Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2010, 23:43   #45
Kovix
 
Reputacja: 1 Kovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znany
- Gdzie można tu zapalić?
Wydawało mi się, że nigdy nie zadałem tego pytania. Głupia, banalna myśl, która przekształciła się w słowa. Na które odpowiedział człowiek znikąd. Podróż pociągiem zaczynała być coraz dziwniejsza.
***

Lot sterowcem stał się dla mnie niejako przedłużeniem jazdy pociągiem.
Przez pierwsze miałem silniejsze niż kiedykolwiek wrażenie irracjonalności swoich obecnych działań. Leciałem do miasta, którego mogło w ogóle nie być, z ludźmi, których nie znałem, w celu, którego nie rozumiałem. Refleksje i przemyślenia dotyczące wyprawy w pierwszych paru dniach sprawiły, że zrobiłem się wyciszony i nieobecny; przesiadywałem zwykle to w swoim fotelu, (w którym również spałem), to w barze, paląc cygara, wlepiając wzrok w podłogę i od czasu do czasu zamieniając dwa słowa z tymi, którzy akurat sie napatoczyli. Ale dosłownie dwa słowa.

Jednak po kilku dniach coś zaczęło się zmieniać. Nieco częściej oglądałem pokład z zewnątrz, patrząc na przestrzeń wokoło, spacerowałem po sterowcu, zwiedzałem, oglądałem, wykazując żywe zainteresowanie wszystkim, co działo się na pokładzie. Stałem się chyba bardziej rozmowny, rzadziej nawet paliłem. Zacząłem też więcej interesować się swoimi towarzyszami podróży, starając się złapać z nimi jakiś kontakt.

Nie porozmawiałem jednak z współtowarzyszami tyle, ile chciałem. Mimo próby dokładnego ich wybadania, udało mi się jedynie dłużej konwersować z Vincentem. Ta rozmowa, mimo iż zaczęta dość dziwnie i trochę niespodziewanie, okazała się jedną z cenniejszych, jakie ostatnimi czasy w ogóle odbyłem. Vincent okazał się kimś więcej niż tylko człowiekiem znajdującym się na podobnym ‘zesłaniu’ co ja.

Tą rozmową Vincent na powrót obudził we mnie myśli o Was. Czy to dobrze, czy źle, nie wiedziałem, ale na pewno znowu coś się zmieniło – nastrój, moje myśli, chęć kontaktu z innymi… Krótko mówiąc, podróż do Samaris znów stała się dla mnie tym, czym powinna być, i była, od początku – nadzieją na spotkanie z Wami.

Dlatego właśnie kolejne fragmenty lotu pamiętam jak przez mgłę. Dziwny wypadek Iris i profesora Watkinsa, który stanowił dla wszystkich pasażerów dobry temat do plotek przez całą podróż; dwójkę dziwnych ludzi-mężczyznę i kobietę, pochodzących jakby z innych kast społecznych, a mimo to nawiązujących coś w rodzaju romansu, wyniosłe i chyba lekceważące zachowanie Armanda… To już wydawało się nieważne, tak samo jak fakt, że czułem się czasem obserwowany. Liczyłyście się Wy… I Samaris.
Nawet Iris, której przypadek przedtem uważałem za ciekawy i warty uwagi, ze względu na bardzo duże prawdopodobieństwo działania sił zewnętrznych, teraz zupełnie mnie nie obchodziła. Młoda, szalona… Dziwiłem się tylko Watkinsowi; to nawet nie wypadało, żeby profesor ganiał za taką kobietą… Może byłem przewrażliwiony, może nieco rozdrażniony.

Kolejne dni (ile to ich było?) spędziłem przy barze, pijąc trochę, może nawet sporo, i rozmyślając. Picie nie było czymś typowym dla mnie, posmakowałem wtedy dopiero, jakie myśli przychodzą po alkoholu… Jednocześnie złościłem się, że znajdowałem siebie samego w stanie całkowitej dekoncentracji, niebacznego na to, co dzieje się wokoło. Tak właśnie moja frustracja narastała. Inni zdaje się to widzieli, bo nikt nie podchodził, by zagaić rozmowę. Czułem się dziwnie, zachowując się zupełnie znaczniej niż zwykle – alkohol, dekoncentracja, nieuwaga… Czasami nawet żałowałem tej rozmowy z Vincentem…
 
__________________
Incepcja - przekraczamy granice snu...
Opowieść Starca - intryga w ogarniętej nową wojną Północy...
Samaris - wyprawa do wnętrza... samego siebie...
Kovix jest offline