Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2010, 14:57   #88
Kovix
 
Reputacja: 1 Kovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znany
Interweniowanie w bójkę nie wyszło Dantowi najlepiej. Po rzuceniu czaru przez zaklinacza, Takshor ‘nadział się’ na Cerre, co, w mniemaniu Danta, mogło nieco rozzłościć mniszkę, i tak już w gorącej wodzie kąpaną. Czasu na reakcję było jednak niewiele, bo szybko z małej draki wyszła draka duża, z udziałem kilku nadgorliwie broniących dobra rycerzyków. Dant postanowił dyplomację pozostawić półludzkiej towarzyszce – nie dość, że był w tych stronach ścigany, dziwnie wyglądał, to jeszcze parał się magią, a to czasami wystarczyło, żeby spędzić przynajmniej noc w areszcie.

Zaklinacz nie drgnął, kiedy wynosili Takshora. Zdawało się, że liczebność ich drużyny sukcesywnie się zmniejszała, niestety ich wartość bojowa także- zarówno Kane, jak i półork byli potężnymi, silnymi maszynami do zabijania. Teraz najprawdopodobniej w pierwszej linii będzie musiała walczyć mniszka, co, z całym szacunkiem Danta dla towarzyszki, nie wydawało się zaklinaczowi najlepszym rozwiązaniem.

Kiedy wychodzili za poleceniem Cristin po nowe konie, Dant nadal rozmyślał nad wróżbą. Słowa wróżki były bardzo ogólne, ale dość sensowne, no i uspokoiły trochę zaklinacza w sprawie Cristin… W końcu ona była jedna sama, w przypadku walki musiałaby się zmierzyć z całą drużyną…

Tak rozmyślając, Dant nie zauważył, że wszyscy wzięli już wybrane konie. Zrezygnowany, podszedł do ostatniego, poklepał go po boku i zaglądnął do juków… I tutaj spotkało go największe zdziwienie – wszystkie jego rzeczy, które zostały w Dybach, były tutaj! Przypadek? Dant nerwowo spojrzał na Cristin, ale ta na niego nie patrzyła, zajęta oporządzaniem własnego wierzchowca… Jak wiele rzeczy tutaj pozostało jeszcze niewyjaśnionych. Widocznie demony mialy wielką moc, skoro mogły przenosić, albo odtwarzać rzeczy w taki sposób… Powoli przyzwyczajał się, żeby nie brać tutaj niczego na logikę, ale po prostu akceptować rzeczywistość, która czasami przedstawiała się nie tak źle.

I znowu w podróży… Przez jakiś czas jechali za wozem, który, gdy zobaczył, że zbliża się dziwna zgraja, oddalił się szybko. I to był jego błąd. Jak się za moment okazało, wpadł on w zasadzkę, przygotowaną przez ogry. Trzy wielkie, spasione, i piekielnie silne ogry.

Drużyna natychmiast zatrzymała konie. Bared i Cerre, która dzisiaj naprawdę nie miała najlepszego dnia, zaczęli się sprzeczać, co do możliwych wyjść. Zdania były podzielone, lecz Dant nie przysłuchiwał się rozmowie. Obserwował cały czas Cristin. Powziął sobie postanowienie, że będzie się miał na baczności w związku z jej osobą. Nawet wróżka za dużą sumę złota mogła się mylić. Z tego powodu nie zauważył nawet, gdy Cerre go o coś zagadnęła.

Wreszcie, po chwili deliberowania, postanowili ominąć stworzenia. W tym momencie Dant zauważył, że Aranon miał… ‘gościa’? Jakiś tajemniczy jeździeć pojawił się koło elfa i rozmawiał z nim, dość cicho. Zaklinacz postanowił nie być wścibski, ale zapisał sobie w głowie, żeby później zagadnąć o to towarzysza.

Kiedy między towarzyszami nieco się uspokoiło, Dant postanowił wybadać nieco nastrój mniszki i przerwać milczenie w grupce, które czasami stawało się denerwujące. Nie wiedział, od czego zacząć rozmowę, więc wszedł na temat, który najbardziej go nurtował. Rudowłosej towarzyszki.

