lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   Sędzia (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/2429-sedzia.html)

Shadow 22-01-2007 22:38

Alex

Elf uśmiechnął się i powiedział:No w końcu coś się dzieje mam nadzieje że misja jest warta zachodu, bo nie chciałbym sie porywać z motyka na słońce. Wstał zabrał swoja broń, obrócił się dwa razy, potem z usmiechem do Kidy wyszedł z karczmy. Byc moze pióra maja coś wspólnego z tym ptactwem wykradającym zapasy mieszkańcom miasta, a może tu chodzi o coś zupełnie innego, tak czy siak, pozwiedzam miasto, a jesli kompani wurusza to pójde z nimi-pomyślał. Zastanawiał sie kim jest owy starzec i co takiego w nim specjalnego, nie zastanawiąc się dłużej ruszył w głąb miasta.

Tułacz 22-01-2007 22:54

"Cholera !! Pieknie , pieknie kazdy w swoja strone"
-Muran! poco na targ ciagniesz złotem nie smierdzimy wydaje mi sie ze jesli potrzeba Ci drobiazgów warto spytac karczmarza.- Wystrzelił wyraznie poirytowany brakiem wyobrazni członków druzyn-Lepiej sie nie roździelać- zaapelował poirytowany tym ze nikt go wyrazniej nie słucha bo poraz kolejny jego proźby , pytania, zostały rzucone na wiatr-chyba ze i wam zapach krasnoluda zbyt ciezki jest by dzierzyc go od wschodu do zachodu -dodał uszczypliwie.
"Szlag by trafił ich wszystkich kazdy w swoja strone , bez pomyślunku.A mnie tu..."- spojrzał za okno na przechadzajacych sie mieszczan i przełknoł sline i dokonczył zdanie mysl-"...A mi tu ładnych kilka mil biegu zaaplikowac moga"

Aivillo 22-01-2007 23:12

Wielce zaskoczyła ją wizyta Nathniela, a tym bardziej jego swobodne zachowanie. Drażniła ją nieco ta arogancja. Ewidentnie się z nimi drażnił, a ona nie lubiła gdy ktoś z nią pogrywa.

W końcu doszło do głosowania. Po wypiciu, z w miarę czystego kufla, miodu odstawiła naczynie i rzekła:
- Ja jestem za wizytą w Sesol. Musimy poznać okolicę. Należy badać wszystko, każdy trop może być tym prawdziwym. Swoją drogą lubię sobie popolować od czasu do czasu więc połączymy przyjemne z pożytecznym- recytowała głosem pewnym ale spokojnym z nutką wdzięku. Zawołała karczmarza i wręczyła mu dwie złote monety.
-To za posiłek. Był wyśmienity. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy- posłała słodki uśmiech w stronę gospodarza. Nasunęła swoje rękawice i wstała. Poniosła z oparcia płaszcz i łuk.
-Chyba przyszła na nas pora...

Kerm 22-01-2007 23:28

Larch odchylił się nieco na krześle i spojrzał na lekko poddenerwowanego EsQuero.
- Spokojnie - rzekł. - Nie denerwuj się. Na razie nie wszyscy się rozbiegli. Zobaczmy, co zdecydują nasze panie.
- Jeśli to konieczne, to przejdziemy się wszyscy na targ. Jeśli nie chcesz - nie musisz nic wydawać. Trzeba tylko pilnować sakiewki, bo nie wierzę w to, by na targu nie grasowali złodzieje. Jeden z moich kompanów poszedł kiedyś na zakupy i wrócił z pustymi rękami i pustą sakiewką. A raczej bez sakiewki...
- A wy, drogie panie - skierował spojrzenie na dziewczyny - co zamierzacie zrobić? Idziecie na targ?
- Bo mi bezwzględnie jest potrzebna lina, ze dwie dobre pochodnie, garstka strzał... O miksturach nawet nie myślę, bo to nie na moją kieszeń...
- A jeśli do tej wioski daleka droga - zwrócił pytające spojrzenie na gospodarza - to i coś na drogę, na ząb, warto by zabrać... Poza tym w wiosce może byc kiepsko z jedzeniem - dorzucił po chwili namysłu.
Wstał i zapłacił gospodarzowi za posiłek
"Pięć klepsydr... Na co mu potrzeba tyle czasu..."
Oparł się o ścianę i stał, cierpliwie czekając na decyzję reszty.

Aivillo 22-01-2007 23:42

Podeszła wolnym krokiem do drzwi.
-Nie wiem jak inne panie, ale ja muszę zakupić kilka niezbędnych akcesoriów. A co do jedzenia. Możemy kupić trochę chleba i gorzałki dla rozgrzania organizmu, jakieś mięso upolujemy po drodze, a pić możemy wodę. Uważam, że teraz lepiej będzie połączyć siły, bo przy takich funduszach na zbyt wiele sobie pozwolić nie możemy.

