Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2013, 17:53   #81
Kovix
 
Reputacja: 1 Kovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znany
Był przede wszystkim cholernie zmęczony. Cholernie wykończony. Pamiętał jeszcze, jak wyłożył si ę na glebę na dziedzińcu; potem już tylko jak przez mgłę: ktoś go gdzieś przewlókł, ktoś inny chyba obmył twarz. Gdzieś. Potem Sala główna, tak przynajmniej mówił sufit.

Rysiowa Morda zjawił się znienacka, jak cień, albo upierdliwy kolec, który wbił się w dupę i powodował zły nastrój.

-Gdzie i po coś żeś się szwendał poza zamkiem? - nachylił się nad Roddardem ze wstrętną miną.
- Tak bohatera witasz?! - kwaśno uśmiechnął się Roddard. Robił dobrą minę do złej gry – wolał powiedzieć o wszystkim Marbranowi i to w jakiś lepszych okolicznościach. Kiedy patrzył na Ulmera, chciało mu się rzygać.
- Bohatera? Znaczy co? Czaszka przez Mur przelazł i żeś go skubnął w słabiznę, jak zrywać kwiatki w świetle gwiazd żeś się wybrał? Znaczy, nie muszę już jechać szukać dziada w śniegu? Dzięki! Mój ty bohaterze!

- Nie będę tu gadał.- żachnął się Roddard, wkurzony kpinami Ulmera z rzeczy, które go przerastały. - Dziwne rzeczy się działy i nie chcę wścibskich uszu. Rozumiesz? - popatrzył Ulmerowi w oczy. Ulmer zaś oczami wymownie wywrócił.
- A jakże, rozumiem. No, chodźże już. Pogadamy na osobności.


- Niechże cię - westchnął Roddard, podnosząc się ciężko z posłania. Wciąż czuł się słabo. Oglądał się przez chwilę i gdy stwierdził, że może chodzić, wstał i klepnął Ulmera po ramieniu, wskazując mu kąt Sali. Powlókł się tam i oparł ciężko. o ścianę, patrząc badawczo na rozmówcę.

Nie wyjechałem bez powodu samemu konno za mur, nie mówiąc nic nikomu. - odezwał się po chwili poważnie Kruk. - Dostałem niepokojącą wiadomość, właściwie pewien ślad, który zrobił na zwiadowcach duże wrażenie. Był naprawdę ogromny, żadne znane nam zwierzę nie mogłoby zostawić takiego. Lubię mieć tropy na ciepło, więc wziąłem i pojechałem. I nie uwierzysz kurwa, co zastałem...

Ulmer wysłuchał całej fascynującej historii Roddarda z zainteresowaniem. Wyglądało na to, że nawet w nią uwierzył – Kruk obawiał się sytuacji, w której zostałby wzięty za wariata. Historia jednak miała w sobie za dużo szczegółów, niepokojących detali, które Roddard dokładnie przekazywał,a które zrobiły chyba na Mordzie spore wrażenie.

-Gdyby nie pożar, wziąłbym Półrękiego, paru ludzi i byśmy ich ścigali. Ale teraz to oni kurwa mogą być już nawet w Dorne. Będzie ciężko ich złapać, zwłaszcza że tutaj też jest robota... Co o tym myślisz?
- Myślę, żeś dobrze zrobił, żeś tyły podał. Choć teraz to faktycznie szukaj wiatru w polu. Ale coś tak wielkiego zostawia za sobą szeroki ślad. Może by posłać kilku chłopaków, z tych sprytniejszych, ha? O tych potworach to już wiemy. Erland Szepczący, Skag z poselstwa, przyznał się staremu, że słyszał tego zwierza po drodze do nas. Nazywają je na Skagos, wystaw sobie, jednorożcami. Alysa wyciągnęła nawet dziś z jakiegoś loszku czaszkę tego czegoś... no myślę, że żywego zwierza to bym nie chciał oglądać. Zwłaszcza w szarży... ale ten szybki jak wiatr łucznik mnie niepokoi. Roddard, wiesz, różne rzeczy gadają... weź mi tak powiedz - człek to był, czy nie człek? I co oni tam w ogóle z tym zwierzem robili?

- Kurwa, no może i byli. - mruknął Roddard. -Może byli ludźmi, było ich dużo i wszyscy wyglądali podobnie. Może strach mi zaćmił oczy. Byli cholernie zdyscyplinowani i nieźle strzelali, może nawet lepiej niż większość naszych dobrych zwiadowców.

Wiem, że czegoś bronili. Przywiązali coś do tych zwierząt, chyba coś, co zabrali z Dębowej Tarczy. Kawał muru tam był rozwalony... Masz zasrane pojęcie, po co targali by jakieś kamienie z ruin? Przecież tam nie było nic szczególnego...

Pierwszy Zwiadowca cmoknął z niesmakiem.
- Ogarnij się, braciaszku. Jeden dziki do drugiego podobny, i jeden Skag do drugiego - dla każdych oczu, ale dla naszych tak być nie może. Zwiadowcą jesteś, masz patrzeć i rozsądzać, czasem w jednej chwili. Głupio by było w taki czas wroga z druhem pomylić... Ciągle żeśmy z Moruad w pokoju, pamiętaj. A wśród Skagów mamy takich, co nam są przychylni. Dość o tem. Wystrachałeś się niewąsko i nie dziwota, sam bym gacie pełne miał. Joran już posłał tam kilku sprytnych chłopaków do ruin, może czego więcej dowiemy się. A lada dzień Stout ruszy, Skagów na kurhanie pilnować.

Ulmer milczał chwilę, międląc szczęką powietrze.
Zawszem jednym uchem te bujdy dzikich wpuszczał, a drugim wypuszczał, ale... ale weź mi tak powiedz, Roddard, nikomu nie powtórzę. Ci łucznicy... powiedziałbyś, że to byli Inni?

-Nawet mi to do łba by nie przyszło. Jakbym miał choćby cień podejrzenia, że to Inni, w życiu bym tam nie pojechał, na pewno nie sam i na pewno nie tak uzbrojony. Myślę... myślę, że to jednak musieli być ludzie.

-Skoro tak mówisz... Chodź, pójdziemy jeszcze do komnat Lorda Dowódcy. To jedyne miejsce w Zamku gdzie wisi czaszka tego zwierza. Pójdziemy tam, potwierdzisz Marbranowi, że widziałeś właśnie to; może być, że będziesz musiał napisać jakiś raport.

-Umiesz pisać, prawda?
 
__________________
Incepcja - przekraczamy granice snu...
Opowieść Starca - intryga w ogarniętej nową wojną Północy...
Samaris - wyprawa do wnętrza... samego siebie...
Kovix jest offline