Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > Rozmowy przy kawce > Tokyo Underground
Zarejestruj się Użytkownicy

Tokyo Underground Manga i anime


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-06-2005, 20:00   #11
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
fleischman, wiesz, że w Japonii każda manga ma na okładce od ilu lat jest dozwolona/zalecana. A że u nas nie zawsze - a raczje prawie nigdy - sie do tego nie stosują, to takie są efekty...

zresztą w 'Rowerze' poziom był podobny - przeciwnikow głównie. Argumenty pod tytułem: 'mamy własną kulture, po co nam japońska' panienki, ktora miała podkoszulkę z US Marines (czy cos w tym stylu, USA) .........grrrr.....oskalpować i na śmietnik!
 
Sayane jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-06-2005, 20:16   #12
Administrator
 
fleischman's Avatar
 
Reputacja: 1 fleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputację
Niezłe
Może dlatego, że nasza kultura nie ma odpowiednika mangi i anime.
A tak teraz ptarzę, że na okładce GitSa jest od lat 18.
I jak najbardziej słusznie (ups ja 18 kończe za jakiś rok )
A najciekawsze jest to, że przeważnie piszą to osoby, które albo nie znają się na tym wogóle albo prawie wogóle, np widzieli pokemony -.-'
 
fleischman jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-06-2005, 22:15   #13
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Cytat:
Napisał fleischman
A najciekawsze jest to, że przeważnie piszą to osoby, które albo nie znają się na tym wogóle albo prawie wogóle
znające sie nie gadają bzdur bo wiedza jak jest :/ Chyba, że to takie Hoody, gadające z przekory (gdzież on jest, tak w ogóle, aż dziw ze sie nie pojawił :P)

z tych mang co mam, ostrzeżenie o wieku zalecanym - miniaturka ledno widoczna - znajduje się na Chilarity, Chobits, Plastic Little, Video Girl Ai i Detektywie Jeżu (innych nie chce mi sie wygrzebywać ale pewnie na paru by się znalazło. Ciekawe czemu na Kindachim nie ma ...). Ale widzę, ze nie na wszytskich od początku serii - pewnie sie później zreflektowali
 
Sayane jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16-08-2005, 21:42   #14
 
Tharivol's Avatar
 
Reputacja: 1 Tharivol ma wyłączoną reputację
Cytat:
Napisał Sayane
ktoś zamieścił artykuł wyjaśniający, odpowiadający... tylko nie pamietam czy to był JPF, Waneko czy Kawaii... jak go znajde to rzuce linka.
Pożyczyłem od kolegi płytki z Kawaii i na jednej znalazłem ten artykuł, napisany w HTMLu. Był jeszcze lepszy niż program który komentował .
 
__________________
EVAholic ^_^
Tharivol jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16-08-2005, 21:59   #15
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Tharivol, to wrzuć go tutaj, skoro znalazłeś. Ostatecznie to był "list otwarty" więc nikt sie czepiać nie będzie
 
Sayane jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17-08-2005, 00:32   #16
 
Tharivol's Avatar
 
Reputacja: 1 Tharivol ma wyłączoną reputację
Wedle życzenia:
Cytat:
Napisał Dżordż z czasopisma "Kawaii"
Tylko dwie rzeczy są nieskończone:
wszechświat i ludzka głupota.
Chociaż, co do tego pierwszego nie mam pewności...
A. Einstein

Gdy tylko manga zawitała do naszego pięknego kraju, natychmiast dorobiła się niezbyt rozgarniętego towarzysza, który nijak nie odstępował jej ani na krok i z uporem idioty-fanatyka wciąż dorabiał jej maksymalnie gorszącą opinię. Ten towarzysz to nic innego, jak wszędobylska tania sensacja, która ma tylko jeden cel - znaleźć skandal wszędzie, nawet tam, gdzie go nie ma - o czym polscy fani mangi dobrze wiedzą i czego doświadczają już od wielu lat. Wszystko jest kwestią stereotypów, tak jak Disney wyrobił sobie pozycję kogoś, kto zawsze produkuje pouczające filmy familijne i nikt się nie odważy publicznie temu zaprzeczyć, to manga – dla równowagi - stała się dyżurnym psem do bicia, i choćby nie wiem co sobą prezentowała, dla naszych „prasowych znawców japońskiej popkultury” już chyba zawsze pozostanie „złem wcielonym”...

