lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   Sesja (Warhammer II edycja) Przynieście mi głowę Guido le Beau. (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/4272-sesja-warhammer-ii-edycja-przyniescie-mi-glowe-guido-le-beau.html)

Cedryk 03-02-2008 18:57

Widząc manewr niziołka jeden ze zbrojnych najechał na kucyka niziołka, prawie go obalając na ziemię i z powrotem skierował na drogę.

- Dokąd to, mój pan jest tam karle.
- Zabawny ten twój błazen panie, ale czy rozsądne zabierać go ze sobą tam gdzie jedziesz
– zwrócił się Sir Allcer do rycerza.
- O jak widzę pismo jak widzę pismo do mojego przełożonego sir Auferica. Więc zapraszam cię panie do jego kasztelu.
Potem nawrócił konia i ruszył w kierunku stanicy.

Zbrojni otoczyli waszą grupkę i ruszyli w kierunku kasztelu, niejako wymuszając kierunek waszej podróży. Odjeżdżając słyszeliście to wznoszące się to opadające jęki rannego.

Eliasz 03-02-2008 19:32

Tupik zagryzł bezsilnie wargi, w myślach układał słowa nie dając za wygraną, układał je bardzo ostrożnie, gdyż nie chciał stracić życia jak jego niedoszły współtowarzysz wiszący obecnie przed siedzibą księcia.

„Parszywe knury traktujące innych ludzi niczym podludzi, lub nieludzi, tak jak to cała ludzka rasa ma w zwyczaju w odniesieniu do wszystkiego co obce lub tego czego się lękają. Tak właśnie to lęk każde im zabijać wszystkich tych, którzy stanowią dla nich zagrożenie, nawet gdyby miała to być bezbronna garstka biedaków. „


- Rozumiem sir Allcer de Weell , że macie Panie rozkaz przepędzać i zabijać tych nieszczęsnych ludzi, ale czy w Waszych rozkazach jest wymóg tortur lub zadawania niepotrzebnego cierpienia?


„A co już odlać się w lesie to nie można, czy na kuca mam lać?” – chciał zapytać przekornie, wiedząc, lub też domyślając się, że zbrojni nie mają prawa, aż tak go zatrzymywać. Choć z drugiej strony papiery i ta cała eskorta wydawała się świadczyć o czymś innym. Powstrzymał się, gdyż ton głosu oraz czyny zbrojnych wskazywały, że nie ma do czynienia z ludźmi gotowymi na ironię. Mogliby na nią zbyt ostro zareagować.


- Zabawny ten twój błazen panie, ale czy rozsądne zabierać go ze sobą tam gdzie jedziesz – zwrócił się Sir Allcer do rycerza.


Tupik już miał się obrazić na te inwektywy, zamiast tego postanowił wykorzystać pojawiającą się sposobność.

- Tak panie ( zwrócił się do Sir Robert de Bleis ), czy pozwolisz mi o szlachetny zająć się rannym nieszczęśnikiem? Zajmie mi to jedynie chwilę, że nawet nie zauważysz, a być może dowiem się czegoś wartościowego. Na serce miłującej Pani Jeziora, proszę, byś pozwolił swemu medykowi na zajęcie się rannym, abym nie okrywał się hańbą złamanej przysięgi Sokratesa, jaką każdy medyk składa, gdy otrzymuje swój medyczny zestaw i zostaje mianowany na medyka.

Może i halling igrał z ogniem, ale była to doskonała okazja by sprawdzić, co im wszystkim wolno, a na co już zbrojni księcia nie pozwolą. Zbyt wielki upór i sprzeciwienie się woli sir Roberta – o ile ten przychyli się do prośby halflinga, będzie oznaczało wyraźnie, że coś tu nie gra. Tupikowi wydawało się, że nad wyraz mocno zbrojni i Książe nie chcą dopuścić ich do ludzi, do których i tak się mają udać. W powietrzu wisiały niewypowiedziane powody, dla których tak się działo, Tupik mógł jedynie domyślać się, że chodzi o obawy związane z zieloną ospą.

Cedryk 03-02-2008 20:18

- Zabawny prawie jakby pieska nauczyć mówić. – odpowiedział sir Allcer na słowa Tupika.
- Służyć i prosić jak piesek też potrafi? Ilu jeszcze sztuczek nauczyłeś to stworzenie sir. – poczym pogroził nizołkowi dłonią w kolczej rękawicy.
- Nawet nie próbuj mu pomagać karle. Bo moi ludzie naszpikują cię jak jabłko, które przypominasz igłami – poczym się roześmiał z własnego dowcipu.
- Jego krzyki będą zapamiętane przez uciekinierów i przez to będziemy mieli mniej roboty, po to go zostawiłem, aby zdechł jak pies. Będzie to przestroga dla każdego, kto będzie próbował przekroczyć granicę. – po tych słowach spiął konia .
- Wszyscy za mną i pilnować ich. - rzucił do zbrojnych.

