Kiedy tylko dostrzegł sylwetke wszytskie emocje wzmogly się. To nie byla zwykła rozpacz czy żal. To... to nei do opisania. Jakby stracił część siebie. trzymał kosę. Wiedział, ze wampir nie pomyśli, zę ten chce go uderzyć. DO tego prędkosć broni... podjał już decyzję. On nie moze żyć... istnieć... wszelkie watpliwości opadły i czarownikiem kierowała czysta chęć zemsty, ogołocona z sumienia i oporów. Czysta, bezwzgledna nienawiść. Bez zastanowienia rąbie siedzącego wampira w klatke piersiową ostrzem kosy |
Arklem Strażnik popatrzył na Ciebie i powiedział. -Panie bez okazania specjalnego glejtu nie możesz przejść. Zaczęli się schodzić strażnicy. |
Ehhh.... Westchnał wampir i ponowił swoją sztuczkę - No panie władzo, przecież oficjum nie wyśle w nocy kogoś z glejtami za bardzo to niebezpieczne jest, możliwośc kradzieży ... Spojrzał strażnikowi w oczy |
Barthoneo Wampir zdążył przeturlać się za łóżko. Między wami byłó łóżko. Po Twojej stronie były jego szpady. Spojrzał się na Ciebie i kopnął na Ciebie łóżko. -Uspokój się to Arklem wyssał Twego zwierzaka, ale jak chcesz mogę się pożywić się na Tobie. Arklem Strażnik spojrzał na Ciebie i powiedział. -Niestety nie mogę Ciebie przepuścić. |
- Nie jestem pewien czy dobrze postępujesz dobry człowieku i wy strażnicy, muszę wejść na teren cmentarza oto dwie złote korony , więcej niż zarobicie przez miesiąc to jak mogę wejść, dwie złote korony na głowę? Co wy na taki układ ja wchodzę a wy nikogo poza mną nie przepuszczacie i macie za to pieniądze na zabawki dla dziecka sukienkę dla żony czy dobre piwo w karczmie ...... Wyciągnął 12 koron i rozłożył na ręce. |
Arklem Strażnicy popatrzyli na Ciebie i powiedzieli. No dobra. |
Durni ludzie pomyślał Podał im pieniądze i przeszedł przez bramę - Nikogo nie wpuszczajcie Rozejrzał sie po cmentarzu, szukał czegokolwiek i kogokolwiek, Wyszukiwał złych, zdegenerowanych wampirów, które tutaj się podobno panoszyły, rzuciał na siebie, pancerz eteru , i wyczarował magiczną kosę by w razie czego móc sie obronić, i ruszył ku kryptom rozglądając sie czujnie by nikt nie zaskoczył go... |
- Milcz, pomiocie... Bartholomeo znów zucił się na przeciwnika, i za pewne znów spudłowal. - Dalczego mam wam wierzyć? Zamachnał sie za wampira, aby odciac mu głowę. Nie robiło mu różnicy, kto to zrobił. Teraz dal pewności wybiłby całą Sylvanię. |
Katrina nadal siedziała w głównej sali. Słyszała ledwo dochodzące z piwnicy odgłosy. Westchnęła. Powinna chyba coś zrobić... Chociaż... Spojrzała zamyślona w stronę zejścia do powinicy. Po chwili namysłu wstała. Pobiegła z powrotem do swojego pokoju i zabrała wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy... głównie broń i płaszcz. Założyła go, nasunęła głęboko kaptur na głowę. Podeszła do okna, otworzyła je, i oceniła czy da radę zejść po ściane z łatwością. |
Katrina Okno wychodziło na podwórko za karczmą. Przy wychodku stały krasnoludy i o czymś rozmawiały, nie potrafisz rozpoznać języka. Jakbyś zaczepiła linę powinnaś dać radę zejść na dół. Barthomeo Wampir unikał Twoich ciosów, jednak jeden z nich go dosięgną. Wampir widocznie się zdenerwował. Wojownik skrócił dystans i chwycił za trzonek kosy. Chciał Ciebie uderzyć w twarz jednak odchyleniem głowy do tyłu uniknąłeś ciosu. Arklem Minąłeś starą bramę i popękany marmurowy mur. Zwykły śmiertelnik przeraził by się. Ale Ciebie to nie rusza. Otacza Ciebie masa nagrobków i zarośniętych grobów. Przed Tobą stoi stary grobowiec. Chcesz podejść bliżej jednak zauważasz dwa cienie odwrócone od Ciebie plecami. Stał od Ciebie po lewej na odległość którą mógłbyś przebiec w 10sekund. Nagle nadepnąłeś na coś. Tym czymś okazała się klatka piersiowa człowieka. Dwa cienie odwróciły się do Ciebie. Widzisz teraz, że są to strzygonie. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:49. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0