Rzeczywiście... Kiedy to było kiedy się delty liczyło...
Drugie rozwiązanie to 48 małp.
A i ode mnie też zagadki stare, choć sparafrazowane bo spodobały mi się zawody w piciu i paleniu i muszę do nich przysiąść by je rozgryźć (Od razu mam też pytania:
- Czy dobrze rozumiem, że jeśli ktoś zajmuje 2 miejsce w danej konkurencji, to jego nota rankingowa to 5?
- "Gandalf obawia się osoby, której obawia się Frodo" - Jeśli obaj (Gandalf i Frodo) obawiają się tej samej osoby, to na pozostałych 4 członków Bractwa przypada aż 5 osób do obawiania się, co jest sprzeczne z założeniem, że każdego ktoś się boi... albo czegoś nie rozumiem).
1) W drodze z Gór Błękitnych do Samotnej Góry Oin, Ori i Gloin musieli skorzystać z gościnności Barlimana Butterbura w Gospodzie pod Rozbrykanym Kucykiem. Przemoczeni i zziębnięci zapytali rumianego gospodarza o cenę pokoju i strawy dla 3 wędrowców. 30 srebrnych szylingów było kwotą rozsądną. Krasnoludy zzuły w pokoju przemoczone kaptury i wysupłały z sakiewek po 10 szylingów każdy. Po czym z zebraną kwotą Gloin poszedł do karczmarza. Znany jednak z roztargnienia sympatyczny Barliman przypomniał sobie, że pokój kosztuje 25 srebrnych szylingów i wydał 5 monet reszty Gloinowi. Krasnolud wpierw ucieszył się, ale zaraz spochmurniał. Bo jakże podzielić 5 monet na trzech przyjaciół. Podumawszy uznał, że powie przyjaciołom, że z kwoty 30 utargował 3 szylingi i dzięki temu odda im po 1 szylingu a pozostałe 2 szylingi zachowa sobie. I kiedyś odda. Jak umyślał tak uczynił. Tym samym Oin i Ori nieświadomi, że w kieszeni Gloina pobrzękiwały 2 monety, ucieszyli się, że pokój kosztował 27 szylingów… Ale zaraz! Wydali 27 (3 x (10 - 1)) szylingów na pokój i 2 szylingi na niewinną nieuczciwość Gloina! To daje razem 29 szylingów! Gdzie się podział brakujący 1 szyling z pierwotnej kwoty wysupłanych 30 szylingów???
2) Pewien namiestnik Gondoru dożył wieku iście sędziwego nawet w rachubie Ludzi Zachodu. Przyczyn tego faktu dopatrywano się różnorakich, ale zgodni byli wszyscy co do jednego. Władca ten był bodaj najszczerzej zakochanym w swej wybrance ze wszystkich dotychczasowych. Gdy zatem nadszedł dzień smutny dla całego Południowego Królestwa i małżonka namiestnika zmarła, nakazał on by jej grób przyozdobić najpiękniejszymi z diamentów, w których blasku miało się tlić światło Zachodniej Gwiazdy. Klejnoty osadzono w kształt Białego Drzewa, które czuwać miało nad dobrym snem władczyni. Sześć gałęzi oddzielało się od pojedynczego pnia symbolizując dawne dziedzictwo. Stary namiestnik wiedział jednak, że wśród dumnych ludzi zdarzyć się może słabsza, podatna na pokusę dusza i każdego ranka i wieczora przychodził na grób żony by wspomnieć ją i sprawdzić, czy nikt jej diamentów nie skradł. A robił to bardzo uważnie i starannie nieufny w swój starczy wzrok. Sześć razy dłonią liczył diamenty od końca każdej z gałęzi do podstawy pnia upewniając się, że za każdym z sześciu zliczeń wyjdzie mu dokładnie 12. Los jednak chciał, że w mieście znalazł się łotrzyk co namiestnika postanowił przechytrzyć. Długo obserwował władcę i jego zwyczaje, aż pewnej nocy dopiął swego. Skradł z grobu kilka diamentów, a starzec w niczym się nie zorientował. Ile skradł diamentów i jak tego dokonał?