12 lipca 2003 roku, o godzinie 19.40, na kanale TVN, w cyklicznym bloku programów dokumentalno-informacyjnych, pod ogólnym tytułem „Uwaga!”, wyemitowano krótki (niespełna 10-minutowy) reportaż, traktujący o zagrożeniu, jakim rzekomo są dla polskich dzieci japońskie komiksy zwane mangą. Oglądając ten reportaż aż wierzyć się nie chce, że po prawie 7 latach od sailorkowego bumu na mangę w Polsce, są jeszcze w naszym kraju ludzie, którzy na temat japońskiej sztuki komiksu wypowiadają publicznie tak rażąco przekłamane i tendencyjne frazesy, zasłaniając się rzekomą troską o morale młodego pokolenia. Z całym szacunkiem, ale każdy, kto choć raz widział reportaże emitowane w bloku „Uwaga!”, chyba nie ma najmniejszych wątpliwości, jaki cel mają jego twórcy - bo na pewno nie jest nim podana bezstronnie rzetelna dziennikarska informacja. Mówiąc w skrócie - wszystkie serwowane w tym serwisie reportaże, to granie na sensacyjnie przerobionych faktach, które nie mają być prawdziwe, lecz wyłącznie szokujące. Stąd z uporem maniaka każdy reportaż montuje się w taki sposób, aby wprawić widza w szok. I nikogo tu nie obchodzi, że w tym celu gra się na ludzkiej wyobraźni i - czasami subtelnie, a czasami bezczelnie - przeinacza fakty - liczy się tylko odpowiednie pobudzenie widza i wmówienie mu, że właśnie ogląda coś niesamowicie ważnego i podsuwa jednoznaczne wnioski. Tak też się stało z wyżej wymienionym reportażem, którego celem stał się japoński komiks – manga, a dokładniej – seria „Dragon Ball”. No cóż – sezon ogórkowy mamy w pełni!

Twórcy tego reportażu wyszli z prostym jak drut i wyświechtanym przez lata hasłem: japoński komiks propaguje pornografię wśród dzieci - i w tym celu posłużono się polskim wydaniem komiksowej serii „Dragon Ball”. W całej tej farsie brało udział kilka osób, a całość została zmontowana tak tendencyjnie, że chwilami nie wiedziałem, czy oglądam rekonstrukcję morderstwa, czy też mam się śmiać, czy płakać... hmm... właściwie to nawet nie wiem nad czym - głupotą twórców, czy głupotą tych widzów, którzy dali się nabrać na ten prymitywnie sugerujący, a raczej bezczelnie wciskający „jedyne słuszne wnioski”, materiał.

Twórcy reportażu wykazali się „niesamowitą wyobraźnią” i „talentem improwizatorskim” w tworzeniu swojego dzieła. Całość została poprzetykana ujęciami bawiących się 4-latków, leżących pluszowych misiów i innych zabawek dzieci w tym wieku - ale to dopiero początek zabawy. W jednym z kolejnych ujęć ktoś z ekipy realizatorów wcisnął do łapek grupie tychże 4-latków tomik „Dr Slumpa” i radośnie nakręcił scenkę kartkujących komiks dzieciaków, jednoznacznie sugerując, że jest to produkt przeznaczony właśnie dla nich. I realizatorzy mieli głęboko w nosie wypowiedź wydawcy (z którego zresztą podczas montażu programu zrobili niezłego idiotę i zaprezentowali co najmniej jak seryjnego mordercę - ale o tym dalej), który jasno stwierdził, że tego typu produkty przeznaczone są dla osób powyżej 15 lat. I również miał w nosie to, że podstawiona w programie grupa 4-latków nie potrafi chociażby czytać i nie posiada na tyle intelektu, aby zrozumieć skomplikowaną fabułę takiego komiksu. Realizator miał wszystko w nosie, oprócz wywołania taniej sensacji i skasowania za to honorarium.

