Manfred i Hildebrand słusznie zauważyli, że gołymi rękoma nie będą w stanie podnieść dzwonu - był duży i wyglądał na masywny. Spadł pod kątem, wbijając się w posadzkę z jednej strony nieco bardziej, przez co z drugiej znajdowała się delikatna szpara, przez którą można było coś wsunąć i spróbować podważyć dzwon. Rozejrzeli się i niedługo później trzem mężczyznom udało się wsadzić pod dzwon kawałki drewnianych belek wspartych o bryły z kamiennej posadzki. Pierwsza próba nie powiodła się - belka Bastiana trzasnęła jak zapałka i łowca wampirów musiał rozejrzeć się za czymś solidniejszym. Po dłuższej chwili poszukiwań, pod jedną ze ścian znalazł zawiniętych w płachtę kilka metalowych prętów, które miały chyba służyć za słupki do bramy lub ogrodzenia. Wyglądały na mocne, więc mężczyźni wrzucili je w szparę pod dzwonem i zabrali się do pracy.
Musieli włożyć sporo siły, by unieść żeliwny dzwon i dopiero po kilku próbach udało im się to na tyle, żeby Greta i Laura mogły zajrzeć do wnętrza. Tak, jak się spodziewaliście, znajdował się tam człowiek, więc obie kobiety chwyciły go za ręce i wyciągnęły energicznie spod dzwonu. Chwilę poźniej dwa pręty pękły i konstrukcja zwaliła się ciężko na posadzkę, wznosząc tumany kurzu. Poświeciliście na wyciągniętego mężczyznę - ubrany był w skromną szatę kapłańską z wyszytym krukiem, miał ciemne włosy, brodę i brakowało mu trzech palców u lewej dłoni. To musiał być Pieter Weiss, nie mieliście wątpliwości. Greta posiadająca umiejętności medyczne od razu zabrała się do sprawdzenia stanu kapłana i - co było wręcz nieprawdopodobne - mężczyzna wciąż żył. Oddychał płytko, ale Morr jeszcze go nie zabrał do siebie. Na szyi dostrzegliście też siną bruzdę, wyglądającą jak po powrozie od liny. Czyżby brat Weiss próbował się powiesić?
Nie było to w tym momencie ważne. Przenosząc go do głównej nawy, Laurze i Bastianowi mignął gdzieś z boku wąski korytarz, który prowadził do jakichś drzwi. Szybko okazało się, że była to sypialnia Weissa ulokowana w dobudówce świątynnej. Podczas gdy Greta robiła co mogła, by utrzymać ułożonego na łóżku kapłana wśród żywych, pozostali rozejrzeli się po skromnym pokoju. Naprzeciw wejścia stało biurko z wieloma papierami i piórami w wyschniętych kałamarzach. Przeczytanie wszystkich znajdujących się tu zapisków zajęłoby kilka godzin. Na niektórych kartkach widniały rysunki przedstawiające twarz jakiejś kobiety. Między nimi leżała mała książka, która po otwarciu okazała się być pamiętnikiem. Hildebrand przekartkował go i skupił się na czytaniu. W tym czasie w szufladzie biurka Manfred znalazł pękatą sakwę zawierającą co najmniej kilkadziesiąt złotych koron. W dolnej szufladzie znajdowało się mnóstwo świec, zapałek, hubka z krzesiwem i sześć fiolek na olej, z czego tylko cztery były pełne.
Po prawej stronie pomieszczenia wbudowany był w ścianę kominek, będący czymś więcej niż źródłem ciepła i światła. Został przerobiony na małą kuchnię. Wkoło leżało jedzenie, przygotowany był ruszt z mięsem, kilka brudnych talerzy, wiadro z wodą i miedziany kielich. Bastian zdziwił się, widząc, że mięsem na ruszcie był... pieczony szczur. Za drzwiami sypialni stała prosta, drewniana szafa. W środku wisiały na hakach trzy stroje liturgiczne, a jednen hak był pusty. Na niskiej półce leżą poskładane rzeczy – dwie pary spodni, trochę skarpet, koszule i serdak. Laurabko sprawdziła wszystko, na drzwiach szafy dostrzegając trzy metalowe kółka z kluczami na wbitych gwoździach. Atramentem napisano przy nich do czego służyły. Kółko po lewej miało pięć kluczy i nad nim napisano: świątynia, środkowe jeden (krypta), a prawe dwa (strażnica). Schmith udało się dostrzec jeszcze jeden kluczyk. Był tak malutki, że wisiał na wbitej w drzwi szafy szpilce. Przeczucie od razu podpowiedziało złodziejce, że może pasować do zamka, którego nie udało jej się wcześniej otworzyć.
Prawdziwe rewelacje przedstawił jednak Hildebrand, który od dłuższej chwili studiował pamiętnik kapłana. - Posłuchajcie tego - powiedział do reszty. - Wpis sprzed ponad roku: "Rebecka bardzo się oddaliła ode mnie. Boję się, że mogę ją stracić na zawsze. Z tym człowiekiem było coś nie tak. Nie wierzę, by mogła się w nim tak zatracić. Nie wierzę w to. Czyżby była pod działaniem uroku? Gdybym tylko miał dostęp do jakichś ksiąg". Wpis sprzed kilku miesięcy: "zaprzestali poszukiwań, ale ja się nie poddam. Rano znowu wyruszę. Tym razem w przeciwną stronę. Oby Morr jej do siebie jeszcze nie wpuścił". Wpis sprzed miesiąca: "To niemożliwe! Nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę, to nie ona! To nie może być ona! Nie chciałem, by Morr ją wpuszczał przez swoja Bramę, ale nie o to mi chodziło. Co ja teraz zrobię?" Wpis sprzed dwóch tygodni: "nie jestem w stanie jej odprawić pochówku. Jestem w pułapce. Nikt nie wie, co się tutaj dzieje, a ja nie mogę wysłać żadnej wiadomości. Nie pozwala mi przejść. Czuję, jakbym opadał z sił." Wpis sprzed dziesięciu dni: "Sępy! Hieny! Sługusy nekromantów i medyków! Ukradli dzisiaj trzy ciała. Musiałem jakoś tego nie usłyszeć. Ciekawe, czemu nie dorwała ich Rebecka? Może już odeszła? Sprawdzę jutro". Wpis sprzed sześciu dni: "prawie miesiąc na szczurach, grzybach i szyszkach. Brak mi sił. Jestem coraz słabszy. Drapanie w drzwi nie daje mi spać. Płacz pod oknem jest jeszcze gorszy. Przynajmniej wiem, że w świątyni jestem bezpieczny." Wpis sprzed trzech dni: "Te szczury robią się coraz smaczniejsze. Martwe rzeczy smakują lepiej." Ostatni wpis: "Opuściła mnie ukochana. Pozbawiona swej dobrej duszy, opętana przez złą magię. Zostałem sam. Moje myśli nie są już tak czyste. Od miesiąca nie widziałem żywego człowieka. Płacz mojej ukochanej pod oknem nie daje mi spać. Skrobanie pazurów o drzwi napawa mnie strachem. Nie mogę tak dłużej żyć. Rebecko, wybacz mi! Miejmy tylko nadzieje, że bogowie będą czuwali nad naszym dzieckiem." Hildebrand skończył czytać. Leżący w łóżku Pieter Weiss wciąż nie odzyskał przytomności. |