Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2011, 21:42   #176
Kovix
 
Reputacja: 1 Kovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znany
Robert był na dole pięć przed szóstą, wypatrując kobiety. Oczywiście, odziany w garnitur, starał się wyglądać bardziej dostojnie niż mógł, jednak u wszelkich osób bywałych w towarzystwie ta próba mogła wywołać jedynie uśmiech politowania na twarzy, ponieważ Robert nie był typem... ze śmietanki towarzyskiej.
Zjawiła się prawie idealnie o szóstej, posuwistym krokiem zmierzając od razu w kierunku jednego z pustych stolików. Zamyślona, dostrzegła Voighta dopiero w ostatniej chwili. Uprzejmie kiwnęła głową i skromnie spuściła wzrok, jednocześnie siadając i dając Robertowi znak zapraszający go do stołu.

Zestresowany i stremowany, dosiadł się do kobiety, kłaniając się nisko, czekając aż odwzajemni powitanie i dopiero siadając. Po paru sekundach ciszy zaczął:
- Bardzo mi miło, że Pani przyszła... Dobrze spotkać...yyy... przyjazną duszę w obcym mieście.
- Proszę mówić mi po imieniu. - odezwała się dość sennie - Bardzo proszę. A miasto...Przecież nie jest wcale takie obce...

- Dlaczego wstałeś, Robercie? - spytała nagle Jade. Robert popatrzył na nią z góry...

- Ja... nie wiem. Proszę mi wybaczyć. Od czasu przybycia do miasta mam zawroty głowy... - Usiadł. - Proszę wybaczyć - powtórzył zmieszany - nie czuję się tu dobrze. Mieszkasz tu od zawsze?
- To moje miasto. - odparła dość wymijająco - Zawroty głowy...? To mija...Pamiętam, że sama kiedyś je miewałam. Może klimat...Klimat ci nie służy...

W Robercie narastało poczucie, jakby chciała coś przekazać mu między wierszami. Miał trochę problemu, żeby się skupić. Rzeczywiście nieco kręciło mu się w głowie, do tego od miasta słyszał niezbyt głośno, ale wyraźnie ten znany już szum.

- Dlaczego... chciałaś się zobaczyć akurat ze mną? Wiesz, z jakiej delegacji jestem, prawda?
Pierwsze pytanie wywołało na jej twarzy niejakie zaskoczenie. Ukryła je zgrabnie i szybko, ale Robert zauważył. Po pierwsze, wiele lat uczono go rozpoznawać takie zachowania. Po drugie...Robiła to zupełnie tak jak Jenna...
-...więc już wiesz...- szepnęła. Jej piękne oczy nagle utkwiły swoje spojrzenie w jego twarzy.
- Nie. - powiedziała szybko, jakby do siebie. Poprawiła się na krześle, jej dłoń pojawiła się na stole. Voight miał wrażenie, że kobieta chce by ujął ją za rękę...
- Akurat z Tobą...Dlaczego miałabym chcieć zobaczyć kogoś innego...- mówiła powoli - O jakiej delegacji mówisz Robercie...? Przecież już od dawna nie pracujesz dla...Dla nich.

Robert przełknął ślinę, ale chyba nie było to zbyt dyskretne. Zastanawiał się mocno, co znowu powiedzieć. Kobieta była dziwna, miała jakąś siłę przyciągania...
- Kogo masz na myśli, mówiąc “ich”? - pytanie zabrzmiało dziwnie.
- Dla Wydziału, oczywiście. - popatrzyła w podłogę, jakby spodziewała znaleźć się tam coś ciekawego. - Dla Rady.
Podniosła nagle głowę, nagłym ruchem, jak spłoszony ptak. Na zegarze nad recepcją wskazówka właśnie mijała szóstą.
- Wiesz...- powiedziała powoli - ...dostałam Twój list. Właściwie...znalazłam go pod szafą.

Robertowi wydawało się, że na moment przestało mu bić serce. Pod jego szafą! I wiedziała o Xhystos! Musiała tam być, to jedyne logiczne wytłumaczenie.
- To znaczy, że... musiałaś być w Xhystos prawda? W moim domu. Co tam robiłaś?! Jak w ogóle się tam dostałaś? Ten list... on nie był adresowany do Ciebie, prawda?
- Jesteś pewien...?
Gdy spoglądał w Jej oczy...Nie, to chyba jakieś szaleństwo...Czy stracił głowę? W gardle mu zaschło. Po raz pierwszy w życiu pomyślał, że może inni mieli rację...Może nie powinien wierzyć tak bardzo, w to co widzi...Samaris...
- W domu...- prawie nie otwierała ust - W naszym mieście...Ale chyba przecież wysłałeś ten list?

- Naszym mieście? O czym ty mówisz?! - przetarł oczy - Kim ty, do cholery jesteś?? - Robert nie zdawał sobie z tego sprawy, ale prawie krzyczał - z zaskoczenia i ze strachu jednocześnie.
 
__________________
Incepcja - przekraczamy granice snu...
Opowieść Starca - intryga w ogarniętej nową wojną Północy...
Samaris - wyprawa do wnętrza... samego siebie...
Kovix jest offline