Eliasz 03-02-2008 21:00

Tupik nie był samobójcą, a próba ocalenia konającego nieszczęśnika niechybnie uczyniła by z halflinga trupa. Spojrzał się jeszcze po twarzach i minach towarzyszy próbując dociec któremu z nich również ta sytuacja się nie podobała. Wyglądało na to, że jedynie rycerze mieli tu cokolwiek do gadania. Ciekaw był jak przebiegałoby to zadanie bez obecności sir Roberta. Wówczas ser Alcer ( Tupik złośliwie i machinalnie w myślach skrócił nazwę rycerza) miałby kłopot z odezwaniem się do kogokolwiek. Jeszcze by mu język odpadł przez rozmowę z nieszlachetnymi…
Teraz było już trochę za późno by sir Robert wysłał go do rannego, szczególnie po tym jak ser Alcer wyraźnie zakazał pomocy rannemu. Tupik wątpił aby rycerze z tak błahego powodu mieli wzajemnie czynić sobie nieprzyjemności, a Tupik, po zachowaniu ser Alcera był pewien, że dla niego zabić takiego człowieka to jak splunąć na ziemię. No cóż jaki kraj tacy rycerze…

Jechał dalej w milczeniu nie próbując nawet myśleć o pomocy rannemu. Czuł złość, że zgodził pomóc się tym okrutnikom, jednak to co konkretnie zrobi we właściwym czasie, nie było mu jeszcze wiadome.

Kerm 03-02-2008 21:40

Bad z pewną obawą przysłuchiwał się toczącej się dyskusji. Zastanawiał się, czy niziołek faktycznie jest taki naiwny, czy też tylko udaje głupiego. Ani jedno, ani drugie nie mogło mu wyjść na zdrowie.
Jeśli Tupik przebywał w Bretonii dłużej, niż jeden dzień, to powinien się zorientować, że tutejsi rycerze nie grzeszą ani rozumem, ani poczuciem humoru. A tak wychwalany przez nich honor był tylko na pokaz i to w dodatku zarezerwowany dla tak zwanych 'równych sobie'. Zaś sir Allcer stanowił typowy przykład 'rycerza-zakutej pały'. Co widać było na pierwszy rzut oka.
Dyskusje z rycerzem mogły niziołka kosztować życie, a pachołkowie, ślepo posłuszni sir Allcerowi, z ochotą wypełniliby każdy tego typu rozkaz...
Z drugiej strony, głupota sir Allcera wyszła Tupikowi na dobre... Za samego Sokratesa mógł kazać przerobić niziołka na wspomniane wcześniej jabłko. I nikt, nawet sir Robert, nie zdołałby Tupika ocalić.
Nie mogąc, ze względu na liczną eskortę, pogadać z Tupikiem, Bad spojrzał tylko na niego z wyrzutem kręcąc głową.
A potem, z nadzieją, że niziołek nie powie ani słowa więcej, spojrzał na drogę, którą mieli jechać.
"Ciekawe, jaki będzie dowódca sir Allcera" - pomyślał przez moment - "i za co zesłali go na taką parszywą placówkę".

John5 04-02-2008 15:55

Robert ze spokojną twarzą przyglądał się jak zbrojni strzelają do uciekających w las chłopów, choć za maską opanowania kryła się wściekłość. Milcząc przysłuchiwał się jękom rannego i rozmowie sir Allcera z Tupikiem. Nie raz miał już okazję poznać ludzi podobnych rycerzowi, ograniczonych, takich którzy każdego nieszlachetnie urodzonego zwykli traktować jak bydło albo i gorzej. Ale milczał, milczał, bo nie mogli sobie pozwolić na zwadę z podwładnymi sir Auferica. Gdyby opowiedział się za niziołkiem mogłoby dojść do sprzeczki, a ta łatwo przeszłaby w walkę. On sam łatwo by się z tego wykpił jako rycerz zapewne zapłaciłby tylko grzywnę, ale jego towarzysze zawiśli by na podobieństwo Baseur'a, a możliwe, że poprzedzałoby to tortury. Więc Robert milczał uspokajając się stopniowo im bardziej oddalali się jęków postrzelonego. Po chwili podjechał do wierzchowca niziołka i schyliwszy się w kulbace wyszeptał.

