Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2012, 10:11   #20
Kovix
 
Reputacja: 1 Kovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znany
- Dobra, wystarczy – zakomenderował Roddard, zsiadając z konia. Było już ciemno, zimno, konie prawie padały ze zmęczenia, a ich bolały dupy. Cały dzień jechali prawie galopem; Kruk chciał jak najszybciej dotrzeć do Czarnego Zamku.

- Pomyślmy – zaczął Roddard, trochę mówiąc do siebie, a trochę do Morta – trzech zwiadowców, zarąbanych i oskórowanych przez nieznaną bandę, jakiś Skagosów. Wśród tej bandy na pewno byli ranni. Może jeden, może więcej.
Zaczął zbierać chrust na ognisko, pokazując Mortowi ręką, by rozgarnął ziemię pod ognisko, a samemu nadal głośno się zastanawiając.

- Ta banda została rozbita przez inną grupę, liczniejszą, lepiej uzbrojoną i najprawdopodobniej też sprawniej dowodzoną. Ciężko, żeby to byli dzicy, bo dzicy nie zbliżyliby się tak blisko zamku. To nie mogła być też Straż.

- Czemu? – przerwał mu Mort.

- Żaden członek Straży nigdy nie dopuściłby się takiego okrucieństwa. – odpowiedział Roddard z poważną miną. – Ani ja, ani Ty, ani nikt inny. – ciężki wzrok Kruka spoczął na chłopaku, który przyspieszył z rozgarnianiem ziemi – Mogli to być raczej tylko Skagosi. Czemu jedni Skagosi mieliby zarąbywać innych, nie wiem, ale nie widzę też powodu, dla którego mieliby tego nie robić. W sumie, jeżeli jedni kanibale zabijają drugich, to dla nas tylko korzyść. Tej grupie musimy podziękować za pomszczenie naszych braci, chociażby zrobili to nieświadomie.

Roddard wyjął z juków hubkę i krzesiwo i zabrał się do rozniecania ognia. Normalnie kazał to robić Mortowi, żeby się uczył, ale tym razem zależało mu na czasie. Musieli odpocząć kilka godzin, a potem ruszać w dalszą drogę. Właściwie to Mort musiał, bo Roddard mógł jechać jeszcze cały dzień.

Doszedł do wniosku, że ta druga grupa, dowodzona przez kobietę, raczej nie miała wrogich zamiarów wobec Zamku. Kto wie, może była to sama Moruad Magnar? Raczej nie mogli liczyć na przyjechanie przed nimi i zdanie relacji Lordowi Dowódcy albo Półrękiemu. Tym niemniej, mimo iż wszystko zdawało się być chwilowo pod kontrolą, sądził, że wieści i tak zainteresują Marbranda.

Dlatego pędził co sił do Zamku. Kiedy jego rozmyty kontur zaczął rysować się na horyzoncie, wiedział już, że grupa dotarła tam wcześniej. Ślady kopyt i smród koni mówiły aż za dużo…
 
__________________
Incepcja - przekraczamy granice snu...
Opowieść Starca - intryga w ogarniętej nową wojną Północy...
Samaris - wyprawa do wnętrza... samego siebie...
Kovix jest offline