Kolejnymi śmiechu wartymi wstawkami były szybkie ujęcia kamery na kadr z pierwszego tomu sagi „Dragon Ball” (prawie cały czas ten sam - jakby tylko on istniał w tej 42-tomowej sadze), gdzie czytelnik podziwia gołą pupę Bulmy, i towarzyszące temu wyszeptane-wykrzyczane słowa „Sex! Sex! Sex!” – motyw przewijający się przez cały program - oraz raniące uszy hałaśliwe akordowe uderzenia, mające spotęgować szok widza. Już po tej dawce tak prymitywnych zabiegów audio-wizualnych, o mało nie popłakałem się ze śmiechu, po prostu nie wierząc w to co widzę i słyszę. Czy naprawdę wśród widzów jest ktoś, kto się nabrał na te tanie chwyty? Pozostawię to pytanie bez odpowiedzi...

Kolejnym, jeszcze bardziej bezczelnie tendencyjnym ze strony realizatorów, posunięciem, była rozmowa z przedstawicielami wydawnictwa JPF - panem Shinem Yasudą i Jackiem „Kralizkiem” Szczypiorem. Od razu było widać, że realizatorom przysłowiowo „zwisają i powiewają” racje drugiej strony, a ich jedynym celem było tylko złapanie ujęć, w których będą w stanie ukazać „tych złych”, rzekomo przyczyniających się do propagowania japońskiej pornografii wśród polskich dzieci - no przecież nic, jak tylko załamać ręce nad głupotą. Najpierw postawiono Jacka Szczypiora w idiotycznej sytuacji i kazano wytłumaczyć mu fakt istnienia „kontrowersyjnego kadru” (tak - tego samego) we wspomnianym pierwszym tomie sagi (genialne - miał w ok. 30 sekund streścić 42-tomową sagę i udowodnić, że ta scena nie ma takiego wydźwięku, jak to sobie wymyślili twórcy reportażu) a zaraz potem, gdy pan Shin Yasuda zorientował się, że został przez twórców najzwyczajniej w świecie oszukany i że wcale nie chodzi po prostu o wywiad (jak realizatorzy zapewniali pana Yasudę przed rozpoczęciem zdjęć) i wszedł przed kamerę protestując, potraktowano go jak przestępcę, zasłaniając mu twarz i łącząc jego protesty z równie „odkrywczymi” wywodami pani psycholog Doroty Zawadzkiej, która „zaszokowana” opowiadała, co znalazła w 42 tomach „Dragon Balla”, stojących na półce jej starszego syna. I znowu nie uwierzycie - tak! Ona znowu znalazła ten jeden kadr ze strony 70 z pierwszego tomu! Eureka! No nie, przepraszam - pani Dorota znalazła jeszcze dwa podobne - czyli w sumie - trzy. Hmm... to dużo, jak na 42-tomową, po 200 stron każdy, sagę - nie uważacie? Czyżby tylko tyle wyczytali z tej historii twórcy reportażu? Gratuluję spostrzegawczości.

Ale to jeszcze nie koniec przedstawienia, jakie odstawili realizatorzy programu ze scenami nakręconymi w siedzibie wydawnictwa JPF. Chwilami dochodziło wręcz do tego, że podczas montażu programu zmieniano wydźwięk nakręconych scen, aby bezczelnie nagiąć je do ogólnej wymowy, jaką z założenia miał mieć cały reportaż. Otóż w jednym z ujęć, gdy kamerzysta kręcił stojące na półce w wydawnictwie mangi, niespodziewanie w kadr wszedł Shin Yasuda, który - nie chcąc zasłaniać ekspozycji - pochylił się do przodu i przeszedł „pod kamerą”. Jak myślicie - co zrobili z tą parosekundową – zepsutą - zdawać by się mogło, sceną twórcy? – Oczywiście! - Wsadzili ją do programu, wmontowując ją w taki sposób, że nieuważny widz (czyli większość) odbierze ją w zupełnie innym świetle, a Shin Yasuda wygląda na niej niczym uciekający przed kamerą przestępca. No tylko pogratulować twórcom programu poważnego podejścia do sprawy. Czy na tym polega praca dziennikarza? Na przeinaczaniu faktów?

