lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 1.ed] Bracia krwi 2. Łabędzi śpiew (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/17743-wfrp-1-ed-bracia-krwi-2-labedzi-spiew.html)

hen_cerbin 19-07-2018 22:01

Emmerich nie dostał za wilcze uszy nawet połowy ceny, którą dostałby od burmistrza. Z drugiej strony, gdyby został tu kolejny dzień, mógłby nie dostać za nie nic, może tylko ładny nagrobek na żalniku.
Dlatego bez żalu sprzedał bezużyteczne już dla niego trofea i postarał się ogarnąć prowiant na drogę. Oraz zapasik pochodni.
A także podsłuchać co mówili ludzie i porozglądać się za różnymi podejrzanymi typami (innymi niż oni sami), którzy zwracaliby nadmierną uwagę na samego Emmericha lub jego towarzyszy.

Feniu 20-07-2018 07:24

Zniecierpliwiony Ulli wyczekiwał chwili wyjazdu. Nie chciał przeszkadzać Aslaakowi w pakowaniu wozu. Co rusz wyglądał ze stajni sprawdzając czy nic podejrzanego się nie dzieje. - Mam nadzieję, że nie jest to cisza przed burzą - pełen pesymizmu powiedział do kompana.
Od jakiegoś czasu nachodziły go czarne myśli, a on dał się im nieść jak liść na wietrze.

By zająć myśli widząc, że nie jest potrzebny Aslaakowi poszedł poszukać towarzyszy, zapytać o ich cel dalszej podróży.

Kerm 20-07-2018 09:02

Bydlę, jak się okazało, było nie tylko z piekła rodem, ale i jadowite. Ręka Gerharta puchła, jakby ją wsadził do gniazda os, a to, co powidziała zielarka, nie mogło poprawić humoru łucznika. Który był na najlepszej drodze do tego, by zostać jednorękim wojakiem... a później żebrakiem.
Jako że wizja ta za grosz mu nie odpowiadała, więc zabrał się (w miarę swych skromnych możliwości) za pomaganie w przygotowaniach do jak najszybszego wyjazdu.

Hakon 23-07-2018 14:35

Bardag był wściekły. Zaciskał zęby ze złości, ale rozumiał znachorkę. Ona nie da rady nic pomóc.
- A słyszałaś może gdzie znajdziemy jakiegoś oświeconego, który będzie w stanie nam pomóc i zdążymy do niego dotrzeć?- Zwrócił się do kobiety, która chciała pomóc, ale nie potrafiła.

- No to trzeba się ruszać. Nie chciałbym zostać kadłubkiem lub zdechnąć jak pies bez walki.- Jęczał krasnolud ponaglając do odjazdu.

Fyrskar 23-07-2018 23:12

- Nie liczyłbym na znalezienie tego zielska w lesie samemu - powiedział Albrecht, kiedy opuścili znachorkę. - Przynajmniej nie w czasie, który jest nam dany.

Obawiam się, że nie mam dla nas dobrej rady. Ruszajmy szybko, przy odrobinie szczęścia znajdziemy jakiegoś zielarza, który będzie miał na stanie ten wiecheć.

Avitto 27-07-2018 18:12

W drogę do Gebersdorpu ruszyli wraz ze świtem. Żeby zrobić miejsce na rannych należało nieco przeładować wóz a żeby niewinny Lagerek nie zdechł z wysiłku po drodze trzech ludzi musiało iść obok wozu.
Każdy z szóstki chwatów miał wtedy chwilę na własne przemyślenia. Ulli niemal maniakalnie rozglądał się na boki za każdym szelestem i złamaną gałązką. Wypatrywane wilcze ślepia nie pokazywały się, co przecież wcale nie znaczyło, że bestie odpuściły. Bardag trawił po raz kolejny i kolejny odpowiedź zielarki, która napawała go wieloma wątpliwościami. Powiedziała ona, że uczony medyk znajduje się w Wördern lecz nic jej nie wiadomo by gromadził leki. Jego życie wisiało na jednej z dwóch równo obciążonych szal wagi. Pozostawało tylko jedno pytanie: jak zareagują miejscowe krasnoludy gdy do ich miasta zawita Bloodaxe, ta marionetka na usługach zniewieściałego i bezrozumnego paniczyka? Podobne wątpliwości targały Gerhartem, bowiem im bliżej Wördern tym bliżej do ziem barona de Toll. Czy możliwe, że zadry z przeszłości miały go dosięgnąć właśnie w tej chwili słabości? Musiał wybrać szybką i forsowną podróż w niebezpieczny dla niego region lub opłakane konsekwencje zdrowotne.