Chwyciła klamkę, potrząsnęła włosami i zrobiła krok na zewnątrz. W połowie przystanęła:
- Dokonujcie decyzji, ja czekam za drzwiami na tych, który idą na targowisko- powiedziała i wyszła.

Kerm 23-01-2007 00:02

"Iście męska decyzja" - Larch skomentował zdecydowane zachowanie Neferi. - "Gdyby tak wszyscy..."
Pożegnał skinieniem głowy gospodarza i Nathaniela, a potem zwrócił się do Kidy i Lany.
- Do zobaczenia za drzwiami - za chwilę, albo - za te pięć klepsydr przy wschodniej bramie.
- Idziesz, EsQuero? - spytał elfa.
Wyszedł na ulicę i stanął obok Neferi.
- Jeśli nie wyjdą za pół pacierza, to możemy ruszać - stwierdził.
- Którędy na targ - spytał pierwszego z brzegu przechodnia.

Tułacz 23-01-2007 00:14

"Cholera nie w smak mi takie wydurnianie ale skoro Krasnolud wylazł , przecie ja nie gorszy od tego ,,skrzata" ,".
-Panie wybaczą ale do odwarznych swiat należy- Rozliczył sie z gospodarzem , skinoł lekko głową w kierunku towarzyszek i opuscił lokal.Rozejrzał sie po ulicy poczym obdarzył Neferi i Larcha wymuszonym usmiechem.
-Nic mi nie potrzeba , ale zucic okiem moge. A moze i jaka okazja sie trafi, pozatym od Krasnala gorszy nie jestem- usmiechnoł sie szelmowsko poprawił napiersnik , dotknoł pieszczotliwe rekojesci miecza-i jak cos to przecie ja nie od parady orenż nosze

Shadow 23-01-2007 12:05

Alex

Poszedł na spokojny i cichy skwerek w mieście, usiadł pod drzewem w cieniu, miał w buzi kłos, którego lekko gryzł zębami, czasem coś nucił a czasem się zastanawiał nad słowami wyroczni, aczkolwiek jednocześnie martwił się o swego ojca, którego porzucił niedawno, odwrócił sie na bok i rozmyślał. Widział swoich kompanów, nie wydali mu się beznadziejni, wiedział, że każdy z nich ma coś w sobie szczególnego, ale miał dziwny pogląd co do siebie, wiedział, że musi ocalić świat.Zastanawiała go także jedna piękna dzieczyna imieniem Kid.

denis 23-01-2007 14:26

Krasnold szedł głowną ulicą , w strone targu .
Najwidoczniej miasto juz zrzciło z siebie poranna sennosc i ulica była zatłoczona .
Wiekszoc osób , ktore zobaczyły w pore idacego krasnoluda zchodziły z drogi ... ci którzy nie zauwazyli go dostawali szturchanca lub po prostu byli spychani z drogi . Na niebie słonce stało juz na tyle wysoko ze samopoczucie krasnoluda zaczeło sie pogarszać , a słoneczny blask raził przyzwyczajone do mroku oczy ..
Muran nie zwracał uwagi na chodzacych przechodniów , nie starał się tez ich roztracać ... po prostu szedł rozgladajac sie za jakimś "bratem " . Zdawał sobie sprawe ze musiał by miec duze szczescie , by w tym ludzkim przybytku spotkac jakiegos przedstawiciela krasnoludkiej rasy ...
Gwar rozmow , setki zapachow drazniły go ... wreszcie dotarł na targ ... niestety zadnego krasnoluda nie zobaczył po drodze .
Wielki plac na ktorym swoje stargan rozłozyli kupcy wszelkiego autoramentu , sprzedajac najróżniejsze towary .
Krasnolud zatrzymał sie i z zaczął rozgladac sie , nie zwracajac uwagi na napierajacy zewsząd tłum ludzi zmierzajacych na bazar,
sprawdził tylko czy sakiewka , schowana za pazucha skorzanej koszuli jest wystarczajaco mocno przywiazana do szyji , po czym dziarsko ruszył w kierunku starganow ... widok wielkiego topora , oraz grozny wzrok krasnoluda sprawiał ze miał przed soba odrobine miejsca , jednak gdy wszedł pomiedzy stragany nie widział wiele . Wyzsi ludzie skutecznie zasłaniali mu widok , a głosne rozmowy , ktore prowadzone były jak na gust krasnoluda o wiele za głosno nie pozwalały wyraznie usłyszec nawoływan kupcow .
W koncu dotrał w okolice straganu , ktory sobie upatrzył na poczatku .
Roztracił kilka robiacych zakupy kobiet i krzyknał do gnoma , ktory stał za staraganem
" ILE CHCESZ ZA DWIE KURY I WOREK KARTOFLI ? " . gnom lekko zaskoczony pojawieniem sie "jak spodziemi " krasnoluda na chwile oniemiał ... szeroko otwartymi oczami popatrzył najpierw na topór , potem na posture krasnoluda ... ogledziny zakonczył
na lekko oklapnietym czerwonym czubie , ktory zdobił krasnoludzka głowe ... - I dorzuc dwa pęta kiełbasy -
Po chwili krasnolud ruszył w dalsza droge ... przez chwile zastanawiał sie nad tym w ktoar strone ma isc , podrapał sie w głowe , sprawdził zawartosc sakiewki ... zrobił kilka krokow i głeboko wciagnął powietrze ... oprocz smrodu miasta , niemytych ciał oraz tanich pachnideł wyczół jedyny zapach ktory uwazał za miły ... zdecydowanym krokiem ruszył w kierunku , ktorym jak mu sie wydawało dochodził zapach . Mineło prawie poł godziny zanim znalazł sie u celu swojej wedrowki ...
Wysokie na dwuch ludzi beczki i luby zapach dobrych napitkow wywołał na twarzy krasnoluda usmiech ...
Po raz kolejny wciagnął powietrze i ryknoł w kierunku sprzedawcy ...
- A GARDŁOGRZMOTA MASZ ?? - niemal wszycy w pomieniu kilkinastu metrow spojrzeli sie w strone niewysokiej postaci .
Kupiec , najwyrazniej nie przygotowany na takie głosne zamowienie , skulił sie troche ...
Niestety obawy Murana okazały sie zasadne ... w tym zatłoczonym , śmierdzaym miejscu trudno o dobry trunek .
Wcisnął wiec do torby solidny bukłak piwa *uprzedni sprobowawszy 3 rodzajow * oraz niewielki dzbanek wodki ( spirytusu tez nie mieli ... cos za miasto !! )