- Naprawdę bardziej interesują was trzy śmierdzące stworzenia, niż to, z kim podróżujemy?- zaczął dość niefrasobliwie - Nie zastanawiałaś się w ogóle, co z Cristin? Nie męczy Cię to?
- Mnie nie interesuje ani nabycie połamanych kości ani wyszukiwanie sobie miejsca na własny grób - padła kwestia ze strony Cerre. - A problemów tym bardziej, dlatego nie jadę do nich. Poza mnie nie interesują, a ja się nie zamierzam dać im zjeść...
Po chwilowym zastanowieniu dodała:
- Jak chodzi o Cristine... to też mnie zastanawia, ale nie jestem w stanie jednoznacznie określić, czy mnie to męczy czy nie...

- Wiesz, zeszłego wieczora zapłaciłem kobiecie przy stole za wróżenie- zaklinacz zebrał się na chwilę szczerości -
- Powiedziała, że Cristin jest po naszej stronie, że nie powinniśmy się jej obawiać... Ale jednak nadal czuję niepokój. Bared... za bardzo jej ufa. Takie jest moje zdanie.

Cerre uniosła jedną brew.
- Poszedłeś do jakiejś oszustki, żeby ci powróżyła, czy dzisiejszego dnia wstaniesz czy nie? – Zaraz potem dodała, komentując ostatnie zdanie wypowiedzi zaklinacza- Najwyraźniej ma swoje powody, Myślisz, że zaufałby komuś, kto ma coś z demonami czy diabłami wspólnego? Zresztą - rozejrzała się bacznie na około. - mnie też zastanawia, dlaczego akurat ją diabli wzięli.

- Nie kpij, jej wróżby były dość sensowne. Takie rzeczy mogą ratować dupę nie mniej niż Twój kijaszek. – Zaklinacz lekko się zdenerwował, może zresztą dlatego, że to, co mówiła Cerre, miało w sobie ziarnko prawdy.

- A co ona ci wywróżyła? - spytała z zaciekawieniem. Co mogła ta stara oszustka takiego wywróżyć, że to "ratuje rzyć nie mniej niż jej kijaszek"?
- Jesteś bardzo sarkastyczna. Uważaj, nie goń tak do przodu... – parsknął Dant niezbyt przyjemnie - Wywróżyła mi między innymi, że nie powinnniśmy się bać Cristin. I jeszcze kilka bardziej ogólnych rzeczy co do mojej przyszłości…

- Może i jestem sarkastyczna, ale to niczego nie zmieni, bo i tak toniemy w tym demonim gównie po uszy i nie sądzę, że znajdzie się z tego inne wyjście jak takie, że trzeba po prostu przynieść ten mieczyk...
- Widzisz, to mnie właśnie zastanawia... Jeżeli ten miecz jest taki potężny, to może sami bylibyśmy w stanie go użyć. Na własną rękę w sensie... Nie marzyłaś nigdy o potędze? – oczy Danta zaświeciły, kiedy mówił te słowa.

- ...Nigdy o niczym nie marzyłam.
- Chociaż...

- No? – Dant starał się zachęcić mniszkę do zwierzeń.

- Potęga nie może być takim złym życzeniem... – skonstatowała Cerre

- Sama w sobie nigdy... Tylko takie czy inne jej użycie określa, kim jesteśmy. Ale potęga to także wiedza o sobie. Wiedza, do czego chcemy dążyć, jakie mamy cele, jaką przyszłość... i przeszłość. – Dant wpatrzył się w przestrzeń przed nimi, wyraźnie pozostając w sferze własnych rozważań…

Po chwili jazdy w milczeniu mniszka postanowiła zmienić temat:
- Jeśli chodzi o miejsce, gdzie znajduje się ten miecz... - urwała i zaczęła się zastanawiać - To pamiętasz, co ten Balor jeszcze powiedział?