Myśli Aslaaka błądziły jedynie wokół następnej partii piwa. Błądził wśród receptur i składników tak długo, aż zasnął. Lagerek niezawodnie prowadził do domu. Za wozem wolnym krokiem podążali Albrecht i Emmerich. Ten drugi wciąż analizował w głowie twarze napotkanych nad ranem osób: wieśniaków, rolników, rzemieślników i handlarzy którzy przyglądali mu się zewsząd. Było ich tak wielu, że spacerując traktem pośród drzew wciąż jeszcze czuł na sobie ich spojrzenia i nieodgadnione emocje. Z drugiej strony cieszył go szybki zakup odpowiedniego oprowiantowania lecz uczucie zadowolenia majaczyło jedynie w tle rozmyślań.

Słońce stało już wysoko gdy zawitali w gościnne progi gospody starego Wiktora. Zlokalizowana ona była na samym początku wsi, tuż za rozjazdem. Za gospodą, wzdłuż drogi, ustawiono kilka średnich i małych domów gospodarczych. Za wsią znajdowała się jedynie dolina rzeki.

Kerm 29-07-2018 21:34

Baron de Toll...
Nie da się ukryć, że Gerhart był daleki od entuzjazmu. Fakt, że znał tutaj niemal każdy kawałek terenu, ale okoliczności, w jakich opuszczał to miejsce nie należały do tych, które miałby ochotę powtórzyć. Faktem było, iż nikt go wtedy nie szukał, ale mimo wszystko było parę osób, których nie chciałby już nigdy spotkać. Co prawda baron Toll też nie chciałby go już oglądać (co dość jasno dał do zrozumienia podczas ostatniego ich spotkania), ale od tamtego czasu minęło kilka lat, kilka blizn, parę kilogramów. Ojciec by go nie poznał, a baron miał tendencję do szybkiego zapominania twarzy i nazwisk tych, co stali niżej od niego w hierarchii społecznej.
Ale dla Gerharta i tak spotkanie takie byłoby miłe. Chyba że pan baron leżałby w trumnie.

- Parę mil stąd - powiedział - mieszkał zielarz. Nawet jeśli nie będzie mieć tych kwiatków, to z pewnością będzie wiedzieć, kto je ma.

Feniu 30-07-2018 11:52

"Noc była jasna, choć tylko Morrslieb świecił swym budzącym strach blaskiem, szedł wraz z Hernamen przez dobrze im znaną scieżkę w lesie niedaleko Gebersdorpu. Byli parę kilometrów od domu, nie spieszyli się. Śpiewali wspólnie by dodać sobie odwagi, gdy nagle usłyszeli za sobą szczęk metalu o metal. Jak jedn odwrócili się w kierunku dźwięku, a to co ujrzeli było jak sen, straszliwy sen. Pozbawiona głowy zbroja trzymająca się w pionie tylko dzięki czarnej magii kroczyła w ich kierunku. Przed zbroją jak by wiedzione niewidzialną ręką świtały klingi dwóch świecących trupiobladym światłem mieczy, co rusz uderzając jeden o drugiego. - Biegiem - krzyknął Ulli do Hermana, którego nie trzeba było namawiać do tego by ulotnić się stąd jak najszybciej. Biegnąć przez las słyszeli coraz blizej metaliczne odgłosy. Pech chciał, że Herman przewrócił się o wystający korzeń drzewa. Złowieszczy chichot jak stado os otaczał ich z każdej strony. Ulli zatrzymał się niedaleko Hermana, który próbował wstać, tylko po to by po chwili upaść z odciętą głową"

Ulli zlany potem obudził się tuż przed świtem, przerażony tym co zobaczył w swym śnie.
Całe szczęście dziś mieli opuścić to przeklęte miejsce, jeszcze tylko przetrwać drogę.