To tyle, jeśli chodzi o „efekty specjalne” towarzyszące temu idiotycznemu show. Skoncentrujmy się teraz na... hmm... treści programu, czyli na zarzutach, jakie bezpośrednio skierowano w omawianym programie w twórców mangi. Zacznijmy od pani psycholog Doroty Zawadzkiej, która - pokazując kadr z gołą pupą Bulmy (tak - ten sam...) - krótko skwitowała swoje wrażenia po przeczytaniu całej sagi: „Zobaczyłam. Przeczytałam. I wstrząsnęło mną do głębi.” - Przepraszam, jeśli będę trochę nieuprzejmy, ale chciałbym bardzo wiedzieć, co takiego wstrząsnęło panią Dorotą? Goła pupa Bulmy? (tak, tak - cały czas ta sama) Czy może fakt, że nie dopilnowała swojego syna i całą tą kolekcję znalazła na półce we własnym domu? A może to, że tak napiętnowany pierwszy tomik „Dragon Balla” wyszedł już dwa lata temu i aż tyle czasu zajęło pani Dorocie wykrycie szkodliwych zainteresowań jej dziecka? A nie, przepraszam - panią Dorotę zaszokował fakt (jak sama stwierdziła), że Bulma jest małym dzieckiem, a tak w ogóle to wszystko to jest pedofilia. Hmm... Chciałbym zapytać panią Dorotę (i przy okazji też twórców, którzy przez cały reportaż utwierdzali wszystkich w takim przekonaniu) na jakiej podstawie twierdzi, że Bulma jest dzieckiem? Na podstawie PODSTAWIONYCH przez realizatorów w programie 4-latków, czy też na podstawie wieku swojego syna, u którego na półce odkryła rzeczoną kolekcję? No bo nie uwierzę, że ten ostatni ma tylko 4 latka, gdyż na półce obok serii „Dragon Ball”, którą nam pani z taką namiętnością prezentowała, znajdowały się inne mangi oraz DVD z anime, bynajmniej nie przeznaczone dla dzieci (to wyraźnie widać w programie, wystarczy zatrzymać klatkę i przyjrzeć się tytułom). Bo mniemam, że ani pani Dorota, ani twórca programu, pan Krystian Lada, nie wzięli pod uwagę jasnego oświadczenia wydawcy, że seria jest przeznaczona dla osób od 15 roku życia? No oczywiście, że nie wzięli, bo to by nie pasowało do ich tendencyjnych haseł, które za wszelką cenę starali się przeforsować w tym programie (i gratulacje - udało się, mam nadzieję, że honorarium było satysfakcjonujące?). Twórcy reportażu nie zauważyli, że ten produkt przeznaczony jest dla ludzi od 16 roku życia, bo nie chcieli tego zauważyć, gdyż gdyby wzięli to pod uwagę, musieliby przyznać, że w tego typu mangowych produkcjach umieszcza się bohaterów co najmniej równych wiekiem (lub starszych) czytelnikom, bo żaden nastolatek nie zainteresuje się bohaterami młodszymi od siebie. Tak to po prostu działa. Dla nastolatków tworzy się historie o ich rówieśnikach. Tak w ogóle jestem ciekawy, ile lat zdaniem twórców ma to „małe dziecko”, które jeździ szybkim motocyklem, motorówką, samochodem i wieloma innym pojazdami mechanicznymi? Jak mniemam - ocenili to na podstawie wyglądu postaci? A czy nasi kochani twórcy reportażu zadali sobie choć TROSZECZKĘ trudu, żeby poznać specyfikę kreski, na temat której tak żarliwie i jednostronnie się wypowiadali? Czy choćby ze zwykłego dziennikarskiego obowiązku starali się dowiedzieć, jak japońscy twórcy rysują postacie w różnym wieku? Ależ skąd - pani Dorocie i panu Jakubowi wystarczył jeden rzut doświadczonym okiem, aby jednoznacznie stwierdzić, że jest to komiks ewidentnie dla małych dzieci i że główna bohaterka jest małą dziewczynką. Ot tak. Bo im się tak wydawało. Gratuluję fachowego oka i znajomości tematu historii japońskiego komiksu. Nie ma to jak posłuchać jednoznacznej opinii znawców. A pani Dorocie gratuluję koncentracji uwagi na jedynie trzech kadrach z 42-tomowej sagi po 200 stron każdy. Cóż za niesamowita wybiórczość. Na koniec mała rada – proszę porozmawiać ze swoim synem, bo po tej kolekcji wygląda na to, że jest on fanem sagi „Dragon Ball”, a każdy fan tej serii wie, że – UWAGA! PANOWIE REALIZATORZY! A KUKU! – Bulma ma 16 lat! – Zdziwieni? Nie sadzę.
Równie ciekawych wypowiedzi dostarczył twórcom programu wyżej wspomniany pan Jakub Śpiewak z fundacji „Kidprotect” (nie no, jak daję słowo, zabrakło w tej szopce jeszcze tylko księdza i prokuratora - byłby komplet), który - co było widać - już „tak dobrze” nie orientował się w fabule przedstawionego komiksu jak pani Dorota, lecz jemu twórcy programu po prostu podstawili pod nos gołą pupę Bulmy (tak, tak - tę samą - tom pierwszy, strona 70...) i poczekali, aż dojdzie... do „jedynych słusznych wniosków”. No i doszedł, twierdząc przy okazji, że ktoś, kto daje dziecku do rąk tego typu komiksy - cytuję: „nie dorósł do roli rodzica” - koniec cytatu.

