| - Chyba winna się zwać nie Baba, a Babsztyl. - szepnęła do zaklinacza Cerre, kiedy wyszli już na zewnątrz domku.
- Ty też nie jesteś zawsze milutka. Choć, muszę przyznać, nieco ładniejszą masz buzię. – dyplomatycznie dodał na końcu mężczyzna.
- Chciałbym teraz chwilę pomedytować. Ciekawe, czy uda mi się odnowić zaklęcia bez snu... - zaklinacz szykował się do odejścia.
- Mmm, a to źle? - uśmiechnęła się szelmowsko, nawiązując do poprzedniej konstatacji mnieszka.
- Nie źle, nie... Altruizm wobec wszystkich i wszystkiego jest tylko słabością – skwitował Dant i oddalił się.
Nie wiedział, jak będzie z odnową zaklęć, ale pragnął przynajmniej wyciszyć się na chwilę. Warta nie dała mu tego komfortu – odgłosy lasu bywały niepokojące, a kilka razy zaklinaczowi zdawało się, że widzi ruch w pobliżu polany…
Zanim jednak zdążył nawet wybrać miejsce na odpoczynek, poczuł w swojej głowie głos, w tej samej sekundzie zauważając tego, do kogo on należał – niewielkiego pseudosmoka, prawdziwą rzadkość w tych okolicach..
~Jesteś sługą Tej Która Przemawia?
- Co? – odparł praktycznie bez zastanowienia Dant.
~Czy jesteś Jej sługą? Tej, która Wami kieruje!
W następnej chwili ujrzał w umyśle obraz, wysłany do niego zapewne przez owego pseudosmoka.
Widział Cerre… jednak o wiele inną niż wyglądała w rzeczywistości. Była bardzo wysoka, wydawało się wręcz, że przewyższa wzrostem pobliskie drzewa. Była też bardziej… hmm… kobieca. Biust miała o wiele wydatniejszy, rysy twarzy wygładzone, a nogi i tyłek zgrabniejsze.
Obok niej, czy raczej poniżej, stała reszta drużyny tak, jak byli jeszcze na obozowisku tego dnia. Jednak przy „takiej” Cerre wyglądali bardzo mizernie – jakby faktycznie nimi kierowała, czy raczej władała.
Małe stworzenie, które zagadnęło Danta, najwyraźniej porozumiewało się w sposób telepatyczny… Ciekawe wyobrażenie Cerre miało to ‘coś’, biorąc pod uwagę sposób przedstawienia jej sylwetki i władzy nad resztą grupy. Dant nie zastanawiał się nigdy, czy mniszka faktycznie kieruje ich poczynaniami; może to rzeczywiście tak było, a może to tylko wymysł głupiutkiego zwierzaczka? Zaklinaczowi nie pozostało nic innego, jak wysondować smoczątko.
Dant przesłał stworzeniu telepatyczny obraz 'normalnej' Cerre.
- O nią ci chodzi?
- Yyy... tak. - odpowiedział smok. Dant poczuł w nim też pewną emocję, jakby "niech mu tam będzie, ale ja wiem lepiej".
- Skąd ją znasz? Kim ona jest dla ciebie... i w ogóle? – zaczął dopytywać się zaklinacz.
- No... widziałem was w lesie! Jak ona mówiła do podobnych tobie... przemawiała... a potem za jej sprawą ruszyliście! To jest ktoś dla mnie! - stworzenie wydawało się bardzo podekscytowane. - Więc jesteś jej sługą, tak?
- Nie, nie jestem. –wizja bycia sługą ‘takiej’ Cerre była nawet bardziej perwersyjna niż śmieszna - Jestem jej towarzyszem. Towarzyszem, rozumiesz? Ona nikomu z nas nie rozkazuje, niezależnie co byś sobie o niej wyobrażał.
- Nie! Kłamiesz! Ktoś taki jak ty nie może być z nią na równi! - smok zasyczał.
- Dlaczego nie? Co ona takiego w sobie ma? Widziałeś ją z bliska? Co potrafi, jak mówi? – Dant tracił przekonanie, że jakoś wpłynie na rozmówcę, istotka chyba była zafascynowana mniszką do granic możliwości.
- Głupi jesteś, człowieczku! Przecież już mówiłem! - smok odwrócił głowę, najwyraźniej obrażony. - Jest... Władczynią! Tą, która przemawia i przewodzi!
Władczynią… Dziwne, dlaczego akurat mniszka? Czy ktoś na tę istotę rzucił czar, zauroczenie, może geas? W każdym razie, może, gdyby odpowiednio poprowadził rozmowę, zyskałby smoczka jako sługę… A nawet chowańca?
- Chcesz, zapoznam cię z nią, będziesz mógł z nią porozmawiać, jeśli wyrazi na to zgodę. I powiem ci, że jest to nawet możliwe, ale wtedy będziesz musiał jej służyć, a przez to mi...
- Tak! Zapoznać się z nią! Jestem pewien, że będzie zachwycona. - smoczek zatrzepotał skrzydłami
- A, co dostanę, jeżeli cię z nią zapoznam? – Dant przekrzywił głowę, patrząc stworzeniu w ślepka.
- Czemu miałbyś coś dostać? - stworzenie oburzyło się. - Jesteś jej sługą! To twój obowiązek!
Ale durna istota… Wyjątkowo uparta.
- Jestem jej towarzyszem. A nawet jeśli bym był jej sługą, to pomyśl - byłbym jej najważniejszym, bezpośrednim sługą. Ty zaś byłbyś mniejszym, więc podlegałbyś mi! – odpowiedział zirytowany zaklinacz
W odpowiedzi smoczek pisnął... czy raczej próbował zaryczeć, jednak przy jego rozmiarach wyglądało to dość groteskowo.
- Nie potrzebuję ciebie! Sam się z nią zapoznam! - po tej ostatniej przekazanej myśli stworzenie zatrzepotało skrzydłami i odleciało.
Nie było sensu gonić tego czegoś. Dant jednak był ciekawy, co ta istota chciała, więc wysłał jeszcze telepatycznie wiadomość – ‘Ona jest w wiosce’. Nie wiedział jednak, czy dotarła.
Na wszelki wypadek wolał jednak poszukać Cerre zanim znajdzie ją pseudosmok.
__________________ Incepcja - przekraczamy granice snu... Opowieść Starca - intryga w ogarniętej nową wojną Północy... Samaris - wyprawa do wnętrza... samego siebie... |