Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2013, 22:53   #67
Kovix
 
Reputacja: 1 Kovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znany
Aemon – dźwięczało w głowie Roddarda – Aemon, gdzie jest Aemon?

On sam, Roddard Worsworn, był już u kresu sił. Płuca wypełnione dymem paliły go niemiłosiernie, ręce miał poparzone i chyba całe w pęcherzach, a ramiona na przemian piekły go nieznośnie i mdlały, odmawiając posłuszeństwa. Nigdy przedtem nie czuł się tak skrajnie wyczerpany, bliski omdlenia, a może nawet czegoś gorszego. Miał ochotę wyjść, pobiec do bramy i paść na trawę, umrzeć, leżeć, konać.

Ale jednak nosił, kolejni Strażnicy na jego ramionach wynoszeni byli z walącej się wieży na bezpieczną glebę, gdzie układali ich dalej i pomagali inni nie mniej już zmęczeni bracia. Raz zdawało mu się nawet, że ktoś z zewnątrz krzyknął do niego, żeby odpoczął, ale natychmiast o tym zapomniał. Walka z żywiołem zawładnęła jego umysłem i uczuciami, zapomniał o swojej wcześniejszej ucieczce i o odkryciach, jakich dokonał. Zapomniał o konieczności raportowania i być może natychmiastowego wysłania pościgu. Rodzina była w potrzebie; braci się nie zostawia.

Teraz, pochylając się nad półprzytomnym Qhorinem, przypomniało mu się to wszystko. Qhorin zawsze, nawet teraz, tak na niego działał. Jak się go widziało, to po prostu miało się przed oczyma TE słowa. Straż, lojalność, obowiązek, braterstwo. Taki już był. Roddard wiedział, że akurat jego po prostu musi ocalić.

- Wszyscy? A gdzie Aemon?

Półręki jednak, zanim Roddard zdołał wykonać jakiś ruch, wstał, zataczając się, i pobiegł do drzwi. Nie potrzebował pomocy, on nigdy jej nie potrzebował. Uratowałby się sam, nawet, gdyby odcięto mu wszystkie kończyny i zostawiono dwieście mil od Muru.

Roddard znowu zakaszlał; tym razem miał wrażenie, że wypluje płuca. Czuł chyba posmak krwi, wiedział, że zaraz może zemdleć. Jednak głos wciąż wołał; gdzieś tutaj był Aemon, stary maester, pewnie pobiegł ratować swoje książki. Obrócił głowę, szukając wzrokiem brata. Dym i ogień jednak nie dawały dobrej widoczności nawet na pół stopy; żeby znaleźć Aemona, musiał zagłębić się dalej w wieżę, może nawet wyżej.

- Stropy zaraz puszczą!

Niech puszczają, pomyślał Roddard. Braci się nie zostawia.
 
__________________
Incepcja - przekraczamy granice snu...
Opowieść Starca - intryga w ogarniętej nową wojną Północy...
Samaris - wyprawa do wnętrza... samego siebie...
Kovix jest offline