Pytanie - czy zamierzał tą wypowiedzią skarcić swoją przedmówczynię, która odkryła przed światem straszną prawdę o japońskich komiksach? - Ależ skąd. - Pan Jakub Śpiewak skomentował w ten sposób wcześniejszą wypowiedź pana Yasudy, który jasno stwierdził, że takie komiksy kupuje w Japonii swojej córce i ona się świetnie przy tym bawi.

Pytam zatem głośno - JAKIM PRAWEM pan Jakub ocenia pana Yasudę jako ojca? Czy zdołał go wcześniej poznać? Czy wie, jakim jest człowiekiem? Czy wie, jak powszechny jest kontakt japońskiego społeczeństwa z mangą? Czy zna na tyle tą tak bardzo różną od naszej kulturę - która mangę stworzyła i bez której znajomości nie można tak naprawdę mangi ocenić - że ma prawo do wypowiadania się na ten temat przed milionami widzów?! I jak ma się teraz poczuć pan Yasuda? Jak niedorosły do roli rodzica gówniarz? Bo ktoś, na podstawie gołej pupy rysunkowej postaci, zakwalifikował go jako nieodpowiedzialnego rodzica? I to wystarczy, żeby kogoś tak jednoznacznie ocenić!? A jak mają się poczuć tysiące rodziców, którzy często ze swoimi pociechami interesują się w Polsce mangą? - Jak wyrodni rodzice? Mają się zgłosić do prokuratora? A może - podpowiem - ten jeden jedyny raz, zamiast wierzyć naciąganym informacjom podanym w telewizji - porozmawiać ze swoimi pociechami, razem obejrzeć ich mangi i spróbować zrozumieć ich zainteresowanie japońską kulturą? Ot tak, nawet jeśli ich to nie interesuje (choć zapewne też się wychowali na japońskich produkcjach, takich jak chociażby: „Załoga G”, czy „Pszczółka Maja”), to chociażby po to, aby złapać ze swoimi podopiecznymi lepszy kontakt, zamiast od razu oceniać ich na podstawie zmanipulowanych w telewizji informacji?

Ujmę to inaczej. Według mnie, to twórcy tego programu, odpowiedzialni za jego tendencyjnie zniekształcony wydźwięk, nie dorośli do roli rodziców. Powiem szczerze, że gdybym zrobił tak kłamliwy reportaż, w którym publicznie osądziłbym na podstawie paru kadrów całość japońskiej sztuki komiksu i przy okazji oskarżył rodziców interesującej się tym młodzieży o brak odpowiedzialności rodzicielskiej, miałbym problemy z przyznaniem się przed swoimi dziećmi do takiego numeru. A idąc ich tokiem myślenia, to twórcy tego reportażu sami powinni się wstydzić, bo jak dotąd nakład tej potępianej przez nich serii nie przekroczył kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy, a oni właśnie sami przyczynili się do ukazania gołej pupy nastolatki kilku milionom widzów i do tego z pewnością skłonią do zakupu serii niejednego młodego człowieka. Czy to Was nie przeraża, drodzy panowie reporterzy?