-Nic zrobić nie mogliśmy, ci których widziałeś to uciekinierzy z Mousillion. Teraz nie ma na to czasu, ale wyjaśnię sytuację wszystkim, kiedy będę pewien, że nikt nas nie usłyszy. A i jeszcze jedno, nie sprzeczaj się więcej z sir Allacerem, chyba już wiesz jaki to typ człowieka.-

Robert wyprostował się i nie spojrzawszy nawet na Tupika popędził lekko konia, by zbliżyć się do wierzchowca rycerza. Zastanawiał się jak rozpocząć rozmowę i zdecydował, że najlepiej będzie zapytać wprost, bez fałszywych frazesów.

-Sir Allacerze mam pytanie. Czy jest na zamku sir Auferica ktoś, kto był w Mousillion i wrócił? Mus mi tam jechać, a nie trzeba skrywać, że rozeznanie o tamtych ziemiach niezbyt wielkie mam. A zawsze to lepiej wiedzieć co nieco o tym, co spotkać można na drodze, czego oczekiwać. Znalazłby się ktoś taki? Ktoś zdolny nam opowiedzieć o tych przeklętych ziemiach coś ponad to, co słyszy się z pogłosek-

Eliasz 04-02-2008 16:59

[ukryj=John5] - Wybacz sir Robercie, masz całkowitą rację, jednak boleję z tego powodu, że nie mogę pomóc potrzebującemu. Jak można winić tych ludzi, że chcą uciec od koszmaru?

Swoją drogą to nie jestem medykiem, który by składał przysięgę, ale zachowaj to proszę dla siebie. Nie jestem pełnoprawnym medykiem, choć wspomniana przysięga Sokratesa nie raz pozwoliła mi działać tam gdzie nie mogłem. [/ukryj]


[ukryj=Cedryk]- Wybacz sir Robercie, masz całkowitą rację, jednak boleję z tego powodu, że nie mogę pomóc potrzebującemu. Jak można winić tych ludzi, że chcą uciec od koszmaru?

Swoją drogą to nie jestem medykiem, który by składał przysięgę, ale zachowaj to proszę dla siebie. Nie jestem pełnoprawnym medykiem, choć wspomniana przysięga Sokratesa nie raz pozwoliła mi działać tam gdzie nie mogłem. [/ukryj]



Halfling udzielił krótkiej odpowiedzi, na tyle cicho, że dosłyszeć mógł jedynie rycerz.
Tupik jechał dalej, nie zatrzymując pochodu, choć rozglądał się po poboczu drogi próbując dostrzec jakieś przydatne zioła. Gdyby takowe znalazł to prosi o pozwolenie na zebranie ich, ( głośno do sir Roberta )gdyż akurat te zioła mogą być przydatne w leczeniu ospy. Niezależnie co by to było, to ten argument powinien zadziałać i pozwolić halflingowi na ich ścięcie. Tupik zauważył, że bycie pachołkiem rycerza miało swoje dobre strony, inni wyżej postawieni mogą mieć dylemat wobec natychmiastowego ukarania sługi innego rycerza. Gorzej już się miała sytuacja ludzi tak zwanych wolnych. Nie mając nad sobą „opiekuna” byli skazani bezpośrednio na łaskę lub niełaskę możnych tego świata.

Zdenerwowanie z powodu zdarzenia skłoniło Tupika do nabicia kolejnej fajki. Nic tak nie uspokajało małego Niziołka jak właśnie kilka porządnych buchów.

Revan 05-02-2008 23:12

Glorimowi nie podobało się zachowanie zbrojnych. Nie działał też na niego argument, ze byli zbiegami z Mousillion, to było zwyczajne bestialstwo. Nie dał jednak po sobie teog poznać, i obserwował ponuro całe zajście. niziołek, jak szalony, próbował chociażby dostrzec do postrzelonego dziada, ale sir Allcer był typem wyjątkowo tępym, albo był zwyczajnym słuzbistą. W jedną i w drugą stronę było źle, podobnie jak z zachowaniem niziołka. Jak będzie się tak wyrywał, to żadna z niego będzie pomoc. Natomiast jak potwora pokiereszuję, i będzie chciał mi go uleczyć, pomyślał, to sam mu toporem skórę z włosami od głowy zeskrobię.

Nic to, trzeba podążać dalej do tej placówki. Milczał ponuro cały czas, czasem tylko wykazując mały przejaw aktywności, w postaci sprawdzenia, jak się mają butelki w jukach. Spostrzegawczy mogli spostrzec też, że nie tylko o butelki się troszczył, o broń również. Widać, te dwie rzeczy nadają mu kierunek w życiu, walką i pijaństwo.

