-Spokojnie towarzyszu pomimo tego że jestem Ulrykaninem to nie jestem tak gorliwy w swej wierze jak Ken. Idę z tobą. - Przjrzał się jeszcze raz relikwii po czym wstąpił do świątyni. Oglądał wszystko z uwagą - Jak żyje tak wielkiego domu bożego nie widziałem - mruknął pod nosem tak żeby nikt nie słyszał. Oglądał uważnie każdy kawałek świątyni, każdy obraz czy posąg. |
Ken przysiadł sobie na schodach świątyni i z wyższością patrzył na wchodzących i wychodzących, najczęściej ludzi. -Hehe nic się nie stanie jeśli nie pooglądam sobie straganów obok świątyni - powiedział do siebie Ken. Z nowym celem potruchtał w stronę najbliższego straganu, wesoły wołając: - Co tam masz kupcze ?! |
Gildiril spojrzał na Yavandira, jakby się spodziewał, że powie zupełnie co innego. Hmmm.... Mhmmm... Hmmm... No... W sumie... Eeee... Tego... No... - wydawał się zupełnie zakłopotany. Na jego twarzy pojawiły się rumieńce. -[/i] W sumie nic nie przeszkadza mi wejść do tej świątyni, aczkolwiek wolałbym się tego strzec. No ale skoro obiecaliśmy temu kapłanowi, to musimy spełnić tę objetnicę! [/i]- teraz wydawał się już zupełnie stanowczy. Podniósł głowę, chwycił pewniej łuk i strzałę za połami płaszcza, i dumnie przekroczył próg świątyni ramię w ramię z Yavandirem. |
Yavandir, Ibrahim, Gildril Nie czekając chwili dłużej przekroczyliście progi świątyni. Byla ona bardzo czysta i zadbana i sprawiała wrażenie dużo większej niż z zewnątrz. Podloga wykonana była z kamienia, ściany z tego samego materialu. Świątynia skladala sie z dwóch sal bocznych i jednej glównej, w której wlaśnie się znajdowaliście. Przed wami stało kilkanaście rzędów drewnianych law (wyglądałoy na robotę prawdziwego mistrza), a na podlodze swiątyni dostrzegliście wymalowaną mapę Imperium. Tu i ówdzie krzątali sie akolici, niektórzy sie modlili, inni porządkowali świątynie, przygotowując ołtarz do kolejnego nabożeństwa. Tuż obok oltarza stał podstarzaly kaplan o krótkich siwych włosach. Jeden z akolitów szepnął do niego slówko, po czym kaplan podniósł wzrok i spojrzal na was. Skinął głową na akolitę który po chwili odszedł, a sam zacząl kierować się w waszą strone. Jego zdobiona symbolami mlota szata falowala, gdy szedl wolnym, dystyngowanym krokiem. Gdy podszedł, spojrzał każdemu z was w oczy. - Witam was w światyni Sigmara. Co was sprowadza w nasze skromne, duchowe progi? - spytal uśmiechając się delikatnie. Ken Kupiec stojący przy straganie niepodal spojrzał na uzbrojonego gnoma z lekkim zdziwieniem, po czym rzucił do niego: - Garnkami handluję panie...Proste ale dobrej roboty...Może kupisz pan jakiś od biednego mieszczanina? Jego brązowe, głeboko osadzone oczy wpatrywały się w ciebie pytająco. |
Elf rozejrzał się po świątyni. Wciąz robiła na nim wielkie wrażenie zwłaszcza od strony architektonicznej. Wspaniale namalowana mapa Imperium współgrała z wystrojem świątyni. Yavandir ukłonił się nisko gdy mnich podszedł, po czym spojrzał na niego i powiedział: - Jesteśmy wysłannikami świątyni Sigmara w Untergardzie i powiernikami świętej relikwii, którą przekazał nam na łożu śmierci tamtejszy opat. Zgodnie z obietnicą dostarczamy ten oto święty przedmiot żeby nie wpadł w ręce niepowołanych. Nie liczymy na żadne zaszczyty, lecz ufamy w sprawiedliwość świętego gremium tej wielkiej, wspaniałej świątyni. Jako powiernicy świętej relikwii ofiarujemy ją w ręce sług tego przybytku. - dokończył, odbierając od Ibrahima relikwię i podając ją mnichowi. Yav jednocześnie odsłonił przód obrazka, żeby wywarł na rozmówcy większe wrażenie zwłaszcza, że nie było tutaj nikogo niepowołanego do oglądania owego przedmiotu. |
