Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2013, 20:59   #114
Kovix
 
Reputacja: 1 Kovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znany
Puścił rękę Alysy i podbiegł do swoich rzeczy, wyciągając łuk i kołczan. Za pasem miał jeszcze nóż. O mieczu nawet nie myślał – nie zamierzał ryzykować otwartej walki.

Dosięgnąwszy broni, popędził w las, łapiąc po drodze jeszcze zestrachane spojrzenie Morta. Ręką kazał mu zostać na miejscu. Miał nadzieję, że pozostali szybko przygotują rzeczy do natychmiastowego opuszczenia tego miejsca. Był pewien, że grupa wróci, ale że tak szybko…

Tymczasem kręcił się po krzakach, starając się zlokalizować dokładnie, skąd dobiegł ryk. Poruszał się ostrożnie, pochylony, tuż przy ziemi. Strzałę nałożył na łuk, ale nie wiedział jeszcze, czy zrobi z niej użytek. Pewnie zależeć to będzie od ilości przeciwników…

Po chwili, tak jak się spodziewał, pojawił się pierwszy z nich. Identyczny niemal jak tamci, których spotkał, uzbrojony w łuk i jeszcze jakieś małe narzędzie. Te same ruchy. Roddard przez chwilę obserwował tego człowieka, niemal z fascynacją. Z pewnością nie miał do czynienia ze zwykłymi siepaczami, nawet ze zwykłymi zwiadowcami. Ich przeciwnikami była elita.
Ale nawet tacy popełniają błędy…

Musiał trafić, zanim tamten zdąży krzyknąć. Trzeba było mu uniemożliwić ostrzeżenie pozostałych; wtedy mieli szansę przynajmniej spokojnie się wycofać. Napiął cięciwę i wymierzył; dokładnie w szyję przeciwnika.

Tamten usłyszał strzałę, ale zdążył tylko rozewrzeć szeroko blade, rybie oczy. Grot przeszył jego gardło. Z ust dziwnego człowieka dobył się całkiem ludzki jęk bólu, a potem całkiem ludzki bulgot, spazmatyczny kaszel kogoś, kto topi się we własnej krwi... i całkiem ludzką, czerwoną krew wyrzucił na nieludzko wąskie wargi ostatni, urywany oddech. Szczupły Skag padł powoli na kolana.
Długo jednak Kruk nie świętował zwycięstwa. Ledwo opuścił łuk, a już poczuł, że chyba popełnił błąd.

Świst i syk, i ugryzienie bólu.

W udo Roddarda wbiła się czerwonopióra strzała, drzewce ciągle drgało. Łucznik, który ją wystrzelił, miękko i bezgłośnie zeskoczył z gałęzi świerku, zapachniało ostro żywicą.

Więc było ich wielu… Szybcy, bezgłośni i bardzo celni. Każdy z nich dorównywał Krukowi umiejętnościami, a to już było dużo.

Łucznik płynnym, oszczędnym ruchem założył na cięciwę kolejną czerwonopiórą strzałę. Jego twarz była jak lustrzane odbicie oblicza tego, który właśnie konał, topiąc się we własnej jusze po strzale Kruka. Miał to samo ubranie, to samo uzbrojenie. Tylko na jego nieludzkiej twarzy lśniła cienka, niebieska linia. Odblask księżyca w mokrym tropie łzy.

Roddard nie zastanawiał się nad relacjami swoich przeciwników, choć był na tyle przytomny, żeby zdać sobie sprawę, że teraz będą go ścigać jeszcze zacieklej. Strzała, którą oberwał, była zatruta, poczuł momentalne osłabienie, zwłaszcza w nogach. Wiedział, że zostało mu niewiele czasu.
Nerwowym ruchem nałożył kolejną strzałę, mierząc w przeciwnika. Ręka mu jednak drżała, a na ciało wstąpił pot. Wypuścił pocisk za wcześnie i mocno spudłował.

-Kurwa…

Gdzieś w zakamarkach umysłu pojawiło się uczucie, którego rzadko doświadczał.

Panika. Był sam, z kilkoma strzałami, bez miecza, otoczony przez wrogów. Trucizna zaraz zacznie działać z pełną mocą i chociaż Worsworn nie należał do delikatnych, to substancje, którymi zwykle smarowano strzały, były z tego najcięższego gatunku.

Nie myślał już trzeźwo, czuł strużkę śliny z kącika ust. Oczy, choć nie funkcjonujące w pełni sprawnie, dostrzegły Skaga po raz kolejny naciągającego cięciwę. Rzucił się za najbliższe drzewo, jednocześnie głośno krzycząc. Strzała z głośnym puknięciem wbiła się drzewo.

Nadal krzyczał, i chociaż jemu samemu pewnie wydawało się co innego, krzyk brzmiał jak imię…

- Mooooooorrrrrt…
 
__________________
Incepcja - przekraczamy granice snu...
Opowieść Starca - intryga w ogarniętej nową wojną Północy...
Samaris - wyprawa do wnętrza... samego siebie...
Kovix jest offline