Bulny 05-02-2008 23:54

Nikolaj popatrzył na rozmowę niziołka z rycerzem i przyjrzał się aroganckiemu zachowaniu tego drugiego. "Mam to gdzieś, zabiją mnie czy nie wpierw poderżnę temu psi synowi gardło." - pomyślał, aczkolwiek opanował się w porę. Postanowił, iż jeśli drużyna wróci cało z Mousillon to pierwszą rzeczą którą zrobi będą "miłe" odwiedziny służbisty. To mu nie przejdzie tak łatwo. Człowiek wiedział jak zachowuje się rycerstwo. Jak członkowie tego stanu poniżają wieśniaków, chłopów i swoje sługi. Sam nieczęsto był narażony na takie traktowanie, gdyż często przebywał na tak zwanym wyjeździe, ale miał okazję pare razy spotkać się z zachowaniami ludzi myślących iż są tą najwyższą kastą, a resztę kmieci można powybijać gdyby nie to, że nie miałby wtedy kto prać ich pięknych szat i sprzątać wielkich posiadłości możnowładców.

Dragunov przez całą drogę jechał w zamyśleniu. Każde słowo towarzyszy jakby wyrywało go z tego transu, lecz po chwili znowu w niego wpadał. Po prostu nie mógł sobie pozwolić, by zbrodnie sir Allcera mogły mu ujść płazem. Choć z drugiej strony... To jednak jakby jego praca. Być może i on ma moralne rozterki przed takim traktowaniem ludzi, lecz nie chciał tego okazać podwładnym by móc wypełnić rozkazy tych stojących wyżej i samemu nie stracić głowy...

Kud*aty 06-02-2008 19:13

Kerwyn

Kerwyn czekał na odpowiedź ze strony rycerza. Po chwili doszedł do wniosku, że równie dobrze mógł mówić do ściany czy otaczających go "roślin". Efekt był ten sam - cisza. Głuchy ten wojak czy co? - pomyślał muzyk. Nie wiedział czemu został potocznie mówiąc "olany". Bard poczuł się lekko urażony, lecz po chwili zapomniał o tym i "utonął" w swych rozmyślaniach, lecz te nie trwały długo, ponieważ z oddali zaczęły dobiegać bohaterów jakieś krzyki. Po chwili okazało sie, że jest to "straż graniczna" z jak się później okazało Sir Allcer de Weell na czele. Gdy kusze zbrojnych zostały wycelowane w całą drużynę, Kerwyn dostał lekkiego cykora, lecz przewodnik zażegnał niebezpieczeństwo co znacznie uspokoiło Nathkan'a. Po chwili dopiero spostrzegł, że wśród konnych znajduje się kilka umęczonych postaci. Zbrojni po chwili wypuścili brańców w las lecz gdy Ci tylko się oddalili bełty poczęły ich gonić. Jeden dosięgnął garbatego człowieka i ranił go w brzuch. Krzyk rannego był nie do zniesienia dla małego niziołka. Próbował za wszelki sposób dostać się do rannego by (jak się wydawało Kerwynowi) udzielić mu pomocy. Niestety, rycerz dowodzący tą grupą zabronił tego przy okazji obrażając halflinga. Po chwili barda coś lekko uderzyło tym samym wytrącając go ze zdziwienia, które spowodowane było przez bestialskie zachowanie strażników. Był to Nikołaj. Pokazywał grajkowi by okazał dokumenty. Ten szybko sięgnął do kieszeni, wyjął świstek papieru (dokumenty) i pokazał zbrojnemu. Akurat otwierał usta do swego druha, gdy spostrzegł jakim spojrzeniem Dragunov obdarował Sir Allcer'a. Znał to spojrzenie dobrze. Wiedział, że powrót do domu trochę im się przedłuży. Trochę - czyli o jeden, może dwa precyzyjne ciosy... Gdy żołnierze wymusili już na nich kierunek i szybkość ruchu bard zaczął śpiewać:

Here I see you stand from all around the world
Waiting in a line to hear the battle cry
All are gathered here, victory is near
The sound will fill the hall, bringing power to us all

We alone are fighting for metal that is true
We own the right to live the fight, we're here for all of you
Now swear the blood upon your steel will never dry
Stand and fight together beneath the battle sky


Brothers everywhere - raise your hands into the air
We're warriors, warriors of the world!
Like thunder from the sky - sworn to fight and die
We're warriors, warriors of the world!


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:57.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172