A tak na marginesie, to pragnę Was poinformować, że zrobiliście kocią przysługę swojemu pracodawcy, kanałowi TVN. Za jego własne pieniądze zafundowaliście mu niezłą antyreklamę, plasując serię „Dragon Ball” jako dziecięcą pornografię. Nie chcę Was martwić, ale ten serial animowany, bardzo wiernie oparty na tak skopanej przez Was mandze, od kilku lat można oglądać na kanale TVN7. Czego się mamy teraz spodziewać? Ściągnięcia serii z ekranu, czy drugiej części reportażu o pornograficznej serii animowanej i procesu sądowego odpowiedzialnego za jej emisję kanału?

Swoją drogą, to ciekawe - na rynku aż roi się od pozycji książkowych, seriali TV, itp. dla młodzieży, gdzie seks wylewa się z co drugiej sceny, a jednak to nikomu nie przeszkadza. Całe serie książkowych romansideł, które w każdej prawie księgarni mogę całymi dziesiątkami wskazać palcem, i filmów młodzieżowych, gdzie seksu jest co nie miara, lecz tego nikt się nie czepia. A przecież docelowo to są często wczesne nastolatki, które przeżywają swoje pierwsze miłosne uniesienia, jednak tego jakoś nikt nie kwalifikuje jako dziecięcej pornografii. Bo to tylko książka. Bo to tylko film. Nie ma w tym nic złego. - I to prawda - nie ma w tym nic złego - to co złe siedzi w nas, a nie w książkach czy komiksach. No, ale w przypadku mangi jest inaczej - bo to przecież komiks, a zatem coś, co czytają dzieci. Oto co nam wpoiło peerelowskie pranie mózgu - komiks jest rzeczą głupią, czytaną przez dzieci i degeneratów. Nie ważne, że w Japonii czytają komiksy WSZYSCY (dzieci, młodzież, dorośli, uczniowie, gospodynie domowe, biznesmeni, panie lekkich obyczajów i mnisi - WSZYSCY). Nie ważne, że każda grupa wiekowa, płeć i hobby, ma tam swój dział. Nie ważne, że twórcy tego reportażu nic o tym nie wiedzieli i ocenili wytwór obcej kultury według kanonów naszej, robiąc w ten sposób najgłupszą rzecz, jaką może zrobić dziennikarz - dowodząc swojej niewiedzy, ignorancji, i celowo naginając fakty i przedstawiając je maksymalnie jednostronnie. No, ale nie ma się czego bać, bo to i tak oberwie się wydawcom i fanom, a nie tym, którzy narobili zamieszania. No bo przecież „w telewizji mówili” - argument nie do zbicia i bezdyskusyjny dla wielu z nas, prawda? Pokazali i powiedzieli w telewizji, a zatem sprawa przesądzona - manga to przemoc i pornografia, fani to zboczeńcy i degeneraci, a ich rodzice jeszcze powinni dorosnąć do tej roli. Koniec moralizatorstwa na dziś. Dobranoc Państwu.

Ach nie! Jeszcze będzie mały deser! Bowiem podsumowanie tego programu przez prowadzącego ściągnęło mnie z fotela na podłogę i przyprawiło i demoniczny śmiech:

„W całej sprawie bulwersuje fakt, że twórcy tego typu komiksów są bezkarni. Mamy nadzieję, że po emisji tego programu odpowiednie instytucje uzupełnią tę lukę w prawie.”

Panie i panowie! Robimy policyjno-militarną akcję i wysyłamy oddział specjalny do Japonii! Zamykamy tysiące wytwórni anime i studiów, gdzie powstają mangi, aresztujemy dziesiątki tysięcy ludzi pracujących w przemyśle animacyjno-komiksowym i burzymy muzeum imienia Osamu Tezuki oraz Muzeum Ghibli! Polskie społeczeństwo domaga się sprawiedliwości i nie chce w Polsce zboczonej, barbarzyńskiej, japońskiej kultury!

