|
-Jeśli chcecie się jutro rozejrzeć po mieście to chętnie wam będę towarzyszyć. Jestem tu od jakiegoś czasu i zdążyłem co nieco poznać. Co mi szkodzi, zostanę tu jeszcze trochę, możliwe że dotrą tu jakieś wieści o sytuacji w jakiej znajduje się mój oddział i jak mogę do niego dotrzeć. |
Tak, tak wszystko świetnie tylko nie ma nic do picia porządnego. Zwrócił się do reszty Snorii, a potem już powiedział w kierunku Heidi: Ależ jak mogłem się tak zapomnieć, i gdzie podziały się moje maniery, me imię brzmi Snorii. |
Rozmowa przebiegała wam w miłej atmosferze jeszcze długo. Karczmarz przyniósł potrawę z dzika, niektórzy z was podzielili się nawet posiadanymi trunkami. Późnej nocy postanowiliście iść spać. Po przebudzeniu zauważacie dwie rzeczy. Burza ustała i słychać było jakieś poruszenie na pobliskim rynku. Gdy docieracie na plac widzicie że większość z ocalałych mieszkańców Untergardu zebrała się już na rynku miasta. Stoją zgromadzeni w niewielkich grupach. Wyraźnie są czymś przejęci. Widzicie, że niektórzy wciąż noszą bandaże i opatrunki. Jest wiele dzieci i starców którzy nie brali udziału w bitwie. Wszyscy mają na sobie podarte ubranie. Niektórzy wyglądają na przymierających głodem. Jeśli któryś z graczy ma "Plotkowanie" może wykonać łatwy (+30) test plotkowania |
Elf dzięki swojemu wysokiemu wzrostowi widział co nieco. -Witam.-zwrócił się do mężczyzny obok.-Nie wie pan co się dzieje. Nie orientuje się w tutejszych wieściach. |
Rozdzielając się od towarzyszy podeszła do grupki kobiet żwawo rozmawiających o czymś. -Ekhem... Że się zapytam, co się dzieje? Może panie mi powiedzą? - zapytała. |
Krzątam się po rynku razem z całą ekipą i czekam na rozwój wydarzeń |
Rufus stanął w drzwiach opierając się o ich framugę. "Świt..." Przymrużył oczy. Jasne promienie słońca wbijały się w jego oczy, drażniąc je i wyrywając ostatki snu. Spojrzał przed siebie. Grupa Jego towarzyszy opuściła karczmę i zmierzała w nieznanym mu kierunku. Mężczyzna zarzucił tobołek na plecy i wolnym krokiem ruszył ich śladem. Po dłuższej chwili dotarł do rynku na którym krzątali się ludzie. "Coś się dzieje" Grupa ludzi wyglądała jak żywy koszmar. Pobrudzone lub uszkodzone ubrania wisiały na ciałach które uparcie parły przed siebie. Wola życia. Widok który kiedyś był dla Rufusa chwilą fascynacji. Mężczyzna splunął na ziemię i ruszył przed siebie. "Sprawdźmy czy mogę się do czegoś przydać." Wchodząc w tłum szybko i konsekwentnie wdzierał się w Jego głębie usiłując zobaczyć co tak przejęło mieszkańców. |
Zgromadzenie ludzi na rynku przyciągnęło również Rogera. "Widać jakieś ciekawe wieści ktoś przyniósł" - pomyślał. - "Może i nas to będzie dotyczyć. Na przykład wozy z żywnością jadą..." W miarę delikatnie, by nie uszkodzić lub przewrócić nikogo ze słabowitych dość mieszkańców miasteczka, zaczął się przepychać do przodu by zobaczyć, kto przedstawia jakieś wieści i, jeśli osoba ta nie skończyła jeszcze mówić, usłyszeć, co takiego się stało lub stanie. |
Snorii znużony jeszcze oparł się o gospodę i czekał na rozwój wydarzeń. |
Roger zatrzymał się obok mężczyzny, który wyglądał na wojaka, w dodatku od dawna przebywającego w miasteczku. - Przepraszam, że przeszkadzam - powiedział niezbyt głośno. - Czy mógłby mi pan powiedzieć, co jest powodem tego zgromadzenia? Posiłki jakieś nadchodzą, czy też nowi wrogowie do ataku się zbierają? Miał nadzieję, że wojak, człowiek bywały, będzie zorientowany w sprawach dotyczących miasteczka. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:24. |
|
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0