|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-01-2022, 20:53 | #11 |
Reputacja: 1 | Tupik przekonywanie d20(-5 trudny +1 za przebiegły plan)= 4 sukces Tupik Im dalej niziołek brnął w swoją opowieść, tym bardziej cierpka stawała się sroga twarz kapłana. Do ostatniego momentu ciężko było wywnioskować, jaki po tym wszystkim zapadnie wyrok, bo choć fragmenty tyczące się Chaosu wyraźnie wzmagały święte oburzenie kapłana, to jednak inne, w szczególności te, w których niziołek zapewniał o swoim zatroskaniu sprawą i prosił o oficjalne wsparcie świątyni, raczej wywoływały na jego twarzy drwiący, wątpiący grymas. Ostatecznie uniósł rękę na znak, że usłyszał już zdecydowanie wystarczająco, może nawet zbyt dużo. - Nie. - orzekł sucho. - Świątynia Młotodzierży z pewnością nie uzna oficjalnie... - zmierzył Tupika równie niechętnym wzrokiem jak poprzednio. - Kogoś takiego... za swojego wysłannika. Uniósł pobliską wielką lagę zakończoną symbolem młota i uderzył nią trzy razy w podłogę. Po chwili do środka wpadł jakiś pomocnik, któremu kapłan wydał polecenie przyprowadzenia jakiegoś brata Bonifacego. - Ale i też i nie zignoruje takiej informacji... Wyciągnął spod biurka jakieś wielkie tomisko i począł w nim coś nerwowo zapisywać, drapiąc donośnie piórem. - Większość naszych braci inkwizytorów ruszyła na Północ i albo chwalebnie poległa, albo nadal jest w tamtych stronach potrzebna. Ale brat Bonifacy przeszedł wyczerpujące szkolenie na tej ścieżce powołania, nim wysłano na wojnę jego mistrza. Zna też odpowiednie techniki śledcze, które pozwolą mu na przeprowadzenie i zachowanie całego postępowania w tajemnicy. O ile to wszystko prawda... On stwierdzi, czy jest coś na rzeczy w tej całej wątpliwej opowieści... Kapłan zamilkł wyraźnie poirytowany, że nikogo nadal nie sprowadzano. Usilnie nie patrzył się na niziołka, wpatrując zamiast tego w spozierające na nich z każdej strony wizerunki świętych. W końcu do komnaty wpadł zdyszany posłaniec, sam. Pochylił się nad uchem kapłana i zaczął szeptać. Cóż, niziołek miał dość dobry słuch, a posłaniec czy to z szacunku, czy z braku wprawy przy tym całym akcie niezbyt się do kapłana zbliżył toteż Tupikowi udało się usłyszeć całkiem sporo. Najwyraźniej brat Bonifacy przeprowadzał jakieś nieautoryzowane śledztwo w starym pałacu Vivaldich, który, jak niziołek ledwo pamiętał, obecnie był w stanie bliskim ruiny i prowadzono tam zastępczo jakiś biznes, którego dokładnej natury jednak nie kojarzył. Skończyli szeptać. Kapłan westchnął. - Będziecie musieli wrócić jutro, albo za parę dni, ciężko przewidzieć. Mnie już wtedy tu nie zastaniecie, bo będę na misji za miastem, ale spiszę wam pismo. Jak się zjawicie to dacie go bratu Bonifacemu, jeśli też tu będzie. Tam wszystko wytłumaczone będzie, zaś pieczęć ma wszystko potwierdzi. Po chwili głośnego drapania wręczył mu zwinięty i zapieczętowany dokument. - I zważcie, że to pismo poufne, nie rozpowiadajcie tego, o czym żeśmy się rozmówili, a sama pieczęć, jeśli by wpadła w niepowołane ręce... - spojrzał na niego wymownie, dając do zrozumienia, że to raczej konkretnie jemu nie ufa... - Starczy jedynie przypomnieć, że za bezprawne posługiwanie się świątynnymi symbolami wyższej rangi obecnie grozi gotowanie w oleju... Skonkludował, dobitnie pokazując, że po niziołkach spodziewa się ino szachrajstwa. Piegus Cóż, niestety. Lekarz po niepokojącym odkryciu zmył się jak najszybciej, a ich tam jeszcze jakiś czas wstrzymano, mimo najlepszych chęci nie byli go już więc w stanie nigdzie wypatrzeć. Nie było go też w gabinecie, gdzie wcześniej go znaleźli. Ten o tej późnej porze był zresztą zamknięty, podobnie jak większość szanujących się przybytków i mieszczańskich domów. Po godzinie wypytywania i błądzenia znaleźli jednak dom Weitraubów. Gustav sprawność d20(+2 łatwy)= 19 porażka Piegus sprawność d20(+2 łatwy)= 10 porażka Zmęczenie - 1 do większości testów Na tym etapie byli już zmęczeni. Piegus miał za sobą długą drogę, a Gustava tego dnia prawie zakatowali na śmierć. Do tego emocje przy bramie... Słaniali się na nogach. Ale do okazałej posiadłości dotarli. Było ciemno, więc od razu zwrócili uwagę strażników. - Wynocha! O tej porze nikt nie jest przyjmowany! Odstąpcie od bramy, łachudry! Cóż w samej posiadłości słabe światła paliły się najwyraźniej tylko w skrzydle służby, więc nikogo z mieszkańców, o ile jacyś tam byli, chyba na chodzie nie było. |