A tak poważnie - w całej tej sprawie bulwersuje coś zupełnie innego - brak poszanowania innej kultury oraz brak wiedzy i złośliwa jednostronność polskich „dziennikarzy”, wypowiadających się w taki sposób. To bezmyślność, głupota i brak szacunku dla wkraczających do Polski elementów innych kultur, których z każdym dniem będzie więcej. To smutne, ale wnioski są takie, że nie dorośliśmy jeszcze do przyłączenia się do Europy, a już z pewnością nie do reszty świata. Jeśli nie potrafimy zaakceptować, że w innej kulturze nagie ciało może nie być niczym złym i że tego typu żarty nie są łamaniem prawa - to co się stanie z całą resztą? (bo „Dragon Ball” jest KOMEDIĄ PRZYGODOWĄ, i to w wydaniu japońskim, a ludzie wychowani w tamtej, innej kulturze, śmieją się z czegoś innego niż Polacy - czy tak trudno to zrozumieć, kochani panowie redaktorzy?!?) Będziemy bić czarnych za to, że są czarni? Będziemy potępiać Holendrów, bo pozwalają zawierać związki małżeńskie parom homoseksualnym? Wypowiemy świętą wojnę Francuzom, za to że mają w Paryżu „Różową dzielnicę”? Wyklniemy Rosjan, bo w większości są Prawosławni? Wypędzimy z kraju Japończyków, bo w ich kulturze golizna, sex i żartowanie z nich, nawet w komiksach dla młodzieży, jest czymś normalnym i bynajmniej tam nikogo nie gorszącym? - Czy naprawdę uważamy się aż za takich świętych, a swoje poglądy i kulturę za jedyną, nieomylną i słuszną w każdej postaci, że tak łatwo oceniamy inne kultury?! Bo z takim tendencyjnym podejściem, jak to zaprezentowane w wyżej przedstawionym reportażu, daleko nam jeszcze do Europy. Jak na razie, to nie widzimy nic oprócz czubka swojego nosa, który jest uniesiony bardzo wysoko i przekonany, że ma rację w każdej sytuacji, a jakiekolwiek od tego odstępstwa od razu są deptane i sprowadzane do poziomu pornografii i przemocy. Japończycy nie wytykają nam tego, że traktujemy homoseksualistów jak zboczeńców i chorych, których należy leczyć, bo sami potrafią zrozumieć takich ludzi i akceptują ich. Dwie różne kultury – dwa różne podejścia do tej samej sprawy – żadne nie musi być ani lepsze, ani gorsze. Dlaczego w takim razie my wytykamy Japończykom ich naleciałości kulturowe? Czy to źle, że oni traktują goliznę i sex tak jak traktują? Czy są przez to od nas gorsi? Oni nie każą nam zmieniać naszych poglądów, dlaczego w takim razie my traktujemy w taki sposób ich kulturę?

Właściwie, to ten tekst nie powstał po to, aby wytknąć brak kompetencji twórcom tego reportażu, ale był kroplą, która przepełniła czarę goryczy polskich fanów mangi, którzy od lat muszą się oganiać od tego typu jednostronnym i złośliwych ataków ludzi, których tak naprawdę nie obchodzi to, o czym robią reportaż, a wyłącznie efekt końcowy - tania sensacja, wciągająca w szklany domowy ekran miliony nastawionych tylko na przetrawioną papkę informacyjną widzów. Minęło prawie 7 lat, odkąd japońska popkultura na dobre przekroczyła nasze granice i rozkochała w sobie setki tysięcy Polaków, ale jak widać, my nie nauczyliśmy się przez ten czas niczego. Przez te wszystkie lata część fanów zaczęła w końcu dochodzić do wniosku, że nasz fandom przesadza twierdząc, iż w Polsce od lat trwa w mediach, a tym samym wśród napędzanych nimi rodziców i nauczycieli, nagonka na fanów mangi i ich hobby. Fakt, trudno się z tym nie zgodzić, nie ma co przesadzać, wszak nie żyjemy w dżungli i nikt nas nie może zamknąć w więzieniu za inne przekonania... a jednak oglądając tego typu programy, i to w jednym z najbardziej oglądanych kanałów TV, w szczycie w sobotnie popołudnie, trudno niektórym czarnowidzom - polskim fanom japońskiej kreski - nie przyznać racji. Faktycznie, walka z ludzką głupotą i ściąganie klapek z oczu „medialnym inkwizytorom”, nie jest prostą rzeczą. Wszystkim 4-latkom z reportażu, czytającym „Dragon Balla”, życzę słodkich snów. Nie musicie już ukrywać swoich zbiorów między workami z owsianką, wystarczy zgłosić się do panów reporterów, oni dadzą wam tomiki komiksu do łapek i nakręcą bardzo pouczające sceny.