Po drodze Ulli obserwował uważnie całe otoczenie wzdrygajac się na każdy podejrzany dźwięk, nic się jednak nie stało. Nikt ich nie zaatakował, a ich oczom ukazał się dobrze znany Ulliemu kształt gospody Wiktora. Ulli nie mógł sie już doczekać spotkania z rodziną, miał tylko nadzieję, że problemy nie podąrzyły za nimi ...

Jednak nie czas było się tym teraz przejmować, Ulli postanowił się cieszyć chwilą. Wszedł do karczmy jako pierwszy, z racji pory dnia wewnątrz nie było wiele ludzi. Ritta krzątała się przy gościach siedzących przy długim stole, a gdy tylko zobaczyła wchodzącego brata odstawiła pośpiesznie tacę i rzuciła się Ulliemu na szyję. - Witaj siostrzyczko - rzekł banita ciesząc się z gorącego przyjęcia choć części rodziny. Uściskał mocno siostrę podnosząc ją do góry. Z kuchni dobiegały głosy Wiktora, który pewnie już zdążył usłyszeć pisk radości młodszej z rodziny Grossów.
- Oto moi towarzysze, potrzebujemy nieco odpoczynku od przygód które nas spotkały. - rzekł do wychodzącego Wiktora, wiedząc że może mówić dość swobodnie ponieważ znał gości którzy właśnie siedzieli w karczmie - jak dobrze znów cię widzieć dziadku!

Hakon 30-07-2018 13:18

Bardag resztę nocy przesiedział w gospodzie i sączył piwo. Ciężko mu było przechylach kufel, więc unosił go trzymając oburącz i nachylając się na naczyniem. Słychać było na początku kilka śmieszków, ale gdy szampierz obrzucał zabójczym wzrokiem wesołka ten milkł i znikał mu z oczu.

Bardag usadowił się obok Alssaka. Wolał widzieć gdzie jadą a poza tym jakoś lżej mu było w rękach gdy odwracał uwagę o niedogodności.
- Nie ma wyjścia. Jeśli trza będzie to udam się do Wördern.- Oznajmił siedzącemu obok khazadowi.
Po chwili odezwał się Gerhard. Nowinę, którą przekazał pokrzepiała a Bardag szturchnął usypiającego kompana.
- Alssak! Nie śpij tylko prowadź bom zielarza muszę czym prędzej złapać.- Oznajmił i zaczął się wiercić.

Gdy dojechali na miejsce Bloodaxe nie czekał długo i zwrócił się do Gerharda.
- Poprowadzisz przyjacielu do tego zielarza? Czym szybciej ruszymy tym szybciej uda się wyleczyć.- Widać było, że khazadowi zależy na pośpiechu.

hen_cerbin 30-07-2018 20:54

Emmerich milczał. Na szlaku wrócił do swojego nawyku ciesząc się, że wreszcie nie musi gadać. Nie opuszczało go jednak poczucie zagrożenia. Ci ludzie obserwowali go. Widział jak porozumiewawczo kiwają do siebie głowami, udając, że wcale ich sobie nie przekazują. Obserwował otoczenie, trzymając dłonie blisko rękojeści sztyletu i kolby kuszy. Wszedłszy do karczmy wypatrywał niebezpieczeństw i ewentualnych dróg ucieczki.
Wiedział, że jest paranoikiem, powiedział mu tak kiedyś jeden doktor. Ale czy był nim w wystarczającym stopniu?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:26.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172