Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2011, 17:43   #25
Kovix
 
Reputacja: 1 Kovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znany
Cassiv, Anouk, Arhiman

Migotliwe światła pochodni rozjaśniały mrok późnej nocy w obozowisku elfów, kiedy drużyna, słaniając się już na nogach, dotarła wreszcie przed oblicze przywódczyni tej dziwnej bandy. Elfka, która wyszła im na spotkanie, pozdrawiając w Starszej Mowie ich oraz swoich podkomendnych, zdecydowanie była najbardziej niesamowitą przedstawicielka swojej rasy.

Miała potężne, zwaliste wręcz ciało, ogromne ręce i długie nogi, a jej twarz, pociągła i odznaczająca się ostrymi rysami, przepasana była opaską na oko. Wszystko to, połączone z chłodem nocy i zmęczeniem po podróży, sprawiało, że musieliście się bardzo skupiać, by nie drżeć.

Jak się okazało, głos Laruyi odpowiadał zdecydowanie jej sylwetce – niski, mocny i pewny zupełnie nie odpowiadał żadnym skojarzeniom ze słowami – „głos elfiej kobiety”.
- Witajcie, przybysze. – skinęła głową ku drużynie – Pozwolicie, że zaprowadzę was gdzieś, gdzie będziemy mogli normalnie porozmawiać. Chodźcie za mną.

Po tych słowach odwróciła się i ruszyła w głąb obozowiska, co jakiś czas zerkając, czy Cassiv, Anouk i Arhiman podążają za nią. Konie trójki bohaterów zostały uwiązane do drzewa, dano im paszę, zapewniając jednocześnie, że z juków nic nie zginie.

Po kilkunastu krokach kobieta przystanęła przy czymś, co wyglądało na prowizoryczny stół z drewnianymi ławami, ustawiony w pewnej odległości od ogniska. Na stole leżał chleb, jakieś warzywa i biała maź w misce, która najwyraźniej była kremem albo pastą.
- Siadajcie i częstujcie się – rzuciła Laruyia, sama odkrajając sobie wielką pajdę chleba i maczając ją w kremie, być może po to, by zachęcić trójkę przybyszów do poczęstunku.

Kiedy wszyscy już pojedli tyle, ile chcieli, elfka zaczęła mówić.
- Osip Turglem, który was tu wezwał, był również i moim przyjacielem. Nie wiem, do czego akurat was potrzebował, ale ostatnim razem, kiedy z nim rozmawiałam, wspominał coś o przyjaciołach, do których będzie wysyłał listy.

Zakładam, że chodziło o was…
Przerwała na chwilę, patrząc się w ogień.

- Chcecie się teraz położyć? Wygląda na to, że słaniacie się na nogach; wasi towarzysze dotrą tu dopiero rankiem. Wtedy będziemy musieli porozmawiać o tym, co tu się stało.


Devlin, Raul, Fabier


Noc minęła nadzwyczaj spokojnie. Nic nie zakłócało waszego odpoczynku, oprócz elfa, który, gdy kładliście się spać, oznajmił, że będzie waszym przewodnikiem do obozowiska rankiem. Spanie przy dogasających trupach może nie stanowiło najmilszego przeżycia, ale przynajmniej dawało szansę odetchnięcia po przeżyciach poprzedniego dnia.

Obudził was chłód poranka. Czuć było, że zbliża się zima, musieliście z juków powyciągać wasze najcieplejsze ubrania. Szybko zjedliście śniadanie, witając się z poznanym zeszłej nocy elfem, który miał was zaprowadzić do Laruyi i reszty grupy. Bez zbędnego gadania osiodłaliście konie i ruszyliście w drogę, prowadzeni przez towarzyszącego wam elfa.

Podróż trwała kilka godzin; żaden z was nie kwapił się za bardzo do rozmowy. Również wasz przewodnik milczał. Późnym rankiem zeszliście z dróżki w gęsty las; zalegająca tu rosa szybko pomoczyła wam buty i nogawki. Musieliście iść ostrożnie i powoli, gdyż wasze konie nie bardzo miały ochotę zagłębiać się w dzicz.
W końcu, wczesnym przedpołudniem, dojrzeliście światła i usłyszeliście jakieś głosy. Niewątpliwie byliście na miejscu.
 
__________________
Incepcja - przekraczamy granice snu...
Opowieść Starca - intryga w ogarniętej nową wojną Północy...
Samaris - wyprawa do wnętrza... samego siebie...
Kovix jest offline