Gildiril szeroko otworzył oczy z podziwu, widząc kolosalne wnętrze świątyni. Razem z Yavandirem stanął naprzeciw kapłana. Mimo tego, milczał. Nie miał nic do powiedzenia Sigmarytom. Wierzył w to, że Sigmar naprawdę jest bogiem, jednak nie był jego wyznawcą. Wyznawał Kurnousa Łowcę, i nic nie było w stanie tego zmienić. Po chwili podszedł do wspaniałej mapy Imperium, i zaczął poszukiwać na niej miejsca, które zawsze chciał odwiedzić, a do którego nigdy jeszcze nie było dane dojść: Wolfenburg, zniszczone niedawno miasto. Od dawna chciał zobaczyć je w całej okazałości. Uderzyła go wieść o zniszczeniu go przez hordę Surthy-Lenka. Postanowił poczekać, aż Yavandir skończy rozmowę z kapłanem. |
Porażony ogromem świątyni rozglądał się wookoło. -Naprawdę wspaniały ten dom boży jest... ale ponoć wspanialsza jest wielka Katedra Sigmara w Altdorfie... - Ibrahim przyglądał się uważnie mapie wypatrując każdego szczegółu, wątpił żeby umieszczono na niej Eskheim ale przynajmniej zlokalizował miejsce ich aktualnego pobytu - Middenheim. Z uwagą podszedł do jednej z ław i przyglądał się jej uważnie wodząc dłonią po pięknym drewnie. I co towarzysze? Widzę że i na was wywarła wrażenie świątynie, a wy dalej zamierzacie unikać budowania monumentów? - Spytał patrząc na elfy ale nie oczekiwał odpowiedzi. |
Gwałtownie odwrócił wzrok od Ibrahima. A jak sobie myślisz, doktorku? My, elfy, w przeciwieństwie do was, żyjemy w zgodzie z naturą. Nie potrzebujemy wznosić Bogom świątyń. Wystarczy nam wiedza, że mają nas w opiece. |
Obok świątyni Ken popatrzył na kramarza, chyba zrobiło się mu go trochę żal: - Tak - tak wezmę najlepszy ! Po czym uśmiechnął się do kupca, a w myśli dodał: Chyba nie ja będę gotował... Zastanawiał się dlaczego tak długo nie było towarzyszy, mieli tylko oddać jakiś symbol, lub relikwię... Myślał, że pójdzie to szybciej. |
Yavandir, Gildril i Ibrahim Mnich szybkim ruchem ściągnął płótno i widząc jaki przedmiot mu przynieśliście szeroko otworzył oczy a z jego gardła wydobył się dziwny odgłos poruszenia. - Niesamowite - zaczął po chwili jakby wciąż nie wierząc że trzyma w dłoniach relikwię Młotodzierżcy - To najstarsza ikona Sigmara jaką w życiu widziałem! Spójrzcie tylko na złocenia na krawędziach! Jestem pewien że są krasnoludzkiej roboty. A ten rysunek szaty...Ta ikona jest tak stara że jej modelem mógł być sam żywy Sigmar. Zaprawdę przynieśliście nam wielki skarb i w imieniu świątyni Sigmara bardzo wam dziękuję... Mnich popatrzył jeszcze chwilę na ikonę napawając się jej widokiem, po czym skinął palcem na jednego z akolitów sprzątających ołtarz. Młodzian podszedł do niego, po czym otrzymawszy kilka instrukcji szeptanych na ucho oddalił się by wrócić po chwili z czterema sakiewkami. - Przyjmijcie od nas ten skromny podarunek. Każda sakiewka zawiera po dwadzieścia pięć sztuk złota i jest naszym darem dla was za dostarczenie nam relikwii... Chwilę potem wyciągnął z kieszeni swej szaty cztery srebrne wisiory w kształcie młota. - Niech Sigmar was prowadzi - rzekł podająć je wam. - A teraz wybaczcie, mam dużo pracy... Uśmiechnął się, po czym uścisnął każdemu z was dłoń i skierował się ku drzwiom prowadzącym za ołtarz wciąż wpatrując się w reliwkię. Ken Mężczyzna wyszukał największy możliwy garnek po czym podał Kenowi. Był naprawdę duży. - Ten jest najlepszy, mój panie. Korona się należy... - uśmiechnął się szczerze ukazując spod wąsów kilka złotych zębów, co dało ci do zrozumienia że jednak do najbiedniejszych to ten sprzedawca nie należał. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:43. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0