Dżordż

Tytuł bloku programowego: Uwaga!
Emisja: 12.07.2003, TVN, godzina 19.40
Reporter: Krystian Lada
Zdjęcia: Paweł Gosk, Rafał Hamroł
MW programie udział wzięli: psycholog Dorota Zawadzka, Jakub Śpiewak z fundacji „Kidprotect”, Shin Yasuda (wydawnictwo JPF), Jacek Szczypior (wydawnictwo JPF), oraz twórcy programu i grupa ok. 4-letnich „czytelników” mangowej serii „Dragon Ball” montaż: Igor Procajło, Wojciech Włodarskidż
 
__________________
EVAholic ^_^
Tharivol jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17-08-2005, 01:06   #17
Administrator
 
fleischman's Avatar
 
Reputacja: 1 fleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputację
Hmmm... Bardzo dobry artykuł. Przy okazji wykazywał sporą dozę obiektyizmu w niektórych fragmętach... I nadal mi się chcę śmiać gdy sobie przypomnę tą scenę z piakskownicą, misiami i dziećmmii i do tego ta muzyka
 
fleischman jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17-08-2005, 10:03   #18
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Fakt, zwłaszcza, że mam go dalej na dysku. Ale paranoja Tharivol, dzięki za wstawienie tego artykułu, teraz takie Hoody i inne niewierne sobie poczytają
 
Sayane jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17-08-2005, 10:26   #19
 
Tharivol's Avatar
 
Reputacja: 1 Tharivol ma wyłączoną reputację
Sayane --> Te linki które podałaś wcześniej też są znakomite, zwłaszcza WIĘKSZA ZGROZA. Po prostu nie wiadomo, śmiać się czy płakać... I jeszcze w jakim dziale to umieścili: "Zagrożenia cywilizacyjne"... Swoją drogą p.Więczkowsa wielokrotnie robi przypisy do "Kawaii" i aż dziw, że stykając się tyle razy z opiniami PRAWDZIWYCH fachowców od Mangi i Anime dalej głosi te bzdury (co ona napisała o Evangelionie, mało zawału nie dostałem). Najgorsze, że zwykli ludzie czytają to i wierzą w te pseudonaukowe wywody...
Autorka "mniejszej zgrozy" miała przynajmniej tyle odwagi, by przyznać, że japońskiej kultury nie można oceniać według zachodnich standardów.
 
__________________
EVAholic ^_^
Tharivol jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17-08-2005, 16:15   #20
 
Darken's Avatar
 
Reputacja: 1 Darken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumny
Tak te artykuly daja wiele do myslenia
Rodzicom. Moja mama juz zdazyla sie przyzwyczajic ze ogladam anime i gram w rpg, ale gdy staralem sie wytlumaczyc o co tam chodzi, nie umiala zrozumiec. Traktuje teraz to jako moje prywatne hobby. I tyle.
Za to moja siostra(22) kiedy zobaczyla kawalek NGE (doladnie scena gdy Misato i Kenji wracajac z baru) stwierdzila ze to jest glupie. No coz ale kiedy puscilem jej kawalki Love Hina stwierdzila ze to tez jest glupie ale przynajmniej smieszne :P
Babci to nawet o tym nie mowie
 
__________________
Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych.
Uuuk.
Darken jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172