- Właśnie teraz wyleciało mi to z głowy... – Dant jakoś nie miał ochoty na zmianę tematu, podróż wyzwalała w nim refleksje -Widzę, że koncentrujesz się bardzo na celu - nie lubisz rozmyślać?

- Odparł, że demony i [chyba] diabły nie mają tam wstępu. Rozmyślać zawsze jest dobrze, ale nie za dużo, bo inaczej wszystko zaczyna dobijać. – ucięła temat mniszka. - - A głowę wolę mieć na karku. - dodała po chwili.

- Prawidłowo... Dobrze wiedzieć, że w drużynie jest przynajmniej jedna osoba, która ma głowę na karku, bo doprawdy, dziwna z nas zbieranina. Dyskutujemy o wszystkim, debatujemy i przekomarzamy się, zamiast działać i uważać na własne tyłki. – odpowiedział mężczyzna, patrząc na Cerre.

- E tam - odparła na to z rozbawieniem. - Wszystko się robi.

- Może masz rację. Tak mnie jakoś wzięło na narzekanie i rozmyślanie, mam nadzieję że ci nie przeszkodziłem.

- Czemu miałoby mi to przeszkadzać?

- Bo jesteś typem działania, a nie gadulstwa. Chyba, że się mylę... – Dant spojrzał głęboko w oczy mniszce, jakby starając się ją rozszyfrować.

- Nie zastanawiam się nad tym, wiesz? Po prostu jak trzeba coś zrobić, to trzeba zrobić, a nie czekać na jakieś zbawienie.

- I tu się z Tobą zgodzę. Ale to działanie musi być rozważne... Dobrze w sumie, że nie zaatakowaliśmy tych ogrów. Czy gigantów. Chociaz owoców mielibyśmy do końca wyprawy... – mężczyzna pokusił się na ironię.

- Racja, tylko jakim kosztem? I czy wyszlibyśmy z tego cało? – spytała mniszka, nadal myśląc trzeźwo i pozostając wyraźnie na ziemi.

- Pewnie nie do końca, dlatego mówię, że to dość rozważna decyzja. Wiesz, jeżeli demony sobie same nie mogą przynieść tego miecza, to oznacza, że musimy oszczędzić siły, bo czeka nas jakieś srogie starcie... A mogę cię o coś spytać? Co byłoby twoim życzeniem? – Być może to pytanie było bardzo osobiste, ale Dant postanowił zaryzykować. Ciekawiła go ta kwestia.

- Moim?...
- Nie wiem właśnie, bo dotąd niczego nie chciałam...

- Coś materialnego? Pieniądze? – podpytywał dalej Dant

- Chyba nie bardzo. Jakbym chciała, mogłabym kogoś obrabować. Raczej nie pieniądze.

- Warto się nad tym zastanowić, bo ten czar jest potężny i daje dużo możliwości. Chociaż ja nie ryzykowałbym na przykład proszenia o 'władzę’.

- Hmm, czemu? – spytała Cerre.

- Bo siły, które tym sterują, mogą cię... opacznie zrozumieć. W przypadku takiego pytania, możesz na przykład dostać królewskie berło, symbol władzy. Kiedyś o tym czytałem – pochwalił się zaklinacz.

Mniszka parsknęła śmiechem, Dant również się uśmiechnął, co po chwili zrobiła także towarzyszka, tym razem życzliwie.
- No to też nie za bardzo...
- Z tym wymyśleniem życzenia będzie chyba gorzej niż sądziłam...

- Zastanów się dobrze, bo to rzecz zaprawdę potężna... O ile te potwory dotrzymają obietnicy. – zaklinacz poważnie spojrzał na kobietę. Ta już nie odpowiedziała, lecz minę miała również poważną. Dant wbił wzrok w ziemię, dalszą drogę jechali obok siebie w milczeniu…
 
__________________
Incepcja - przekraczamy granice snu...
Opowieść Starca - intryga w ogarniętej nową wojną Północy...
Samaris - wyprawa do wnętrza... samego siebie...
Kovix jest offline