Tak obładowny zaczął przeciskac sie przez tłum by wydostac sie z miasta ... Gdy wyszedł na jedna z ulic zagadnał jednago z przechodniow o droge do wschodniej bramy ... Uzyskawszy dokładny opis drogi dziarsko ruszył ulicą wymijając co bardziej smierdzące kałuże . Był zadowolony ... pogryzajac kiełbase i popijajac małymi łykami piwko podspiewywał sobie cicho

"Wąskodupym kazdy z Nas
chciałby z raz podpalic las
a jak las juz podpalimy
to im wszyskim wpie...dolimy "


Tak nucąc sobie wesoło dotarł do bramy .Pełny zoładek i smak piwa spowodował ze swiatło słonca , ani odór miatsa nie wydawały mu sie juz aż tak drazniace. przeszedł przez potezną brame * przy okazji oceniajac jej konstrukcie jako solidną " wyszedł z miasta.
Rozejrzał sie ,z braku jakis wyrozniajacych sie elemetow krajobrazu postanoiwł nie oddalac sie zbytnio od bramy ...
wyciagnał z tormby niewielki rzemyk do ktorego przywiazał dzbanek i wrzucił go do fosy ...nastpnie rzycił worek z kartoflami na siemie , tuz obok klatke z kurami .. spojrzał w strone bramy czy zaden z jego " towarzyszy " nie pojawił sie przed czasem ...
nikogo nie było ... spokojnie wiec połozył sie . Oparł głowę o torbe i przymknął oczy ... pozwolił by wypite piwo cicho szumiało w głowie ....

Nami 23-01-2007 16:39

Nie będe opowiadać co robiłam od ostatniej wizyty, bo to szczyt wszystkiego jest, ale dzięki, że dziś się załapałam przynajmniej. MG - U r the best ;p

Lana

Przez cały poranek uważnie przyglądała się mrocznemu. Był dla niej dość ciekawą istotą. Mimo, że słyszała jego prośby i wypowiedzi nic sobie z nich nie robiła chcąc zbadać jego reakcje, która o dziwno była spokojna. Żadnych nerwów ani irytacji. Kompletnie nic.

Lana weszła do karczmy tylko po mleko i jakiegoś owoca a następnie wyszła z karczmy. Gdy siedziała tak sobie przed nią, na brzegu korytka z karczmy wyłonił się najpierw krasnolud. Nerwowo i brutalnie rozejrzał się w prawo i w lewo po czym ruszył niczym głaz w stronę targu. Następnie wyszła reszta osób. Kończąc jedzenie swojego owoca Lana wstała i podchodząc do towarzystwa niewiadomo skąd powiedziała pewnym siebie głosem
- Co jest? - po czym ugryzła owoca.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:00.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172