W rozmowie z dnia poprzedniego Dant nie uczestniczył, ożywiwszy się jedynie wtedy, gdy temat zszedł na jego dolegliwość, co zresztą było typowe dla zaklinacza. Obudziwszy się, myślał tylko o tym, by pozbyć się upokarzającej klątwy. Ciekawił go też związek z nią tego przeklętego smoczka, który chyba w ten sposób się zemścił. Szkoda że z równą mocą nie próbował odnaleźć Cerre, przydałby się na coś.
Na śniadanie zjadł połowę swojej zwyczajowej racji – żołądek też miał skurczony. Nie oglądał się za towarzyszami, czekał jedynie na Aquiliana. Znudzony, już kilka minut po śniadaniu udał się do kapłana.
Z daleka jednak zobaczył, że tamten pogrążony jest w modlitwie. Nie chciał mu przeszkadzać, przez szacunek do jego profesji oraz przez to, że przeszkodzenie mu teraz mogło skutkować sankcjami w postaci… pozostania małym. Wrócił więc do siebie i położył się jeszcze na chwilę. Miejsce, w którym nocowali, wydawało się magiczne, więc zaklinaczowi dobrze się spało. Przegryzł jeszcze kęs suchara i zwinął głowę na posłaniu.
Obudził się akurat w momencie, w którym helmita kierował kroki w jego stronę.
- Ten Który Czuwa obdarzył mnie odpowiednim czarem. Jak tylko będziesz gotowy, przełamię ciążącą na tobie klątwę
- Tak, jestem gotowy – odpowiedział Dant, starając się, by w jego głosie nie brzmiało zniecierpliwienie. – Odczyń, proszę, tę klątwę.
__________________ Incepcja - przekraczamy granice snu... Opowieść Starca - intryga w ogarniętej nową wojną Północy... Samaris - wyprawa do wnętrza... samego siebie... |