły. Postanowił mimo zakazu ściągnąć bandaże by ręce miały swobodę. Obserwował podczas czy kolor ich wraca do normy czy nadal zmieniają kolor i puchną.

Gdy już miał dość czekania przeklął i ruszył na poszukiwanie nowych kompanów i zielarki. Zamierzał ją ściągnął i kazać się zbadać pod okiem maga. To nie wyglądało dobrze a to co się działo za szybko postępowało.

Fyrskar 18-07-2018 20:11

Albrecht pokręcił głową. Kiedy tylko pozbywali się jednego problemu, spadały im na łeb kolejne. Pora była opuścić to przeklęte miasto. Popatrzył smutno w kierunku cmentarza. Będzie tu musiał wrócić i zabrać stąd brata i przyjaciela. Niedługo pora udać się rodzinną wizytą do Wissenburga - i wiedział, że winą za wszystko zostanie obdarzony on.

Pokręcił głową. W rodzinnym mieście znajdzie ludzi, wóz i wróci tutaj ten ostatni raz. Poparł Gerharta, ciała należało spalić. Nic lepszego i tak by dla nich nie zrobili, jedyny sługa boga śmierci leżał w końcu martwy.

Kiedy tylko spotkał Bardaga zgodził się iść do zielarki, przejęty stanem krasnoluda. Nie mógł wiele zrobić czarami, ale chociaż przyjrzy się sprawie mimo nikłego w sumie pojęcia o medycynie.

Avitto 18-07-2018 23:36

Mieszkańcy zajęli się naprędce czynnościami pogrzebowymi dwójki poległych oraz dziecka wyciągniętego z pożaru. Gerhart miał w tym swój wkład bowiem po sukcesie w walce z przezroczystą bańką jego posłuch wśród ludzi wzrósł. I nie tylko on. Gorejąca i czerwona rana po ugryzieniu sprawiła, że prawa dłoń strzelca zwiększyła swoje rozmiary dwukrotnie. Najwyraźniej jednak nie tylko on cierpiał w ten sposób – na głównej ulicy pojawił się Bardag.
Po zdjęciu bandaży nic już nie powstrzymywało kończyn krasnoluda przed puchnięciem. Jego ramiona mogły mieć w obwodzie nawet dwie stopy, wysmarowane brzegi ran porozchodziły się i napięły do granic wytrzymałości a purpurowa skóra stwardniała. Obaj ranni zgarnęli ze sobą Albrechta i udali się po pomoc do pracującej przy pogorzelcach Erny.

Ta dość szybko rozpoznała i po powrocie do chaty orzekła infekcję ran. Zwierzę musiało być chore lub przeklęte bowiem rany przez nie zadane goją się dwukrotnie dłużej niż normalnie. Jedynym znanym zielarce lekiem na tę przypadłość jest maść z kwiatu o nazwie gesundheit, który występuje zimą i wiosną w lasach nad rzeką Reik.
- Nie mam tej rośliny u siebie. I wątpię, że ktoś w okolicy ma. To nie najtańszy składnik. Postaram się nieco by pieczenie zelżało, ale więcej nie mogę pomóc.
Kobieta zajęła się także ranami Gerharta, które opatrzyła i podsumowała ze smutkiem.
- Nic nie poradzę, dłoń najpewniej ci uschnie.
Strzelcowi pozostawało poszukiwać pomocy gdzieś indziej. Pośpiech był wskazany, gdyż jak mawiali starzy ludzie: dzień minie i po ręczynie.

Grupa zaczęła szykować się do wyjazdu z Gladisch. Aslaak przygotowywał wóz, Ulli pomagał mu stojąc pod ścianą stajni i nie przeszkadzając, a Emmerich znalazł kupca na wilcze uszy, choć udało mu się wytargować cenę jeszcze niższą niż zakładał.


Test cech przywódczych
Gerhart (52): 18 udany

Stan zdrowia
Gerhart: -12 Zr



Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:28.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172